poniedziałek, 4 kwietnia 2022


– Jak znalazł się Pan w okupowanej Buczy?

– Przez ostatni rok mieszkałem i pracowałem jako sommelier w Kijowie, ale po wybuchu wojny wróciłem do dzielnicy Stiekłozawod (w Buczy), gdzie mieszkają moja mama i babcia. 2 marca do naszego miasta wkroczyły wojska okupacyjne, a ja wraz ze znajomymi znalazłem się w pobliżu sztabu Obrony Terytorialnej. Wszyscy, którzy nie posiadali broni, otrzymali polecenie ukrycia się w schronie przeciwbombowym w pobliżu sztabu. Schron zabezpieczały dwie pary drzwi. Okupanci przedarli się przez pierwsze drzwi, a drugie otworzyliśmy sami, bo rozumieliśmy, że i tak się tu dostaną, a potem będą mogli po prostu wszystkich pozabijać. Wśród nich przeważali Rosjanie i Białorusini, których można było łatwo rozpoznać po charakterystycznym akcencie.

– Co się wtedy stało?

– Dostali się do naszego bunkra, w pierwszych dniach dobrze nas traktowali, pomagali z jedzeniem. Ale mieli wyprane mózgi przez propagandę, normalni ludzie nie przyszliby przecież na cudzą ziemię. W tym czasie w mieście trwały intensywne walki, nie wypuszczano nas na zewnątrz. Siedzieliśmy w całkowitej ciemności. Oczywiście bez światła, wody i ogrzewania. Potem tamtych żołnierzy zamienili inni, 7 marca wyprowadzono najpierw kobiety i dzieci, a potem mężczyzn.

Kazali nam klęczeć i zaczęli nas przeszukiwać. Miałem przy sobie pieniądze i zegarek. Zabrali wszystko, tak samo u innych, to znaczy po prostu nas okradli. Znali niektóre osoby, sprawdzali ich dokumenty, a jeśli ktoś brał udział w ATO (...) lub był zarejestrowany w wojsku, natychmiast go rozstrzeliwali. Sprawdzali też tatuaże i szukali “nazistów”. Rozstrzeliwali nawet tych, którzy mieli wytatuowany oficjalny herb Ukrainy. Strzelali im w tył głowy lub w serce. Wśród nich byli Rosjanie i najprawdopodobniej Buriaci, co wywnioskowałem z ich wyglądu.

– Ile osób w sumie zginęło na Pana oczach?

– Rozstrzelali chyba osiem osób. Ich ciała widziałem wczoraj za kamiennym budynkiem przy stercie rzeczy na jednym ze zdjęć z Buczy.

– Zadawali jakieś pytania?

– Pamiętam to wszystko jak przez mgłę, bałem się i byłem pewien, że nigdy już nie wrócę do domu. Mojego znajomego, u którego nic nie znaleźli, postrzelili w bok ze słowami: “To po to, żebyś się nie spieszył do domu”. Pytali mnie, gdzie mieszkają weterani ATO lub nacjonaliści, ale nic nie wiedziałem i nie potrafiłem odpowiedzieć. W rezultacie zostałem dotkliwie pobity i dostałem kolbą w głowę.

– Jak zachowywali się żołnierze, którzy zajęli miasto?

– Kilka tygodni po zajęciu miasta wkroczyli kadyrowcy (...). Poza wyglądem różnili się od Rosjan mundurami: były czarne lub ciemnozielone. Przez ostatni tydzień chodzili od rana po osiedlach i strzelali do każdego, kogo zobaczyli, codziennie trzeba było kogoś pochować. Pod koniec marca zabili naszego sąsiada, emeryta o nazwisku Strelec. Siedział po prostu na ławce, nigdy w życiu nie zrobił nic złego i oczywiście nie był żadnym nazistą.

Wszyscy kadyrowcy zachowywali się w sposób brutalny i barbarzyński, Rosjanie byli inni. Wśród nich było wielu młodych mężczyzn. Niektórzy pukali do domów i prosili o nocleg, inni po prostu bili właścicieli i wyrzucali ich na ulicę.

Zostałem pobity po raz drugi w połowie marca. Siedziałem w domu kolegi, paliłem papierosy. Nagle wszedł rosyjski żołnierz w wieku około 25 lat z karabinem maszynowym, wyglądał na pijanego, wycelował w nas broń i zaczął mówić, żebyśmy nie chodzili po ulicy, a potem wysłał wszystkich spać. Po chwili wrócił, ja leżałem w pokoju najbliżej wyjścia, on krzyknął: “Co, bronisz Ukrainy?” i zaczął mnie bić. Miałem rozbity nos i całe ubranie pokryte było krwią. Bił mnie mocno, nawet straciłem przytomność na kilka sekund.

