wtorek, 10 maja 2022


Jednostki rosyjskie podjęły próbę całkowitego odcięcia ukraińskiego zgrupowania w rejonie Siewierodoniecka od reszty sił. Po zorganizowaniu kolejnej przeprawy przez Doniec uderzyły wzdłuż granicy obwodów ługańskiego i donieckiego na wysokości miejscowości Biłohoriwka i Szypyliwka (na zachód od Lisiczańska) w kierunku południowym. Po początkowym sukcesie najeźdźców obrońcy mieli odeprzeć atak, zniszczyć przeprawy i przystąpić do likwidacji przyczółku. Pod bezpośrednią kontrolą Rosjan lub w zasięgu ich artylerii znajdują się wszystkie drogi z rejonu Siewierodoniecka na zachód. Trwają walki o miejscowości pozostające w rękach ukraińskich.

Walki toczące się z różnym natężeniem na pozostałych kierunkach nie przynoszą rozstrzygnięcia. Siły najeźdźcze skupiają się na niszczeniu pozycji ukraińskich ogniem artylerii i lotnictwa. W ciągu ostatniej doby od ostrzału i bombardowań miały szczególnie ucierpieć Mikołajów, Orichiw i Hulajpole na kierunku Zaporoża oraz okolice Zełenodolśka na kierunku Krzywego Rogu. W zasięgu artylerii agresora znalazł się Słowiańsk. Trzykrotnie w ciągu doby rakiety spadły na Odessę i miejscowości w obwodzie odeskim.

W ostrzeliwanych i bombardowanych zakładach Azowstal w Mariupolu wciąż pozostaje ponad 100 cywilów, a ich ewakuacja jest niemożliwa. Siły rosyjskie odmawiają utworzenia kolejnego korytarza humanitarnego, licząc na bezwarunkową kapitulację obrońców.

Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar po raz kolejny zaapelowała do lokalnej ludności i internautów o nieinformowanie o postępach armii ukraińskiej dopóki, nie uczynią tego źródła oficjalne. Podkreśliła, że nawet w momencie gdy miejscowość wróci pod kontrolę jednostek ukraińskich, nie można o tym mówić, dopóki siły te się tam nie umocnią.

Rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denysowa powiadomiła, że od początku agresji do Federacji Rosyjskiej deportowano blisko 1,2 mln Ukraińców, w tym ponad 200 tys. dzieci. Po pobycie w obozach filtracyjnych utworzonych na terytoriach okupowanych ludzie ci są stopniowo przewożeni w głąb Rosji. Przymusowo przesiedlonych do tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej zmusza się do przyjęcia obywatelstwa pseudorepubliki. Deportowanym pobiera się odciski palców, po czym otrzymują oni dokumenty zezwalające na pobyt w obozie filtracyjnym, a następnie przepustkę umożliwiającą podróż do Rosji. Strona ukraińska nie dysponuje danymi o losie osób, które odmówiły udziału w procedurze filtracyjnej. Ministerstwo Obrony FR formalnie zakazało ewakuacji ludności cywilnej z zajętych obszarów.

W Chersoniu i Melitopolu rosyjscy żołnierze pod pozorem poszukiwania partyzantów i dywersantów włamują się do mieszkań, przeprowadzają rewizje i dokonują rabunków. Prowadzi się ewidencję opuszczonych mieszkań, które maja zostać przeznaczone na kwatery rosyjskich wojskowych i funkcjonariuszy służb. W Enerhodarze agresorzy zmusili kilkuset mieszkańców do udziału w manifestacji z okazji „dnia zwycięstwa”. Aby zapewnić większą frekwencję podczas obchodów 9 maja w Melitopolu, do miasta przywieziono zorganizowane grupy ludzi z okupowanego Krymu.

Szef kolaboracyjnej administracji w obwodzie chersońskim Wołodymyr Saldo nie wykluczył stworzenia nowego okręgu federalnego Rosji, do którego weszłyby Krym oraz obwody chersoński i zaporoski. Oznajmił również, że okupanci planują otworzyć rosyjskojęzyczne szkoły, zaś miejscowi emeryci zaczęli otrzymywać wypłaty w rublach. Dodał, że hrywna pozostaje uznawanym środkiem płatniczym.

Prezydent Joe Biden podpisał 9 maja ustawę o przywróceniu programu Lend-Lease z okresu II wojny światowej. Akt ułatwi dostawy amerykańskiego sprzętu wojskowego na Ukrainę. Dokument umożliwia natychmiastowe dostarczanie uzbrojenia i odroczenie uregulowania kosztów transakcji. 10 maja Izba Reprezentantów ma zatwierdzić wydzielenie Kijowowi wsparcia w wysokości 40 mld dolarów. Jest to suma większa niż ta przedstawiona Bidena w propozycji z 28 kwietnia (33 mld dolarów). Ponadto USA skasowały na rok 25% cła na ukraińską produkcję metalurgiczną.

9 maja wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa Josep Borrell stwierdził, że państwa członkowskie powinny rozpatrzeć możliwość wykorzystania zamrożonych środków Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej (ok. 300 mld dolarów), aby odbudować Ukrainę po zakończeniu wojny. Według Borrella na ten cel trzeba będzie przeznaczyć „setki miliardów” euro.

