sobota, 1 października 2022


Przełamanie frontu nad Dońcem nastąpiło po rozbiciu w rejonie Bałaklei trzech rejonów umocnionych: "Moskwa", "Omsk" i "Piter" (prawdopodobnie kompanijne/batalionowe punkty oporu). W efekcie nastąpiło szybkie okrążenie Bałaklei i wyjście sił uderzeniowych w przestrzeń operacyjną, potem, w wyniku śmiałych działań rajdowych na Kupiańsk i Izium, rozbicie drugorzutowych oddziałów przeciwnika. Walki ograniczały się głównie do dróg i kluczowych miejscowości - większość zniszczonego/porzuconego sprzętu przypada na fazę odwrotu/ucieczki sił rosyjskich, a potem na walkę z podchodzącymi i wchodzącymi do walki z marszu słabymi rezerwami (odwodami).

Szybko okazało się, że rozlokowana w rejonie Iziumu 1. APancGw pozostaje silna jedynie na papierze (elementy 4. i 47. dywizji pancernych, 2. dywizji zmechanizowanej, 27. brygady zmechanizowanej i inne), a grupy taktyczne (kompanijne i batalionowe: KGT i BGT) są wykrwawione, z niskim morale, z dużym odsetkiem sprzętu niesprawnego, częściowo przebywającym w polowych składach remontowych, gdzie zostały przejęte przez Ukraińców.

Rezerwy rzucane na front w okresie I fazy kontruderzenia okazały się zbyt słabe, nie przyczyniły się do zatrzymania ofensywy ani na wschód na Kupiańsk, ani na południowy-wschód na Izium. Do starcia pancernego doszło m.in. 9 września pod wsią Słabuniwka, na drodze Wołchow Jar-Izium, nieco na północ od kluczowego węzła drogowego Wesele. Nacierające elementy 25. BDes-Szt, wsparte czołgami 4. BPanc, przełamywały w tym rejonie obronę grupy taktycznej 47. DPanc (ewentualnie weszły w bój spotkaniowy). Przejęto wówczas m.in. trzy czołgi T-72 (T-72B3M i dwa T-72B3), przy uszkodzeniu jednego eks-polskiego T-72 czwartej brygady.

Część sprzętu została utracona w walce, część porzucona sprawna na drogach odwrotu (np. na drodze Wołchow Jar-Izium), część porzucona w składach remontowych. Siły ukraińskie operowały wzdłuż głównych arterii drogowych w takim tempie, że część jednostek rosyjskich musiała uciekać porzuciwszy ciężki sprzęt (w zasadzie nie organizując jego planowego zniszczenia, część wpadała w zasadzki. Mniejsze pododdziały, bez świadomości sytuacyjnej i łączności, błąkały się w terenie i były "zgarniane" na drogach już kontrolowanych przez siły ukraińskie, pododdziały artylerii i zabezpieczenia nagle znalazły się na linii frontu i uległy rozkładowi. Na wspomnianej drodze Wołchow Jar-Izium uciekające pododdziały pancerno-zmechanizowane, m.in. 26. pułku 47. DPanc, pozostawiły wiele sprawnego lub lekko uszkodzonego sprzętu, w tym np. czołgi T-72B3. Duże ilości sprzętu, pancernego i artylerii, pozostawiono również w rejonie Iziumu, wprost na ulicach.

Przerwanie frontu pod Bałakleją i uderzenie na Kupiańsk i Izium spowodowało załamanie się całego frontu. Zgrupowanie iziumskie zostało zagrożone zniszczeniem, a kiedy siły ukraińskie zaatakowały w rejonie Światohirśk-Łyman, również okrążeniem. Wobec tego zaczęto natychmiastowy odwrót, de facto paniczną ucieczkę, żeby wydostać się z kotła, z zamiarem stabilizacji frontu nad rzeką Oskoł.

Zdolności bojowe utraciło, w różnym stopniu, co najmniej kilka-kilkanaście BGT/KGT, ze składu 1. APancGw i 20. A. W obwodzie charkowskim zidentyfikowano elementy m.in. 288. Brygady Artylerii, 2. Dywizji Zmechanizowanej, 4. Dywizji Pancernej, 252. Pułku Zmechanizowanego 3. DZmech, 59. Pułku Pancernego 144. DZmech, brygad zmechanizowanych 15., 30., 39., 74. i inne jednostki. Były to słabe batalionowe grupy taktyczne (nierzadko ekwiwalent kompanii), albo nawet kompanijne grupy taktyczne (de facto wzmocnione plutony), o niskim składzie osobowym, niskim morale, z częścią sprzętu niesprawnego. Nawet z pozoru elitarne jednostki, np. 4. Kantemirowska Dywizja Pancerna uległy rozkładowi, o czym świadczy m.in. fakt, że przejęto w niezłym stanie przynajmniej kompanię czołgów T-80 z 4. Dywizji Pancernej.

