środa, 17 kwietnia 2024



Od marca w blisko 40 regionach Rosji wezbrały rzeki, powodując szczególnie silne powodzie w południowej części Syberii i obwodzie orenburskim. W tym ostatnim do 15 kwietnia pod wodą znalazło się łącznie ponad 18 tys. budynków mieszkalnych, ewakuowano przeszło 16,5 tys. osób, a według wstępnych szacunków straty przekraczają 40 mld rubli (ok. 430 mln dolarów). Dotknięte zostały zwłaszcza dwa największe miasta regionu – Orenburg i Orsk, gdzie pękła zapora przeciwpowodziowa na brzegach rzeki Ural.

Na początku powodzi ludność obwodu orenburskiego w dużej mierze pozostawiono samą sobie (np. akcję ratunkową w Orsku przeprowadzali głównie ochotnicy, a mieszkańcy usiłowali bez pomocy rządzących załatać zaporę przed jej pęknięciem). Przedstawiciele władz różnego szczebla (w tym federalny minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Aleksandr Kurenkow) relatywizowali trudną sytuację i częściowo obarczali winą za nią samych mieszkańców. W serwisie społecznościowym VKontakte aktywnie działały boty powielające tę narrację. 8 kwietnia ludność Orska zorganizowała wiec, w którym (mimo ostrzeżeń prokuratury i obecności policji) wzięło udział do kilkuset osób. Była to największa od pięciu lat manifestacja na tle klęski żywiołowej w Rosji. Protestujący krytykowali bierność władz lokalnych i Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych oraz wystosowali apel o pomoc do Władimira Putina.

Komentarz

Oprócz czynników naturalnych do katastrofy przyczyniły się brak przygotowania władz (mimo prognoz i ostrzeżeń) i nieprawidłowości w ich działaniu, szczególnie w obwodzie orenburskim. Administracja Orska do samego końca bagatelizowała zagrożenie. Ewakuację ogłoszono zbyt późno, nie przebiegła ona w sposób zorganizowany, a część mieszkańców nie została o niej powiadomiona. Pojawiły się problemy z dostępem do informacji i wody pitnej, a także przypadki szabrowania porzuconego mienia. Na razie okoliczności przerwania zapory (a faktycznie wału ziemnego), której budowa kosztowała blisko miliard rubli, nie są jasne. W przeszłości stwierdzono nieuzasadnione wydatkowanie środków i naruszenia związane z utrzymaniem obiektu (jego obsługą zajmowało się niewyspecjalizowane w hydrotechnice przedsiębiorstwo miejskie), którego generalnego wykonawcę łączą więzi biznesowe z Jurijem Bergiem – byłym szefem administracji Orska, a następnie gubernatorem obwodu orenburskiego. Ustalenia te przemawiają za uszkodzeniem zapory wskutek jej wadliwej konstrukcji lub nieodpowiedniej konserwacji na tle korupcyjnym.

Choć niezadowolenie społeczne z nieadekwatnej reakcji władz może narastać, to nie należy oczekiwać znaczących akcji protestu. Wątpliwy jest też antykremlowski wydźwięk potencjalnych wystąpień. Wydarzenia w obwodzie orenburskim wpłynęły jednak na postawę rządzących. Gubernator Denis Pasler został zmuszony do spotkania z manifestującymi. W budżecie regionalnym zwiększono środki przeznaczone na wypłaty dla poszkodowanej ludności (do 14 kwietnia powodzianom przekazano 233,3 mln rubli), zapowiedziano również budowę nowej zapory. Wobec skali problemu w całej Rosji Putin osobiście zaangażował się w koordynację działań przeciwpowodziowych (choć w terenie reprezentuje go Kurenkow). Nieskuteczne zapobieżenie klęsce żywiołowej może zatem oznaczać dla niektórych gubernatorów utratę stanowiska. Sytuacja w obwodzie orenburskim i nadzór Putina podziałały mobilizująco na szefostwo innych regionów, o czym świadczą np. prewencyjna ewakuacja w obwodach kurgańskim i tiumeńskim czy inne przygotowania.