– Ilu Pana znajomych zginęło w tym czasie?

– Już nie dzielę ludzi w ten sposób. Wszystkich jest mi żal. Mój znajomy, Serhij Semenow, miał jakieś 40 lat, postanowił przejść z przyjacielem przez hutę szkła do miasta Irpień. Ich ciała zostały odnalezione kilka dni później. Serhij zginął od strzału w tył głowy, a jego przyjaciel był torturowany – wycięli mu policzek i strzelili w serce, pochowaliśmy ich na terenie zakładu.

W czasie walk o miast 2 marca o zabili pięciu cywilów: trzech mężczyzn, kobietę i emeryta. Ich ciała kilka tygodni leżały w autobusie, a nam nie wolno było ich wywieźć.

– W Mariupolu wiele osób zostało pochowanych w pobliżu domów albo placów zabaw. Jak to było w Buczy?

– Nie wolno nam było chodzić na cmentarz, więc zmarłych chowano, gdzie się dało. Te pięć osób z autobusu załadowaliśmy do traktora. Gdy żołnierze odjechali, kierowca pojechał trochę dalej, wykopał dół i wszystkich pochował. Dwóch innych mężczyzn zostało zastrzelonych przez kadyrowców, gdy uruchomili samochód, by pojechać po wodę. Dopiero po kilku dniach udało nam się pochować ich za garażami, w kocach. W moim budynku starszy mężczyzna zmarł na zawał serca. Przyszliśmy do niego kilka dni później. Siedział martwy i zesztywniały na krześle. On również został pochowany w kocu.

Takich przypadków było wiele, ale nie mogliśmy oddalić się od domu, a nie chcę opowiadać plotek. Na pewno widzieliście zdjęcia z miasta.

– Jak się odżywialiście przez cały ten czas? Czy wystarczało jedzenia?

– Było bardzo ciężko, bo nie było prądu, wody ani ogrzewania. Mieliśmy szczęście, że w naszej okolicy były domy ze studniami, przynajmniej mogliśmy brać stamtąd wodę. Jedzenie gotowaliśmy na ogniskach: stawialiśmy siatki na cegłach, a ludzie przynosili jedzenie z domu i gotowali na nich. Dzieliliśmy się jedzeniem ze wszystkimi, ponieważ wiele osób nie miało nic, a w naszej okolicy było wiele osób starszych.

belsat.eu

Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy potwierdził opuszczenie przez regularne jednostki armii rosyjskiej obwodów kijowskiego i czernihowskiego, a także rozpoczęcie wycofywania ich z obwodu sumskiego. Informuje przy tym, że na północy kraju przeciwnik pozostawił grupy dywersyjno-rozpoznawcze, które wyszukuje i likwiduje wojsko ukraińskie, a odzyskiwanie terenów i miejscowości jest spowolnione ze względu na zaminowanie i zniszczenia. Dzisiaj ma zostać uruchomiona tymczasowa przeprawa umożliwiająca dotarcie do Czernihowa samochodów z pomocą humanitarną o nośności do 10 ton. Rezygnacja Rosjan z blokady i zajęcia stolicy ma jednak mieć charakter tymczasowy. Siły agresora operujące dotychczas w rejonie Kijowa i Czernihowa przemieszczane są do graniczącego z obwodem charkowskim rosyjskiego obwodu biełgorodzkiego (pododdziały Wojsk Powietrzno-Desantowych mają być przerzucane z Białorusi do Biełgorodu drogą powietrzną).

Zdaniem ukraińskiego Sztabu Generalnego wróg wciąż ma problemy z uzupełnieniem strat i odmowami udziału w wojnie przeciwko Ukrainie. W Kraju Krasnodarskim, Dagestanie, Inguszetii i Kałmucji oraz w obwodzie permskim ma być prowadzona mobilizacja rezerwistów w celu uzupełnienia jednostek do stanu etatowego czasu wojny (ogółem ma jej podlegać 60 tys. osób). Rezerwiści mają być wyposażeni w uzbrojenie magazynowane od ponad 30 lat. Podstawowym czynnikiem motywującym do służby mają być łupy wojenne – w Rosji ma panować przekonanie, że uczestnicy wojny mogą poprawić swoją sytuację materialną.

Na południowym i południowo-wschodnim kierunkach obrony ukraińskiej (Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy ponownie używa oznaczeń historycznych – słobożański, donbaski, taurydzki i południowobużański, a dla opisu sytuacji na północy – wołyński, poleski i siewierski) sytuacja militarna nie uległa większym zmianom. Trwają bombardowania i ostrzał obiektów cywilnych i wojskowych, które w rejonach walk mają charakter permanentny. W obwodzie charkowskim trwa blokada Charkowa, przeciwnik ma także podejmować próby natarcia na południe od Iziumu (łącznie w obwodzie w ciągu doby odnotowano cztery wrogie ataki). W Donbasie obrońcy mieli odbić siedem ataków, a głównymi rejonami starć pozostają Rubiżne i Popasna w obwodzie ługańskim (przeciwnik ma przygotowywać natarcie na Siewierodonieck) oraz Awdijiwka, Marjinka, Krasnohoriwka i Trojićke w obwodzie donieckim (przygotowywane ma być wrogie natarcie na miejscowość Wełyka Nowosiłka na pograniczu z obwodami dniepropetrowskim i zaporoskim).

