31-letni Iwan spędza całe dnie na przeglądaniu zdjęć, nagrań wideo i indywidualnych relacji z okrucieństw: gwałtów, tortur, doraźnych egzekucji, nielegalnej broni, wymuszonych zaginięć. Nigdy nie spodziewał się, że będzie się tym zajmował. Jeszcze kilka miesięcy temu planował założenie studia projektowania gier wideo.
Jednak w Ukrainie odwracanie wzroku nie jest już możliwe – nie od czasu, gdy Rosja rzuciła na kraj wojsko i bomby i zalała brutalnością. Kilka dni po tym, jak wojska rosyjskie przekroczyły granice, Iwan zaczął pracować jako wolontariusz dla ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, oferując swoją wiedzę z zakresu mediów, marketingu i wywiadu gospodarczego.
Ministerstwo gromadzi i analizuje publicznie dostępne dane – proces znany jako biały wywiad – w celu przygotowania międzynarodowych spraw sądowych i informowania opinii publicznej. Zadaniem Iwana jest weryfikowanie informacji napływających do ministerstwa i przedstawianie ich międzynarodowej publiczności – jest to praca niezbędna w wojnie propagandowej, która toczy się równolegle z wojną fizyczną.
– Jestem realistą. Wiem, że są pewne granice, do których można patrzeć na coś bardzo nieprzyjemnego, co znajduje się dość daleko – mówi Iwan, który pochodzi z Kijowa. – Ale nie chciałbym, żeby ludzie wzruszali ramionami i mówili »od tak dawna słyszę o wojnie, co chciałbyś, żebym z tym zrobił?«.
Iwan jest tylko jednym z setek wolontariuszy i aktywistów. Są wśród nich dziennikarze, którzy wcześniej śledzili rząd, a teraz pomagają mu prowadzić śledztwa. Są organizacje pozarządowe, które kiedyś krytykowały urzędy państwowe, teraz im pomagają. Są i instytucje rządowe, przez długi czas postrzegane jako nieefektywne, a nawet skorumpowane, które starają się przekonać obywateli, że teraz można im zaufać.
Według danych policji ukraińskiej, od momentu rozpoczęcia inwazji władze Ukrainy otworzyły ponad 11 tys. śledztw w sprawie potencjalnych rosyjskich zbrodni wojennych.
W środę rosyjski żołnierz przyznał się do zabicia nieuzbrojonego ukraińskiego cywila w pierwszym procesie dotyczącym zbrodni wojennych. Międzynarodowy Trybunał Karny również rozpoczął dochodzenie po tym, jak ponad 40 krajów złożyło wnioski o wszczęcie postępowania.
Tak wielkie nagromadzenie dowodów jest testem dla ukraińskich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Dziennikarze-ochotnicy i aktywiści chcą, aby ich obecność nie tylko zapewniła sprawiedliwość i przyspieszyła zakończenie wojny, ale także doprowadziła do długo oczekiwanych reform prawnych w Ukrainie.
Wynik będzie również sprawdzianem tego, czy w obliczu narastającego konfliktu zdecydowana retoryka społeczności międzynarodowej będzie szła w parze z jej zaangażowaniem w ściganie zbrodni wojennych.
Iwan ma nadzieję, że jego praca pomoże utrzymać międzynarodową presję na powstrzymanie wojny i pociągnięcie Rosji do odpowiedzialności. Jest to przedsięwzięcie, które z natury rzeczy jest osobiste i emocjonalnie obciążające.
– W ciągu jednej sesji można przyjąć tylko tyle – mówi. – Ludzie dokumentują zniszczenia swoich własnych miast.
Zaczęło się o 5 rano.
To właśnie o tej godzinie 24 lutego Ukraińców obudziły wybuchy, oznaczające początek wojny na pełną skalę. To ta sama godzina, o której rosyjskie organy ścigania od lat przeprowadzają naloty na Krymie po jego aneksji od Ukrainy w 2014 r., przeszukując mieszkania i aresztując aktywistów, zwłaszcza Tatarów krymskich.
Dlatego też powstała odpowiednia nazwa – Koalicja 5 Rano – gdy grupy obrońców praw człowieka połączyły siły, by monitorować zbrodnie wojenne.