osw.waw.pl


12 kwietnia Rada Unii Europejskiej przyjęła dyrektywę uznającą obchodzenie sankcji nałożonych na Rosję za przestępstwo i penalizującą tego typu działalność. Dokument zobowiązuje wszystkie państwa członkowskie do stosowania kar nie tylko za naruszenie polityki sankcyjnej UE, lecz także za podżeganie do takich czynów. Maksymalnym wymiarem kary za umyślne omijanie restrykcji będzie pozbawienie wolności, ponadto na osoby zaangażowane w ten proceder mogą zostać nałożone grzywny. Do odpowiedzialności może też być pociągnięte przedsiębiorstwo, jeżeli przestępstwo popełni osoba zajmująca w nim stanowisko kierownicze. W takich przypadkach sankcje mogą obejmować zakaz prowadzenia działalności gospodarczej przez ten podmiot. Dyrektywa wejdzie w życie dwudziestego dnia po jej opublikowaniu w Dzienniku Urzędowym UE. W ciągu 12 miesięcy państwa członkowskie będą zobowiązane do implementacji jej przepisów do prawa krajowego.

Jednocześnie 12 kwietnia USA wprowadziły zakaz importu z Rosji miedzi, aluminium i niklu (podobny zakaz wprowadziła Wielka Brytania w grudniu 2023 r.). Ponadto 13 kwietnia handel tymi metalami wstrzymano na Londyńskiej Giełdzie Metali i amerykańskiej giełdzie instrumentów pochodnych w Chicago (Chicago Mercantile Exchange).

Komentarz

Przyjęcie przez Radę UE dyrektywy penalizującej obchodzenie sankcji we wszystkich państwach członkowskich jest ważnym krokiem na drodze do zwiększenia efektywności polityki sankcyjnej UE. Do tej pory prawo krajowe części państw w ogóle nie przewidywało kar za naruszenie wprowadzanych ograniczeń. Jak pokazują zaś badania i śledztwa dziennikarskie, wiele towarów i usług, mimo obowiązujących obostrzeń, nadal trafia do Rosji z UE. W efekcie uszczelnianie restrykcji i walka z ich obchodzeniem stały się jednymi z głównych celów Unii, co znajduje odzwierciedlenie w najnowszych pakietach sankcyjnych.

Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że mimo rosnącej liczby śledztw wszczynanych przez prokuratury niektórych państw członkowskich (np. Litwy, Holandii, Niemiec czy Polski) liczba firm ukaranych za naruszenie reżimu sankcyjnego pozostaje ograniczona. Przyjęta dyrektywa nie zwiększy zatem automatycznie efektywności unijnej polityki sankcyjnej. Ściganie nieuczciwych przedsiębiorców będzie bowiem zależało od determinacji władz państw członkowskich oraz prowadzenia przez nie skutecznego monitoringu i kontroli procesu wdrażania restrykcji, z czym są poważne problemy od początku nakładania przez UE sankcji na Rosję.

Duże znaczenie dla ograniczania dochodów Kremla mogą mieć restrykcje wprowadzone przez USA i Wielką Brytanię w sektorze metali kolorowych. Dotychczas nie był on w zasadzie objęty sankcjami ze względu na szczególną rolę tych surowców (uznawanych za krytyczne) dla gospodarki światowej oraz pozycję Rosji na globalnym rynku. Na FR przypada ok. 6% światowej produkcji niklu, 5% aluminium i 4% miedzi. Obostrzenia nie dotknęły przy tym palladu i platyny – Rosja ma odpowiednio 40% i 13% udziału w ich produkcji. Istotne znaczenie dla rynku będzie miało głównie wstrzymanie handlu tymi metalami (wyprodukowanymi po 13 kwietnia br.) na giełdach w Londynie i Chicago, które były ważną platformą ich obrotu i ustalania cen. Mimo że rosyjskie firmy nadal będą mogły sprzedawać swoje surowce na podstawie kontraktów bilateralnych (poza giełdą), to najprawdopodobniej zostaną zmuszone do oferowania nabywcom upustów cenowych. Należy zauważyć, że już od 2018 r. (kiedy USA po raz pierwszy wprowadziły sankcje na rosyjskie aluminium, z których musiały się wycofać, po tym jak ceny surowca dynamicznie wzrosły) Rosja przekierowuje dostawy tych metali na rynek azjatycki. W 2023 r. trafiła tam już ponad połowa rosyjskiego eksportu, podczas gdy do państw zachodnich jedynie jedna trzecia. W efekcie zakaz importu metali kolorowych przez USA i Wielką Brytanię powinien mieć marginalne znaczenie dla rynku, ponieważ w chwili nałożenia embarga oba państwa nie sprowadzały już tych metali z Rosji. Jak dotąd – mimo intensywnego lobbingu europejskich producentów metali kolorowych – do zakazu nie przyłączyła się Unia Europejska, jednak także państwa członkowskie konsekwentnie zmniejszają ich kupno z Rosji. Przykładowo w 2023 r. rosyjskie aluminium stanowiło jedynie 8% importu tego surowca do UE, podczas gdy rok wcześniej udział ten wyniósł 12%, a w 2018 r. – 19%.