Zgodnie z danymi Straży Granicznej RP od początku wojny do Polski wyjechało 3,28 mln Ukraińców. 9 maja uczyniło tak 17 tys. osób (spadek o 28% względem poprzedniego dnia), a granicę w przeciwnym kierunku przekroczyło 15 tys. Od 24 lutego z Polski na Ukrainę wyjechało 1,14 mln ludzi.

Komentarz

Działania Rosjan na całej linii styczności wojsk wskazują, że konsekwentnie dążą oni do opanowania Donbasu, a na pozostałych kierunkach co najmniej do wyczerpania sił ukraińskich ciągłymi atakami. Nie angażują jednak żadnych dodatkowych sił i środków, które mogłyby to przyspieszyć. Na pograniczu obwodów charkowskiego, donieckiego i ługańskiego armia agresora dysponuje rozwiniętym do walki zgrupowaniem, którego – podobnie jak pododdziałów w przygranicznych obwodach Rosji – na razie nie wykorzystuje. Nie można wykluczyć, że oddziały te mają rozwinąć powodzenie w przypadku skutecznego przełamania pozycji obrońców na którymś z kierunków, ewentualnie pozostać w gotowości do przeciwuderzenia w przypadku bardziej aktywnych działań przeciwnika. Strona ukraińska wydaje się świadoma własnych niedostatków w otwartym polu (głównie w zakresie ciężkiego uzbrojenia) i konieczności opierania obrony na umocnionych pozycjach.

Kolejne apele o nierozpowszechnianie informacji o zajętych miejscowościach (a także ich uzasadnienie) potwierdzają, że obrońcy starają się niezauważenie zajmować tereny opuszczone bądź nigdy niekontrolowane – ze względu na niewystarczające siły – przez wojska rosyjskie. Pozwala to jednostkom ukraińskim na poprawę położenia, a Kijowowi – na formułowanie przekazu o sukcesach lokalnych kontrataków (a także rozbudzanie apetytów na prawdziwą kontrofensywę), lecz na razie nie wpływa znacząco na zmianę sytuacji.

Działania agresora na terytoriach okupowanych świadczą o tym, że trwa realizacja planu wsparcia władz kolaboranckich stałą obecnością sił zbrojnych i służb specjalnych. Zapowiedź konfiskaty opuszczonych mieszkań i oddania ich w użytkowanie rosyjskim żołnierzom i funkcjonariuszom wskazuje, że w Chersoniu i innych miastach buduje się zaplecze w celu przyśpieszenia procesu rusyfikacji regionu. Trwa proceder rabowania mienia prywatnego (w tym samochodów), które najeźdźcy traktują jako zdobycz wojenną. Okupanci stosują wobec ludności permanentną presję – zmuszają ją do popierania działań „nowych władz” w zamian za ułatwienia w pozyskiwaniu żywności czy leków. Wydaje się, że Kreml nadal nie podjął ostatecznej decyzji co do przyszłości zajętych obszarów. Rozważane są warianty utworzenia z nich nowego okręgu federalnego Rosji bądź przeprowadzenia referendum powołującego do życia kolejną „republikę ludową”.

osw.waw.pl

– O co chodzi Rosji w tej fazie wojny na Ukrainie?

/dr Witold Rodkiewicz, główny specjalista Zespołu Rosyjskiego z Ośrodka Studiów Wschodnich/ - Rosji chodzi przede wszystkim o rozbicie głównego zgrupowania ukraińskich wojsk w Donbasie. Wydaje się, że ewentualna wygrana Rosjan na „froncie” donbaskim będzie jedynie wstępem do prób podboju kolejnych obwodów na wschodzie i południu  Ukrainy. Moskwa  będzie domagała się od Kijowa uznania rosyjskiej suwerenności nad Krymem oraz  „niepodległości” tzw. Ługańskiej i Donbaskiej Republik Ludowych. Będzie też przeprowadzała fikcyjne referenda  pod bagnetami rosyjskich wojsk na zajętych przez siebie obszarach na południu i wschodzie Ukrainy. Mamy już takie zapowiedzi ze strony mianowanych przez rosyjskich okupantów  merów miast w obwodzie zaporoskim i chersońskim. Moskwa dąży do osłabiania Ukrainy i tworzenia na jej terytorium pseudo-niezależnych państewek.

– Czy wojna na Ukrainie to kontynuacja „rosyjskiej rekonkwisty”?

– Tak, to swego rodzaju próba odnowienia projektu imperialnego. Putin mówił o tym wielokrotnie całkiem otwarcie. Pod sztandarami „trijedinogo ruskogo naroda”, czyli trójdzielnego narodu rosyjskiego złożonego z Wielkorusów, Małorusów i Białorusów ma dojść do reaktywacji imperium rosyjskiego. To oznacza też chęć przywrócenia dominacji języka rosyjskiego na Ukrainie i jej utrzymania na  Białorusi. W planach Moskwy jest też „reedukacja” Ukraińców, czyli wykorzenienie ukraińskiej tożsamości narodowej i sprowadzenia Ukraińców do statusu regionalnej grupy folklorystycznej. Przy czym pewne pozory państwowości będą zachowane wraz  elementami kultury ludowej traktowanych jako marginalne ozdobniki.

– Czy Rosja Putina wkroczyła we wtórny, naśladowniczy okres swojej historii, gdy była prawdziwym imperium?

