wtorek, 21 maja 2024


W styczniu 2024 roku Łobowa, Ołeksijewycz i Honduł udały się na spotkanie z szefem Biura Prezydenta Ukrainy Andrijem Jermakiem i szefem Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (HUR) Kyryłem Budanowem, gdzie przedstawiciele władz odpowiadali na pytania rodzin ofiar wybuchu w Ołeniwce. Jak wspomina Ołeksijewycz, Jermak i Budanow powiedzieli wtedy, że krewni obrońców Azowstalu „nie wiedzą, jakie były gwarancje, kiedy żołnierze opuszczali Azowstal, kto negocjował [oddanie się do niewoli] i jak to się stało”, a rodziny żołnierzy „nie są gotowe usłyszeć tej prawdy”.

Jednocześnie szef Biura Prezydenta i szef HUR obiecali, że jeśli rodziny obrońców zechcą „usłyszeć tę prawdę”, to zorganizowane zostanie osobne spotkanie dla ograniczonej liczby osób i bez kamer. Ostatecznie takie spotkanie się nie odbyło się, choć, jak zauważają żony obrońców Azowstalu, minęły ponad cztery miesiące.

belsat.eu

Ekspert zapytany o to, czy w jego ocenie za ostatnimi pożarami w Polsce mogą stać służby rosyjskie, stwierdził, że to bardzo mało prawdopodobne.

- Biorąc charakter wojny, która toczy się za naszą wschodnią granicą, nie można oczywiście niczego wykluczyć, jednak prawdopodobieństwo, że to działanie służby, jest nikłe - podkreślił gość Szymona Kępki. Jak zauważył, podwyższenie temperatur wpływa na zwiększenie palności tych składowisk.- Takie składowiska są przykładem ludzkiej pazerności i podłości. One w ogóle nie powinny istnieć - dodał oburzony.

Gość TOK FM zwrócił uwagę na ważny szczegół. Odpady, które trafiają na składowiska, są zwykle nieodpowiednio przechowywane. Pojemniki pod wpływem temperatury - latem upałów, a w zimie mrozów - rozszczelniają się. Często nie wiadomo także, co się w znajduje. - Jeśli pojemniki się rozszczelnią, może dojść do zmieszania tych substancji i materiałów, a te mogą w wyniki takiego procesu prowadzić do samozapłonu - podkreślił gen. Grosset. 

Jako przykład bardzo niebezpiecznego składowiska odpadów podał to znajdujące się w Wołominie, gdzie znajduje się ok. 20 tys. ton różnego rodzaju materiałów niebezpiecznych. - To jest tak zwana Puszka Pandory, strach pomyśleć, co by się stało, gdyby doszło tam do zapłonu - wyjaśnił. 

W ocenie eksperta lekka histeria, która powstała wokół wojny hybrydowej z Rosją, sprawia, że część właścicieli składowisk odpadów może chcieć to wykorzystać.

tokfm.pl

Bandy zamaskowanych zbirów czaiły się nocą w uliczkach Tbilisi, polując na prozachodnich aktywistów. Gruzini, którzy sprzeciwili się rosyjskiej ustawie o "agentach zagranicznych", stali się celem tysięcy nękających telefonów w ramach skoordynowanej kampanii zastraszania. W ramach jej prorządowi radykaliści grożą członkom rodziny, w tym osobom starszym i dzieciom, przeciwników ustawy. Następnego dnia prozachodni aktywiści zobaczyli, że ich domy, biura i pojazdy zostały pomalowane sprayem z groźbami przemocy lub oklejone plakatami ogłaszającymi ich "wrogami ludu".

— Jesteśmy zszokowani. Nie widzieliśmy takich represji od lat 90. — mówi były dyplomata, Gia Japaridze, odnosząc się do wojny domowej w Gruzji po upadku Związku Radzieckiego. 8 maja Japaridze trafił do szpitala ze wstrząsem mózgu po tym, jak pięciu zamaskowanych mężczyzn zaatakowało go, gdy wychodził z przyjęcia.

— Gdy mnie bili, ciągle powtarzali: "To za sprzeciwianie się rosyjskiemu prawu" — dodaje.

(...)

— Wcześniej byli bardzo ostrożni, ponieważ wiedzieli, że Zachód ich obserwuje. Jednak odkąd Rosjanie zaczęli sobie lepiej radzić w Ukrainie, prorosyjscy aktywiści poczuli się swobodniej. Wiedzą też, że Stany Zjednoczone i Europa są zbyt rozproszone, by cokolwiek z tym teraz zrobić — tłumaczy politolog z Uniwersytetu Stanforda, Francis Fukuyama.

(...)

— Mam bardzo złe przeczucie. Od 25 lat jestem dziennikarką śledczą. Byłam nękana przez trzy poprzednie rządy, ale nigdy wcześniej w ten sposób — mówi prześladowana dziennikarka, Nino Zuriaszvili. Pokazała zdjęcia wulgarnych określeń wymalowanych czerwoną farbą na jej samochodzie oraz plakaty, które wisiały na jej drzwiach wejściowych, z jej podobizną podpisaną, jako "zagraniczna niewolnica pieniędzy". W jednym z anonimowych telefonów mężczyzna groził jej za nazwanie gruzińskiej ustawy o "zagranicznych agentach" rosyjskim prawem.

(...)

Bandy proputinowskich działaczy już trzykrotnie próbowały osaczyć lidera prozachodniej partii Girchi, Zuraba Japaridze. Udało mu się tego uniknąć tylko dlatego, że miał pozwolenie na broń i wystrzelił w powietrze, aby odstraszyć napastników.

onet.pl/Politico