osw.waw.pl


W ciągu dwóch lat wojny na pełną skalę na Ukrainie Rosja spotkała się z surowymi sankcjami ze strony krajów zachodnich. Skuteczność tych sankcji jest jednak kwestionowana. Ogólnie rzecz biorąc, zarówno w Rosji, jak i na Zachodzie istnieją dwa obozy: jeden postrzega rosyjską gospodarkę jako znajdującą się na skraju załamania; drugi utrzymuje, że sankcje faktycznie wzmocniły Rosję. Jak można się było spodziewać, rosyjska propaganda i głosy sympatii na Zachodzie podchwyciły ten drugi argument. Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana.

(...)

Z jednej strony sankcje wyraźnie ograniczają rozwój gospodarczy Rosji. Z drugiej strony – paradoksalnie – uchroniły gospodarkę przed pewnymi wstrząsami zewnętrznymi. Wzrost gospodarczy w Rosji korzysta dziś z faktu, że rosyjska gospodarka jest silnie nastawiona na mechanizmy i siły wolnorynkowe, zwiększony poziom wydatków rządowych (związanych przede wszystkim z wojną), podstawowe kompetencje czołowych decydentów gospodarczych kraju (którzy wyraźnie różnią się od najwyższej kadry wojskowej) oraz chęć Chin i Indii do importowania ogromnych ilości rosyjskich węglowodorów i w zamian zaopatrywania ich w towary i technologie, które rosyjski przemysł i konsumenci kupowali od Zachodu.

Większość głównych zagrożeń stojących dziś przed rosyjską gospodarką wynika z faktu, że cele polityczne Kremla mają pierwszeństwo przed wzrostem gospodarczym. Zatem rosyjski proces podejmowania decyzji gospodarczych jest w coraz większym stopniu podyktowany wymaganiami ogólnego wysiłku wojennego i zorganizowany wokół nich. Im dłużej tak będzie, tym gorszy będzie kac. Jednocześnie prognozy dotyczące upadku w stylu lat 90. XX w. są błędne. Kiedy nadejdzie dzień rozliczenia, z pewnością zaznamy ogromnego bólu. Jednak zwykli Rosjanie raczej nie zobaczą ponownie pustych półek sklepowych, a zaawansowane technologicznie fabryki nie będą musiały uciekać się do produkcji garnków i patelni.  

Dzieje się tak dlatego, że gospodarka Rosji różni się zasadniczo od gospodarki Związku Radzieckiego: posiada znaczne rezerwy finansowe, jest bardziej zróżnicowana i bardziej otwarta na świat. Rosja może zerwała stosunki z Zachodem, ale jej powiązania handlowe z krajami azjatyckimi stają się coraz silniejsze. Czas też ma tutaj znaczenie. O ile przemysł radziecki przez dziesięciolecia (w zasadzie począwszy od końca II wojny światowej) był podporządkowany sektorowi obronnemu, o tyle w Rosji proces ten trwa dopiero od dwóch lat. W rezultacie cofnięcie tego nie zajęłoby tak długo.

Kreml wydaje się być świadomy tego stanu rzeczy i w związku z tym wypracował egoistyczny sposób mówienia o wyzwaniu, jakie przed nim stoi. W swoim lutowym orędziu o stanie narodu prezydent Władimir Putin faktycznie obiecał zapobiegnięcie załamaniu gospodarczemu na skalę podobną do tej, jaką obserwowano pod koniec Związku Radzieckiego. 6 W przemówieniu Putin wyjaśnił, że Zachód zmusił Związek Radziecki do wyścigu zbrojeń, który pochłonął niezrównoważone 13 procent radzieckiego PKB. Upierał się, że Rosja nie pozwoli na powtórzenie tej „sztuczki”. (...)

