sobota, 7 września 2024



Gen. bryg. McMaster swoją misję jako 25. Doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego Prezydenta USA oficjalnie rozpoczął 20 lutego 2017 roku. Na tym stanowisku zastąpił Michaela Flynna, który funkcję doradcy prezydenta pełnił zaledwie przez…miesiąc. Powód? Wprowadzanie FBI w błąd w sprawie jego kontaktów z byłem ambasadorem Federacji Rosyjskiej, Siergiejem Kislyakiem. W kontekście Flynna i jego kontaktów z Moskwą ciekawe jest również to, że był on pierwszym amerykańskim urzędnikiem (w latach 2012-2014 został dyrektorem Agencji Wywiadu Obronnego), który w czasie pełnionej służby, wygłosił wykład w siedzibie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU.

Współpraca McMastera z Trumpem trwała co prawda dłużej, niż w przypadku Flynna, ale w tym przypadku trudno również mówić o długofalowym współdziałaniu. Były uczestnik misji m.in. w Zatoce Perskiej zrezygnował z funkcji doradcy republikańskiego prezydenta w marcu 2018 roku. Tu powodem również była Rosja, choć trochę w innym kontekście, o czym w dalszej części tekstu.

We fragmencie książki McMastera opublikowanym przez „Wall Street Journal” przytoczone są wspomnienia dotyczące sporów, jakie autor toczył z prezydentem Trumpem w sprawie polityki Stanów Zjednoczonych względem Rosji rządzonej przez Wladimira Putina.

„Podobnie jak swoi poprzednicy (George W. Bush oraz Barack Obama – red.) Trump był zbyt pewny swoich możliwości, co do poprawy relacji z dyktatorem z Kremla. Samozwańczy »ekspert« w zawieraniu transakcji wierzył, że może zbudować osobiste relacje z Putinem” – napisał McMaster, twierdząc dodatkowo, że dużą rolę w takim podejściu do rosyjskiego przywódcy odegrało ego Trumpa i chęć „zagrania na nosie” establishemtowi w USA.

„Skoro większość ekspertów w Waszyngtonie była za twardym podejściem do Putina, to on chciał im pokazać, że można się z nim dogadać” – dodał.

Wspomniane ego miało być też bardzo zręcznie wykorzystywane przez samego Putina w bezpośrednim kontakcie z amerykańskim prezydentem. Rosjaninowi miała w tym pomagać wieloletnia praca w KGB. Jak prezydent FR najskuteczniej oddziaływał na Donalda Trumpa? Poprzez komplementy i pochlebstwa. Te podobały się Amerykaninowi, czemu zresztą publicznie dawał wyraz. To także utwierdzało go w przekonaniu, że jest „wybranym”, gotowym do zbudowania prawdziwie dobrych relacji, wbrew opiniom większości.

„Byłem głównym głosem mówiącym mu, że Putin wykorzystuje go i innych polityków z obu partii, aby podważyć zaufanie Amerykanów do naszych demokratycznych zasad, instytucji i procesów. Putin nie był i nigdy nie będzie przyjacielem Trumpa. Czułem, że moim obowiązkiem jest to podkreślić” – napisał McMaster.

W swoich wspomnieniach były doradca amerykańskiego prezydenta pisze, że właściwie od początku współpracy z Trumpem panowie mieli inne podejście do Rosji i Wladimira Putina, ale różna optyka dotycząca działań Moskwy nie była czymś, co znacząco utrudniało ich kooperację. Ta zaczęła szwankować dopiero w lutym 2018 roku, chwilę po 54. Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa.

To wtedy H.R. McMaster mówił m.in. na temat potrzeby przeciwdziałania rozprzestrzenianiu broni jądrowej, walki z dżihadystami czy o potrzebie znacznej reformy niektórych instytucji międzynarodowych. Poruszone tu wątki zostały jednak zepchnięte na boczny tor publicznej debaty, a to ze względu na wypowiedź doradcy Trumpa w sprawie ewentualnej współpracy amerykańsko-rosyjskiej w zakresie cyberbezpieczeństwa.

Generał stwierdził, że taka współpraca jest mało prawdopodobna, a to z tego względu, że rosyjscy eksperci są zajęci - jak powiedział - „obalaniem naszej demokracji”. Zrobił to, przytaczając dowody podawane w raporcie Roberta Muellera, który badał rosyjską ingerencję w amerykańskie wybory w 2016 roku i nazwał je „niepodważalnymi”. Problem w tym, że do prezydenta Trumpa dotarła wiadomość, że McMaster nazwał cały raport Muellera „niepodważalnym”. Po otrzymaniu takiej informacji, Trump zatweetował w następujący sposób:

„Generał McMaster zapomniał powiedzieć, że na wyniki wyborów w 2016 Rosjanie nie mieli wpływu. Jedyna zmowa była pomiędzy „Crooked H” (określenie Trumpa dot. Hillary Clinton – red.), DNC (Krajowa Konwencja Demokratów) i Dems. (Partia Demokratyczna)”.

Całą sprawę wykorzystał prokremlowski Sputnik, który poinformował, że gen. McMaster mówiąc, że Rosja wmieszała się w wybory w USA „bezpośrednio zaprzeczył prezydentowi Trumpowi”.