Obrońcy Mariupola utrzymują pozycje w centrum, rejonie przemysłowym i porcie. Lokalne administracje wojskowo-cywilne wzywają ludność do ewakuacji, przy czym apel dotyczy wszystkich mieszkańców obwodów donieckiego i ługańskiego, a w obwodzie charkowskim – węzła kolejowego Łozowa, zagrożonego atakami rakietowymi. Agresor nasilił ostrzał pozycji ukraińskich i obiektów cywilnych w obwodzie mikołajowskim (m.in. w Mikołajowie i Oczakowie) oraz na pograniczu obwodów chersońskiego i dniepropetrowskiego (m.in. Nowoworoncowka i Marjanśke na południowy wschód od Krzywego Rogu, z których obrońcy ewakuowali wcześniej mieszkańców).

Rosjanie zintensyfikowali ostrzał rakietowy obiektów infrastruktury strategicznej, częściowo powtarzając uderzenia na atakowane już wcześniej cele. Strona ukraińska ogranicza dostęp do szczegółowych informacji o celach i skutkach ataków. Potwierdzono jedynie, że były nimi nieczynna rafineria i magazyny ropy naftowej w Odessie oraz składy paliwa w Tarnopolu. Najprawdopodobniej podobne obiekty ostrzeliwano także w obwodach rówieńskim i mikołajowskim. Ponadto zaatakowano infrastrukturę wojskową w Wasylkowie w obwodzie kijowskim (najprawdopodobniej centrum dowodzenia obrony powietrznej przy tamtejszym lotnisku) oraz Mikołajowie (najpewniej wykorzystywane jako lądowisko dla śmigłowców lotnisko Bałowne).

Według mera Czernihowa ośrodek jest zniszczony w 70%. Mer Iziumu szacuje poziom zniszczeń na 80%. W mieście nie ma prądu, wody ani ogrzewania, nie można podać nawet przybliżonych szacunków dotyczących ofiar cywilnych. Liczbę osób zablokowanych w mieście i okolicznych wioskach ocenia się na 15–20 tys. Władze obwodu donieckiego zaapelowały do mieszkańców o ewakuację z regionu w związku z możliwą eskalacją działań wojennych w najbliższym czasie.

Trwają antyrosyjskie manifestacje. 3 kwietnia w Chersoniu mieszkańcy zgromadzili się na centralnym placu miasta i wznosili okrzyki „Chersoń to Ukraina!”. Demonstrację rozproszono po wprowadzeniu przez Rosjan oddziałów zmechanizowanych. W Kachowce w obwodzie chersońskim odbył się protest pod hasłem „Idźcie do domu!”. Został on rozproszony w wyniku oddania strzałów w powietrze, użycia granatów hukowych i strzałów gumowymi kulami z broni gładkolufowej.

Państwowa Służba Łączności Specjalnej Ukrainy nie potwierdza informacji, że okupanci mogą podsłuchiwać rozmowy Ukraińców. Wszystkie takie oświadczenia okazały się fałszywe i są częścią operacji informacyjnych i psychologicznych. Miały one na celu zastraszenie obywateli, a także zmuszenie ich do zaprzestania przekazywania własnemu wojsku danych o miejscach przemieszczania się wrogiego sprzętu. Wcześniej mieszkańców fałszywie informowano z anonimowych numerów, że powinni wyłączyć telefony, ponieważ zwiększają one celność uderzeń rakietowych.

Na Ukrainie w wyniku działań wojennych zniszczono 23 tys. km dróg oraz 273 mosty i wiadukty. Straty szacuje się na 874 mld hrywien (30 mld dolarów). Największe zniszczenia odnotowano na wschodzie, południu i północy. Kontynuowane przez Rosjan ataki rakietowe nadal zwiększają straty w infrastrukturze drogowej. Ministerstwo Rozwoju Hromad ocenia, że w kraju zniszczono 6,8 tys. budynków mieszkalnych. Koszt odbudowy w początkowym okresie jest szacowany na dziesiątki miliardów, a całościowy – na setki miliardów dolarów.