Obecnie wydatki Rosji na obronność i bezpieczeństwo wynoszą 8 proc. PKB, co jest rekordem poradzieckim. Putin w swoim orędziu o stanie narodu nie dał żadnej wskazówki, że poziom ten zostanie w najbliższej przyszłości obniżony. Wręcz przeciwnie, zlecił urzędnikom ulepszenie sprzętu armii i marynarki wojennej. Putin mówił także o rozbudowie „potencjału naukowego, technologicznego i przemysłowego” Rosji. Oczywiście w czasie, gdy walki trwają, takie oświadczenia budzą sceptycyzm. Chociaż warto pamiętać, że obecny poziom wydatków na obronność jest znacznie niższy niż 16 procent radzieckiego PKB, które było normą pod koniec lat 80., władze prawie na pewno staną w obliczu wielu dylematów „broń kontra masło” nadchodzących latach (...).

W międzyczasie gospodarkę nękają bezprecedensowe zachodnie sankcje. Z każdym dniem Rosja pozostaje w tyle pod względem technologicznym. Z każdym dniem jej gospodarka staje się mniej konkurencyjna. I każdego dnia blok gospodarczy w dalszym ciągu radzi sobie ze szkodliwymi skutkami nowych wyzwań, łącząc w sobie przenikliwość rynkową i przyzwoite osiągnięcia w sprzątaniu bałaganu pozostawionego przez niepowodzenia w polityce zagranicznej Kremla.

(...)

Po raz pierwszy szeroko zakrojone zachodnie sankcje na Rosję nałożono po nielegalnej aneksji Krymu w 2014 r. i rozpoczęciu niewypowiedzianej wojny w Donbasie. Niemal natychmiast rosyjski system finansowy został zmuszony do przystosowania się. W pierwszej fazie wojny Rosja – kraj eksportujący kapitał – została objęta sankcjami, które były lepiej dostosowane do kraju importującego kapitał. Rosyjskie firmy i banki zostały dotknięte ograniczeniami w zakresie zadłużenia i kapitału własnego. Nastąpił impuls dedolaryzacyjny, który zmniejszył udział depozytów walutowych przedsiębiorstw z 45 proc. w 2016 r. do 25 proc. w 2022 r. oraz kredytów walutowych z 35 proc. do 15 proc. Wśród osób fizycznych depozyty walutowe spadły z 25 proc. do poniżej 10 proc.

Tendencje te utrzymały się po inwazji na pełną skalę i późniejszym usunięciu Rosji z międzynarodowego systemu płatności SWIFT. Dzięki temu poziom zadłużenia w walutach obcych nie zagraża dziś stabilności finansowej, a bank centralny posiada wystarczające rezerwy walutowe, aby sfinansować to zadłużenie. Według stanu na 1 lipca 2023 r. zadłużenie przedsiębiorstw niefinansowych wyniosło 50,6 proc. PKB, osób fizycznych 20,4 proc., a rządu 16,1 proc. Poziomy te wypadają raczej korzystnie na tle krajów G20, gdzie poziom zadłużenia jest znacznie wyższy (odpowiednio 98,5 proc., 62,6 proc. i 92,2 proc.).

Nieco paradoksalnie dedolaryzacja pomogła odizolować rosyjską gospodarkę od zewnętrznych wstrząsów finansowych. Na przykład wiosną 2023 r. inflacja w Stanach Zjednoczonych i decyzja amerykańskiej Rezerwy Federalnej o podwyżce stóp procentowych skłoniły do ​​ponownej oceny portfeli obligacji amerykańskich banków. Wywarło to presję na amerykańskie rynki akcji i przyczyniło się do bankructw kilku pożyczkodawców. Rynki rosyjskie, które do tego czasu zostały w dużej mierze odcięte od międzynarodowego systemu finansowego skoncentrowanego na USA przez sankcje, nie miały wpływu te turbulencje.

Zamrożenie 300 miliardów dolarów rezerw rosyjskiego banku centralnego na początku inwazji na pełną skalę okazało się mieć więcej skutków psychologicznych niż praktycznych. (Kreml nie chciał, aby posunięcie Zachodu pozostało bez odpowiedzi, co ostatecznie doprowadziło do wydania przez władze zakazu wycofywania płynnych aktywów z Rosji przez nierezydentów.) 10 Jak dotąd nie było potrzeby dokonywania większych wypłat z rosyjskich rezerw walutowych. W obliczu znacznych wpływów ze sprzedaży rosyjskiej ropy i gazu na rynkach światowych, płynnego kursu walutowego oraz działań mających na celu redukcję inflacji, rezerwy te pozostają dostępne na potrzeby interwencji w przypadku zagrożeń dla stabilności finansowej. Biorąc pod uwagę, że sankcje mają charakter ochronny, a system bankowy jest zdrowy, nie ma takich bezpośrednich zagrożeń. Wydaje się, że gospodarka dostosowała się do tej nowej równowagi.

