wtorek, 26 lipca 2022


Hiszpański portal "El Economista" również przyznaje, że sankcje nie były tak skuteczne, jak oczekiwały Europa i Stany Zjednoczone, ale generują wyższe koszty dla Rosji niż te, które płyną z Kremla w przeciwnym kierunku.

"Sankcje byłyby znacznie skuteczniejsze, gdyby Zachód konsekwentnie blokował rosyjski sektor energetyczny i dołączyło do niego znacznie więcej krajów. Ponieważ tak się nie stało, presja na Rosję była mniejsza. Ponadto Moskwa była w stanie kontynuować handel różnymi równoległymi i nieoficjalnymi kanałami" — czytamy.

"Jednak większe uderzenie w rosyjską gospodarkę to tylko kwestia czasu. Zapasy towarów importowanych (w tym wielu technologicznych i przemysłowych o krytycznym znaczeniu) szybko topnieją, a odporność wielu sektorów maleje. Z biegiem czasu skumulowane szkody dla rosyjskiej gospodarki będą znaczące i długotrwałe, ale prognozy średnioterminowe na ogół nie uwzględniają jeszcze tego faktu" — wyjaśnia autor, dodając, że jeśli sankcje mają przynieść jakieś efekty, to nie wolno się z nich teraz wycofywać.

"Środki nałożone na rosyjską gospodarkę nie przynoszą oczekiwanego efektu. Czy zatem Rosja jest dotknięta międzynarodowymi sankcjami, czy nie? Odpowiedź na to pytanie brzmi: to zależy" — pisze "El Confidencial" i zaznacza, że rację mają po trosze zarówno przeciwnicy, jak i zwolennicy sankcji.

"Te różnice w postrzeganiu rzeczywistego skutku sankcji wynikają przede wszystkim z tego, że często próbuje się wrzucić wszystko do jednego worka, podczas gdy w rzeczywistości to samo pojęcie obejmuje bardzo różne aspekty. Na przykład Unia Europejska nałożyła sześć różnych pakietów sankcji, z których każdy jest skierowany wobec innych osób lub branż. (...) Niektóre z tych środków okazały się nieskuteczne, inne zablokowały całe sektory rosyjskiej gospodarki" — czytamy.

"Czy to się rosyjskiemu przywódcy się podoba, czy nie, prawda jest taka, że biorąc wszystko pod uwagę, rosyjski triumfalizm nie ma uzasadnienia. Przytłaczająca liczba artykułów w rosyjskich mediach państwowych, w których przekonuje się, że sankcje wobec Rosji są bezużyteczne i szkodzą jedynie krajom, które je nałożyły, sugeruje dokładnie odwrotnie. Kreml jest tym zaniepokojony i to bardzo. Inna sprawa, że ​​ma to zmienić zachowanie rosyjskich władz, dla których zwycięstwo w Ukrainie, a przynajmniej jego imitacja, jest praktycznie kwestią egzystencjalną. Rosja utrzymuje się na powierzchni, ale nie jest już liniowcem oceanicznym w oceanie światowej gospodarki" — podsumowuje hiszpański portal.

onet.pl

Dużą rolę w podpisaniu porozumienia odegrali partnerzy Rosji na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Od początku marca przywódcy tak różnych krajów jak Turcja, Egipt, Iran, Arabia Saudyjska i Izrael w formalnych i nieformalnych kontaktach z Moskwą wyrażali obawy dotyczące eksportu zboża przez Morze Czarne. Wszyscy podkreślali, że przerwy w dostawach żywności mogą zdestabilizować sytuację w regionie, tak jak miało to już miejsce podczas Arabskiej Wiosny.

Spośród nich Turcja najbardziej korzysta na podpisanym porozumieniu. Pokazała wyraźnie, że może być skutecznym mediatorem w konflikcie rosyjsko-ukraińskim, rozwiązując konkretne problemy. Ponadto Turcja prawdopodobnie zarobi na przetwarzaniu rosyjskiego i ukraińskiego zboża przed przekazaniem go konsumentom na Bliskim Wschodzie.

Oprócz perswazji ze strony bliskowschodnich partnerów, zainteresowanie Moskwy tym porozumieniem tłumaczy fakt, że odblokowanie ukraińskich portów oznaczało dla Rosji usunięcie przeszkód dla jej własnego eksportu zboża i nawozów. Niezbędne do tego złagodzenie reżimu sankcji, umożliwiające transakcje z udziałem rosyjskich nawozów i produktów rolnych, nie było formalną częścią umowy, ale zostało uzgodnione równolegle z USA i UE.