Z jednej strony trwała ucieczka rozbitych grup taktycznych spod Bałaklei i spod Iziumu, które stawiały tylko niewielki opór, z drugiej podciąganie rezerw i kontrataki, mające zatrzymać ukraińskie ataki, gdzieś na linii rzeki Oskoł, nad którą zamierzano odbudować linię frontu. W rejon rzeki Oskoł i lokalnego zbiornika wodnego zaczęto podciągać rezerwy z 2. A i 41. A, które kontratakowały czołowe oddziały ukraińskie, jednakże bez większego powodzenia. Walki toczyły się o przeprawy przez Oskoł (Kupiańsk, Senkowe, Gorochowatka-Borowa), a na południe o Światohirśk, potem Drobyszewe-Łyman żeby jak najdłużej utrzymać kontrolę nad drogą Izium-Oskił-Rubci, którą w kierunku na wschód, wycofywały się elementy 1, APancGw spod Iziuma.

Śmigłowcami Mi-26 zaczęto przerzucać rezerwy pod Kupiańsk, który po kilku dniach walk, 16 września, został zdobyty przez siły ukraińskie. Na odcinek frontu pod Senkowe-Gorochowatka przerzucono 60. batalion zmechanizowany "Weterani", zaciekle broniono się w rejonie Łymanu.

12 września siły ukraińskie przekroczyły rzekę Doniec i jednostki Gwardii Narodowej ("polscy najemnicy", jak stwierdził lider samozwańczej DRL Denis Puszylin. ) zdobyły Swiatohirśk. Siły tzw. "separatystów" wycofały się z miasta, a jego zdobycie, zagroziło odwrotowi zgrupowania iziumskiego - stąd można było uderzyć na północ i przeciąć drogę Oskił-Rubci, zamykając w kotle te siły, które nie zdołały wycofać się spod Iziumu. Jak wiadomo do zamknięcia kotła nie doszło, zgrupowanie iziumskie zdołało się wycofać, tracąc w zasadzie zdolność bojową i porzucając setki jednostek sprzętu.

Nieoczekiwanie na pierwszej linii frontu, na głównych kierunkach ataków SZU, znalazły się oddziały rezerwy bojowej - BARS. Łymanu przez wiele dni bronił kozacki oddział "Kubań" (BARS-16) wsparty artylerią, natomiast Drobyszewo oddział "Ruskij Legion" (BARS-13).

10 września okazało się, że lewa flanka ukraińskiego natarcia uderzyła na północ i północny-wschód rozszerzając operacje na nowe tereny obwodu charkowskiego. SG SZ FR zaczął opowiadać o celowym "przegrupowaniu sił" i w efekcie wycofaniu się z obwodu charkowskiego, również z jego północnej i północno-wschodniej części. Natarcie ukraińskie rozwijało się błyskawicznie, wkrótce wyzwolono cały szereg miejscowości, w tym Wołczańsk, wychodząc na granicę rosyjsko-ukraińską. Na tym obszarze zapewne nie spodziewano się załamania frontu, maskowanego rzekomym "przegrupowaniem sił".

Jak się wydaje, początkowo zgrupowanie operacyjne na ukraińskiej lewej flance miało za zadanie tylko osłonić zgrupowanie atakujące z zachodu na wschód, na Kupiańsk. Rzeczywiście w rejonie Szewczenkowe i Starowyrowka-Hruszewka kontratakowały z marszu rezerwowe siły 18. DZmech 11. KA (jednostka stacjonująca na stałe w Obwodzie Kaliningradzkim) i 144. DZmech 20. A podciągnięte alarmowo w rejon przełamania, w tym z obwodu biełgorodzkiego. Kontrataki te, siłami nie więcej niż kilku słabych batalionowych grup taktycznych (BGT), nie przyniosły efektu, nie były również w stanie zatrzymać wspomnianego natarcia na północny-wschód, na Nowy Burłuk i dalej na Wołczańsk. Warto wspomnieć, że kontrataki wyprowadzano z marszu, bez znajomości położenia sił przeciwnika, również bez wsparcia artylerii.