– Putin chcąc odbudowywać imperium musi nawiązywać do pewnej ciągłości polityki mocarstwowej prowadzonej zarówno przez carów jak i komunistów. Istotą tego projektu jest to, że jest tylko jeden ośrodek decyzyjny i znajduje się w Moskwie.  Nowy projekt neoimperialny wyklucza procedury demokratyczne,  nie ma w nim miejsca  na państwo prawa, prawa do samostanowienia,  swobód i praw politycznych.

– Putin chciałby zamordować globalizację razem liberalną demokracją i nowoczesnością?

– Jest gotowy wziąć w tym udział w charakterze jednego z głównych sprawców. De-globalizacja to jednak szerszy proces który stymulowany jest tez przez innych poza Rosją aktorów. Niewątpliwie natomiast celem Putina jest rewizja istniejącego ładu międzynarodowego.. W myśleniu Kremla od mniej więcej dekady najważniejsza w tym nowym układzie sił  jest oś konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Celem elity rosyjskiej jest zdobycie dla Rosji jak najlepszej pozycji w przyszłym sinocentrycznym świecie. Koncepcja świata wielobiegunowego, w którym Rosja byłaby jednym z pięciu kluczowych państw, popularna jeszcze w latach 90. została przez rosyjską elitę władzy porzucona jako już nieaktualna. Mając do wyboru między Pax Americana  Pax Sinica, wybierają Pax Sinica jako mniejsze zło. Pax Americana jest dla tej elity absolutnie nie do zaakceptowania. Dla Rosji ważne jest też pytanie gdzie będzie Europa w tej amerykańsko-chińskiej rozgrywce; czy będzie po stronie amerykańskiej, czy zostanie zneutralizowana. Wśród warunków postawionych Zachodowi przez Rosję w  grudniu ubiegłego roku jest także demilitaryzacja Europy Środkowo-Wschodniej. Rosjanie stając po stronie chińskiej zaskarbiają sobie przychylność przyszłych władców świata i pokazują Pekinowi, że są niezastąpieni jako dostarczyciele „siłowych” usług.

– Ale czy Rosja nie ryzykuje statusu junior partnera i kompletnego uzależnienia od Chin? Chiny mogą zażądać np. rewizji granic i upomnieć się o tereny sporne.

– Rosjanie uważają, że sojusz z Chinami jest najlepszy z możliwych i nie mają obaw, o których Pan mówi. Moskwa wie że jest dla Chin niezbędnym partnerem i Chiny nie popsują sobie relacji z nią w swoim najlepiej pojętym interesie. Chińczycy nie pchają się na północ, na tereny rosyjskiej Syberii. Dopóki nie było pandemii było wręcz odwrotnie, to Rosjanie chcieli się osiedlać w północnych Chinach, ponieważ tam są lepsze warunki do życia niż po stronie rosyjskiej. Gdy rozmawiałem z ludźmi we Władywostoku to raczej skarżyli się, że Chińczycy nie chcą do nich przyjeżdżać, a nie na to, że jest ich tam nadmiar. Obawy przed Chinami w Rosji są dawno nieaktualne, to stereotypy często powtarzane, lecz kompletnie fałszywe. Obie elity, chińska i rosyjska, wyciągnęły z historii lekcję, że  są na siebie skazane a ewentualny konflikt między nimi byłby katastrofą dla nich. W konsekwencji Rosja i Chiny bardzo dobrze współpracują już np. w Azji Centralnej.

– Czy elity rosyjskie są w stanie porzucić myśl o rusyfikacji dawnych ziem imperium? Czy myślą w kategoriach XIX wiecznego podboju?

– Nie myślą w kategoriach XIX wiecznego podboju. Natomiast nie porzucą myśli o rusyfikacji Ukrainy, Białorusi i krajów należących do tzw. ruskiego świata, pojęcia które zostało po rozpadzie ZSRR  wymyślone przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną. Wspólnota języka i kultury rosyjskiej oraz prawosławna są tym co tworzy z wszystkich krajów „ruskiego świata” naturalna wspólnotę. Rosyjskie elity nawet nie myślą w kategoriach ponownej rusyfikacji, ponieważ dla nich dominacja rosyjskiej kultury i rosyjskiego języka to po prostu naturalny stan rzeczy wynikający z historycznych zaszłości, przewagi potencjału Rosji nad pozostałymi krajami „ruskiego świata,”  mocy mediów rosyjskich i oddziaływania politycznego tego kraju. To się wiąże także z pewną „ofertą” kulturowo-cywilizacyjną Rosji, nawet gdy straciła już ona swoją atrakcyjność tak dla Ukraińców jak i większości Białorusinów.

– Dlaczego Ukraina ma tak szczególne miejsce w rosyjskiej myśli politycznej?

– Kluczowym elementem tożsamości narodowej jest narracja historyczna, to jak sobie opowiadamy „swoją” narodową historię. W momencie, gdy powstawała nowożytna narracja o historii Rosji, ówcześni Ukraińcy suflowali ówczesnym Rosjanom, że korzenie tych ostatnich tkwią w Kijowie  i „sprzedali” im myśl że istnieje historyczna ciągłość między Rusią Kijowską a Carstwem Moskiewskim.. Część, pewnie większość, ówczesnej duchowej i intelektualnej elity ukraińskiej (czyli kleru kijowskiej metropolii Kościoła Prawosławnego) była w tym zainteresowana, bo potrzebowała wtedy pomocy Moskwy przeciwko naciskowi ze strony Rzymu, Lachów i imperium osmańskiego. Ta narracja historyczna zakładająca ciągłość między Rusią Kijowską a Księstwem Moskiewskim, a później imperium rosyjskim stały się z czasem absolutnie podstawowym elementem rosyjskiej nowożytnej narracji historycznej i świadomości narodowej. W związku z tym powiedzenie, że Ukraina to jest inny kraj jawi się w optyce Moskwy jako uderzenie w podstawy rosyjskiej świadomości narodowej. Wojna na Ukrainie to też walka dwóch historycznych narratywów – narodowego ukraińskiego i imperialnego rosyjskiego, które są odczuwane jako fundamentalne przez oba te narody.

