Podczas czwartego dnia inwazji Rosji na Ukrainę, 27 lutego, kiedy Władimir Putin zarządził przejście sił odstraszania nuklearnego w swoisty "tryb specjalny", szefowa Yandex.Q Tonya Samsonova pisała SMS-y z ojcem na Whatsapp. Samsonowa była w Brukseli, a jej ojciec w Moskwie.
— Kiedy pojawia się informacja, że Putin wprowadza broń jądrową w stan specjalnej gotowości, każdy zaczyna się martwić. Okazało się jednak, że tata nie był tak zmartwiony jak ja. Nie wiedział, że wojska rosyjskie bombardują Ukrainę, myślał, że nic się nie dzieje — opowiada Samsonowa w rozmowie z Meduzą.
Tonya, która właśnie przeczytała nagłówek wiadomości Financial Times "Putin stawia rosyjską broń jądrową w stan podwyższonej gotowości, podczas gdy Zachód nakłada sankcje", wspomina, że weszła na stronę główną Yandexu i zobaczyła tam wiadomość TASS: "Putin wydał rozkaz, aby siły odstraszania armii rosyjskiej przeszły w tryb służby specjalnej".
— Z nagłówka TASS, który był wyświetlany w pierwszej piątce wiadomości na stronie głównej Yandex, nie można było wywnioskować zagrożenia wojną jądrową. Zobaczyłam zdjęcie informacyjne taty i zrozumiałam, że ja osobiście nie mam nic, o co mogłabym go oskarżyć — mówi Samsonowa.
Następnie, jak twierdzi, napisała wiadomość do "jednego z kluczowych udziałowców" Yandexu, prosząc o "rozpoczęcie pokazywania informacji o wojnie" — ten ostatni przekierował ją do najwyższego kierownictwa. Następnie, jak wspomina Samsonowa, zadzwoniła do jednego ze swoich przyjaciół z Yandexu, który "mógł faktycznie publikować wiadomości na stronie głównej" (Tonya nie podaje jego nazwiska). Odpowiedział: "Tonya, moje słoneczko, gdzie jesteś, w Europie? Jestem w Moskwie. Proszę nie dzwonić do mnie więcej z takimi pomysłami. Takie rozmowy są teraz dla mnie niebezpieczne".
Nie mogąc znaleźć sojuszników w firmie, Samsonowa złożyła rezygnację: "Zrozumiałam, że Yandex nie zmieni swojego stanowiska i nadal będzie ukrywał informacje o wojnie. W tych warunkach nie jest możliwe dalsze otrzymywanie wynagrodzenia. To jest współudział w przestępstwie".
— Powiedziałam mężowi: odchodzę z pracy. Popierał mnie, twierdząc, że z etycznego punktu widzenia nie mogę dalej być pracownikiem Yandexu — wspomina Samsonowa w rozmowie z Meduzą.
W 2019 r. obecny pracownik firmy Yandex, specjalizujący się w uczeniu maszynowym, przypadkowo odkrył zaskakującą rzecz. Niejawna "biała lista" 15 publikacji została wykorzystana do stworzenia tzw. topu Yandexa — wspomnianej już pierwszej piątki nagłówków wiadomości na stronie głównej.
Wtedy jeszcze działały normalne rosyjskie media — to samo "Jecho Moskwy", "Dożd", "Nowaja Gazieta". Były one zarejestrowane w Rosji, były normalnie cytowane [przez inne media], ale Yandex nie umieszczał ich na pierwszej stronie. W nagłówkach były na przykład Izvestiya, RIA Novosti, TASS, Interfax, Rossiyskaya Gazeta, Kommersant, Vedomosti, RBC, Gazeta. Inny były pracownik firmy zauważa, że na liście znajdowały się również Regnum, Niezawisimaja Gazieta i Vzglyad.
