sobota, 17 lutego 2024


Jeśli Putin zwracał się do amerykańskich, a konkretniej republikańskich elit, to co miał im ciekawego do powiedzenia? W dużym skrócie Putin stwierdził, że są pewne procesy naturalne jak to, że słońce świeci. I takim procesem jest wybijanie się różnych krajów – na przykład zrzeszonych w BRICS – z ich ludzkim i gospodarczym potencjałem oraz ich aspiracje do odpowiadającego ich ambicjom statusu międzynarodowego. Polityka USA jest głupia, krótkowzroczna, może Stany nie najgorzej sobie radzą gospodarczo w ostatnich latach, ale dolar jako waluta międzynarodowych rozliczeń to porażka, zresztą wystarczy spojrzeć na Rosję, która w minionym roku miała najlepsze w Europie wskaźniki gospodarcze mimo sankcji i restrykcji. Czas amerykańskiej dominacji się kończy, pytanie do tamtejszych elit brzmi zatem, czy chcą twardego, czy miękkiego lądowania? Rosja może pomóc z miękkim, jest gotowa na dialog. Po prostu idźcie po rozum do głowy, zacznijcie szanować nasz kraj i nasze interesy.

(...)

Ale nie, Putin uważa, że Rosja przyszłość już wygrała, a USA ją przegrały, więc nie potrzebuje mizdrzyć się do Trumpa, ograniczając się tylko do stwierdzenia, że owszem, zna go. Dużo wylewniejszy był wobec Georga W. Busha, a kiedy ostatni raz rozmawiał z Bidenem, nawet nie pamięta. Carlsona, Amerykanina z krwi i kości, zaskoczyło, że ktoś może nie pamiętać rozmowy z samym prezydentem USA, ale Putin z uśmiechem odparł, że ma dużo spraw na głowie, nie o wszystkim musi pamiętać.

krytykapolityczna.pl

W Rosji, owszem, giną ludzie, którzy nie wywodzą się z kręgu opozycji, ale są to co najwyżej menadżerowie zarządzający majątkiem elity. Rosyjska elita władzy jest tak silnie powiązana więzami biznesowymi, rodzinnymi, zawodowymi i koleżeńskimi, że mordowanie — tak jak to czynił Stalin w stosunku do swoich współpracowników — ludzi z kręgu jest de facto wykluczone. Putin jest mordercą, ale ani nie morduje na taką skalę jak Stalin, ani nie ma też takiej swobody w mordowaniu jak Stalin. Takich jak Aleksiej Nawalny mordować oczywiście może, bo ich los nikogo w elicie nie obchodzi.

Inaczej niż Stalin Putin musi co jakiś czas przeprowadzać — będące oczywiście całkowitą fikcją — ale jednak pro forma odbywające się — wybory. Śmierć Nawalnego to swego rodzaju baner reklamowy w ramach kampanii wyborczej, w której Putin musiał przypomnieć ludowi i elicie, kto jest carem (Stalin przypominać nie musiał).

onet.pl

Były prezydent USA Donald Trump musi zapłacić 354,9 mln dolarów kary za zawyżenie swojego majątku w celu wprowadzenia w błąd pożyczkodawców - orzekł w piątek nowojorski sąd. Na Trumpa został też nałożony trzyletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w korporacjach działających w Nowym Jorku.

W akcie oskarżenia przeciwko Donaldowi Trumpowi i jego firmom stwierdzono, że polityk miał zawyżać majątek netto o 3,6 miliarda dolarów rocznie przez dekadę. Miało to na celu oszukanie bankierów, którzy mieli w ten sposób oferować lepsze warunki pożyczki. Oprócz byłego prezydenta USA, na ławie oskarżonych zasiedli jego dwaj synowie: Don Junior i Eric. Na nich sąd nałożył kary w wysokości po 4 mln dolarów.

Jak wskazuje Reuters, sędzia Arthur Engoron stwierdził w orzeczeniu, że Donald Trump i inne osoby oskarżone w tej sprawie "nie potrafią przyznać się do błędu, jaki popełniły". "Ich całkowity brak skruchy i wyrzutów sumienia graniczy z patologią" - dodał. Agencja przypomina też, że podczas składania zeznań w listopadzie Trump przyznał, że wartości niektórych jego nieruchomości były niezgodne z rzeczywistością. Zaznaczał jednak, że to banki powinny być bardziej staranne.

"Ten werdykt jest oczywistą niesprawiedliwością - prostą i oczywistą. Jest to kulminacja wieloletniego, podsycanego politycznie polowania na czarownice, którego celem było 'pokonanie Donalda Trumpa'. (...) Niezliczone godziny zeznań dowiodły, że nie było żadnego wykroczenia, żadnego przestępstwa i żadnej ofiary" - skomentowała na portalu X Alina Habba, prawniczka Donalda Trumpa. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że sąd apelacyjny uchyli ten wyrok.

"Pozwólcie, że wyjaśnię jedną rzecz: nie chodzi tylko o Donalda Trumpa - jeśli ta decyzja się utrzyma, będzie to sygnał dla każdego Amerykanina, że Nowy Jork nie jest już otwarty dla biznesu" - podkreślała Habba.

Były prezydent USA Donald Trump musi zapłacić 354,9 mln dolarów kary za zawyżenie swojego majątku w celu wprowadzenia w błąd pożyczkodawców - orzekł w piątek nowojorski sąd. Na Trumpa został też nałożony trzyletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w korporacjach działających w Nowym Jorku.

gazeta.pl/IAR