– Kultury polityczne Rosjan i Ukraińców bardzo się różnią?

– Diametralnie. To wręcz walka dwóch krańcowo różnych kultur politycznych. Ukraińcy odwołują się do tradycji kozackich, do demokracji bezpośredniej, do oddolnego funkcjonowania społeczeństwa i w końcu do tradycji europejskich przejętych od I Rzeczpospolitej. Wolni Kozacy na terenach Rzeczpospolitej zawierali z władzą polityczną swoisty kontrakt, przyswoili sobie przekonanie że władza musi pochodzić z wolnego wyboru i że jest przed swoimi wyborcami odpowiedzialna, a także prawo do wypowiedzenia tej władzy posłuszeństwa i buntu jeśli władza ta jednostronnie łamie przyjęte wcześniej zobowiązania.. To jest kompletnie niezrozumiałe we współczesnej Rosji i sprzeczne z podstawowymi kanonami rosyjskiej kultury politycznej, która ceni przede wszystkim stabilność i potęgę państwa. Rosjanie nie rozumieją, że władza  nawet ta wyłoniona w sposób prawomocny, gdy narusza swoje zobowiązania, to daje to obywatelom prawo do oporu. W moskiewskiej tradycji politycznej delegitymizuje władzę jej słabość, niezdolność do utrzymania stabilności i niezdolność do utrzymania pozycji wielkomocarstwowej na arenie międzynarodowej.

– Czy my w ogóle jesteśmy w stanie zrozumieć kulturę polityczną Rosjan?

– Zrozumieć jesteśmy w stanie. To nie tak, że Rosja jest jakąś tajemnicą czy enigmą, jak twierdził Churchill. Niestety cytuje się najczęściej tylko jego pierwszą część powiedzenia, nie cytuje się końca, w który mówi, że w ostatecznym rachunku,  postępowania Moskwy jest dyktowane przez jej interes narodowy. Parafrazując i odwracając francuskie powiedzenie (Tous comprendre c’est tous pardonner) można powiedzieć, że zrozumieć to nie znaczy zaakceptować. . Zrozumienie rosyjskiej polityki, jej determinantów historycznych i geopolitycznych, na które tak chętnie powołuje się Kreml nie oznacza, że trzeba je akceptować. Ukraińcy i Białorusini właśnie tego nie chcą  i to ich odróżnia od Rosjan, choć w dużym stopniu są przecież (zwłaszcza Białorusini) rosyjskojęzyczni.

– Jaki los czeka teraz rosyjskich zapadników i liberałów?

– Oni będą pełnili rolę taką, jaką w rosyjskiej kulturze pełnili wcześniej, czyli politycznie bezsilnego i pozbawionego – przynajmniej w krótkiej perspektywie - znaczenia marginesu. Marginalni dysydenci uważani przez większość społeczeństwa za stojących poza nawiasem wspólnoty narodowej. Tak to niestety wygląda. Władza skutecznie stłumiła w społeczeństwie idee liberalne, a wzniecała te mocarstwowe i kolektywistyczne. W tym sensie wojna nie jest społecznym problemem w Rosji.

– Właśnie, przecież w Rosji zawsze był kult wojska, oddania wielkiej sprawie.

– Z punktu widzenia systemu politycznego wojna na Ukrainie jest absolutnie funkcjonalna, wręcz wzmacnia istniejący system. Sytuacja jest jasna, biało-czarna, wśród ludzi odzywają się głosy, że teraz jest czas na wyrzeczenie, zaciskanie pasa w imię wspólnoty i interesów narodowych. Proszę zwrócić uwagę, że armia rosyjska od upadku Związku Sowieckiego ciągle jest gdzieś na wojnie. W 1992 roku to było Naddniestrze i Tadżykistan. Później była Abchazja i Gruzja,  następnie Górny Karabach, dwie wojny czeczeńskie. Nie liczę zaangażowania rosyjskich wojsk czy formacji paramilitarnych jak Wagnerowcy w Afryce czy Syrii. To jest społeczeństwo wojenne. U nas tego się nie docenia, a to zupełnie inny typ państwa. Wojna nie jest stanem nadzwyczajnym dla tego systemu, czymś, z czym należy jak najszybciej skończyć. Nie, w pewnym sensie ten system żywi się wojną. – W jakim stanie mentalnym jest teraz społeczeństwo rosyjskie? – Następuje powrót do pewnych imperialnych i sowieckich schematów myślenia i zachowania się oraz praktyk dnia codziennego. Wydaje się, że to trwały trend. Nie widać też bodźca, który skłoniłby Rosjan do zmiany myślenia. Ewentualnie mogłaby to być klęska na dużą skalę polityki putinowskiej.

– A sankcje?

