sobota, 30 lipca 2022


Opisane wydarzenia zachodziły w kraju pod wieloma względami jedynym w swoim rodzaju. Rządzona (do 1905 roku) przez monarchię absolutną, administrowana przez wszechwładną biurokrację i złożona z kast społecznych Rosja przywodziła na myśl wschodnią tyranię. Jednak jej międzynarodowe ambicje oraz polityka gospodarcza i kulturalna, która wywodziła się z tych ambicji, rodziły w Rosji dynamizm mający swe źródła na Zachodzie. Sprzeczność między statycznym charakterem ustroju politycznego i społecznego a dynamizmem gospodarki i życia kulturalnego powodowała stan ciągłego napięcia. Nadawała krajowi cechę nietrwałości, oczekiwania; jak to określił pewien przybysz z Francji, Rosja robiła wrażenie jak gdyby „niedokończonej”.

Aż do manifestu październikowego z 1905 roku Rosja była autokracją. Stare ustawy zasadnicze określały suwerena, oficjalnie zwanego imperatorem, jako „niczym nie ograniczonego” i samowładnego. Pierwszy z tych przymiotników oznaczał, że monarchy nie krępują żadne ograniczenia konstytucyjne, drugi zaś, że nie zna ograniczeń instytucjonalnych. Władzę imperatora zdefiniowano po raz pierwszy w przepisach wojskowych Piotra Wielkiego (rozdz. 3, art. 20), obowiązujących nadal w roku 1900:

Jego Cesarska Mość jest monarchą samowładnym, który za swoje czyny nie musi odpowiadać przed nikim na świecie, potęgę i władzę nad swoimi państwami i ziemiami sprawuje zaś jako chrześcijański suweren, wedle własnego życzenia i dobrej woli.

Imperator był wyłącznym źródłem praw i rozporządzeń. W myśl artykułu 51 starych ustaw zasadniczych, „żadna godność czy urząd w monarchii nie może samodzielnie stanowić nowych praw, żadne prawo zaś nie może wejść w życie bez zatwierdzenia przez władzę samodzierżawną”. W praktyce przestrzeganie tak sztywnych reguł absolutyzmu w kraju liczącym 125 milionów mieszkańców i będącym piątą potęgą gospodarczą świata okazało się niemożliwe, z czasem więc stanowi urzędniczemu przekazywano coraz więcej uprawnień. Mimo to zasady samowładztwa przestrzegano surowo, a każda próba zakwestionowania jej słowem lub czynem wywoływała surowe represje.
 
Na pozór samowładztwo nie różniło się od europejskich monarchii za ancien régime’u, toteż zarówno w Rosji, jak i poza jej granicami uchodziło za anachronizm. Ale przy bliższym poznaniu i w świetle dziejów Rosji można zauważyć, że tamtejszy absolutyzm odznaczał się cechami szczególnymi, odróżniającymi go od absolutyzmu Burbonów, Stuartów czy Hohenzollernów. Zachodnich podróżników odwiedzających państwo moskiewskie w XVI–XVII wieku, kiedy absolutystyczny ancien régime osiągał szczyt, uderzały różnice między tym, do czego przywykli w swoich krajach, a tym, co widzieli w Rosji. W praktyce cechą szczególną rosyjskiego absolutyzmu w jego wczesnej postaci, która przetrwała od XIV do końca XVIII wieku, był brak instytucji własności prywatnej, na Zachodzie skutecznie stawiającej czoła władzy królewskiej. W Rosji nawet pojęcie własności (w rzymskim znaczeniu sprawowania absolutnej władzy nad przedmiotami) nie było znane aż do jego wprowadzenia, w drugiej połowie XVIII wieku, przez pochodzącą z Niemiec Katarzynę II. Moskiewska Rosja była zarządzana jak majątek prywatny, a jej mieszkańcy i ziemie wraz ze wszystkim, co kryły, uznawano za własność korony.

Od czasów Hobbesa taki typ ustroju zwano „patriarchalnym” lub „patrymonialnym”. Jego cechą wyróżniającą było połączenie władzy i własności: monarcha uważał się i uważany był przez swych poddanych za władcę królestwa, a jednocześnie za jego właściciela. W szczytowym okresie władza patrymonialna w Rosji opierała się na czterech filarach:

1. monopolu na władzę polityczną;
2. monopolu na zasoby gospodarcze i handel hurtowy;
3. roszczeniach władcy do nieograniczonych świadczeń ze strony poddanych i braku praw tak indywidualnych, jak zbiorowych (stanowych);
4. monopolu na informację.