3 kwietnia korytarzami humanitarnymi ewakuowano 2694 osoby, z czego 1467 pochodziło z obwodu ługańskiego (Lisiczańsk, Siewierodonieck, Rubiżne i Kreminna). 469 mieszkańców Mariupola wyjechało do Zaporoża z Mariupola i Berdiańska własnym transportem. Korytarze uruchomiono z Mariupola, Siewierodoniecka, Popasnej, Lisiczańska i Rubiżnego. Mimo porozumień wojska okupacyjne wciąż łamią reżim wstrzymania ognia, atakując również pojazdy przywożące pomoc humanitarną.  

Ujawnienie przez Ukraińców zbrodni popełnionych przez Rosjan w Buczy spotkało się z szeroko zakrojoną operacja dezinformacyjną strony rosyjskiej. Resort obrony FR i ambasador Rosji w USA oświadczyli, że wojska zostały stamtąd wycofane już 31 marca, a opuszczone miasto miało być nadal ostrzeliwane przez Ukraińców. Chcąc zatuszować własne zbrodnie, Rosjanie próbują przejąć inicjatywę na arenie międzynarodowej. W tym celu zainicjowali zwołanie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby omówić „prowokację ukraińskich radykałów w Buczy”. Krajowe media budują narrację mówiącą, że w rejonie Kijowa z rąk rosyjskich nie zginął ani jeden cywil.

Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ołeksij Daniłow zaapelował do Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby rozważyła, czy Rosja, która jest odpowiedzialna za dokonanie zbrodni wojennych, może być pełnoprawnym członkiem organizacji. Minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba potwierdził z naciskiem, że wojsko agresora celowo zabijało cywilów w Buczy. Wezwał państwa G7 do wprowadzenia nowych sankcji obejmujących embargo na dostawy rosyjskiej ropy, gazu i węgla, zamknięcia portów wykorzystywanych przez tamtejsze statki oraz odłączenie systemu bankowego Rosji od systemu SWIFT. Przewodniczący Rady Najwyższej Ukrainy Rusłan Stefanczuk oświadczył, że każdy kraj, który wahałby się nadal przed nałożeniem embarga na energię z Rosji, stanie się bezpośrednim sponsorem ludobójstwa narodu ukraińskiego. Wołodymyr Zełenski sytuację w Buczy określił mianem ludobójstwa, które świadczy o tym, że Rosjanie zamierzają dokonać zagłady tego narodu. Dodał jednak, że choć potępia te zbrodnie, to nie będzie rezygnował z prób przerwania konfliktu na drodze dyplomatycznej. Stawia przy tym warunek, że spotkanie z Władimirem Putinem będzie możliwe jedynie po wstrzymaniu przez najeźdźcę działań wojennych. Komentując koncepcję strony ukraińskiej, aby Kijowowi udzielono gwarancji bezpieczeństwa w zamian za rezygnację z członkostwa w NATO, prezydent przyznał, że negocjacje z partnerami w tej sprawie nie powiodły się. W szczególności nie ma porozumienia w kwestii zapewnienia gwarancji przez Stany Zjednoczone. Podkreślił, że sankcje są ważne, ale nie mogą powstrzymać agresji.

Według metropolity Epifaniusza, zwierzchnika Cerkwi Prawosławnej Ukrainy, masowe zbrodnie na ludności cywilnej w obwodzie kijowskim i Mariupolu noszą oznaki ludobójstwa. Hierarcha potępił też patriarchę moskiewskiego Cyryla, którego oskarżył o „przejście na stronę antychrysta”. Wezwał również wiernych Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego do odrzucenia jego przewodnictwa duchowego. Ponadto Epifaniusz porównał ideologię „rosyjskiego miru” do nazizmu.

W Kijowie biegli sądowi badają zwłoki 410 cywilów odnalezione w miejscowościach, opuszczonych przez siły agresora. Wszyscy zginęli w dniach 1–3 kwietnia. Równolegle trwają czynności śledcze z udziałem miejscowej ludności i gromadzenie dowodów rosyjskich zbrodni wojennych. Poszukiwanie kolejnych ofiar jest utrudnione ze względu na zaminowanie badanego  terenu.

W ocenie resortu gospodarki Ukrainy w marcu br. eksport wyniósł 5,97 mln ton towarów na sumę 2,7 mld dolarów, podczas gdy w lutym było to 13,1 mln ton o wartości 5,3 mld dolarów. Za granicę sprzedano 1,1 mln ton kukurydzy, 309 tys. ton pszenicy i 118 tys. ton oleju słonecznikowego –czterokrotnie mniej niż w lutym br. Import w marcu wyniósł 1,6 mln ton na sumę 1,8 mld dolarów, co oznacza trzykrotny spadek w stosunku do lutego (5 mln ton o wartości 5,9 mld dolarów).