Mówimy tu o dość znacznych kwotach. W 2021 r. dostawy zboża za granicę przyniosły Rosji 11 mld dol., rok wcześniej — 10 mld dol. Rosyjskie Ministerstwo Rolnictwa szacuje eksport zboża z Rosji w roku rolniczym 2021-2022 (kończy się w lipcu br.) na poziomie 45-48 mln ton, a potencjał eksportowy w kolejnym roku rolniczym — na poziomie ok. 50 mln ton zboża. Znaczące zwolnienia z reżimu sankcji, które Rosja otrzymała w zamian za porozumienie, pozwalają jej wykorzystać wysokie ceny na rynku światowym i z zyskiem sprzedać własne rekordowe zbiory, a firmom rolnym bliskim Kremlowi nie stracić zysków z eksportu.

Najwięksi rosyjscy agrariusze są bowiem ściśle związani z władzą, a rozwój sektora nadzoruje minister rolnictwa Dmitrij Patruszew, najstarszy syn sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji i byłego oficera KGB Nikołaja Patruszewa. Właścicielami drugiego co do wielkości eksportera zboża Demetra-Holding są firmy WTB i Marathon Group należące do Aleksandra Winokurowa, zięcia ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa.

Właścicielem kolejnego giganta rolnego, Agrokompleksu im. N.I. Tkaczewa (jednego z największych producentów mleka, cukru i mięsa w Rosji) jest były gubernator Kraju Krasnodarskiego i były minister rolnictwa Aleksander Tkaczew (firmie nazwał imieniem swego ojca). Agroholding Step, jeden z największych sprzedawców zbóż w Rosji, to część holdingu AFK Sistema, należącego do oligarchy Władimira Jewtuszenkowa, znajdującego się na liście sankcji Wielkiej Brytanii. Właścicielami holdingu Miratorg, produkującego mięso i paszę dla zwierząt gospodarskich, są bracia Wiktor i Aleksander Linnik, bliscy krewni Świetłany Miedwiediewej (z domu Linnik), żony byłego prezydenta, a obecnie zastępcy sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrija Miedwiediewa.

Na umowie skorzystają również niektóre rosyjskie banki — ich zamrożone środki mogą zostać częściowo uwolnione przez władze UE, by uniknąć zakłóceń w płatnościach za produkty rolne. Ułatwienie to będzie miało wpływ nie tylko na największe banki w Federacji Rosyjskiej, ale również na te, które finansują wewnętrzne otoczenie Putina oraz rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy — np. Bank Rossija (którego właścicielami są przyjaciele Putina, Jurij Kowalczuk i Nikołaj Szamałow), Promswiazbank (główny bank rosyjskiego sektora obronnego), oraz Nowikombank (bank należący od Rostecu, czyli rosyjskiego koncernu zbrojeniowego).

Dla Moskwy ważny jest nie tylko eksport produktów rolnych, ale także ich import, który dzięki umowie zostanie uproszczony. Rosyjscy rolnicy są np. zależni od importowanych nasion. W 100 proc. z nasion rodzimych Rosja korzysta tylko w przypadku pszenicy. W przypadku kukurydzy to zaledwie 58 proc., a słonecznika — 73 proc. Importowane jest prawie 90 proc. nasion ziemniaków, około 70 proc. nasion rzepaku, od 30 proc. do 90 proc. nasion owoców i roślin jagodowych. Sankcje utrudniły też rolnikom zakup środków ochrony roślin: import stanowi tu około jednej trzeciej, głównie z Chin i UE.

W hodowli zwierząt Rosja zapewnia sobie sama 70-75 proc. żywych zwierząt, jednak większość materiału hodowlanego jest importowana z zagranicy, zwłaszcza w przypadku hodowli drobiu i świń. Szybkie wprowadzenie substytucji importu hodowlanego jest prawie niemożliwe. Rosyjscy rolnicy są również bardzo zależni od dostaw leków weterynaryjnych — 70 proc. musi być importowane z zagranicy.

Związane z umową złagodzenie sankcji może też ułatwić Rosji import sprzętu rolniczego, w tym kombajnów, jak i części zamiennych do nich. W 2021 r. import stanowił ponad 75 proc. rosyjskiego rynku maszyn rolniczych, głównie z Niemiec i Holandii.

