piątek, 21 lipca 2017


Chociaż głównymi przyczynami ogólnoświatowej epidemii otyłości są niewłaściwa dieta i brak aktywności fizycznej, naukowcy wykazali, że pewną rolę może również odgrywać zanieczyszczenia środowiska. Nowe badanie dowodzi, że w warunkach laboratoryjnych niewielkie ilości zawierającego tego rodzaju zanieczyszczenia kurzu domowego mogą pobudzać komórki tłuszczowe do gromadzenia większej ilości trójglicerydów.

Substancje powodujące zaburzenia endokrynologiczne (EDC) są syntetycznymi lub naturalnie występującymi związkami, które mogą zakłócać działanie hormonów wydzielanych przez organizm lub naśladować je.

EDC, takie jak środki zmniejszające palność, ftalany i bisfenol-A, są znane ze względu na ich potencjalny wpływ na funkcje reprodukcyjne, układ nerwowy i odporność.

Badania na zwierzętach sugerują jednak również, że narażenie na działanie niektórych EDC we wczesnej fazie życia może powodować przyrost masy ciała w późniejszym okresie. Dlatego nazwano je „obesogenami”, czyli powodującymi otyłość. Niektórzy producenci ograniczyli stosowanie EDC, ale wiele nadal jest powszechnie stosowanych w produktach konsumpcyjnych.

Jeśli EDC wejdą w skład kurzu, mogą być wdychane, spożywane lub wnikać przez skórę. Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (U.S. Environmental Protection Agency) ocenia, że przeciętne dziecko zjada codziennie 50 miligramów kurzu domowego.

(...)

Spośród 44 rodzajów zanieczyszczeń wykrytych w domowym kurzu najsilniejszy wpływ na komórki wywarły piraklostrobina (pestycyd), obniżający palność TBPDP oraz DBP, powszechnie stosowany plastyfikator. Zdaniem autorów sugeruje to, że mieszanina tych chemikaliów w kurzu domowym pobudza gromadzenie się trójglicerydów i rozwój komórek tłuszczowych. Widoczny efekt mogą dać już 3 mikrogramy kurzu – to ilość znacznie mniejsza niż typowe „spożycie” przez dzieci. Kurz domowy może zaburzać metabolizm zarówno dzieci, jak i dorosłych.

naukawpolsce.pap.pl

Oceany chronią nas przed globalnym ociepleniem.

- Magazynują większość gazów cieplarnianych emitowanych przez ostatnie setki lat. Oceany przyjęły ok. połowy dwutlenku węgla, który wypuściliśmy do atmosfery od czasu rewolucji przemysłowej z XIX w. Do tego trzeba jeszcze dołożyć niezliczone masy metanu, dla atmosfery dwadzieścia razy bardziej niebezpiecznego niż CO2. Żeby oceany mogły wrócić do swojego naturalnego stanu sprzed rewolucji przemysłowej, prawdopodobnie potrzebowałyby tysięcy lat.

Twoim zdaniem tym, co ostatecznie przetrwa po katastrofie ekologicznej, którą właśnie sobie fundujemy, będą meduzy. Dlaczego?

- Gazy cieplarniane, które absorbowane są przez morza i oceany powodują, że woda w nich staje się coraz bardziej zakwaszona. To doprowadzi do wyginięcia skorupiaków, krylu i planktonu, które są pożywieniem dla dużych i małych zwierząt. W dodatku globalne ocieplenie dramatycznie zredukuje zawartość tlenu w atmosferze. Dlatego organizmy, także te żyjące w oceanie, wyginą. Wszystkie poza meduzami, bo one prawie w ogóle nie potrzebują tlenu do oddychania.

Wspominasz w książce o szóstej fazie ery masowego wymierania.

-  Jesteśmy świadkami okresu w naszych dziejach, kiedy tak wiele gatunków doprowadziliśmy na skraj wyginięcia, albo już je wybiliśmy, że naukowcy mówią o ich masowym wymieraniu. Przyrównują go do takich kataklizmów z naszej historii jak uderzenie asteroidy, która spowodowała wyginięcie dinozaurów i była jedną z faz masowego wymierania, ale trwała kilkaset lat. Wygląda na to, że z powodu przeludnienia, zanieczyszczenia i nadmiernej eksploatacji paliw kopalnych sprowadzimy na siebie zagładę szybciej niż asteroida.

gazeta.pl

Michał Rachoń zaprosił do programu w TVP Info Jacka Posobca. To amerykański dziennikarz, znany przede wszystkim jako… internetowy troll i propagator teorii spiskowych. Tymczasem w Telewizji Publicznej wystąpił w roli eksperta.

Posobiec został przedstawiony w TVP jako autor książki „Citizens for Trump”, twórca filmowy i działacz polityczny partii republikańskiej. W rzeczywistości jest aktywistą „alt-right”, skrajnie prawicowego ruchu, znanego z prowokacji i rozpowszechniania spiskowych teorii. Sławę zdobył głównie dzięki roli w rozpowszechnianiu „MacronLeaks”, wycieku domniemanych wiadomości francuskiego prezydenta w przeddzień drugiej tury wyborów prezydenckich. Sugerował ponadto, że Macron w bardzo młodym wieku został wynaleziony przez elity, które karmią go narkotykami, by „robić z nim co chcą”.

wiesci24.pl