Ze względu na ustawę o agregatorach, Yandex może publikować wiadomości tylko od wydawnictw zarejestrowanych w Rosji jako media (chociaż media zagraniczne praktycznie zniknęły z rosyjskiego dorobku informacyjnego jeszcze wcześniej, w 2014 r.). Firma otwarcie o tym mówiła. Jednak fakt, że nagłówki wiadomości na pierwszej stronie Yandex.News były pobierane tylko z ograniczonej listy mediów, nie był reklamowany.
Wiedzieli o tym tylko pracownicy serwisu informacyjnego. Trzech byłych pracowników potwierdziło w rozmowie z Meduzą, że taka lista istniała i była wykorzystywana w algorytmach selekcji do generowania nagłówków na pierwszej stronie. Jak twierdzą, został on wprowadzony na mocy porozumienia z rosyjską administracją prezydencką.
— Kreml od dawna próbował wywierać presję na Yandex i próbował stworzyć własną listę mediów, z których składałaby się pierwsza piątka na stronie głównej — wspomina były pracownik Yandex.News. Źródło bliskie agencji potwierdziło również, że wprowadzenie takiej listy było od dawna forsowane przez administrację prezydencką.
— Ludzie z administracji prezydenckiej po raz pierwszy pojawili się w biurze Yandexu latem 2008 r., krótko po wojnie w Osetii Południowej — powiedział RBC były szef Yandex.News Lew Gerszenzon. Następnie został zaproszony na spotkanie z pierwszym zastępcą szefa AP Vladislavem Surkovem i zastępcą szefa Zarządu Polityki Wewnętrznej Prezydenta Rosji Konstantinem Kostinem.
Rozmowa, jak wspomina Gershenzon, dotyczyła korzystania z zatwierdzonych przez Kreml mediów jako źródeł nagłówków wiadomości. Niektóre media — zwłaszcza gruzińskie — zostały nazwane przez Surkowa "wrogami". Urzędnicy poprosili także o dostęp do interfejsu strony głównej "na wypadek wojny". — W tym czasie Yandexowi "jakoś udało się uniknąć ingerencji władz" — wspomina Gershenzon.
— Jednak po 2008 r. wizyty przedstawicieli administracji Putina były kontynuowane. Tak więc w 2015 r. lista mediów, które mają być głównymi newsami na stronie głównej, była ponownie omawiana — tym razem z Timurem Prokopenko, ówczesnym zastępcą kierownika działu polityki wewnętrznej administracji prezydenta — mówi pracownik Yandexu, który brał udział w tworzeniu listy.
— Ludzie z administracji prezydenta nalegali, byśmy wybierali maksymalnie trzy do pięciu źródeł, które zatwierdzili do nagłówków. Negocjacje były długie i ciągnęły się latami. Ostatecznie zgodziliśmy się na 15 pozycji: wzięliśmy 50 najczęściej cytowanych mediów i zgodziliśmy się na półtorej tuzina z nich. Niektóre z nich nie znalazły się w pierwszej dwudziestce, ale Kreml je polubił. Sporządzono "listę nagłówków" tych mediów" — wspomina.
Źródło Meduzy twierdzi, że Prokopenko, podobnie jak Surkow i Kostin, domagał się przyznania mu "przycisku dostępu" do strony głównej Yandexu. Jednak po raz kolejny "uniknięto" tego tematu — w końcu sporządzono tę samą "listę nagłówkową 15 mediów", które postanowiono wykorzystać do pracy "w razie potrzeby".
Potrzeba pojawiła się w 2016 r, kiedy w Rosji weszła w życie ustawa o agregatorach. — Kierownictwo stwierdziło, że nie jest w stanie dłużej walczyć z Kremlem. Po prostu wyjęli listę z 2015 r., odkurzyli ją, jeszcze raz przejrzeli i uruchomili — wspomina były pracownik serwisu informacyjnego Yandex.