Według Straży Granicznej RP od 24 lutego z Ukrainy do Polski wjechało 2,48 mln osób. 3 kwietnia odprawiono 22,3 tys. uchodźców (spadek o 6,4% względem dnia poprzedniego).

Komentarz

Z przekazywanych przez stronę ukraińską informacji wynika, że przygotowuje się ona do odparcia uderzenia wroga na wschodzie kraju – na styku obwodów charkowskiego, ługańskiego i donieckiego – i traktuje zagrożenie niezwykle poważnie. O przygotowaniu do ciężkich walk świadczą, poza deklaracjami, przede wszystkim apele do mieszkańców o ewakuację. Jest to o  tyle istotne, że dotychczas – poza rejonami na północ i zachód od Doniecka i Gorłówki, w których po 2014 r. zbudowano linie umocnień – naturalnymi punktami obrony są najczęściej tereny zabudowane, co prowadzi do ich całkowitego zniszczenia. Kwestią otwartą pozostaje możliwość wzmocnienia sił ukraińskich na wschodzie jednostkami operującymi dotychczas w rejonie Kijowa i Czernihowa, zwłaszcza że obrońcy nie dowierzają intencjom najeźdźcy i uważają odstąpienie jego wojsk na północy za tymczasowe.

Agresor zdaje się zupełnie nie przejmować ani kwestiami wizerunkowymi, ani ponoszonymi stratami. Ujawnienie zbrodni wojennych popełnionych przez wojska wycofujące się z miejscowości położonych w obwodzie kijowskim świadczy o tym, że Rosjanie uznają za cel operacji wojskowej nie tylko wymuszenie ustępstw politycznych, lecz także spacyfikowanie społeczeństwa ukraińskiego. Zgodę rosyjskich dowódców wojskowych na przeprowadzenie okrutnej pacyfikacji cywilów można uznać za akt zemsty na ludności, która swoją postawą utrudniała prowadzenie działań bojowych. Użycie broni gładkolufowej do rozpraszania demonstrantów w okupowanych miastach wskazuje na to, że w akcji wzięły oddziały rosyjskiej Gwardii Narodowej, w której skład wchodzą formacje policyjne OMON.

Zbrodnia w Buczy pozwala stronie ukraińskiej zwiększyć presję na państwa wahające się wprowadzić sankcje powodujące całkowitą izolację gospodarczą Rosji i ograniczające skalę pomocy wojskowej dla Ukrainy. Kijów wciąż podkreśla, że jest gotów kontynuować rozmowy rozejmowe, jednak ich koszt polityczny znacząco wzrósł. W społeczeństwie ukraińskim pojawia się bowiem coraz więcej głosów, że rosyjskie zbrodnie sprawiają, że negocjacje stały się bezprzedmiotowe.

Nastąpił oczekiwany spadek obrotów w handlu zagranicznym, gdyż dwie trzecie wymiany realizowano drogą morską, zablokowaną od początku wojny. W rezultacie eksport w marcu spadł o połowę, a import – o blisko 70%, przy czym dotyczy to porównania z lutym, w którego ostatnim tygodniu toczyła się już wojna. Pozytywną informacją jest, że udało się sprzedać 1,4 mln ton zbóż, gdyż według wcześniejszych szacunków przepustowość granicy sięga 500 tys. ton miesięcznie. To ilość znacząco mniejsza niż w czasach pokoju – wówczas eksport wynosił ok. 5,5 mln ton miesięcznie.

osw.waw.pl

Unia Europejska zamierza w najbliższym czasie przygotować nowy pakiet sankcji wobec Rosji w odpowiedzi na pojawiające się świadectwa zbrodni wojennych na ludności cywilnej na Ukrainie. Część państw członkowskich domaga się znacznie ostrzejszych sankcji niż te pierwotne, które głównie miały uszczelnić już obowiązujące restrykcje. Mogą one dotyczyć m.in. ograniczenia dostępu do unijnych portów dla rosyjskich jednostek, a nawet częściowego embarga na surowce energetyczne.

1 kwietnia Litwa wstrzymała zakup gazu z Rosji. O niesprowadzaniu surowca z tego kraju poinformowano także na Łotwie i w Estonii. Do tej pory państwa te importowały relatywnie niewielkie ilości gazu z Rosji – w przypadku Litwy kupowali go tylko prywatni importerzy (26% importu w 2021 r.). Obecnie jedynym źródłem ich zaopatrzenia staje się pływający terminal LNG w Kłajpedzie, uruchomiony w 2014 r. Ponadto strona łotewska poinformowała, że posiadane zapasy gazu wystarczają na kolejną zimę. Dodatkowo państwa te planują budowę drugiego pływającego terminalu LNG, żeby całkowicie uniezależnić się od Rosji.

