niedziela, 12 stycznia 2025



Rosyjscy carowie mieli zwyczaj nagradzać poddanych za wierną służbę drogimi przedmiotami z wygrawerowanymi inicjałami władcy. Czy Putin wie o tej carskiej tradycji? Być może, bo podczas bożonarodzeniowego spotkania z patriarchą Cyrylem poprosił o umieszczenie swoich inicjałów na medalikach i ikonach przeznaczonych dla wysokich dowódców biorących udział w „specjalnej operacji wojskowej”. Patriarcha Cyryl poparł inicjatywę prezydenta, pobłogosławił i poświęcił nagrody.

(...)

Wykuwanie nowej elity odbywa się w ramach programu „Czas bohaterów”: weterani i uczestnicy wojny z Ukrainą są przygotowywani do objęcia w przyszłości stanowisk w administracji państwowej. Adepci programu towarzyszyli ostatnio Putinowi podczas pokazowego nabożeństwa bożonarodzeniowego w cerkwi św. Jerzego Zwycięzcy na Pokłonnej Górze w Moskwie. Rokrocznie na Boże Narodzenie odbywa się imitacja religijnego zaangażowania głowy państwa – Putin pokazywany jest przez telewizję w cerkwi, ze świeczką w dłoni, czyniący niezborny znak krzyża i całujący ikony. Towarzyszą mu zwykle funkcjonariusze jego osobistej ochrony ucharakteryzowani na „zwykłych obywateli”. W tym roku za plecami stanęli sprawdzeni uczestnicy programu „Czas bohaterów”.

„Inicjały prezydenta na medalikach, które są dziś błogosławione i skrapiane święconą wodą w cerkwi, to rytualne dopełnienie duchowo-państwowej koncepcji »Russkij mir«. Koncepcja ta imituje religię. Nie jest przypadkiem, że komunikat o wygrawerowaniu inicjałów [Putina] opublikowano w Boże Narodzenie. Chodziło o podkreślenie wagi tego symbolu nowej wiary” – napisał rosyjski dziennikarz Andriej Kalitin.

Zdaniem Kalitina, to nie pierwsza przemiana państwowej religii w Rosji: „po zniszczeniu Cerkwi władza sowiecka planowo budowała zręby nowej wiary: miejsce wysadzonego Soboru Chrystusa Zbawiciela zajęło mauzoleum, na którego dachu stali podczas manifestacji i defilad na placu Czerwonym apostołowie z partii, Adama i Ewę zamieniono na postaci Robotnika i Kołchoźnicy (znana rzeźba dłuta Wiery Muchinej, rozpropagowana dzięki produkcjom Mosfilmu), życie wieczne poświęcono w ofierze socjalistycznej utopii. W koncepcji nowej religii polegli rewolucjoniści grali rolę męczenników. I choć Rosja uważana była za kraj religijny, nabożny naród przyjął prawidła nowej władzy [...]. Wiara w homo sovieticusa pozostała, ale nie miała ona nic wspólnego z prawosławiem. Dzisiejsza rosyjska Cerkiew nawiązuje raczej do tradycji Cerkwi z czasów Józefa Stalina niż do instytucji religijnej zbudowanej na Biblii. Kopiuje wzorce starożytnego Egiptu, Babilonu i Rzymu, w których władca był uznawany za żywego boga i mógł wyprawiać poddanych na śmierć [...] Agresję na Ukrainę obwołano świętą wojną, ginący na niej żołnierze stają się męczennikami nowej wiary, a otaczający prezydenta na bożonarodzeniowym nabożeństwie członkowie nowej elity to nowi apostołowie”.

(...)

Emigracyjny socjolog Igor Ejdman zauważa: „Religia państwowa w Rosji to nie chrześcijaństwo, a synkretyczne wierzenia łączące elementy pobiedobiesja (wiary w Zwycięstwo w wielkiej wojnie ojczyźnianej), podporządkowanego władzy świeckiej prawosławia i pogańskiego kultu wojny, zwycięstwa, walczących przodków, legendarnych wodzów plemiennych. Dotychczas Putin był naczelnym kapłanem tej wiary, a teraz został obwołany jej bogiem. […] Bo to jego inicjały na medalikach zajęły miejsce symbolu Chrystusa”.

tygodnikpowszechny.pl


"W związku z planowanymi 27 stycznia 2025 roku uroczystościami 80. rocznicy wyzwolenia Byłego Niemieckiego Nazistowskiego Obozu Koncentracyjnego i Zagłady Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, polski rząd deklaruje, że zapewni wolny i bezpieczny udział w tych obchodach najwyższym przedstawicielom Izraela" — poinformowało 9 stycznia Centrum Informacyjne Rządu. 