Jak wspomniano, już około 15-16 września stało się jasne, że linia frontu nad rzeką Oskoł nie zostanie utrzymana, bez dodatkowych rezerw, dlatego siły agresora zaczęły skupiać się na utrzymaniu Łymana i koncentracji nowych sił (odwodów) oraz tych wycofanych spod Iziuma, w rejonie Swatowo. Koncentracja sił w obszarze Swatowo sugerowała, że linia frontu w obwodzie ługańskim będzie przebiegać po linii prostej, z południa na północ, od m. Kreminna-Rubiżne, przez Swatowo, do Pokrowske i Troićkie, ale póki co kontratakowano jeszcze - nieskutecznie - przyczółki nad Oskołem i Dońcem.

Głównym zadaniem na nowo odtwarzanego zgrupowania w rejonie Łyman-Swatowo była stabilizacja linii frontu w północnej Ługańszczyźnie, najlepiej na linii utraconej już linii rzeki Oskoł oraz przywracanie zdolności bojowych wycofanych batalionowych i taktycznych grup bojowych, w dużej części pozbawionych sprzętu ciężkiego.

Z Iziuma wycofano m.in. 60. Samodzielny Batalion Zmechanizowany "Weterani", który 11 września zaczął kontratakować pozycje SZU nad Oskołem, starając się utrzymać przeprawy przez rzekę (w Kupiańsku, pod Senkowe i Gorochowatką).

Rosyjskie zgrupowanie operacyjne w rejonie północnej Ługańszczyzny składało się w połowie września z kilku BGT ze składu 1. APancGw, 20. A (3. lub 144. dywizji) i być może 41. A. Świeże siły podciągano pod Swatowe, przy czym były to często kombinowane a nie jednolite grupy taktyczne. Przykładowo około 12 września pod Swatowo przemieszczono kombinowaną grupę taktyczną w składzie 12 czołgów, 8 BMP i 10 MTLB i BTR.

Drugie zgrupowanie operacyjne, które powstało ad hoc na skutek wycofania się sił agresora z północnego i północno-wschodniego obwodu charkowskiego, głównie 6 Armii, koncentrowało się już nad granicą, w rejonie Biełgorodu. Były to BGT ze składu wycofanej 6.A, ale też 11. KA i prawdopodobnie 20. A. Konstantyn Maszowiec z grupy "Informacyjny Sprotyw" szacował 18 września, że zgrupowanie biełgorodzkie, cały czas wzmacniane, liczyło już wtedy kilka BGT: resztki dwóch brygad zmechanizowanych (138. i 25.) 6. A i 18. DZmech 11. KA (szacunkowo kilka przetrzebionych BGT) oraz kilka KGT z 14. KA, 20. A i 1. APancGw. Zgrupowanie to utrzymuje linię frontu biegnącą wzdłuż granicy rosyjsko-ukraińskiej i odtwarza jednocześnie zdolność bojową.

Jak już wspomniano, aby stabilizować front i podciągnąć odwody pod Swatowo koniecznym było, z punktu widzenia rosyjskiego, jak najdłuższe utrzymanie rejonu Łymana, którego znaczenie z czasem rosło. W połowie września zaczęto wzmacniać organizujące obronę pod Łymanem zgrupowanie taktyczne, min. 2-3 BGT ze składu 2. A. W tym momencie istniało już zagrożenie, że kontynuując ofensywę siły ukraińskie, przez Łyman-Jampil wyjdą wprost na kierunek Kreminna-Rubiżne.

Zwiększyła się intensywność rosyjskiego rozpoznania bezzałogowego, które miało rozpoznać siły i środki przeciwnika na lewym brzegu rzeki Oskoł (zbiornika wodnego), od granicy aż po m. Łozowe. Grupa analityczna "Informacyjny Sprotyw" monitorująca siły agresora szacowała aktywność bezzałogowców nad Oskołem (raport z 18 września) na 65-70 misji (wylotów) na dobę oraz podciąganie w rejon Swatowo pododdziałów inżynieryjno-saperskich (pluton-kompania).

Przez wiele dni udawało się stabilizować front, jednakże 25 września, na północ od Łymana, doszło do przełamania frontu. Ukraińskie natarcie wyszło z rejonu na północ od Światohirśka, zajęto miejscowość Jaćkiwka nad Oskołem i "wbito" się nawet do 20 km na wschód, pochodząc do wsi Ridkodub, na północ od Łymana. Przełamanie utrudniło obronę przeskrzydlonego Łymana, a umożliwiło ewentualne kontynuowanie ofensywy w obwodzie ługańskim wzdłuż Dońca Siewierskiego, do Kreminny i Siewierodoniecka.