Rosji udało się odbudować rezerwy banku centralnego w ciągu ostatnich dwóch lat. Wątpliwe jest zatem, czy szeroko dyskutowane przejęcie tych aktywów przez państwa zachodnie lub ich przekazanie Ukrainie w jakiś sposób zmusi Moskwę do stołu negocjacyjnego lub wycofania swoich sił z Ukrainy. Brak jedności wśród krajów zachodnich co do sposobu postępowania z zamrożonymi aktywami sugeruje, że wszelkie próby ich przejęcia mogą spowodować więcej problemów poprzez zaostrzenie podziałów politycznych na Zachodzie i wywołanie nieprzewidzianych efektów domina.

Oczywiście rosyjska gospodarka nie jest odporna na skutki sankcji G7. Pomimo 25-procentowego wzrostu w 2023 roku dochodów poza ropą i gazem, rosyjski budżet państwa stał się jeszcze bardziej zależny od eksportu energii. 12 W przypadku globalnej recesji, która obniży ceny energii lub zaostrzenia zachodnich sankcji na rosyjski sektor naftowo-gazowy, finanse państwa Rosji odczują załamanie. Jest to dobrze rozumiane na Kremlu, który dobrowolnie ograniczył wydobycie zgodnie z decyzjami porozumienia OPEC-Plus, któremu współprzewodzi z Arabią Saudyjską, i zmienił sposób naliczania opodatkowania ropy. Celem jest stabilizacja dochodów z ropy i gazu oraz uniknięcie nagłych obniżek podatków w tym sektorze.

Nie jest wcale jasne, czy zachodnie sankcje nałożone na rosyjski sektor energetyczny zadają taki cios, jaki miał na myśli zastępca sekretarza skarbu USA Wally Adeyemo, mówiąc, że mają one na celu „zmniejszenie dochodów, jakie Kreml ma na napędzanie swojej wybranej wojny.” Mimo że administracja prezydenta USA Joe Bidena celowo opracowała mechanizm ograniczenia cen ropy naftowej, aby wycofać rosyjską ropę z rynków międzynarodowych, niewygodna rzeczywistość jest taka, że ​​Moskwa zasadniczo nauczyła się omijać ograniczenia, jak powszechnie oczekiwano. Ministerstwo finansów Rosji prognozuje obecnie, że w 2024 roku przychody z ropy i gazu wzrosną do 11,5 bln rubli (124 mld dolarów), co oznacza 30-procentowy wzrost w stosunku do roku poprzedniego.

Taka prognoza może być optymistyczna, ale wydaje się realistyczna. Sankcje stworzyły roczny rynek o wartości 11 miliardów dolarów dla „szarych” przedsiębiorstw żeglugowych, które obecnie transportują 45 procent eksportu rosyjskiej ropy i produktów rafinowanych. Tymczasem całkowite przychody Rosji z eksportu osiągnęły /pewien stały/ pułap. Eksport innych niż ropa i gaz również boryka się z problemami. Nawet jeśli popyt zewnętrzny na rosyjski eksport (jakiegokolwiek rodzaju) w jakiś sposób się zmaterializuje, rosyjska gospodarka będzie miała trudności z jego zaspokojeniem, ponieważ działa blisko swoich /maksymalnych/ mocy produkcyjnych.

W miarę trwania wojny na Ukrainie wydatki państwa rosną. W latach 2022 i 2023 rząd był w stanie zarówno wydawać pieniądze na wojnę, jak i utrzymywać gospodarkę za pomocą zastrzyków budżetowych, oszczędzając w lepszych latach wystarczająco dużo, aby pokryć deficyt budżetowy. Na początku 2022 r. rosyjski fundusz na czarną godzinę, Narodowy Fundusz Bogactwa (NWF), posiadał 210 miliardów dolarów. Do stycznia 2024 r. jego rezerwy sięgały 130 miliardów dolarów, co z pewnością wystarczyło na pokrycie wydatków na rok 2024.