Rosyjscy rolnicy mogą jeszcze przejść przez tę kampanię żniwną bez żadnych problemów, ale sukces następnej pod wpływem sankcji nie jest gwarantowany. Branży grozi archaizacja: stosowanie bardziej prymitywnych nawozów, środków chemicznych do ochrony roślin, maszyn żniwnych. Wszystko to obniża wydajność. A bez importu nasion, materiału hodowlanego i sprzętu zagrożone może być bezpieczeństwo żywnościowe całej Rosji.

onet.pl

22 lipca w Stambule, po serii negocjacji przeprowadzonych z inicjatywy Turcji i przy udziale ONZ, Ukraina i Rosja uzgodniły warunki stworzenia bezpiecznego korytarza dla transportu zbóż, żywności oraz nawozów z trzech ukraińskich portów na Morzu Czarnym: Odessy, Czarnomorska i Jużnego. Dwie „lustrzane” umowy – jedna podpisana między Turcją, ONZ i Ukrainą, a druga pomiędzy Turcją, ONZ i Rosją – będą ważne przez 120 dni, a do ich przedłużenia konieczna będzie ponowna zgoda wszystkich stron. Zgodnie z dokumentami pod egidą ONZ powołane zostanie w Stambule Wspólne Centrum Koordynacyjne (WCK), mające za zadanie nadzór nad powstaniem oraz funkcjonowaniem korytarza. W skład WCK wejdzie po jednym przedstawicielu Rosji, Ukrainy, Turcji i ONZ, a także personel wymagany do efektywnego zarządzania. Korytarz ma połączyć ww. ukraińskie porty z wodami terytorialnymi Turcji. W jej portach powołane zostaną mieszane zespoły inspekcyjne Ukrainy, Rosji, Turcji i ONZ mające kontrolować ładunek statków handlowych (pod kątem produktów nieobjętych porozumieniem) płynących do i z portów ukraińskich. Wszystkie czynności na wodach terytorialnych Ukrainy, tj. załadunek, wyładunek, ruch statków, będą wykonywane wyłącznie przez stronę ukraińską. Porozumienie nie przewiduje wspólnych konwojów rosyjsko-tureckich z ukraińskich portów (czego domagała się wcześniej Rosja) oraz rozminowywania akwenu (chyba że będzie to niezbędne, wówczas do takich działań zostanie zaangażowana „strona trzecia”).

Ponadto w Stambule wicepremier Rosji Andriej Biełousow i sekretarz generalny ONZ António Guterres podpisali memorandum dotyczące ułatwień w eksporcie rosyjskich zbóż i nawozów mineralnych. Zobowiązuje ono sekretariat ONZ do podjęcia starań o zdjęcie wszelkich ograniczeń nałożonych przez USA i UE na dostawy tego typu produkcji na globalny rynek. Memorandum ma obowiązywać trzy lata. Podpisanie go poprzedziło opublikowanie przez USA i UE dokumentów, w których podkreślono, że dostawy rosyjskich surowców rolnych i nawozów mineralnych do państw trzecich (innych niż zachodnie) nie podlegają żadnym ograniczeniom Waszyngtonu i Brukseli. Unia Europejska zdjęła także wszelkie bariery dla eksportu ropy naftowej do państw trzecich przez wybrane rosyjskie koncerny państwowe.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski nazwał zawarcie porozumienia ważnym osiągnięciem umożliwiającym wznowienie eksportu i tym samym udaremniającym plan Rosji zniszczenia gospodarki jego kraju. Podkreślił, że umowa „zapewni niezbędną ochronę” ukraińskich portów i stanowi demonstrację zdolności Ukrainy do przetrwania wojny. Premier Denys Szmyhal ocenił, że podpisanie dokumentu to dla Ukrainy „sprawa warta miliardy dolarów”, a jego wdrożenie przyczyni się do znaczącego zminimalizowania strat, jakie rosyjska agresja przyniosła dla budżetu państwa.

Dzień po zawarciu porozumienia armia rosyjska dokonała ostrzału rakietowego portu handlowego w Odessie. Zełenski nazwał te działania cynicznym aktem barbarzyństwa, który skutecznie przekona zachodnich partnerów do zwiększenia pomocy wojskowej dla Ukrainy. Z kolei rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że celem ostrzału była infrastruktura wojskowa (Rosja zobowiązała się jedynie do powstrzymania się od ataków na infrastrukturę zbożową) i nie wpłynie to na realizację podpisanych umów.