— Były problemy z RBC, w administracji prezydenta uważano ich za nielojalnych — ale walczyliśmy i dzięki temu trafili na pierwsze strony gazet. Ale Nowaja Gazeta i Jekho Moskvy już nie — powiedział Meduzue były pracownik Yandex.News. "Nowaja" i "Echo" rzeczywiście zostały "pominięte" w nagłówkach gazet, potwierdza były top menedżer Yandexu Grigorij Bakunow, który odszedł z firmy w 2018 r.
(...)
1 marca 2022 r. były szef Yandex.News Lev Gershenzon opublikował na Facebooku obszerny wpis:
"Dzisiaj jest szósty dzień wojny Rosji z Ukrainą, w której pociski i wyrzutnie rakietowe ostrzeliwują dzielnice mieszkaniowe w Charkowie, schroniska, domy opieki... Dzisiaj jest szósty dzień, w którym co najmniej 30 mln rosyjskich użytkowników widzi na stronie głównej Yandex, że nie ma wojny, nie ma tysięcy zabitych rosyjskich żołnierzy, nie ma dziesiątek cywilów zabitych przez rosyjskie bombardowania, nie ma dziesiątek jeńców, nie ma ogromnych zniszczeń w różnych miastach Ukrainy. Podstawą i siłą napędową tej wojny jest fakt, że duża część ludności Rosji może wierzyć, że wojny nie ma. »Yandex« jest dziś kluczowym elementem w ukrywaniu informacji o wojnie. Każdy dzień i godzina takich »wiadomości« to ludzkie życie".
W publikacji Gershenzon wymienił swoich byłych kolegów — Andrieja Styskina, szefa grupy biznesowej Yandexu zajmującej się wyszukiwaniem, reklamą i chmurą, dyrektor generalną Yandexu Elenę Buninę i dyrektora zarządzającego firmy Tigrana Chudawerdyana — którym przypomniał, że "nie ma rosyjskiego prawa, które zabraniałoby ci wybrać artykuł »Nowej Gazety« jako swój nagłówek", nie ma też odpowiedzialności karnej "za to, że na stronie głównej Yandexu pojawią się nagłówki rosyjskojęzycznych mediów, które nie mają licencji".
"Pamiętaj, że jesteś odpowiedzialny nie tylko przed tysiącami swoich kolegów, ale także przed dziesiątkami milionów swoich użytkowników. I za miliony waszych nieużytkowników w Ukrainie" — napisał Gershenzon.
(...)
Wkrótce po oświadczeniu Gershenzona na cotygodniowym zgromadzeniu Yandexu, pracownicy, którzy wcześniej w ogóle nie interesowali się Wiadomościami, zaczęli pytać, czy można je usunąć ze strony głównej. Na spotkaniu kierownictwo reprezentowali: Dyrektor Generalna Elena Bunina, Dyrektor Zarządzający Tigran Khudaverdyan oraz Dyrektor Działu Wyszukiwania, Reklamy i Chmury Andrey Styskin.
Pięciu pracowników Yandexa obecnych na spotkaniu opowiedziało o swoich wypowiedziach Meduzie. Na pytanie, co stanie się z "piątką wiadomości" na stronie głównej, Bunina odpowiedziała: — Powiem emocjonalnie, ale krótko: jeśli usuniemy [teraz — red.] wiadomości, to dostaniemy 10 minut sławy. W skali globalnej nic się od tego nie zmieni, tylko za 10 minut wszystko wróci do normy i Yandex zniknie.
Wspierał ją Khudaverdyan: — Nie jestem gotów przehandlować minuty sławy za los nas wszystkich. — Nie mamy prawa wykorzystywać usług Yandexu do wyrażania moralnego stanowiska — podsumował Styskin.
(...)
Jeden z dyrektorów firmy wyjaśnia Meduzie: — To jest strach przed pełzającą nacjonalizacją: jeśli Wiadomości zostaną zamknięte, Tigran zostanie zwolniony, kierownictwo zostanie wymienione, a wtedy wszystko się rozpadnie. Potwierdza to inny rozmówca Meduzy, zbliżony do administracji prezydenckiej: — Jeśli przyznają, że będzie demarche, a cała pierwsza piątka Wiadomości będzie zawierać hasła przeciwko wojnie, to nastąpi nacjonalizacja.