Roszcząc sobie w początkach XVIII wieku prawo do statusu mocarstwa europejskiego, Rosja zmuszona była dorównać swym zachodnim rywalom w dziedzinie potęgi wojskowej, wydajności gospodarczej i kultury. Monarchia musiała więc dokonać częściowego demontażu instytucji patrymonialnych, które tak dobrze jej służyły, dopóki Rosja była w zasadzie mocarstwem orientalnym, współzawodniczącym z innymi mocarstwami orientalnymi. W połowie XVIII wieku monarchia uznała prawo własności ziemi i innych dóbr: pojęcie „własność” (sobstwiennost’, z niemieckiego Eigentum) w tym właśnie okresie weszło do słownictwa rosyjskiego. Jednocześnie korona zaczęła się wycofywać z produkcji i handlu. Choć według zachodnich standardów państwo rosyjskie około 1900 roku nadal dominowało nad gospodarką narodową, w kraju kwitł wolny rynek i prosperowały odpowiadające mu instytucje kapitalistyczne. Nawet gwałcąc prawa człowieka, carat respektował własność prywatną. Stopniowo rząd wyrzekał się także prawa do żądania od swych podwładnych nieograniczonych świadczeń, zwalniając z przymusowej służby państwu najpierw szlachtę (1762), a po upływie stulecia (1861) chłopów poddanych. W dalszym ciągu obstawał przy prawie do cenzurowania wydawnictw, ale ponieważ prawa tego nie egzekwował ani ściśle, ani konsekwentnie, nie ograniczał nadmiernie przepływu idei, tym bardziej że nie krępował ponad miarę swobody podróży za granicę.

Tak więc około roku 1900 ustrój patrymonialny należał do przeszłości z jednym wyjątkiem: politycznego ustroju kraju. „Uwłaszczając” społeczeństwo w dziedzinie gospodarczej, społecznej i kulturalnej, korona z uporem odmawiała przyznania mu głosu w dziedzinie ustawodawstwa i administracji. W dalszym ciągu utrzymywała, że ma wyłączne prawo do władzy ustawodawczej i wykonawczej, że car pozostaje „niczym nie ograniczony”, a przy tym „samowładny”, i że wszystkie prawa pochodzić muszą od niego. W tym czasie większość oświeconych Rosjan jako anomalię postrzegała niezgodność między ustrojem politycznym Rosji a jej rzeczywistością gospodarczą, społeczną, kulturalną, a nawet administracyjną. I jak, w rzeczy samej, pogodzić zaawansowany rozwój gospodarki przemysłowej i kultury Rosji z ustrojem traktującym jej mieszkańców jako nie dorosłych do samorządu? Dlaczego naród, który wydał Tołstoja i Czechowa, Czajkowskiego i Mendelejewa, miał być rządzony przez kastę zawodowych biurokratów, w większości pozbawionych wyższego wykształcenia, a w znacznej części skorumpowanych? Dlaczego Serbowie i Finowie mogli cieszyć się konstytucją i parlamentem, a Rosjanie nie?

Richard Pipes - Rewolucja rosyjska

Interwencja Sabiny Higgins początkowo przeszła niezauważona, gdy ukazała się w tym tygodniu na stronie z listami dziennika "Irish Times", w którym podano jedynie jej nazwisko i kod pocztowy w Dublinie, a nie fakt, że jest ona Pierwszą Damą Irlandii.

List został zauważony, gdy ambasador Rosji w Irlandii Jurij Fiłatow powiedział, że jej list "ma sens" i jest zgodny z rosyjskimi celami. Fiłatow dodał, że Higgins "sugeruje, że należy zrobić wszystko, by zakończyć działania wojenne tak szybko, jak to możliwe" i odzwierciedla twierdzenie Moskwy, że przeciwdziała ona "wojnie zastępczej prowadzonej przez USA i NATO".

— Ona jest przeciwko wojnie. Wszyscy jesteśmy przeciwko wojnie — powiedział Fiłatow gazecie "Irish Times".