– Do tej pory sankcje są niewystarczające i niepełne. Trzeba widzieć, że stosuje je tylko Zachód, który nie jest już jedyną siłą ekonomiczną w świecie. Chiny, Indie, cała Azja i cały świat muzułmański prowadzą interesy z Rosją. Ameryka Łacińska z Brazylią na czele też to robi. To pokazuje również słabość Zachodu, ponieważ okazuje się, że można bez niego funkcjonować i prowadzić handel międzynarodowy. Dziś sankcje Zachodu nie bolą już tak bardzo jak w czasach ZSRR.

– Wojna na Ukrainie przywraca w stosunkach amerykańsko-rosyjskich styl radzieckich zachowań z czasów zimnej wojny?

– Nie da się przekopiować zachowań z tamtych czasów. Na pewno w jednym wymiarze nie jest to powtórzenie sytuacji zimnowojennej: elita amerykańska jest teraz skoncentrowana na głównym przeciwniku, którym są Chiny. Ta wojna nie jest dla USA priorytetowa. Waszyngton jej nie chciał, został w tę wojnę wciągnięty i próbuje ciągle ograniczyć stopień swego zaangażowania, powołując się na obawę eskalacji. Po drugie w czasie zimnej wojny Rosja starała się jednak zachować status quo w Europie, teraz chce rewizji fundamentalnych zasad na jakich budowana  była architektura bezpieczeństwa europejskiego po zakończeniu Zimnej Wojny. To szczególnie niebezpieczna sytuacja. 

tysol.pl

ChRL pozostaje od lat jednym z największych importerów irańskiej ropy (ok. 1/5 całego eksportu). Jednak zakupy surowca w Iranie przez podmioty z Chin spadły w ubiegłym miesiącu dużo poniżej szczytowego poziomu z przełomu roku, ponieważ popyt ze strony niezależnych rafinerii osłabł po lockdownach COVID-19, ale także w wyniku rosnącego importu tańszej rosyjskiej ropy. Wstępne oceny przeprowadzone przez Vortexa Analytics wykazały, że Chiny importowały w kwietniu prawie 650 tys. bpd (barels per day) irańskiej ropy, nieco mniej niż prawie 700 tys. bpd w marcu. Niemniej, wielu ekspertów twierdzi, że mocno przeceniona irańska ropa była i pozostanie popularnym wyborem wśród niezależnych rafinerii, zwłaszcza w sytuacji niskich marży, jakie mogą one uzyskać. Faktycznie, w całym pierwszym kwartale 2022 roku import irańskiej ropy wyniósł średnio 550 tys. bpd, co oznacza wzrost o ponad 10% w stosunku do IV kwartału 2021 roku. Pytanie na ile jest wynik szczytu z przełomu roku, a na ile trwała tendencja?

W tle mamy kwestię porozumienia nuklearnego Joint Comprehensive Plan of Action (JCPOA). Odnowione porozumienie nuklearne pozwoliłoby Iranowi zwiększyć sprzedaż ropy poza Chiny – najważniejszego odbiorcu Iranu przez ostatnie dwa lata – do poprzednich klientów w Korei Południowej i Europie. Jednak wysokie ceny ropy ośmieliły Iran do nie spieszenia się z negocjacjami. Tymczasem rosyjska ropa naftowa, wypierana przez spadający popyt w Europie, spowodowany rosnącymi obawami o sankcje związane z inwazją Rosji na Ukrainę, zmierza do Chin. Nie są to ilości, które mogłyby znacząco zmienić sytuację rosyjskiej gospodarki lub wpłynąć na światowe rynki, ale mają już spore znaczenie dla irańskiego eksportu do ChRL. Zmniejszenie zakupów irańskiej ropy, która nadal stanowią ok. 7% importu ChRL (największego importera ropy naftowej na świecie), nastąpiło w momencie, gdy zachodni dyplomaci w dużej mierze stracili nadzieję na ożywienie JCPOA. Czy ewentualny spadek importu przez ChRL, zmusi Iran do większej ugodowości? Zobaczymy, pierwszym sygnałem jest podróż do Teheranu Enrique Mora, unijnego koordynatora ds. porozumienia.

Niezależne rafinerie w ChRL, zlokalizowane głównie w prowincji Shandong, są kluczowymi nabywcami irańskiej ropy. Równocześnie, jak podaje Reuters, co najmniej sześć ładunków irańskiej ropy o łącznej wartości 8 mln baryłek nie mogło zostać wyładowanych w chińskich portach, pływając w pobliżu portów Shandong i Zhejiang przez ponad trzy miesiące. Z kolei import ropy naftowej z Rosji drogą morską wzrósł w kwietniu o 16% w porównaniu z marcem i wyniósł ok. 860 tys. bpd, najwięcej od grudnia zeszłego roku. Według informatorów Reutersa przynajmniej jedna rafineria kupiła jeden czerwcowy ładunek ropy Ural z dyskontem od 6 do 7 USD za baryłkę w stosunku do Brent (na warunkach CIF). Dla porównania, ropa irańska była sprzedawana po 5 USD za baryłkę poniżej Brent.

W sytuacji niskich marż niezależne rafinerie będą wybierać tańszy surowiec, a malejący popyt w Chinach ogranicza wzrosty cen. Iran staje więc wobec wyboru, albo dogadać się z Zachodem i wrócić do JCPOA, albo ściągać się z Rosją w przecenach.