Wicepremier i minister gospodarki Słowacji Richard Sulík dopuścił możliwość rozliczania się w rublach za dostawy rosyjskiego gazu. Na surowiec z Rosji przypada ok. 85% konsumpcji kraju. Minister energetyki Bułgarii Aleksander Nikołow stwierdził natomiast, że jego kraj popiera stanowisko UE w tej sprawie i nie zamierza poddać się presji. Poinformował też, że do 1 lipca zakończy się budowa interkonektora gazowego łączącego Bułgarię z infrastrukturą Grecji, co zapewni Sofii dostęp do surowca z Azerbejdżanu.

Jednym z ważniejszym tematów rozmów w czasie wizyty Siergieja Ławrowa w Indiach 1 kwietnia były dostawy rosyjskiej ropy do tego kraju i mechanizmy rozliczania się za nią w walutach narodowych (rublach i rupiach). Umów jednak nie podpisano. Od początku inwazji – 24 lutego – indyjskie rafinerie zakupiły ok. 13 mln baryłek rosyjskiej ropy (w całym 2021 r. było to 16 mln baryłek). Władze w Delhi zapowiedziały, że zamierzają kontynuować zakup taniego surowca (z upustem sięgającym 35 dolarów na baryłce względem marki Brent).

Rosyjscy eksporterzy zgodzili się na rozliczenia za dostawy ropy naftowej do Chin w juanach. W ostatnich dniach szwajcarski trader Paramount Energy & Commodities SA zaoferował niektórym chińskim importerom możliwość zapłaty za kontrakty na dostawy surowca marki ESPO (rosyjska ropa z Dalekiego Wschodu) realizowane w maju w ich narodowej walucie.

1 kwietnia węgierskie tanie linie lotnicze Wizz Air zdecydowały o wstrzymaniu lotów do i z Rosji w całym sezonie letnim (do 30 października). W związku z napaścią na Ukrainę przewoźnik nie lata do Rosji już od 27 lutego. 1 kwietnia irlandzka firma Smurfit Kappa Group – jeden z największych w Europie wytwórców opakowań papierowych – zdecydowała o wycofaniu się z rosyjskiego rynku. Firma posiada tam cztery zakłady, w których zatrudnia 800 osób. Produkcję już wstrzymano.

Zgodnie z doniesieniami rosyjskich mediów Ministerstwo Przemysłu i Handlu FR planuje zezwolić na import równoległy (dostawy bez zgody właściciela marki) szerokiej grupy towarów, w tym dóbr konsumpcyjnych, urządzeń, środków transportu surowców. Spod tej regulacji mają zostać wyłączone w zasadzie jedynie artykuły rolne.

Ministerstwo Finansów FR poinformowało, że średnia cena baryłki ropy Urals w okresie styczeń–marzec 2022 r. wyniosła 88,95 dolara (wobec 59,90 rok wcześniej), a w marcu – 89,05 dolara (rok wcześniej – 63,62).

4 kwietnia moskiewska giełda odnotowała na otwarciu wzrost indeksu rublowego IMOEX o 2,6%, do 2779 punktów, a indeksu dolarowego RTS – o 2,4%, do 1033 punktów. Rosyjski rubel na międzynarodowych rynkach walutowych utrzymywał tego dnia rano wartość z ostatnich dni, za dolara trzeba było zapłacić 85 rubli. Na rynku wewnętrznym rosyjska waluta była mocniejsza, dolar kosztował 84 ruble. Cena baryłki ropy Brent w kontraktach majowych wynosiła ok. 104,5 dolara, a WTI – 99,5.

Komentarz

Rosja stara się znaleźć odbiorców na surowce energetyczne bojkotowane na Zachodzie. Oferuje potencjalnym odbiorcom coraz atrakcyjniejsze warunki, przede wszystkim możliwość rozliczania się w walutach lokalnych. Mimo dużego upustu na rosyjską ropę jej cena jest nadal relatywnie wysoka i generuje znacznie wyższe niż planowane przychody eksportowe i budżetowe. 

Państwa, które nie nałożyły sankcji na Rosję, wykorzystują sytuację, zwiększając import przecenionych surowców, zwłaszcza ropy naftowej. Indie to największy po USA i Chinach konsument ropy naftowej na świecie, przy czym prawie 80% niezbędnego surowca pochodzi z zagranicy, a tylko 2% importu – z Rosji. W tym roku udział ten zapewne znacznie wzrośnie, lecz nadal rosyjska ropa będzie miała dla Indii niewielkie znaczenie. Jeżeli chodzi o Chiny, to po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę część importerów dystansowała się od rosyjskich kontrahentów w transakcjach spotowych, bojąc się naruszyć reżim sankcyjny. Obecnie chińskie rafinerie coraz chętniej decydują się na zwiększone dostawy z Rosji.