(...)
Miesiąc po wpisie Gershenzona na Facebooku, Bunina nagle opuściła stanowisko dyrektora generalnego Yandexu. Wcześniej wiadomo było, że przeniosła się do Izraela. Jak podaje The Bell, w liście do pracowników Bunina oświadczyła, że nie zamierza wracać do Rosji, ponieważ "nie może pracować w kraju, który prowadzi wojnę ze swoimi sąsiadami". Jej stanowisko natychmiast przejął Khudaverdyan — ale nie przetrwał nawet dnia, ponieważ został umieszczony na liście sankcji UE.
W uzasadnieniu sankcji wobec niego napisano: "Były szef Yandex News oskarżył firmę o to, że była kluczowym elementem w ukrywaniu przed Rosjanami informacji o wojnie w Ukrainie". W dokumencie stwierdzono również, że Chudawerdyan został umieszczony na liście z powodu swojej obecności na spotkaniu przedstawicieli biznesu z Putinem 24 lutego 2022 r., kiedy to rozpoczęła się inwazja wojsk rosyjskich.
Nie tylko Bunina odeszła z Yandexu. Andrei Styskin, szef grupy biznesowej Search, Advertising and Cloud, napisał prośbę o trzymiesięczny urlop w kwietniu — poinformowało Meduzę źródło w dziale kadr Yandexu, a dwaj obecni pracownicy Yandexu potwierdzili. Styskin nie wróci do firmy po urlopie, jak twierdzą dwaj inni rozmówcy. Na jego miejsce stanowisko to oficjalnie objął były menedżer Yandex.Technologies, Peter Popov. Styskin przekazał pytanie Meduzy służbie prasowej. Yandex oficjalnie poinformował, że Styskin jest na urlopie, ale "pozostaje w firmie i pomaga w kluczowych sprawach".
(...)
Na decyzję Styskina, jak mówią rozmówcy Meduzy, wpłynęły wydarzenia spod Buczy. Pomimo informacji o masowych mordach w ukraińskim mieście, które wstrząsnęły całym światem, dla zapytania "Bucza", serwis wyszukiwania podał zdjęcia atrakcji turystycznych.
(...)
Yandex nie mógł zamknąć Aktualności, jednak może je sprzedać. W tym samym czasie postanowiono pozbyć się Yandex.Zen — gdy rozpoczęła się inwazja, zaczęła ona drażnić władze.
Yandex otrzymuje teraz m.in. listy od organizacji pozarządowej Dialog. Organizacją tą, utworzoną przez moskiewski Departament Informatyki, kierował do niedawna Aleksiej Gresławski, były zastępca szefa prezydenckiej administracji projektów publicznych i kurator ds. internetu na Kremlu. Po odejściu Gresławskiego do wspieranego przez prezydencki Instytutu Rozwoju Internetu na czele Dialogu stanął Władimir Tabak (twórca erotycznego kalendarza ze studentkami dziennikarstwa Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego z okazji urodzin prezydenta i szef młodzieżowego ruchu Sieć Zwolenników Putina).
Pracownicy Dialogu, powołując się na prośbę Gresławskiego, poprosili pracowników Yandexu o usunięcie "fałszywek" z blogów Yandex.Zen — poinformowali Meduzę trzej rozmówcy z firmy.
W szczególności Dialog poprosił o zredagowanie bloga opozycyjnego polityka Ilji Jaszyna — poinformowało Meduzę dwóch pracowników Yandexa. — Blog dziennikarza Dmitrija Kolezewa, redaktora naczelnego Republiki, również nie był zadowalający — powiedział Meduzie pracownik Yandex.Zen.
(...)