Co ciekawe, chińskie służby celne poinformowały ostatnio o imporcie 260 tys. ton (1,9 mln baryłek) irańskiej ropy w grudniu i styczniu, co jest pierwszym oficjalnym odnotowaniem importu od roku, mimo że wiemy, iż chińskie podmioty importują irańską ropę na bieżąco. Czyżby w ten sposób ktoś w Pekinie chciał wywrzeć presję na Rosję i zmusić Moskwę do dalszych przecen?

zawielkimmurem.net

– Czyli: właśnie "mały deszcz", a właściwie to jakaś żałosna mżawka. W dodatku show i agencyjne czołówki ukradł Putinowi amerykański prezydent Joe Biden, podpisując akurat tego dnia ustawę lend-lease, nawiązującą do tej z czasów II wojny światowej, gdy gospodarka USA potężnie wsparła kraje walczące z nazistowskimi Niemcami. Teraz skokowo zwiększy wsparcie dla tych, którzy walczą z brunatną Rosją – podkreśla ekspert.

Zdaniem dr Sokały możliwości wyjaśnienia tej "bierności" Kremla są trzy.

– Pierwsza, najmniej prawdopodobna wersja, że Putin i jego ekipa świadomie odpuścili wczorajsze święto, by uderzyć nas czymś nowym dwa czy trzy dni później. Bardzo wątpię, bo to byłoby absurdalne i zupełnie nie w rosyjskim stylu – wylicza dr Sokała.

– Druga opcja, z już znacznie większym prawdopodobieństwem, że ta ekipa po prostu sflaczała, nie stać jej na ofensywne posunięcia, nie ma na nie pomysłu, zajmuje się tylko trwaniem, no i rzecz jasna pakowaniem zapasów złota do tajnych skrytek, a 9 maja odfajkowała, bo musiała – mówi.

– I trzecie wytłumaczenie, zresztą nie całkiem sprzeczne z drugim, a moim zdaniem najbardziej bliskie prawdy: nawet jeśli poszczególne ośrodki władzy chciały coś odpalić w to wielkie święto, to nie były w stanie uzgodnić co, i w efekcie poblokowały się wzajemnie. Wewnętrzne spory, pęknięcia i chaos w rosyjskiej elicie władzy są już tajemnicą poliszynela, jednym z ich przejawów są choćby przeprosiny, jakie Putin skierował do premiera Izraela za nieszczęsne, antysemickie wypowiedzi swojego szefa dyplomacji Siergieja Ławrowa. Zresztą – za późno, bo mleko i tak się rozlało. To bezprecedensowe, bo co by nie mówić o jakości rosyjskiego państwa i polityki, to takie fatalne wtopy jednak mu się nie zdarzały. A to przecież nie jedyny sygnał, choć najbardziej widoczny – dodaje.

To wszystko sprawiło, że zdaniem dr Sokały 9 maja jako tako zadziałał tylko stosunkowo niski szczebel aparatu państwowego.

– Na przykład ambasador w Warszawie Siergiej Andriejew, który tak uparcie prowokował, aż w końcu sprowokował to, co chciał, czyli akt fizycznej agresji przeciwko sobie, i teraz rosyjska propaganda i media będą miały pożywkę. Ale nie przeceniałbym tego, bo to nie ta skala i nie ten poziom, którego oczekiwały miliony Rosjan – twierdzi wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach.

onet.pl

Rozanow reaguje na opublikowany na łamach „Moskowskogo jeżeniedielnika” w końcu września 1907 roku artykuł Zdziechowskiego (wspartego przez przedstawiciela konserwatywnego nurtu ugodowego Ludwika Straszewicza) określający warunki polsko-rosyjskiej zgody. Stwierdza, po pierwsze, iż Rosji żadna zgoda z Polakami nie jest już od dawna potrzebna. Polacy przegrali historyczny spór, geopolityczny konflikt z Rosją – i dlatego polskie elity nie są już równorzędnymi partnerami, a raczej w ogóle nie mogą być jakimikolwiek partnerami dla elity rosyjskiej. Rozanow odrzuca także coraz popularniejszy argument słowianofilski na rzecz zamknięcia „słowiańskiego sporu”, na który powoływali się między innymi Zdziechowski i Trubiecki. Tłumaczy, że to właśnie wybór polskich elit pozbawił Polskę wszelkiego pozytywnego znaczenia w Słowiańszczyźnie. Polsza pognałas’ za blestkami zapadnoj cywilizacyi („Polska pognała za błyskotkami zachodniej cywilizacji”). Zdradziła słowiański demokratyzm i wybrała postawę jasnowielmożnosti – wywyższania się wśród innych elit narodowych Europy Wschodniej swoim bliższym kontaktem z Zachodem, z Europą. Za cenę tej „jasnowielmożnosti” polskie elity zdradziły perspektywę budowania własnej, oryginalnej, nienaśladowczej kultury. Rozanow nie tylko krytykuje, ale także wyśmiewa tę postawę: Dla drugich-to sławianskich plemion było jasno wsiegda, czto „jasnowielmożnyje” polaki s takimi izumitelnymi usami i w oslepitielnych „kuntuszach” sidiat wowsie nie w karietie zapadnojewropiejskoj cywilizacyi, a tolko sidiat u niejo na zapiatkach i katajutsia tuda i siuda po czużoj wole, a niskolko nie prawiat jejo koniami [...]. Niesmotria na to, czto oni „leżali kryżem” pieried Watikanom, Watikan tolko dawał im cełowat’ ruku, kak i Napoleon, pobałowaw ich samolubije sozdanijem „polskogo legiona”, priedostawił umirat’ za siebia [...]. Wtoryje roli, daże trieti i czetwiertyje roli, i nikogda nie pierwaja rol, byli ich istoriczeskim udiełom. („Dla innych słowiańskich plemion było zawsze jasne, że «jaśniewielmożni » Polacy, z takimi podziwu godnymi wąsami i w olśniewających «kontuszach», siedzą bynajmniej nie w karecie zachodnioeuropejskiej cywilizacji, a tylko na jej tylnym drążku i chwieją się wte i wewte wedle cudzej woli, a w żadnym razie nie powożą jej końmi. [...] Nie bacząc na to, że «leżeli krzyżem» przed Watykanem, Watykan dawał im tylko rękę do pocałowania, tak jak Napoleon – popieściwszy ich samolubstwo – poprzez stworzenie «polskiego legionu» pozwolił im umierać za siebie. [...] Drugo-, trzecio- i czwartorzędne role, nigdy pierwszoplanowe, były ich historycznym przeznaczeniem”).

