Fakty są takie, że choć nie wszystko idzie zgodnie z założeniami, to jednak widać, że Intel ogólnie idzie we właściwym kierunku. Lunar Lake będzie przełomowym produktem w historii firmy, bo jest pierwszym układem stworzonym za pomocą rynkowych, a nie wewnętrznych narzędzi. Sukces sprzedażowy jest w jego przypadku drugorzędną sprawą, bo ma postawione przed sobą zupełnie inne cele.
Intel w końcu stworzył też z twórcami wspomnianych narzędzi (Cadence, Synopsys) niezbędne rozszerzenia i biblioteki, dzięki którym zewnętrzni klienci w końcu będą mieli realne szanse na skorzystanie z linii produkcyjnych fabryk Intela. W praktyce najważniejszym pytaniem jest więc, czy Intelowi wystarczy czasu na dokończenie wszystkich niezbędnych zmian. Trochę szkoda, że Pat Gelsinger nie przejął sterów rok wcześniej. Bob Swan miał być tylko tymczasowym CEO, który miał na chwilę załatać dziurę powstałą po aferze obyczajowej Briana Krzanicha. Potem przyszedł COVID, Intel zaczął notować rekordowe zyski, bo ludzie rzucili się na nowe komputery, przez co wszyscy zaczęli się klepać po plecach. Może gdyby nie ta sytuacja, teraz na przyszłość Intela patrzylibyśmy inaczej.
Jednak nawet jeśli nie wystarczy czasu i Intel w 2025 roku nie odzyska pozycji technologicznego lidera, o której tyle mówi Pat Gelsinger, moim zdaniem nie będzie można mówić o śmierci Intela.
Po pierwsze trzeba pamiętać o... wątku politycznym. Intel, a dokładniej fabryki Intela, są bardzo ważne dla rządu USA, bo jest to ostatnia amerykańska firma, która jest w stanie produkować najbardziej zaawansowane mikroprocesory. Czyli nawet jeśli Intel się wyłoży, to w najgorszym przypadku widzę sytuację, gdy fabryki zostają całkowicie oddzielone od części produktowej firmy i idą pod rządową kroplówkę, przechodząc na "model chiński". W Chinach mało kogo obchodzi, że SMIC notuje straty. W Tajwanie i Korei pieniądze podatników również płyną szerokimi strumieniami do TSMC i Samsunga. Fabryk tego typu po prostu nie można rozpatrywać jedynie w kontekście wartości biznesowej, bo mają one ogromne znaczenie strategiczne.
A po drugie... skoro AMD nie umarło i obecnie święci tryumfy między innymi dzięki temu, że kiedyś kupiło ATI (a swego czasu ten zakup niemal pogrzebał firmę), to Intel też jest w stanie przetrwać. Co prawda może to zrobić w innej formie niż dotychczasowa, więc Intel, którego znamy, może umrzeć, ale z wysyłaniem Intela na stypę z Blackberry i Nokią jeszcze bym się wstrzymał.
komputerswiat.pl