Po przemowie w Monachium do McMastera zadzwonił ówczesny szef personelu Białego Domu, John Kelly, przekazując doradcy Trumpa, że prezydent jest wściekły. Gen. McMaster chciał natychmiast wyjaśnić całą sprawę i zaproponował, że zadzwoni do prezydenta.

„Chciałem wyjaśnić, że mowa o trzech oddzielnych pytaniach. Czy Rosja wmieszała się w wybory? Odpowiedź jest twierdząca. Czy Kreml faworyzował jednego kandydata? Uważałem, że nie dbał o to do momentu, gdy duża liczba Amerykanów zaczęła powątpiewać w legalność wyników. Ostatnie pytanie brzmiało - czy ingerencja Rosji w wybory miała wpływa na ich wyniki? Nie było możliwości odpowiedzieć na to pytanie” – napisał autor książki. Do rozmowy telefonicznej w tej sprawie ostatecznie nie doszło.

Kilkanaście dni po monachijskiej konferencji doszło do dużo bardziej groźnego zdarzenia. 4 marca 2018 roku w miejscowości Salisbury w Wielkiej Brytanii otruto substancją chemiczną o nazwie Nowiczok podwójnego szpiega, Siergieja Skripala, a także jego córkę. Był to kolejny przypadek, w którym to Kreml decydował się na próbę eliminacji swojego dawnego agenta poza granicami Rosji. Prawie dekadę wcześniej – również w Wielkiej Brytanii – doszło do śmiertelnego otrucia polonem Aleksandra Litwinienki.

Skripal, działania GRU w Anglii oraz nowiczok, który został wpisany na listę zakazanych przez Organizację ds. Zakazu Broni Chemicznej substancji chemicznych w 2019 (zakaz wszedł w życie w 2020 r.) stały się przedmiotem burzliwych dyskusji na temat działań Kremla.

Sam Donald Trump nie miał większych wątpliwości, że za tym atakiem stali Rosjanie. „To coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca. Podchodzimy do tego bardzo poważnie” – mówił prezydent w marcu 2018 roku. W innej wypowiedzi dla mediów Republikanin stwierdził: „Jeśli informacje, które dostaję, potwierdzą się, USA potępi Rosję (…)”.   Jednoznaczna postawa amerykańskiego prezydenta kłóciła się z wydarzeniami, które miały miejsce kilka dni później, kiedy to w „New York Times” ukazał się artykuł, pt. „Putin chwali Trumpa, krytykuje amerykańską scenę polityczną”. Reakcja prezydenta na ten artykuł była zdaniem McMastera lekkomyślna.

„Kiedy tego wieczora wszedłem do Gabinetu Owalnego w innej sprawie, prezydent miał przed sobą kopię tego artykułu i pisał notę do Putina. Powiedział mi, żeby przesłać wycinek do Putina. Byłem pewny, że Putin wykorzysta opatrzony komentarzem wycinek do ośmieszenia Trumpa. Następnego dnia – zgodnie z procedurą – dałem wycinek do biura Sekretarza Stanu, przez którego przechodzi korespondencja z Gabinetu Owalnego. Poprosiłem ich, aby wrócili z nim do mnie przed wysłaniem go do Putina za pośrednictwem rosyjskiej ambasady. Po tym, jak wyszło, że za atakiem na Skripala stoi Kreml i bardzo prawdopodobnie także Putin, powiedziałem im, żeby tego nie wysyłali” – pisze w swoich wspomnieniach gen. McMaster.

Jakiś czas później McMaster powiedział w bezpośredniej rozmowie z Trumpem, że zablokował wysyłkę, tłumacząc to obawami o wykorzystanie notki przez Putina przeciwko amerykańskiemu prezydentowi. Zdaniem byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, rosyjski przywódca mógłby chcieć „złagodzić presję związaną ze sprawą Skripala i wzmocnić narrację, że Trump jest w jakiś sposób »w kieszeni« Kremla”. Niesubordynacja eksperta spotkała się ze złością 45. Prezydenta USA.

„Kiedy tego wieczora wszedłem do Gabinetu Owalnego w innej sprawie, prezydent miał przed sobą kopię tego artykułu i pisał notę do Putina. Powiedział mi, żeby przesłać wycinek do Putina. Byłem pewny, że Putin wykorzysta opatrzony komentarzem wycinek do ośmieszenia Trumpa. Następnego dnia – zgodnie z procedurą – dałem wycinek do biura Sekretarza Stanu, przez którego przechodzi korespondencja z Gabinetu Owalnego. Poprosiłem ich, aby wrócili z nim do mnie przed wysłaniem go do Putina za pośrednictwem rosyjskiej ambasady. Po tym, jak wyszło, że za atakiem na Skripala stoi Kreml i bardzo prawdopodobnie także Putin, powiedziałem im, żeby tego nie wysyłali” – pisze w swoich wspomnieniach gen. McMaster.

Jakiś czas później McMaster powiedział w bezpośredniej rozmowie z Trumpem, że zablokował wysyłkę, tłumacząc to obawami o wykorzystanie notki przez Putina przeciwko amerykańskiemu prezydentowi. Zdaniem byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, rosyjski przywódca mógłby chcieć „złagodzić presję związaną ze sprawą Skripala i wzmocnić narrację, że Trump jest w jakiś sposób »w kieszeni« Kremla”. Niesubordynacja eksperta spotkała się ze złością 45. Prezydenta USA.

defence24.pl