Ministerstwo Finansów obiecuje redukcję deficytu Rosji do zera w 2025 roku, jednak niewielu znających się na rzeczy obserwatorów pokłada dużą wiarę w takich zapowiedziach. Przecież wydatki wzrosły, a rząd zawiesił zasadę budżetową, zgodnie z którą Rosja sprzedaje walutę obcą z NWF, aby zrekompensować braki w dochodach z eksportu ropy i gazu. (I odwrotnie, NWF tradycyjnie dokonuje zakupów w przypadku nadwyżki.) W okresie swojej działalności zasada budżetowa ograniczała wydatki i zapewniała gromadzenie rezerw walutowych.

Zgodnie z rosyjskim prawem NWF ma obowiązek zrekompensować rządowi wszelkie spadki przychodów z ropy i gazu. Przy założeniu niezmienionych warunków, spadek ceny ropy o 10 dolarów za baryłkę spowodowałby, że w budżecie państwa Rosji zabrakłoby około 1,6 biliona rubli. Aby rezerwom funduszu groziło wyczerpanie, średnioroczna cena ropy musiałaby spaść poniżej 60 dolarów za baryłkę. Wszystko, co będzie mniejsze, po prostu pochłonie przychody. W każdym razie spadek przychodów można zrekompensować pożyczkami, cięciami kosztów, a nawet środkami pozyskanymi w drodze oferty publicznej na rosyjskiej giełdzie.

Konieczność wspierania wzrostu gospodarczego poprzez wydatki budżetowe w sytuacji braku reguły budżetowej skłoniła Ministerstwo Finansów do zbilansowania budżetu na 2024 rok w oparciu o prognozowaną cenę ropy na poziomie 71 dolarów. Innymi słowy, wydatki są zawyżone, ponieważ przewidziana w budżecie cena ropy jest znacznie wyższa niż wcześniej (60 dolarów). Władze wskazały jednak, że w 2025 r. konieczne będzie zacieśnienie pasa fiskalnego, co może mieć wpływ na osłabienie wzrostu gospodarczego. Powrót do starej reguły budżetowej oznacza, że ​​wydatki także ulegną ograniczeniu. Możliwe, że cięcia wydatków pomogą w ograniczeniu inflacji (choć nie jest to gwarantowane), ale będą miały też negatywny wpływ na wzrost gospodarczy.

Reorganizacja rosyjskiej gospodarki po 2022 r. w coraz większym stopniu uzależnia przepływy handlowe i inwestycje od niewielkiej grupy kluczowych partnerów. Jeszcze przed 2022 r. zachodnie sankcje zachęcały Rosję do pogłębienia uścisku z Chinami (...). W 2023 roku obroty handlowe między obydwoma krajami przekroczyły 240 miliardów dolarów, przy czym na Chiny przypadało 38 proc. rosyjskiego importu i 31 proc. rosyjskiego eksportu. Pekin ma obecnie wirtualny monopol na różne produkty eksportowane do Rosji, co oznacza, że ​​może też pobierać wyższe ceny niż dla konsumentów na innych rynkach. W 2023 roku zarówno chiński eksport samochodów, jak i eksport traktorów do Rosji wzrósł o prawie 600 proc. Udział chińskich samochodów na rynku rosyjskim w 2023 roku przekroczył 60 proc. W lutym 2022 roku marki z Chin stanowiły zaledwie 9 proc. rynku.

(...)

Liczby te odzwierciedlają ważną rolę, jaką odgrywa obecnie juan w płatnościach zewnętrznych rosyjskich firm. Jednak transakcje w dolarach i euro są nadal ważne. Chociaż zachodnie banki ograniczyły stosunki z Rosją już na początku inwazji na pełną skalę, proces ten przyspieszył po wydaniu dekretu Bidena z grudnia 2023 r. nakładającego wtórne sankcje na osoby zaangażowane w ułatwianie transakcji związanych z rosyjskim sektorem obronnym. W wyniku tej zapowiedzi rosyjskie firmy mają coraz większe problemy z transakcjami z udziałem banków tureckich i chińskich. Tymczasem rosyjskie podmioty chcące dokonywać płatności w innych walutach borykały się z trudnościami, w tym koniecznością zorganizowania systemu rachunków korespondencyjnych i infrastruktury do operacji wymiany walut (czy to za pośrednictwem giełd, czy rynku międzybankowego). Ciągłe poszukiwanie możliwych rozwiązań wzbudziło zainteresowanie walutami cyfrowymi. Chociaż jest to opcja, nad którą Rosja i jej partnerzy z BRICS pracują, aby uczynić ją wykonalną, postęp jest dość powolny.