28 września stało się jasne, że siły broniące się w rejonie Drobyszewo-Łyman są w operacyjnym okrążeniu, z jedną tylko drogą zaopatrzenia, kontrolowaną ogniowo przez przeciwnika. Nie było żadnych poważnych rezerw, żeby zatrzymać siły ukraińskie, zdobywające kolejne miejscowości i przeskrzydlające Łyman z północy i od wschodu. Nie było również rezerw, żeby utrzymać front nad Oskołem. Biły się tu dwie osłabione BGT 144. DZmech, zmuszone do odwrotu w czasie I fazy ofensywy charkowskiej z rejonu Peczenihy, ale po kilku dniach intensywnych ataków na ukraińskie przyczółki nad Oskołem wykrwawiły się tracąc zdolność bojową. W kolejnych dniach, krok za krokiem, siły rosyjskie wypychane były coraz dalej znad rzeki Oskoł, np. 27 września Jednostka Specjalna HUR "Kraken" zajęła ważny punkt logistyczny, wieś Kupiańsk-Wuzłowyj. Znajduje się tam stacja kolejowa o tej samej nazwie, która jest dużym węzłem kolejowym, zapewniającym połączenia kolejowe ze stacjami Charków, Wałujki, Światohirsk, Biełgoród, Popasna, Kupiańsk-Piwdennyj itd.

W momencie pisania analizy, wg stanu na rano 30 września, siły rosyjskie w rejonie Łymana - dwa bataliony BARS (13. i 16.) oraz elementy wykrwawionego 208. Pułku Strzeleckiego (Mobilizowanej Rezerwy) 2. KA ŁRL - zagrożone zostały okrążeniem. Na tę chwilę brak jest widocznych rezerw, gromadzonych do kontrataku na tym kierunku, w celu deblokady ługańskiego zgrupowania taktycznego. Bijące się w tym rejonie, nieco bardziej na północ, po poniesionych stratach de facto kompanijne, a nie batalionowe, grupy taktyczne 144. DZmech, były/są za słabe by utrzymać front nad Oskołem i zatrzymać ukraińskie natarcie zmierzające do okrążenia Łymana. Utrata Łymana uwolni duże siły ukraińskie i pozwoli na dalsze natarcie na Kreminną-Rubiżne lub nawet na samo Swatowo.

defence24.pl

Na czele Rosgwardii stoi generał armii Wiktor Zołotow. Jest to osoba postrzegana jako ślepo oddana Putinowi, nie wahająca się, gdy wykonać trzeba każdy jego rozkaz. Jego kariera jest wręcz emblematyczna dla współczesnej Rosji. Pochodzi z regionu Riazań z rodziny robotniczej. Pracował jako ślusarz w fabryce ZIL, a po służbie wojskowej, którą odbył w wojskach pogranicza, wstąpił do KGB. Następnie, przez prawie 20 lat, służył w 9. Dyrekcji KGB ZSRR, zajmującej się ochroną najważniejszych dygnitarzy w Związku Sowieckim. W 1991 roku znalazł się w osobistej ochronie Jelcyna. Jego postać widnieje na słynnym zdjęciu przedstawiającym Jelcyna przemawiającego na czołgu w trakcie puczu Janajewa w pobliżu Białego Domu (którego, jak się okazało, nikt nie miał zamiaru atakować). Następnie został wysłany do Petersburga, gdzie postawiono mu nowe zadanie: ochronę Anatolija Sobczaka, ówczesnego mera. Poznał w tym czasie obecnego prezydenta Rosji i stał się jego sparingpartnerem w boksie i judo.

Putin – po odejściu z tzw. rezerwy strategicznej KGB – "nosił teczkę za Sobczakiem" jako jego asystent. W kręgach ówczesnego Petersburga, będącego w tym czasie centrum zorganizowanej przestępczości w Rosji, znany był bardziej jako "Michaił Iwanowicz" (podobnie jak tajemniczy szef z filmu "Brylantowa Ręka", jednej z kultowej komedii w Związku Sowieckim). Biznesmen Dmitrij Skarga – były dyrektor Sovcomflot, od 2006 mieszkający w Wielkiej Brytanii – w 2015 roku udzielił wywiadu dla BBC, podczas którego opisał swoje relacje z Gienadijem Timczenką, kolegą Putina z Petersburga, jednym z największym oligarchów w Rosji. W wąskim kręgu, mówiąc o pochodzeniu swoich miliardów, Timczenko zwykle podnosił palec do góry i wymownie konstatował: "mówią, że to wszystko pieniądze Michaiła Iwanicza, ma wszystko pod kontrolą".