Tetiana Pieczonczyk, absolwentka Harvardu, pomogła w założeniu koalicji, która wyrosła z kręgu ukraińskich organizacji praw człowieka, śledzących rosyjskie zbrodnie od czasu aneksji Krymu.
– To symboliczny moment – powiedziała Pieczonczyk, która kieruje Centrum Praw Człowieka ZMINA (Zmiana). – Rosjanie pozostali bezkarni i przez cały czas bez ponoszenia konsekwencji represjonowali ludzi na Krymie, uznali więc, że mogą rozpocząć nową falę agresji.
Teściowie Pieczonczyk niedawno stracili swój dom w Irpieniu w wyniku rosyjskiego ostrzału. Udało im się spod niego uciec. – Wszyscy jesteśmy w tym wszystkim i wszyscy jesteśmy ofiarami – powiedziała.
W skład koalicji wchodzi obecnie 27 organizacji. Ponad 100 osób monitorujących i specjalistów w takich dziedzinach, jak ataki na infrastrukturę ochrony zdrowia, zbrodnie na dzieciach, ludobójstwo czy rola propagandy w rozpoczynaniu i eskalacji konfliktu, pracuje bez wynagrodzenia.
Koalicja korzysta z metod i środków opracowanych po raz pierwszy w odpowiedzi na wojnę w Syrii.
Jedną z nich jest Protokół Berkeley, zestaw standardów i wytycznych opracowanych we współpracy z Biurem Praw Człowieka ONZ w celu weryfikacji i analizy informacji z otwartych źródeł online, które mogą być wykorzystywane w międzynarodowych postępowaniach karnych i dotyczących praw człowieka. Innym jest system archiwizacji Mnemonic, którego strategie zabezpieczania i weryfikacji zostały wykorzystane do skatalogowania przypadków łamania praw człowieka w Syrii, Sudanie i Jemenie.
Rząd ukraiński również stara się wykorzystać technologię do zbierania dowodów.
Stworzył platformy cyfrowe, na których obywatele mogą przekazywać dowody, np. dodatkową funkcję w Diia – ogólnodostępnej aplikacji rządowej służącej do obsługi administracyjnej. Teraz, obok płacenia podatków czy rejestrowania samochodu, Ukraińcy mogą przesyłać tam dowody grabieży i zniszczeń.
Aby dotrzeć do tych, którzy nie mają dostępu do internetu lub cyfrowego know-how, a także do 12 mln Ukraińców przesiedlonych w wyniku wojny, Biuro Prokuratora Generalnego włączyło do tych zadań swoich pracowników, którzy sami musieli uciekać.
W szkole średniej, w której obecnie mieszkają uchodźcy w Drohobyczu, małym miasteczku w zachodniej Ukrainie położonym daleko od linii frontu, prokurator okręgowy z Kijowa Wasyl Pawliuk zamienił salę sądową na salę lekcyjną, w której przesłuchuje niektórych z 18 tys. ludzi, którzy schronili się w Drohobyczu.
Pawliuk wraz z rodziną wrócił do rodzinnego miasta pod koniec lutego, gdy groziło zajęcie Kijowa przez wojska rosyjskie. Początkowo nadal uczestniczył w rozprawach o zwolnienie za kaucją w Kijowie za pośrednictwem łącza wideo. Teraz jego głównym zajęciem jest dokumentacja zbrodni wojennych.
– Rozmawiamy z ludźmi i jeszcze przed oficjalnym przesłuchaniem opowiadają nam, jak kogoś zastrzelono w samochodzie, jak zniszczono czyjś dom – mówi.
Oświadczenia opisujące obecność rosyjskich czołgów, grabieże, ataki na ludzi, domy i infrastrukturę cywilną są co tydzień przesyłane do prokuratora obwodowego, a stamtąd do Kijowa. Ostatecznym celem jest proces przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym i trybunałem w stylu norymberskim, powiedział Pawliuk, który wierzy, że nie tylko prawo międzynarodowe, ale i sama Rosja osądzi i skaże w przyszłości prezydenta Rosji Władimira Putina.
– Czas to sprawi, jestem tego więcej niż pewien – powiedział.
Nie wszyscy, do których zwraca się o zeznania, podzielają tę pewność.