W międzyczasie sankcje i niższe ceny energii zmniejszają nadwyżkę na rachunku bieżącym Rosji, która spadła z 4,7 mld dolarów w listopadzie 2023 r. do 600 mln dolarów w następnym miesiącu, co stanowi najniższy poziom od 2020 r. Ogólna nadwyżka na rachunku bieżącym Rosji w 2023 r. wyniosła 50,2 mld dolarów, co oznacza spadek z rekordowych 238 miliardów dolarów w 2022 r., w związku ze wzrostem światowych cen energii. Tendencja sugeruje wzrost zagregowanego popytu, czemu należy sprzyjać zaciąganie kredytów. Jednak zarówno Kreml, jak i korporacje od 2022 roku nie mogą zaciągać pożyczek z powodu zachodnich sankcji. Efektem końcowym będzie zmniejszenie nadwyżki na rachunku bieżącym w związku ze słabszym rublem i inflacją. Wysokie stopy procentowe w Rosji, które obecnie wynoszą 16 proc., są konsekwencją inflacji i choć w niewielkim stopniu wpływają na poziom popytu rządowego, znacznie ograniczają popyt konsumpcyjny.

Dotkliwe są także sankcje technologiczne. Uniemożliwiają Rosji rozwój projektów energetyki morskiej, zwłaszcza związanych z trudno dostępnymi złożami. Sankcje ograniczyły także dostęp do turbin i technologii związanych z budową nowoczesnych tankowców, pociągów LNG i samochodów oraz sieci komunikacyjnych nowej generacji. Rosja jest również coraz bardziej odcięta od światowych postępów w dziedzinie sztucznej inteligencji i obliczeń kwantowych. W rezultacie Kreml wrócił na ścieżkę najmniejszego oporu i utrzymał nadmierne uzależnienie rosyjskiej gospodarki od eksportu energii. Podsumowując, ciągłe zainteresowanie sektorem towarowym i szybka militaryzacja wydatków rządowych w dłuższej perspektywie osłabią potencjał gospodarczy kraju.

Sankcje zadały także poważny cios kapitałowi ludzkiemu Rosji. Exodus utalentowanych i wykwalifikowanych pracowników, zwłaszcza w sektorze technologii, jeszcze bardziej zaszkodził globalnej konkurencyjności Rosji. Z oficjalnych danych Ministerstwa Cyfryzacji wynika, że ​​w 2022 r. z Rosji wyemigrowało około 100 tys. specjalistów IT i do tej pory nie wróciło. W sumie z powodu wojny Rosję opuściło około pół miliona ludzi.

Rosja także odcina się od międzynarodowego mainstreamu. Przed wojną kraj aktywnie uczestniczył w międzynarodowym życiu akademickim i był licznie reprezentowany na konferencjach międzynarodowych. Powszechnym zjawiskiem było uczestnictwo w czasopismach naukowych, wymianach naukowych i studenckich oraz programach podwójnego stopnia. Od 2022 r. taka współpraca instytucjonalna ustała jednak niemal całkowicie, a setki naukowców uciekło za granicę. Obecnie aktywnie odradza się nawet współpracę z zagranicznymi badaczami z Rosji. Rosyjskie podręczniki są przepisywane tak, aby odzwierciedlały program ideologiczny rządu. Spada liczba nauczania języka angielskiego i nauczania w tym języku. Koszty tych niepowodzeń będą coraz bardziej widoczne w nadchodzących latach.

Doszło do paradoksalnej sytuacji: gospodarka Rosji jest obecnie stabilna zarówno pomimo, jak i w wyniku zachodnich sankcji. Jak dotąd Kreml znalazł sposób na utrzymanie dostępu do importu zaawansowanych chipów i półprzewodników, kluczowych dla wojska, przez kraje trzecie. Z powodzeniem przestawiła się także na sprzedaż ropy do Azji, aby zastąpić utratę tradycyjnych rynków w Europie i poza nią.

Ale ta ciężko wywalczona stabilność nie jest wieczna. W najlepszym przypadku obecny układ prawdopodobnie zacznie się rozpadać w ciągu osiemnastu miesięcy w związku z rosnącymi brakami równowagi i możliwymi problemami społecznymi. Putin stanie przed zwiększoną presją wynikającą z trylematu politycznego wynikającego z wyzwania w zakresie dalszego finansowania wojny, utrzymania poziomu życia (lub przynajmniej spowolnienia jego stopniowego obniżania) i zagwarantowania stabilności makroekonomicznej.