Higgins nie poparła bezpośrednio moskiewskiego punktu widzenia na wydarzenia, ale zrzuciła odpowiedzialność za zakończenie wojny na barki prezydentów Rosji i Ukrainy. Pochwaliła również ocenę historyka z University College Cork, że NATO "wrzuca broń w przegraną bitwę" i że Ukraina powinna zgodzić się na oddanie terytorium zajętego przez Rosję. — Nie będzie pokoju, ani nawet zawieszenia broni, jeśli Ukraina nie zgodzi się na demilitaryzację i rezygnację z jakichkolwiek ambicji przystąpienia do NATO — napisał ostatnio Geoffrey Roberts. Higgins nazwała jego poglądy "głęboko przemyślanymi".

Rząd i kancelaria prezydenta Irlandii Michaela D. Higginsa odmówiły komentarza. W kuluarach urzędnicy państwowi wyrażali jednak konsternację, że urząd prezydenta — ceremonialna głowa państwa, która ma unikać dzielących debat politycznych — podważa proukraińskie stanowisko Irlandii.

Prezydent, podobnie jak wielu przedstawicieli irlandzkiej lewicy, tradycyjnie niechętnie patrzy jednak na kapitalizm i NATO oraz sympatyzuje z reżimami socjalistycznymi — chwalił np. Fidela Castro po śmierci kubańskiego dyktatora w 2016 r.

W zeszłym miesiącu Higgins zirytował rząd, krytykując go za nieumiejętność rozwiązania kryzysu mieszkaniowego, który charakteryzuje się niebotycznymi cenami i czynszami, spowodowanymi dużymi inwestycjami ze strony zagranicznych funduszy nieruchomości.

Przedstawiciele rządu powiedzieli, że są zaniepokojeni faktem, iż Sabina Higgins podąża śladem swojego męża, przesuwając irlandzkie tradycje polityczne. — Jej list brzmi tak, jakby Ukraińcy stali u bram Moskwy. Jest to przerażająco naiwne samo w sobie i całkowicie niestosowne — mówi POLITICO jeden z irlandzkich urzędników państwowych.

81-letni prezydent chętnie wypowiada się na temat poezji i rodzimej kultury, cieszy się też większym poparciem społecznym niż jakikolwiek minister w gabinecie. Podczas gdy w polityce Irlandii od dziesięcioleci dominują partie centroprawicowe, Higgins dwukrotnie z powodzeniem wygrał już wybory — w 2011 i 2018 r. Jego obecna kadencja trwa do 2025 r.

Od początku jego żona cieszy się dużym uznaniem jako Pierwsza Dama, zastępując męża na imprezach i udzielając się w prezydenckich podcastach, gdzie m.in. czytała antywojenną poezję. — Kiedy rosyjski ambasador chwali twoje zdanie na temat inwazji na Ukrainę, czas przemyśleć swoje stanowisko — uważa jednak John McGahon, senator z rządzącej w Irlandii partii Fine Gael.

onet.pl

W ostatnich miesiącach fake newsy skupiały się w przeważającej części na wojnie w Ukrainie i nastrojach antyuchodźczych, by podsycać niechęć do naszych wschodnich sąsiadów oraz dzielić społeczeństwo w kwestii chęci pomocy.

Jak podkreśla zespół Weryfikacji NASK, teraz pojawiają się nowe wątki: to braki w sklepach i kryzys energetyczny.

„Na części profili zaczęły pojawiać się informacje dotyczące wykupowania cukru i innych towarów spożywczych. Dominująca narracja w tych przekazach wskazuje na to, iż produkcja cukru w 60 proc. jest zarządzana przez Niemców i stąd braki w naszych sklepach. Pojawiają się również posty informujące, że zaczyna brakować w sklepach podstawowych produktów spożywczych. Działania te mają wzbudzić panikę, która w efekcie spowoduje nadmierne i niepotrzebne wykupowanie produktów oraz wpłynie na nastroje społeczne” – przestrzega zespół specjalistów NASK.

Innym tematem, który ma wzbudzić panikę są informacje wokół kryzysu energetycznego i „niesprawiedliwości związanej z dopłatami do węgla”.

„Pojawiają się również treści dezinformacyjne, iż polski rząd wspiera energetycznie Ukrainę i stąd możliwość kryzysu w Polsce oraz, że pojawiła się prośba UE o dzielenie się gazem z Niemcami, którzy z kolei za plecami UE dogadują się z Rosją. Należy zachować daleko posuniętą czujność oraz nie udostępniać informacji, które mają na celu wywołanie paniki” – wskazuje NASK.

cyberdefence24.pl