— Zmęczyliśmy się walką z władzami i chcieliśmy pozbyć się toksycznych aktywów. Nikt w firmie nie zastanawiał się, dlaczego te aktywa stały się takie. Chciano ratować to, co można było uratować — skomentował sprzedaż Zen i Wiadomości jeden z menedżerów Yandexu.
28 kwietnia oficjalnie ogłoszono, że Wiadomości i Zen zostaną kupione przez VK, korporację kierowaną przez Władimira Kiriyenkę, syna pierwszego zastępcy szefa administracji prezydenckiej Siergieja Kiriyenki. Dokładnie tego samego dnia na Twitterze pojawiła się informacja o włamaniu do serwisu wyszukiwania Yandex.
(...)
Po spotkaniu firmowym, na którym kierownictwo Yandexa tłumaczyło, dlaczego nie wyłączy serwisu Wiadomości, starszy projektant interfejsu serwisu Yandex.Praktikum Siergiej Zakharov zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, aby zakończyć pracę.
— Jeśli kierownictwo uważa, że nie warto zamykać serwisu Wiadomości, jeśli karmi użytkowników propagandą, jeśli nie mówi o wojnie, to jest to dla mnie zaskakujące — mówi Zakharov w rozmowie z Meduzą.
Wyjechał do Erewania, gdzie osiedliło się już wielu pracowników Yandexu. Wśród nich są zarówno ci, którzy zrezygnowali z pracy, jak i ci, którzy wyjechali z Rosji, ale nadal pracują w Yandexie zdalnie. Źródło Meduzy w firmie twierdzi, że z kraju wyjechało około pięciu tys. pracowników — to jest około jednej czwartej całego zespołu (18 tys. osób). Źródło Meduza w dziale kadr Yandexa podaje inną liczbę — trzy tysiące. Zaznacza jednak, że część z tych, którzy wyjechali — około 10 proc. — już wróciła do Rosji. — Wielu wyjechało z powodu paniki, z obawy przed mobilizacją, ale nie potrafiło sobie poradzić z życiem za granicą — mówi pracownik Yandexu.
Mimo to na ośmiu czatach relokacyjnych, obsługiwanych wyłącznie przez pracowników Yandexu, tysiące osób wciąż dyskutuje o przeprowadzce do Gruzji, Turcji, Izraela, a nawet Uzbekistanu, wymienia adresy przedszkoli i szkół, szuka mieszkań do wynajęcia. Największy chat room, Istanbul chat room, zatrudnia około 1300 pracowników. Ponadto, z 20 obecnych pracowników Yandexa, z którymi Meduza rozmawiała w trakcie procesu, tylko trzech pozostało w Rosji.
— W Yandexie od dawna istnieje możliwość pracy zdalnej. Format ten pojawił się w pełni dwa lata temu podczas pandemii. Nie mamy wpływu na to, skąd pracują zdalni pracownicy" — oficjalnie skomentował sytuację Yandex.
Z czołowych pracowników Yandexu — oprócz Eleny Buniny i Andrieja Styskina — w maju ostatecznie odszedł Ilja Krasilszczik, szef serwisu Yandex.Lavka i były wydawca Meduzy. O swoim zwolnieniu poinformował natychmiast po tym, jak wyszło na jaw, że wszczęto przeciwko niemu sprawę karną w związku z "fałszerstwami" na temat rosyjskiej armii, których powodem był wpis Krasilszczyka na temat wydarzeń na Buczy. Obecnie mieszka w Tbilisi i wraz z byłymi pracownikami firm Yandexu uruchamia nowy projekt non-profit, który — jak mówi — ma pomóc tym, którzy "ucierpieli z powodu działań władz rosyjskich".
Firma przygotowuje się do odejścia szefa działu geoserwisów Romana Chernina, który obecnie przebywa w Izraelu. Przeniósł się tam również dyrektor ds. produktów reklamowych Yandexa Vera Leyzerovich — poinformowały Meduzę dwa źródła w firmie.
onet.pl