– Starsi ludzie czują, że składanie zeznań jest ich obowiązkiem i wierzą, że coś z tego wyniknie – mówi. – Młodsi są bardziej sceptyczni. Rozumiem ich; ludzie, którzy tu trafili, marzą tylko o powrocie do domu i rozpoczęciu na nowo życia, które zostało zrujnowane. Ale wielu z nich zostawia swoje numery kontaktowe.
Pewien sceptycyzm może wynikać z tradycyjnie niskiego poziomu zaufania Ukraińców do rządu, który według jednego z sondaży pod koniec 2021 r. spadł do zaledwie 5 proc.
Od tego czasu brutalność Rosji stworzyła wspólnego wroga i sprawę, która zbliżyła ludzi przyzwyczajonych do bycia po przeciwnych stronach.
Kolektyw dziennikarstwa śledczego Slidstvo.Info ujawniał korupcję i częste uchybienia w ukraińskim sądownictwie i organach ścigania. Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę, ludzie z zespołu początkowo obawiali się, że nie mają wiele do zaoferowania na rzecz wysiłku wojennego.
– Myśleliśmy, że nasza wiedza i narzędzia, jako dziennikarzy śledczych, nie przydadzą się na wojnie – mówi redaktor naczelna Anna Babiniec. – Ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że wojna to wielka zbrodnia, a my wiemy, jak badać zbrodnie.
Zespół zajął się identyfikacją rosyjskich żołnierzy na Ukrainie, wyciągając nazwiska z ogólnodostępnych źródeł, takich jak media społecznościowe, oświadczenia władz ukraińskich, doniesienia prasowe i relacje świadków, a wszystko to w połączeniu ze szczegółami, które czasami pochodzą z ich własnych śledztw prowadzonych na miejscu. Mają nadzieję, że ich ustalenia posłużą do pociągnięcia do odpowiedzialności poszczególnych osób za popełnione przestępstwa.
Przestawienie się z analizowania postępowań prowadzonych przez państwo – lub ich braku – na dzielenie się dochodzeniami z władzą, a nawet organizowanie szkoleń dla prokuratorów państwowych na temat wykorzystania technik wywiadowczych opartych na otwartych źródłach, wymagało pewnych przemyśleń.
– Nadal jesteśmy dziennikarzami; nie jesteśmy częścią rządu ani systemu egzekwowania prawa – powiedziała Babiniec. – Jako obywatele jesteśmy oczywiście po tej samej stronie, bo chcemy, żeby ta wojna się skończyła, ale wiemy, że zwłaszcza dziennikarze śledczy zazwyczaj nie są po tej samej stronie.
Organizacje skupione w Koalicji 5 Rano również mają za sobą historię zatargów z urzędnikami.
Obecnie, oprócz zbierania dowodów, mają nadzieję na poprawę długoterminowej skuteczności krajowych organów sądowych i organów ścigania oraz zachęcenie Ukrainy do przyjęcia przepisów, które – jak twierdzą – umożliwią jej skuteczniejsze ściganie tych przestępstw.
– Ważne jest, aby zdać sobie sprawę, że 90 proc. przestępstw będzie badanych przez organy ukraińskie – powiedziała Pieczonczyk.
Pomimo ośmioletniego konfliktu z rosyjskimi siłami zbrojnymi na wschodzie kraju, ukraiński kodeks prawny nie zawiera odrębnych artykułów karnych dotyczących konkretnych zbrodni wojennych ani wystarczających instrumentów prawnych do ich ścigania, powiedziała Pieczonczyk. Kijów nie ratyfikował też Rzymskiego Statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego, który daje mu jurysdykcję na Ukrainie w sprawach zbrodni wojennych (kraj dwukrotnie zadeklarował, że zaakceptuje jurysdykcję Trybunału).
Problemem pozostaje również korupcja i wpływy polityczne w sądownictwie – kwestie, które badało już wcześniej Slidstvo.
– To bardzo bolesne, że do tej nowej fali przestępstw doszliśmy z tak słabym systemem prawnym i systemem egzekwowania prawa, którego nie można nazwać skutecznym ani obiektywnym – powiedziała Pieczonczyk.
onet.pl