(...)

Głos w tej sprawie zabrał poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych. "Bezpieczeństwo Polski jest ważniejsze niż utyskiwania purystów prawnych, Lewicy i Konfederacji" — rozpoczął swój obszerny wpis na platformie X.

Następnie zwrócił uwagę na zmieniające się uwarunkowanie geopolityczne. "Wszystkim lekkoduchom, którzy nie zauważyli, że wraz ze zwycięstwem Trumpa zmienił się świat, zadaję pytanie: Czy rzeczywiście chcielibyście, po uchwaleniu przez Kongres, iż każdy, kto zatrzyma sojuszników USA na podstawie decyzji MTK wejdzie w automatyczny konflikt wraz z sankcjami z rządem Stanów Zjednoczonych, aby Policja zatrzymała premiera Izraela przybywającego uczcić 80 rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau? Czy wyobrażacie sobie jaką falę ataków na Polskę mogłoby to przynieść? Czy wyobrażacie sobie, jakie z tego zyski miałaby Rosja? Czy wyobrażacie sobie, że ta sprawa byłaby idealnym wręcz sposobem, aby Trump podważył legitymację obecnego rządu i wprost zaangażował się w kampanię kandydata PiS? Czy wyobrażacie sobie jakie konsekwencje miałby oficjalny konflikt USA i Izraela z Polską dla wojny na Ukrainie? I czy rzeczywiście chcielibyście, aby sformułowanie polski antysemityzm znowu było odmieniane na całym świecie przez wszystkie przypadki. Jeżeli sobie tego nie wyobrażacie, to sobie wyobraźcie. Bo dokładnie taki był plan PiS i dokładnie tak by było" — tłumaczy Giertych na X.

Następnie przedstawia możliwe skutki braku decyzji rządu w sprawie Netanjahu. "Rząd jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo Polski i Polaków. W świetle polskiego prawa to prokuratura podejmuje ostateczne decyzje czy składać wniosek o areszt. Bez decyzji prokuratury (czyli w świetle obecnych przepisów decyzji rządu) takiego aresztowania nie może być. Dlatego tym wszystkim, którzy uważają, że prawo działa w próżni i krytykują rząd za zapowiedź glejtu dla premiera Izraela na przyjazd do Oświęcimia, odpowiadam: łatwo się Wam mówi, gdy to nie wy macie podjąć decyzję, która de facto może nas pozbawić sojuszniczych relacji z USA, które od 35 lat stanowią główną gwarancję naszego bezpieczeństwa. Cholernie łatwo się Wam mówi" — pisze polityk KO.

W końcowym fragmencie swojego wpisu Giertych przywołuje stan wyższej konieczności. "Bo bezpieczeństwo nas wszystkich wymaga czasem trudnych decyzji, ale też wymaga odpowiedzialności od tych, którzy oceniają takie decyzje. Łatwo pławić się w dekodowaniu norm prawnych, nie rozumiejąc, że jak ratujecie płonący dom, to sprawy naruszenia miru domowego nie są waszym największym problemem. Polska, po rządach PiS, jest dzisiaj takim płonącym domem, który ledwo odratowaliśmy 15.10.2023 od całkowitego spłonięcia, ale który w wielu miejscach płonie jeszcze. W prawie decyzja o glejcie dla Netanjahu nazywa się stanem wyższej konieczności. Ratując bezpieczeństwo Rzeczpospolitej, podważamy mimo woli powagę organu międzynarodowego, jakim jest MTK uznając, że ta utracona powaga jest stratą mniejszą niż katastrofa bezpieczeństwa RP. Ja w takiej sytuacji zawsze wybiorę bezpieczeństwo Rzeczpospolitej. I taką decyzję podjęła Rada Ministrów" — kończy swoje rozważania Roman Giertych.

onet.pl


Rząd Nikola Paszyniana, mimo licznych trudności, konsekwentnie dąży do normalizacji stosunków Armenii z Turcją i Azerbejdżanem, widząc w tym jedyną drogę dla zapewnienia Armenii bezpieczeństwa. Jednym ze sposobów osiągnięcia tego celu jest plan „Skrzyżowania dla Pokoju” czyli projekt tranzytowy o kluczowym znaczeniu geopolitycznym. Rosja oczywiście stara się temu przeszkodzić i zdestabilizować Południowy Kaukaz.