Kimże więc jest w oczach Rozanowa polski inteligent, duchowy przewodnik narodu opisanego w powyższym cytacie? To właśnie elita intelektualna odpowiada za owo nieszczęsne dążenie do łatinskoj pozołoty, za oderwanie ducha narodowego od ludowych, chłopskich, słowiańskich korzeni, za płytkie naśladownictwo Zachodu i pretensje do poklasku ze strony Europy. Przede wszystkim jednak odpowiada za ciasny, narodowy ideał „jaśniewielmożności”, pychy, która w istocie śmieszy Europę i którą siły polityczne Zachodu umiejętnie wykorzystują. Ta właśnie „ciasnota” narodowego ideału w połączeniu z pychą, „kiczliwostią”, dyskwalifikuje polską elitę w oczach rosyjskiego inteligenta, który głęboko wierzy w uniwersalizm, „szerokość” ideału reprezentowanego przez Rosję. Rozanow stara się przekonać swoich czytelników, że wszystkie inne grupy narodowościowe w Imperium uznają ów ideał i podporządkowują mu się, zyskując w zamian zaproszenie do jego realizacji pod przewodem Rosjan. Inorodcy wsie u nas prigriety („Wszyscy obcy znajdują u nas ciepły kąt”) – stwierdza i podaje przykłady łatwej asymilacji i szybkich karier przedstawicieli nierosyjskich narodowości w rosyjskim państwie – tatarskich Godunowów, kaukaskich Bagrationów i tylu innych: Litwa, biełorusy, gruziny – wsie u nas swoi ludi, wsie sidiat za russkim stołom, biez kiczliwosti nad nimi choziaina („Litwini, Białorusini, Gruzini – wszyscy są u nas jak swoi, wszyscy siedzą za rosyjskim stołem, gospodarz nie grzeszy pychą, wywyższając się”). Jedna Polska, pod wpływem swych elit, nie uznaje szczerze i konsekwentnie Rosjan w roli choziaina – w związku z czym jest i powinna być przez Rosjan konsekwentnie odrzucana jako „obce ciało” w Imperium.

(...)

W kolejnych tekstach poświęconych przez Rozanowa tejże problematyce, już na progu I wojny światowej, to optymistyczne przekonanie ustępuje bardziej nerwowym rozważaniom perspektyw uniwersalnej, rosyjskiej cywilizacji. Powodem tej nerwowości staje się zauważone przez publicystę „Nowogo wriemieni” rozszerzanie syndromu charakterystycznego dla polskiej inteligencji na tworzące się elity kulturalno-polityczne innych, nie-rosyjskich narodowości. Odpowiadając na to nowe zagrożenie, Rozanow rozwijał i modyfikował argumenty używane wcześniej do opisu „polskiego przypadku”.

W pierwszym z tej serii artykule Centrobieżnyje siły w Rossii (Siły odśrodkowe w Rosji) zastosowane zostało to samo co wcześniej przeciwstawienie rosyjskiego uniwersalizmu i ciasnoty narodowego „egoizmu”, jaki reprezentują dążenia polityczne elit „inorodczych”. Owa ciasnota przedstawiona jest tu na przykładzie Finów, Łotyszów, Ormian jeszcze ostrzej niż w odniesieniu do Polaków. Rozanow jakby stara się wyperswadować „inorodcom”, by nie wierzyli w  jakiekolwiek perspektywy g o d n e g o, c y w i l i z o w a n e g o życia poza związkiem z Rosją – perspektywy, którymi łudzi je ich narodowa inteligencja. Szansę indywidualnego rozwoju mogą dać człowiekowi tylko wielkie, historycznie uformowane i oparte na solidnych podstawach kultury państwowe. Finowie nie mają szans na przetrwanie między Szwedami a Rosjanami, Łotysze między Rosjanami a Niemcami, Ormianie między Turkami a Rosjanami. Nie doczekali się dotąd i nie mają szans w przyszłości mieć swojego Schillera czy Puszkina. A bez tego, bez ideału wielkiej literatury – kim będą jako ludzie? Tylko dzięki związkowi z Rosją mogą uzyskać uniwersyteckie wykształcenie, dostęp do wyższej, światowej kultury. „Łatyszskaja cywilizacyja” budiet tolko sumbur, otwratitielnyj dla czełowieczestwa („«Łotewska cywilizacja» będzie tylko chaosem, wstrętnym dla człowieczeństwa”) – Rozanow ostrzega na tym jednym przykładzie przed degradacją kulturową wszystkich marzących o oderwaniu od rosyjskiej cywilizacji „inorodców”. Ale ostrzega ich nie tylko przed tym – bez doświadczenia państwowego nie potrafią zorganizować sprawnej administracji, zapewnić publicznego bezpieczeństwa i porządku; gdyby oddzielili się od Rosji, stać by ich było co najwyżej na własnych złodziei i rozbójników. Nie dajcie się oszukać politycznym ambicjom narodowych inteligencji – zdaje się przestrzegać Rozanow wszystkich „inorodców” – ambicje te bowiem prowadzą wyłącznie do barbaryzacji, do obniżenia standardu cywilizacji i kultury. Ten standard zapewnia tylko związek z wielkim państwem, z wielką kulturą – z Rosją. Swoją przestrogę Rozanow kieruje także pod adresem inteligencji ukraińskiej: Nie woobrażajtie, czto w Zaporożskoj Sieczi Gogol napisał by Miortwyje duszy. Niczego wowsie on nie napisał by tam, a był by wojskowym pisariem, skazocznikom-banduristom, i woobszcze czem-nibud’ e t n o g r a f i c z e s k i m, a n i e l i t i e r a t u r n y m [podkreślenie Rozanowa] („Nie wyobrażajcie sobie, że Gogol napisałby w Zaporoskiej Siczy Martwe dusze. W ogóle niczego by tam nie napisał, byłby tam pisarczykiem wojskowym, bajarzem-bandurzystą i w ogóle czymś e t n o g r a f i c z n y m, a n i e l i t e r a c k i m”).

