sobota, 11 listopada 2023



W rozmowie z PAP Thomas O'Donnell przedstawia listę zaniedbań i systemowo błędnych decyzji niemieckich rządów podejmowanych od dziesięcioleci, które doprowadziły do takiej sytuacji.

"Po pierwsze, Niemcy od samego początku, czyli od lat 70. ubiegłego wieku, pozostawały w ogonie III rewolucji przemysłowej (tzw. cyfryzacji), kładąc nieproporcjonalnie duży nacisk na te gałęzie przemysłu, które napędzały eksport - motoryzacja, przemysł maszynowy, chemiczny etc., ale zaniedbując rozwój nowych technologii i usług cyfrowych. Po drugie, starając się nadgonić powiększający się dystans do USA i Skandynawów, Berlin przyjął i wdrażał kompletnie błędne założenie w polityce inwestycyjnej: że innowacje energetyczne niejako powodują czy wręcz automatycznie wywołują rewolucje przemysłowe. I wreszcie, politycy RFN ulegli fundamentalizmowi partii Zielonych, +sprzedając+ tę ideologię biznesowi jako +niemiecką drogę+ i szansę na bycie centrum +czwartej (zielonej) rewolucji przemysłowej+" - tłumaczy ekspert.

Na tym jednak nie koniec. Jak przypomina O'Donnell, Berlin od lat wiedział o prognozach przewidujących spadek demograficzny. "Rozsądnym działaniem w takich wypadkach jest inwestowanie w szkolnictwo wyższe i badania nad nowymi technologiami. Tymczasem za sprawą Wolfganga Schaeublego, wieloletniego ministra finansów w rządach Angeli Merkel, doszło wręcz do fetyszyzacji podejścia polegającego na niezaciąganiu nowych długów, a co za tym idzie - 20-u lat bez potrzebnych inwestycji. Obrazowym dowodem na błędność tej polityki jest fakt, że najlepszy niemiecki uniwersytet techniczny w Monachium w światowych rankingach zajmuje dopiero 49. miejsce" - wskazuje amerykański analityk.

Jak dodaje, Niemcy poległy również w dziedzinie zarządzania imigracją. Kraj ten od dawna wiedział, że potrzebuje planu integracji milionów nowych wykwalifikowanych i niewykwalifikowanych pracowników, a zwłaszcza przyciągnięcia najlepszych naukowców.

"Merkel nie rozwiązała tego problemu, opóźniała i unikała koniecznych decyzji, a także nie zadbała o niezbędny proces integracji imigrantów" - zaznacza O'Donnell.

"Czynnikiem, który jedynie uruchomił od dawna nabrzmiały efekt domina, było uzależnienie od rosyjskich nośników energii. Wraz z agresją Rosji na Ukrainę +bezpieczne dostawy+ zostały przecięte. Warto tu zaznaczyć, że kolejne rządy w Berlinie uzależniały swój kraj od Rosji powodowane m.in. irracjonalnym antyamerykanizmem, a nie chłodną kalkulacją ekonomiczną. W przeciwnym razie posłuchałyby ostrzeżeń na temat Kremla płynących z Polski, krajów bałtyckich i Waszyngtonu" - podsumowuje Thomas O'Donnell.

PAP


W miarę eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego chińskie media zapełniają się antyizraelską retoryką. Wpływowe głosy w tamtejszych mediach społecznościowych nazywają Hamas "organizacją oporu" i usprawiedliwiają terrorystyczne ataki organizacji. Anglojęzyczne wydanie "China Daily" oskarżyło nawet USA o "dolewanie oliwy do ognia" poprzez wspieranie Izraela.

W świetle tego nasuwa się zasadnicze pytanie o postawę Pekinu — czy w celowy sposób milcząco przyzwala lub przynajmniej toleruje tak radykalne głosy? Bo nie od dziś wiadomo, że jeśli jakaś retoryka staje się problemem dla rządu, do gry wkracza chińska cenzura. O ile mi wiadomo, coraz więcej chińskich komentatorów obwinia Stany Zjednoczone. Wygląda na to, że Pekin wykorzystuje konflikt izraelsko-palestyński do realizacji swojego głównego geopolitycznego celu.

Oczywiście chiński rząd pozwala na szerzenie się antyizraelskich nastrojów i wrogości wobec USA. Służy to w końcu jego geopolitycznym interesom. Chiny starają się wzmocnić swoje stosunki z krajami arabskimi i zdobyć silniejszą pozycję na Bliskim Wschodzie.

W marcu 2023 r. Pekin pośredniczył we wznowieniu stosunków dyplomatycznych między Arabią Saudyjską a Iranem. Wysocy rangą politycy chińscy odwiedzili Palestynę kilka razy. W czerwcu prezydent Xi Jinping spotkał się z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem.

Obaj wyjaśnili, że temat prześladowanych Ujgurów w prowincji Xinjiang nie jest kwestią praw człowieka, a działaniem ukierunkowanym na zwalczanie terroryzmu, obniżenie poziomu radykalizacji i przeciwdziałanie separatyzmowi. Abbas ogłosił również, że stosunki dwustronne między krajami zostaną przekształcone w partnerstwo strategiczne.

onet.pl/Die Welt