Normalizacja stosunków Armenii z Turcją i Azerbejdżanem napotyka wiele trudności zarówno ze względów politycznych jak i emocjonalnych. Historyczna trauma związana z ludobójstwem Ormian z 1915 r. oraz świeże rany wynikające z zajęcia Górskiego Karabachu przez Azerbejdżan i opuszczenia go przez jego ormiańskich mieszkańców, powodują, że kwestia normalizacji stosunków z Turcją i Azerbejdżanem wywołuje ogromne emocje. Wykorzystywane są one przez rosyjską propagandę do ataków na rząd Paszyniana, który stara się coraz bardziej rozluźniać związki Armenii z Rosją i kierować się w stronę Europy.

Już w 2023 r. przewodniczący parlamentu Armenii Alen Simonian zadeklarował w czasie swojej wizyty w Polsce, że celem Armenii jest członkostwo w Unii Europejskiej. Przeszkody na drodze normalizacji wynikają także z polityki Azerbejdżanu, co zresztą wynika ze związków tego państwa z Rosją. To właśnie Rosja dążyła do tego by korytarz przez armeńską prowincję Sjunik (tzw. korytarz zangezurski) miał charakter eksterytorialny, gdyż uzasadniałoby to wprowadzenie do Sjunika wojsk rosyjskich (tzw. mirotworców) i faktyczne przejęcie przez Rosję kontroli nad tą prowincją.

Paszynian zdaje sobie sprawę, że mimo trudności konieczne jest dążenie do normalizacji stosunków ze wszystkimi sąsiadami, gdyż tylko w ten sposób może w pełni uniezależnić Armenię od Rosji i otworzyć jej drogę do UE. Istnieje przy tym szansa, że pogorszenie relacji azerbejdżańsko-rosyjskich (spowodowane zestrzeleniem azerbejdżańskiego samolotu pasażerskiego, za co odpowiedzialny jest bratanek Ramzana Kadyrowa) skłoni Baku do większej elastyczności w negocjacjach dot. normalizacji relacji, które są prowadzone pod auspicjami UE i OBWE.

Normalizacja relacji z Azerbejdżanem praktycznie automatycznie otworzy drogę do normalizacji stosunków z Turcją. Projekt „Skrzyżowania dla pokoju” przedstawiony przez rząd Paszyniana w październiku 2023 r. jest przy tym propozycją, która może zagwarantować trwałą stabilizację Południowego Kaukazu bez wpływów rosyjskich. Jest to tym bardziej ważne, że angażuje również Gruzję, która obecnie coraz bardziej wpada w żelazny uścisk Moskwy. Tranzytowe powiązanie Gruzji z Armenią i Europą stworzyłoby szanse na zmianę tego trendu.

„Skrzyżowanie dla pokoju” ma wykorzystać ignorowany dotąd potencjał tranzytowy Armenii jako skrzyżowania szlaków Północ-Południe i Wschód-Zachód. Szlak Północ – Południe łączyłby Europę poprzez Morze Czarne, Gruzję i Armenię z Iranem i państwami Bliskiego Wschodu oraz Indiami, w konsekwencji zaś Ocean Indyjski z Atlantykiem.

Z perspektywy Europy Środkowej ważne jest to, że przechodziłby właśnie przez nią i łączyłby Południowy Kaukaz z logistyczną siecią Trójmorza. Zwiększałby również strategiczne znaczenie Morza Czarnego. Ponadto miałby ogromne znaczenie dla dywersyfikacji dostaw gazu i ropy m.in. z Iranu i Iraku. Oczywiście konieczny byłby do tego przełom w polityce zagranicznej Iranu ale jak pokazują doświadczenia z JCPOA jest to możliwe i prędzej czy później Iran może zmienić swoją orientację geopolityczną, zwłaszcza, że jego sojusz z Rosją nic mu nie daje poza pogrążaniem się w ekonomicznym zastoju.

Ponadto otwarcie takiego korytarza doprowadzi do ostatecznej nieopłacalności promowanego przez Rosję tzw. Międzynarodowego Korytarza Transportowego Północ-Południe. Natomiast szlak Wschód – Zachód połączyłby b. sowieckie republiki środkowoazjatyckie (przez Morze Kaspijskie) oraz Azerbejdżan poprzez Armenię z Turcją, prowadząc dalej do Europy. Alternatywna droga prowadząca przez Gruzję od samego początku była niestabilna ze względu na bliskość okupowanej przez Rosję Osetii Płd., a trasa południowa przez Iran jest bardziej skomplikowana ze względu na warunki fizyczne oraz obecne warunki polityczne.

defence24.pl