Rząd planuje obecnie cięcia wydatków na cele wojskowe w 2025 r., choć docelowy poziom wydatków nadal będzie przekraczał poziom przedwojenny. Oczywiście cel ten mógł jeszcze zostać zmieniony w związku z rozwojem sytuacji na polu bitwy. W każdym razie Kreml pokazał, że zamierza przedkładać wydatki na obronę i bezpieczeństwo ponad potrzeby społeczne.

Preferencja ta stwarza kilka problemów. Wydatki na obronę są generalnie bezproduktywne. Co więcej, nie jest jasne, co się stanie, gdy wojna ostatecznie się zakończy. Na razie zawyżone pensje członków służby wojskowej i pracowników sektora obronnego powodują wzrost wynagrodzeń w całym sektorze. Ci, których dochody wzrosły podczas wojny, wydali więcej, zwiększając popyt i zachęcając do zaciągania kredytów, zarówno konsumenckich, jak i hipotecznych. Po wojnie dochody te prawdopodobnie spadną, co wpłynie na zdolność pracowników do spłaty pożyczek. Zwiększa to ryzyko niezadowolenia społecznego: nikt nie będzie zadowolony z obniżki wynagrodzeń. A firmy nie będą w stanie płacić im na wyższym poziomie bez odpowiedniego wzrostu wydajności pracy.

Podobna dynamika dotyczy osób wykonujących prace cywilne związane z wysiłkiem wojennym, które również skorzystały z rosnących wynagrodzeń. Na przykład spawacz pracujący w okupowanym Doniecku może zarabiać do 350.000 rubli miesięcznie, czyli czterokrotnie więcej niż średnia w Rosji. Obniżanie płac i ograniczanie wydatków na wojsko byłoby w każdych okolicznościach obciążone politycznie, ale okaże się to szczególnie trudne teraz, gdy społeczeństwo przyzwyczaiło się do zarabiania i wydawania więcej.

System emerytalny zwiększy presję. Putin przechwala się „nowymi” obywatelami Rosji: mieszkańcami okupowanego terytorium Ukrainy, którzy otrzymali rosyjskie paszporty. Zapomina jednak wspomnieć, że są to przeważnie emeryci lub rodziny niepełne z dziećmi, które utrzymują się ze świadczeń. W czterech „nowych regionach” nielegalnie zaanektowanych przez Rosję pod koniec 2022 r. żyje około 700 000 emerytów, którzy otrzymują średnio około 19.000 rubli (około 200 dolarów) miesięcznie. To mniej niż średnia w Rosji, ale więcej niż średnia na przykład na Północnym Kaukazie. Wszystkie te nowe świadczenia emerytalne podlegają corocznej indeksacji.

Kreml ma narzędzia, które pomogą zapewnić gospodarce miękkie lądowanie. Dwucyfrowe stopy procentowe i cel utrzymania inflacji na poziomie około 4 proc. pozostawiają znaczne pole do obniżek stóp procentowych, które ożywiłyby popyt konsumencki. Płatności rządowe na rzecz żołnierzy i osób związanych z sektorem obronnym można stopniowo ograniczać. Po wojnie rosyjskie zapasy broni będą musiały zostać uzupełnione, co zwiększy zatrudnienie. Z biegiem czasu inflacja zrównoważy wysokie płace, a możliwości inwestycji osobistych będą się zmniejszać (np. likwidacja ogromnych programów dopłat do kredytów hipotecznych i brak dostępu do zagranicznych giełd).

Najbardziej prawdopodobny wynik jest taki, że rozdęty sektor publiczny Rosji z czasów wojny zablokuje jakąkolwiek redukcję zatrudnienia, ale wysokie stopy procentowe obniżą inflację. W gospodarce podporządkowanej imperatywom politycznym niewiele jest zachęt do zrównoważonego rozwoju. Wcześniej czy później zaszkodzi to dobru zwykłych Rosjan. Innymi słowy, tymczasowe rozwiązania i spadek poziomu życia spotęgują polityczne i gospodarcze problemy, przed którymi stoi Kreml. Biorąc jednak pod uwagę istniejące marginesy bezpieczeństwa i charakter zachodnich sankcji, może minąć wiele lat, zanim Rosja osiągnie kres swojej zdolności do radzenia sobie z takimi wyzwaniami.

carnegieendowment.org