Putin w "okresie petersburskim" nie gardził zwykłymi "wziatkami" (ros. łapówka). Przedsiębiorca Maxim Freidzon (Max Gunsmith), obecnie mieszkający w Izraelu, związany z OPG Tambowskaya, który osobiście znał Putina w latach 90., udzielił obszernego wywiadu Radiu Liberty w maju 2015 roku. Przedstawił on w nim gangsterski Petersburg lat 90., opisał też cechy, jakimi odznaczał się Putin: "fetysz pieniądza" i brak jakichkolwiek ograniczeń moralnych, nawet tych akceptowanych w środowisku przestępczym. Przekazywał mu łapówki za różne usługi poprzez swojego asystenta Lyoshe Millera. Putin miał według niego targować się o każdy procent, a jego patologiczna chciwość zaskoczyła nawet biznesmenów mafijnych. Według niego Putin miał "normalne stosunki robocze" z Władimirem Barsukowem - "Kumarinem", szefem OPG Tambowska na zasadzie wspólnego biznesu. Wywiad ten został następnie usunięty ze wszystkich witryn, na których został opublikowany, nawet z pamięci podręcznych Google i Yandex.

Zołotow w tym czasie nawiązał bliskie relacje z Romą Tsepovem (właściwie Romanem Beilensonem, który zmienił swoje nazwisko w młodości, aby wstąpić do szkoły wojskowo-politycznej), znanym również jako "Roma Producent" – byłym oficerem politycznym w stopniu kapitana wojsk wewnętrznych sowieckiego MSW. Po samouwłaszczeniu zajął się organizacją kontaktów między kasynami a merem Petersburga - Anatolijem Sobczakiem. Prowadził także prywatną firmę ochroniarską Baltik Eskort, zajmującą się wymuszaniem haraczy. Organizował i zapewniał ochronę Sobczakowi i jego rodzinie, Putinowi, a także szefom przestępczości zorganizowanej, w szczególności Aleksandrowi Mayszewowi z Małyszewskiej OPG oraz kilku osobom z Tambowskiej OPG. Według Dmitrija Zapolskiego, zmarłego w sierpniu 2021 roku w niewyjaśnionych okolicznościach w Rydze, rosyjskiego dziennikarza śledczego, autora książki "Putinburg", Roma Tsepov był zaufaną osobą Putina, który używał go jako pośrednika w kontaktach z petersburskimi gangsterami. "Roma jako listonosz krążył między burmistrzem a przywódcami bandytów, przekazywał wzajemne życzenia, pieniądze, ofiary. Tsepow był bliskim przyjacielem Putina" – pisał. Wśród klientów firmy Baltik Eskort znaleźli się także gubernator regionalny Wadim Gustow, firma Pierre Cardin, Ałła Pugaczowa, Walerij Leontiew oraz inne postaci polityki i showbiznesu.

W 1994 roku Tsepow został zatrzymany za nielegalne posiadanie broni i narkotyków, uciekł do Czech. Do kraju wrócił po objęciu prezydentury przez Putina, i był nawet gościem jego ceremonii inauguracyjnej. Utrzymywał także znakomite relacje z ówczesnym zastępcą szefa administracji Putina – Igorem Sieczinem. Organizował również zabójstwa na zlecenie. W 2003 roku, gdy zginął Rusłan Kolyak (z OPG Tambowska), cały jego biznes i majątek trafił do Tsepova, który w jednym z wywiadów prawie otwarcie powiedział o swoim udziale w zbrodni: "mówią, że tak, miałem konflikt z Kolyakiem i byłem pierwszym, który dowiedział się o jego zabójstwie, przed prasą i policją".

Wiktor Zołotow, po odejściu ze służby, pracował właśnie w firmie Tsepowa – Baltik Eskort (będąca de facto prywatną jednostką sił specjalnych), poprzez którą, według Dmitrija Zapolskiego, przejęli całkowicie rynek "kryszy" (haraczy) w Petersburgu. W środowisku petersburskich gangsterów znany był pod pseudonimami "Wasilicz", "Zolotnik" i "Generalissimus".

infosecurity24.pl