Ministerstwo Spraw Zagranicznych FR stwierdziło, że porozumienie mogło zostać zawarte dzięki „wstrzymaniu przez Brukselę i Waszyngton działań mających na celu niedopuszczenie do osiągnięcia tego porozumienia”. Zdaniem resortu memorandum stanowi kolejne potwierdzenie nieprawdziwości zachodnich oskarżeń, że to Moskwa odpowiada za problemy z dostawami zbóż na globalny rynek. 25 lipca Siergiej Ławrow rozpoczął podróż po państwach afrykańskich (Egipt, Etiopia, Uganda, Kongo), w czasie której przedstawia Rosję jako wiarygodnego partnera gospodarczego i obwinia Zachód o ewentualne trudności w realizacji dotychczasowych dostaw. Na spotkaniu w Kairze zapewniał, że Rosja będzie przestrzegać zawartej umowy dotyczącej wywozu ukraińskiego zboża.

Komentarz

Osiągnięte porozumienie ma istotne znaczenie dla gospodarki Ukrainy, gdyż potencjalnie pozwoli na wznowienie eksportu jej towarów rolnych kluczową drogą morską (do wybuchu wojny ponad 90% produkcji tego sektora ekspediowano tym szlakiem). Kijów szacuje, że skuteczne wdrożenie uzgodnień umożliwi sprzedaż dodatkowych 3 mln ton towarów i zwiększenie dochodów państwa o 1 mld dolarów miesięcznie. Taka skala wywozu nie rozwiąże wszystkich problemów Ukrainy w zakresie eksportu produkcji rolnej (przed 24 lutego przez jej porty przechodziło każdego miesiąca 5–6 mln ton), jednak może znacząco poprawić sytuację, gdyż alternatywne szlaki sprzedaży zagranicznej zboża i roślin oleistych przez lądową granicę w UE – choć od początku inwazji sukcesywnie rozbudowywane – nie mogą zaspokoić całości potrzeb eksportowych kraju. Porozumienie stambulskie ocenia się w Kijowie jako nieniosące ryzyka dla bezpieczeństwa narodowego. W toku negocjacji to ten aspekt był uznawany za najistotniejszy – władze nie chciały bowiem dopuścić do sytuacji, w której okręty lub personel rosyjski będą miały prawo przebywania na obszarze Ukrainy lub na jej wodach terytorialnych.

Powołanie WCK oczekiwane jest 27 lipca, a Ukraina już rozpoczęła przygotowania do wznowienia eksportu zbóż w celu wysłania pierwszego transportu pod koniec tygodnia. Obecnie trudno jednak powiedzieć, w jakim zakresie rzeczywiście dojdzie do wdrożenia postanowień i na ile skutecznie funkcjonować będzie korytarz do tureckich portów. Głównym problemem w praktycznej realizacji umowy będzie postawa Rosji. Ostrzał portu w Odessie nie gwarantuje stabilności transportów, lecz wskazuje, że Kreml zamierza przeciwdziałać znacznemu zwiększeniu wywozu ukraińskich produktów rolnych i wzrostowi dochodów eksportowych Kijowa. Postępowanie Rosji ma zniechęcać armatorów do obsługiwania ukraińskich portów, podnosić koszty frachtu i jego ubezpieczenia, a także ułatwić Moskwie wywieranie wpływu na rozwój sytuacji na globalnym rynku żywnościowym. W efekcie skuteczna implementacja umów stambulskich stoi pod znakiem zapytania, a tylko ona, wraz z przedłużeniem obowiązywania korytarza na kolejne miesiące, może pomóc w uregulowaniu globalnego kryzysu żywnościowego.

Zgoda Kremla na podpisanie umowy dotyczącej wywozu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne była najprawdopodobniej bezpośrednim skutkiem poluzowania przez USA i UE restrykcji nałożonych na Rosję. Pozwoli ono zwiększyć jej dochody z eksportu zboża i nawozów mineralnych w wyniku przewidywanego spadku kosztów frachtu i ubezpieczenia. Mimo że artykuły spożywcze nie były objęte bezpośrednimi obostrzeniami, to niejasności związane z reżimem sankcyjnym zniechęcały międzynarodowy biznes (armatorów, firmy ubezpieczeniowe, banki) do współpracy z rosyjskimi podmiotami. Kluczowe znaczenie miała jednak przede wszystkim zgoda UE na eksport ropy naftowej do państw trzecich, stanowiący główne źródło dochodów Rosji. Ułatwi to Moskwie przekierowanie dostaw surowca z Europy na rynki azjatyckie. Wcześniej znaczący europejscy traderzy (Glencore, Vitol) w zasadzie wstrzymali obsługę przesyłu rosyjskiej ropy.

