W latach 2000. nastąpił rozkwit subkulturowego nacjonalizmu w Rosji i w Ukrainie. Moskwa i St. Petersburg, Kijów i Charków stały się prawdziwymi ośrodkami wymiany doświadczeń między działaczami ultraprawicowymi.
Jednocześnie do 2014 r. nacjonaliści z Rosji koncentrowali się na Ukrainie. Co roku jeździli do Ukrainy na tematyczne festiwale muzyczne i koncerty, które odbywały się w Kijowie, Charkowie i innych miastach. Jeden z najbardziej znanych nazywał się "Perun Fest", a zorganizował go lider ukraińskiej neonazistowskiej grupy Sokira Peruna (ukr. Topór Peruna) Arsenij Biłodub.
Sokira (której repertuar obejmuje m.in. piosenkę o Holokauście ze słowami "sześć milionów słów kłamstw wymyślonych przez Żydów") aktywnie koncertowała w Rosji. Publiczność na takich koncertach była jak najbardziej zróżnicowana: skinheadzi, fani black metalu, fani piłki nożnej – wspomina w rozmowie z Meduzą jeden z gości tych prawicowych koncertów.
— Nie pamiętam konfliktów na gruncie szowinizmu. Chyba że ??nieliczni zwolennicy UNA-UNSO trochę się spięli. Ich wygląd, grzywki na głowie, fajki i haftowane koszule, wywołał tylko uśmiech. Nie komunikowaliśmy się z nimi, ale trzymali się osobno, mieli własne towarzystwo — mówi rozmówca Meduzy.
— Spędziłem dwa tygodnie w ramach delegacji we Lwowie i Iwano-Frankowsku. Wszędzie rozmawialiśmy po rosyjsku. Nigdy nie widzieliśmy, żeby ktoś odmówił rozmowy w tym języku. Dosłownie szukaliśmy tej "rusofobii" i nie znaleźliśmy jej. Mogę zaświadczyć, że w tym czasie nawet zachód Ukrainy był absolutnie lojalny wobec Rosjan — mówi skrajnie prawicowy działacz ukraiński Siergiej "Bocman" Korotkicz (który, jak sam twierdzi, uczestniczył w tworzeniu batalionu Azow).
Dodaje, że dopiero potem Rosja "zachorowała na wielkomocarstwowy imperialny szowinizm".
onet.pl