Zgoda Moskwy na import równoległy, i to bardzo szerokiej grupy towarów, jest sposobem na obejście bojkotów korporacyjnych rosyjskiego rynku. Rodzimi importerzy będą próbowali kupować zachodnie towary, w tym samochody, urządzenia czy części zamienne, poprzez pośredników z innych krajów. Import ten będzie się prawdopodobnie odbywał małymi partiami, aby nie wzbudzać podejrzeń właścicieli marek. Spowoduje to jednak znaczny wzrost cen sprowadzanych towarów.

osw.waw.pl

Jedna z mieszkanek Buczy, która przeżyła rosyjską okupację, szukała swojego męża. - Minęło pięć dni, dziesięć, potem trzynaście. Szukałam mojego męża. Któregoś dnia sąsiadka powiedziała mi, żebym zajrzała do piwnicy, bo w środku leżą dwa ciała. Powiedziała, że tam może być mój mąż - zaznaczyła, jak cytuje tvn24.pl za Reutersem, kobieta. - Kiedy zeszłam na dół, poznałam go po butach i spodniach. Jego ciało było zimne. Na głowie miał ranę postrzałową, ciało było okaleczone. Widać, że był torturowany. Pochowałam go na głębokości metra, żeby psy go nie zjadły. To wszystko - dodała.

Relacje świadków masakry w Buczy opublikował również niemiecki "Bild". 48-letnia Irina Abramowa przekazała, iż Rosjanie powiedzieli jej, że "przybywają, aby ich uwolnić". - Potem zaczął się palić nasz dom. Oleg próbował ugasić pożar. W tym momencie złapali go, ściągnęli mu sweter, popchnęli na kolana i strzelili mu w głowę. Potem zaczęli mnie przesłuchiwać. Zapytali mnie: "Gdzie są naziści?" - powiedziała. - Mój mąż miał 40 lat, nie dożył swoich urodzin, które obchodziłby 14 marca. Leżał tam, gdzie go zastrzelili, dopóki nie byliśmy pewni, że żołnierze odeszli - dodała.

43-letni Taras Szewczenko z Buczy powiedział w rozmowie z "The Guardianem", że rosyjscy żołnierze nie pozwolili mężczyznom wyjechać korytarzem humanitarnym. Zamiast tego strzelali do nich, gdy ci uciekali przez otwarte pola. Powiedział, że ciała były porozrzucane na chodnikach, a niektórzy z zabitych zostali "zgnieceni przez czołgi, jak dywaniki ze skóry zwierząt".

gazeta.pl

Choć kolejny triumf Fideszu był spodziewany, to przewaga na poziomie 18 p.p. jest zaskakująca – najbardziej optymistyczne dla tej partii sondaże przedwyborcze wskazywały na zwycięstwo różnicą 10 p.p. Partii Orbána udało się skutecznie zmobilizować swój elektorat i przyciągnąć głosy wyborców niezdecydowanych. Kluczową rolę odegrała w tym hojna polityka socjalna ostatnich kilku miesięcy, która łagodziła skutki wysokiej inflacji, a na ostatnim etapie kampanii – narracja o trzymaniu się Węgier z dala od wojny. Tak wysokie zwycięstwo Fideszu nie byłoby zapewne możliwe bez dominacji w mediach (około trzech czwartych rynku medialnego zależnych jest od ludzi powiązanych z partią rządzącą, a odsetek ten rósł w ostatniej kadencji) i ośmiokrotnej przewagi w wydatkach na kampanię wyborczą. Po raz kolejny wysoką premię zapewniła obozowi rządzącemu przyjęta już w 2011 r. przez Fidesz ordynacja wyborcza (korzystny kształt okręgów wyborczych, głosy kompensacyjne z okręgów jednomandatowych doliczane do list partyjnych, prawo głosu dla mniejszości węgierskich w krajach ościennych).

Wynik wyborów to jednoznaczna klęska sojuszu opozycji, któremu nie udało się wykonać nawet planu minimum i pozbawić obóz rządzący większości konstytucyjnej. Poczucie rozczarowania będą potęgować wysokie oczekiwania, które wzbudziła decyzja o wspólnym starcie, udane prawybory w 2021 r. i kilkumiesięczne prowadzenie w sondażach w 2021 r. Opozycji udało się wygrać jedynie w Budapeszcie (16 na 18 mandatów), Peczu i Segedynie. Blok Wspólnie dla Węgier nie uzyskał jednak mandatów nawet w miejscowościach, w których wygrał w ostatnich wyborach samorządowych (np. Miszkolc, Eger, Dunaújváros, Szombathely). Należy się spodziewać co najmniej zawieszenia współpracy przez partie należące do sojuszu i powrotu do rywalizacji największych z nich (Koalicji Demokratycznej, Jobbiku i Momentum), zwłaszcza że lider listy opozycji Péter Márki-Zay zamierza po wyborach utworzyć nową partię centroprawicową.

