czwartek, 3 grudnia 2020


Brad Raffensperger jest sekretarzem stanu Georgii i odpowiada w tym stanie m.in. za przebieg wyborów prezydenckich. Objął to stanowisko dwa lata temu w wyniku wyborów, w których startował jako kandydat Partii Republikańskiej. Jak sam przyznaje, w 2016 r. i w 2020 r. głosował na Trumpa.

Od trzech tygodni Raffensperger i jego rodzina mają osobistą ochronę, bo dostają liczne pogróżki. Jako nadzorujący wybory w stanie, Raffensperger odrzucił wiele próśb i żądań ze strony Białego Domu oraz sojuszników Trumpa o ponowne przeliczenie głosów w taki sposób, by w tym stanie wygrał urzędujący prezydent, a nie — o czym mówią oficjalnie wyniki — jego demokratyczny rywal.

— Nie sądzę, żebym miał jakiś wybór. Moja praca polega na przestrzeganiu prawa i nie pozwolimy sobie na to, żeby ktoś nas przekonał, że jest inaczej — powiedział Raffensperger dziennikarzom “Washington Post”. — Uczciwość i prawość wciąż się u nas liczą.

Stephanos Bibas jest sędzią federalnego sądu apelacyjnego w Pensylwanii, który obejmuje jurysdykcją kilka stanów w tej części USA. Na to jedno z najwyższych w amerykańskim sądownictwie stanowisko został nominowany w 2017 r. przez prezydenta Trumpa. Znany ze swych konserwatywnych przekonań (Bibas jest m.in. diakonem w cerkwi prawosławnej), kandydat na sędziego był ostro zwalczany przez Demokratów w Senacie podczas procesu nominacji i został sędzią tylko dzięki temu, że w izbie wyższej Kongresu USA Republikanie mają większość.

Dwa dni temu Bibas napisał opinię w imieniu trójki sędziów Sądu Apelacyjnego w Filadelfii, którzy odrzucili pozew sztabu Trumpa o zmianę wyników wyborów w tym stanie, także wygranym przez Joe Bidena. “Nazwanie wyborów oszukanymi nie oznacza, że tak właśnie jest. Zarzuty wymagają dowodów. Tutaj nie mamy ani jednego” — napisał sędzia.

onet.pl


Grupy ekstremistów, biali nacjonaliści i zwolennicy teorii spiskowych umieszczają swoje posty na szyfrowanych aplikacjach i internetowych forach dyskusyjnych. Niektórzy z nich deklarują związki z ruchem QAnon, ogłaszającym, że "deep state" czyli "układ" ma działać przeciwko Donaldowi Trumpowi.

Jak wynika z przeprowadzonej przez redakcję POLITICO analizy wielu kanałów w serwisach Telegram i Parler (ten ostatni często wybierają także bardziej mainstreamowi konserwatyści), a także dyskusji na forach 4Chan, promowane są tam wiralowe filmiki o oszustwach wyborczych (na które nie ma żadnych dowodów), wzywa się zwolenników do sięgania po broń w obronie Trumpa i umieszcza antysemickie i rasistowskie obelgi w stosunku do urzędników komisji wyborczych.

Takie dyskusje toczą się na tych alternatywnych platformach szczególnie intensywnie od czasu wyborów z 3 listopada, tworząc bezpieczną przystań dla tych, którzy dopatrują się oszustw wyborczych – i domagają się konkretnych działań w świecie rzeczywistym.

Te fora stały się miejscem skoordynowanych kampanii dezinformacji skierowanych do głównych sieci społecznościowych, a także skarbnicą różnego rodzaju ekstremalnych treści, niegdyś umieszczanych na Facebooku, Twitterze czy YouTube, później jednak usuwanych z tych serwisów.

(...)

Wiele z tych forów – między innymi kanały w serwisie Telegram prowadzone przez różnego rodzaju bojówki, w tym skrajnie prawicową organizację Proud Boys – zyskało znaczną liczbę nowych członków w ciągu ostatnich 18 miesięcy, odkąd Facebook, Twitter i YouTube zaczęły aktywnie usuwać grupy ekstremistyczne ze swoich platform.

Jednak po wyborach z 3 listopada takie kanały w serwisie Telegram odnotowały wręcz powódź nowych członków – 40 kanałów analizowanych przez POLITICO zyskało w tym czasie 20-procentowy wzrost liczby obserwujących.

Zarówno na Telegramie, jak i 4Chan liczba wpisów w stosunku do okresu przed wyborami wzrosła pięciokrotnie i prawie wszystkie traktowały o rzekomych oszustwach wyborczych. MeWe, kolejny alternatywny serwis społecznościowy preferowany przez skrajną prawicę, w ostatnim tygodniu również stał się jedną z najczęściej pobieranych aplikacji.

To zjawisko to część większego odpływu ludzi z największych serwisów do różnego rodzaju platform oferujących znacznie mniej (jeśli w ogóle) ograniczeń w kwestii zamieszczanych treści.

onet.pl