Drugim argumentem, jakiego rosyjski filozof używa, by przekonać narodowe inteligencje „inorodców” do odrzucenia pokusy „samolubija”, jest historiozoficzna uwaga na temat powstawania narodów. Dając przykład starożytnych Rzymian, ukazuje, jak Latynowie, Samnici, Etruskowie, a nawet greccy koloniści z południowej Italii „obumarli” w sensie swej etnicznej odrębności, by „odrodzić się” w wielkim narodzie rzymskim. Tak samo Polanie, Drewlanie, Krywicze porzucili swą plemienną odrębność, by odnaleźć szansę swego wielkiego rozwoju we wspólnocie ruskiej – rosyjskiej. To jest także, stwierdza stanowczo Rozanow, jedyna godna, dobra perspektywa dla Łotyszów, Finów, Polaków, Gruzinów, Ormian, Tatarów, Niemców w Imperium Rosyjskim. Alternatywa, jaką obiecują narodowe inteligencje „inorodców”, jest po prostu nierzeczywista. Riad inorodcew i ich centrobieżnyje striemlenija obieszczajut prosto riad „durnogo” w smysle nicztożnogo, smiesznogo, biessilnogo, prizracznogo. Prosto – n i e r i e a l n o g o [podkreślenie Rozanowa]. („Szereg cudzoziemców i ich odśrodkowe dążenia zapowiadają po prostu szereg «czegoś złego», w znaczeniu żałosnego, śmiesznego, bezsilnego, widmowego. Po prostu – n i e r e a l n e g o”). Wszystkie te cechy, którymi w poprzednich artykułach Rozanow określał polską inteligencję i jej dążenia, tutaj uogólnione zostały na dążenia narodowych inteligencji wszystkich „inorodców”. Inteligencja stała się synonimem służby „nierzeczywistości”. Śmiesznej i bezsilnej. A jednak groźnej...

Dlaczego groźnej – to publicysta „Nowogo wriemieni” wytłumaczył już w następnym artykule: Gołos małorossa o „małorosskoj mowie” (Głos Małorusa o „małoruskiej mowie”). Dążenia narodowej inteligencji ukraińskiej do zaznaczenia swej odrębności kulturalnej i politycznej autonomii okazały się tutaj po prostu narzędziem intrygi obcych, potężnych sił. Tak jak Polacy dawali się wykorzystywać Zachodowi (Watykanowi, Napoleonowi) przeciw Rosji i słowiańskiej jedności, tak teraz „chochłomani” (czyli ukraińska inteligencja) stali się obiektem manipulacji ze strony poważnych wrogów Rosji: Polaków, Niemców, a nade wszystko Żydów. Ci ostatni są głównymi konstruktorami i liderami tworzących się inteligencji „inorodców”. Oni wymyślają sztuczne różnice, które mają oddzielić narzecze ukraińskie od rosyjskiego. Oni inspirują kulturalne i polityczne ruchy, które mają stworzyć i pogłębiać podziały wewnętrzne w Imperium Rosyjskim. Po to tylko, by wykorzystać i porzucić owe narodowe ruchy, kiedy sami zrealizują własne, żydowskie interesy – kosztem Imperium. I wtedy czto i kto zaszczitit chochła z „gietmanom Winawerom” i łatysza s prawdopodobnym „priezidientom Margolinym”? („co i kto obroni chochła-Ukraińca z „«hetmanem Winawerem»” i Łotysza z prawdopodobnym «prezydentem Margolinem»”?) – pyta retorycznie rosyjski filozof. Cechą, która w obrazie „inorodczeskoj” inteligencji zostaje tutaj uwypuklona, okazuje się jej polityczna naiwność, wykorzystywana przez innych: rywali Rosji na geopolitycznej arenie.

Andrzej Nowak - Metamorfozy Imperium Rosyjskiego