Do porażki opozycji przyczyniły się nie tylko bardzo dobry rezultat Fideszu, lecz także wyższe niż spodziewane poparcie dla partii nienależących do dwóch rywalizujących bloków. Sukces odniosła startująca poza sojuszem opozycji skrajnie prawicowa partia Nasza Ojczyzna, która po raz pierwszy weszła do parlamentu. Została ona założona przez dawnych radykalnych działaczy Jobbiku, którzy w 2018 r. odeszli z niego w sprzeciwie wobec przesuwania się tej partii na pozycje centroprawicowe. Nasza Ojczyzna zagospodarowała najradykalniejszą część elektoratu prawicowego, a wzrost popularności w ostatnich miesiącach zawdzięcza przede wszystkim kampanii przeciwko ograniczeniom sanitarnym i promowaniu haseł sceptycznych wobec szczepień na COVID-19. Obecność tego ugrupowania w parlamencie będzie ułatwiać Fideszowi występowanie w roli partii umiarkowanej, dającej odpór radykałom. Z kolei satyryczna Węgierska Partia Psa o Dwóch Ogonach, która uzyskała 3,3% głosów, o włos przekroczyła próg finansowania działalności z budżetu państwa.

Mimo przytłaczającego zwycięstwa i uzyskania liczby mandatów zapewniających swobodne rządzenie najbliższa kadencja będzie dla Fideszu trudna. Orbán będzie musiał zmierzyć się z problemami gospodarczymi i zawężającym się polem manewru w polityce zagranicznej. Węgry notują najwyższe od kilkunastu lat wskaźniki inflacji i zadłużenia – rząd będzie zmuszony do szukania oszczędności lub nowych dochodów, a także wycofania się z części kosztownych działań interwencjonistycznych chroniących społeczeństwo, np. cen maksymalnych na benzynę, obecnie na poziomie 480 forintów (ok. 6 złotych) za litr. Wojna na Ukrainie pokazała ograniczenia polityki balansowania między Zachodem a Rosją. Współpraca z Moskwą staje się coraz większym obciążeniem, a ważne projekty współpracy gospodarczej (rozbudowa elektrowni jądrowej Paks i towarowych połączeń kolejowych) zakończą się prawdopodobnie fiaskiem. Również pogłębianie stosunków z Chinami nie cieszy się już poparciem społecznym, a rząd Fideszu będzie musiał rozstrzygnąć kwestię budowy w Budapeszcie kosztownej filii Uniwersytetu Fudan, co wywoływało protesty. Stosunki rządu Orbána z partnerami zachodnimi są najgorsze od lat, krytyka płynie nawet od najbliższych partnerów w Grupie Wyszehradzkiej.

osw.waw.pl

Czy działania związane z dokumentowaniem Rosjan są prowadzone w sposób prawidłowy? Redakcja Gazeta.pl spytała o to ekspertkę. Dr Anna Adamska-Gallant, specjalistka ds. prawa karnego, w tym międzynarodowego oraz praw człowieka, stwierdziła, że władze Ukrainy działają zgodnie z przyjętymi zasadami. 

- Śledztwo w sprawie zbrodni wojennych w Buczy już się rozpoczęło. Na miejscu działają ukraińscy śledczy i prokuratorzy, którzy prowadzą czynności dowodowe. Na tym etapie kluczowe jest zabezpieczenie dowodów na miejscu. W tego typu sytuacjach realizuje się standardowe działania związane z dokumentowaniem zbrodni - sporządzane są zdjęcia i nagrania z miejsca zdarzenia, zabezpiecza się przedmioty mogące mieć znaczenie dla sprawy, w użyciu są różne techniki kryminalistyczne - tłumaczy.

Jak wyjaśnia rozmówczyni wiadomosci.gazeta.pl masowy grób, odkryty w pobliżu cerkwi w Buczy, jest poddawany oględzinom.

- W dalszej kolejności ciała pomordowanych zostaną poddane sekcji zwłok. Pozwoli to na ustalenie dokładnych przyczyn zgonu oraz tego, czy osoby te przed śmiercią były torturowane. Ważne jest też gromadzenie zeznań świadków, przesłuchania mieszkańców Buczy, którzy wiedzą, co się działo. Okupacja tego miasta trwała niemal miesiąc - wyjaśnia.

Dr Anna Adamska-Gallant wyjaśnia też, że na działaniach ukraińskich śledczych zapewne się nie skończy. - Można oczekiwać, że w Buczy pojawią się też przedstawiciele Międzynarodowego Trybunału Karnego, ponieważ również tam toczy się śledztwo w sprawie zbrodni wojennych popełnianych w Ukrainie. Ważna jest koordynacja działań.

gazeta.pl