Łagodzenie restrykcji, będące już kolejnym ustępstwem wobec Rosji (po m.in. przywróceniu tranzytu towarów objętych sankcjami do obwodu kaliningradzkiego czy zwrocie turbin do gazociągu Nord Stream 1), utwierdza Kreml w skuteczności strategii eskalacji żądań wobec Zachodu. Podpisane porozumienia stwarzają także cenny dla Moskwy precedens prawny, gdyż de facto pozwalają jej na nałożenie embarga na dostawy broni drogą morską do suwerennego państwa, które jest ofiarą rosyjskiej agresji. Co więcej, embargo to będzie uznane przez ONZ i ma być egzekwowane przy pomocy tej organizacji.

Przekaz informacyjny Ławrowa sugeruje, że podpisanie umowy o wywozie ukraińskiego zboża można traktować jako gest wobec państw globalnego Południa. Mimo że kryzys żywnościowy uderza w nie bezpośrednio – są głównymi odbiorcami rosyjskiego i ukraińskiego surowca – to oficjalnie nie krytykują one Rosji za wywołanie wojny z Ukrainą. Dla Kremla współpraca z państwami spoza koalicji zachodniej ma obecnie kluczowe znaczenie dla stabilizacji gospodarki i obchodzenia zachodnich sankcji. Liczy on również na poparcie ze strony tych krajów w głosowaniach na forum ONZ. W przypadku relacji z Turcją kwestie zbożowe traktowane są jako ważna karta przetargowa w innych obszarach, m.in. tureckiej operacji w Syrii.

Porozumienie jest dyplomatycznym sukcesem Ankary potwierdzającym jej rolę inicjatora i mediatora w sprawie stworzenia korytarza do portów czarnomorskich. Choć sama umowa przewiduje jedynie ograniczone zaangażowanie Turcji (w postaci kontroli statków handlowych oraz powołania WCK w Stambule), to jej władze z pewnością będą uwypuklać ten sukces na arenie międzynarodowej, szczególnie w napiętych stosunkach z Zachodem. Można się spodziewać, że w celu zapewnienia skutecznej implementacji podpisanych porozumień Turcja opowiadać się będzie za dalszym uspokajaniem sytuacji na Morzu Czarnym. Jest to ważne także z punktu widzenia jej interesów gospodarczo-finansowych, gdyż korytarz zwiększa rolę tego kraju jako hubu transportowego.

osw.waw.pl

Prognoza Goldman Sachs uwzględnia "wpływ czynników łagodzących, takich wznowienie produkcji węgla, rządowy wykup gazu przemysłowego, reakcje gospodarstw domowych i komercyjnych, a także możliwy wzrost importu LNG". Analitycy odnotowali, że popyt na gaz w Europie północnozachodniej jest o 12 proc. wyższy niż oczekiwaliby przy obecnych cenach, ale został on zrekompensowany przez wyższy import LNG. To zaś sprawia, że Europa jest na "dobrej drodze" do zapełnienia swych magazynów w 90 proc. do końca lata.

Jednocześnie "w miarę odradzania się aktywności gospodarczej w Chinach w ciągu najbliższych kilku miesięcy" Goldman Sachs spodziewa się, że Azja przejmie część dostaw LNG, dotychczas kierowanych do Europy. Wówczas "ciężar równoważenia europejskiego rynku gazu spadnie z powrotem na popyt, który będzie musiał dalej spadać, aby zagwarantować komfortowe poziomy magazynów przed rozpoczęciem zimy".

Analitycy podtrzymali ocenę, że jeśli europejskie magazyny osiągną 90 proc. zapełnienia do końca października, to zmniejszy się "pilna potrzeba destrukcji popytu napędzanego cenami", co pozwoli na spadek cen gazu w Europie w kolejnych kwartałach. Czynnikiem, który może zaburzyć ten scenariusz jest sroga zima. "Jest to szczególnie istotne w pierwszym kwartale (2023 r. - PAP), ponieważ niepewność co do pogody zimowej znacznie spada w drugiej połowie zimy w porównaniu do pierwszej połowy, co jest zgodne z naszymi prognozami cen spotowych gazu na ten okres poniżej 80 euro" - wskazano. "W związku z tym spodziewamy się, że latem 2023 r. ceny gazu w Europie ponownie wzrosną, ponieważ w obliczu braku normalnych przepływów gazu z Rosji, niszczenie popytu przez ceny ponownie stanie się priorytetem" - dodali.

"Mówiąc wprost, bardziej trwałe środowisko niższych cen nie jest naszym zdaniem prawdopodobne w Europie aż do 2025 r., kiedy to spodziewamy się, że światowe dostawy LNG zaczną znacząco wzrastać, ułatwiając Europie budowę magazynów gazu bez konieczności uciekania się do przemysłowego niszczenia popytu" - podsumowali analitycy Goldman Sachs. 

bankier.pl/PAP