— To wielki problem dla Rosji, Putina, establishmentu Kremla i dla całej armii, która nie ma rezerw zdolnych do walki manewrowej z tak walczącymi siłami zbrojnymi Ukrainy. To nie jest już okop, do którego można wsadzić kogokolwiek, ale trzeba mieć już wojsko, które ma świadomość taktyczną i potrafi walczyć w nieprzygotowanym terenie z pojawiającymi się zagrożeniami — zaznacza ppłk rez. Korowaj, przypominając, że bój spotkaniowy i bój manewrowy należą do najwyższej klasy sztuki rzemiosła wojskowego i trzeba się do niego odpowiednio przygotować pod względem dowódczym, ale też logistycznym, by odpowiednio manewrować siłami.
— To jest skomplikowany proces, do którego jak widzimy, Ukraińcy są dobrze przygotowani, który realizują od prawie dwóch tygodni z powodzeniem. Rosjanie muszą rzucać tam, co popadnie, budując doraźne linie obrony, by Ukraińcy nie przeciekali im przez palce. Nie mają pomysłu na obronę, podczas gdy Ukraińcy nie atakują silnych elementów, ale je objeżdżają i szukają słabszych punktów, a te mocniejsze zostawiają wyspecjalizowanym jednostkom – zaznacza ppłk rez. Korowaj.
Zdaniem eksperta kluczowe w zdobywaniu przez Ukrainę przewagi nad Rosją są możliwości walki elektronicznej. —Nie ma zbyt dużo filmów pokazujących niszczenie ukraińskiej artylerii, bo jest ona pod bardzo dużym parasolem obrony radio-elektronicznej, która uniemożliwia ataki ze strony rosyjskich dronów — wyjaśnia ekspert i wskazuje na statystyki. Ukraina może pochwalić się ok. 1000 przelotów dronami na dobę, podczas gdy Rosjanie między 300 a 500. Dzięki temu to Ukraińcy mają lepszy widok (online) i mogą szybciej reagować, dokąd wysłać swoje siły.
(...)
— Rosja chce ściągnąć jak najwięcej jednostek, by zbudować punkty oporu i kupić sobie trochę czasu, by wzmocnić się na pozycjach. Walczą z czasem, co odbywa się także kosztem jeńców, którzy zbierają Ukraińcy. Czas i środki tracą także, natrafiając i atakując ukraińskie himarsy lub elementy obrony przeciwlotniczej, które okazują się być stworzonymi przez Ukraińców makietami. Ona mają za zadanie zespamować rosyjskie rozpoznanie. Z tej perspektywy nie wygląda to dla armii rosyjskiej najlepiej – zaznacza ekspert, dodaje przy tym, że jest jednak jedno "ale".
— Zauważyłem, że we wschodniej części wyłomu w obwodzie kurskim będą prawdopodobnie przemieszały się elementy rosyjskiej 47 dywizji pancernej z 1. Armii Pancernej. Ona bardziej nadaje się na atakowanie niż na obronę, bo ma więcej czołgów niż piechoty, więc do tej pory stała w oddali w pogotowiu. Czołgi są jeszcze na tyłach, ale prawdopodobnie Rosjanie użyli już tej 47. dywizji pancernej, by ruszyć z kierunku Biełaja i Sudży — mówi Onetowi ppłk rez. Korowaj, kreśląc linię przemieszczania się dywizji od miejscowości Sudża w kierunku południowo-wschodnim wzdłuż rzeki Psel aż do Biełaja.
— Prawdopodobnie Rosjanie będą chcieli wykonać uderzenie na osi Biełaja-Sudża. Jedno ramię uderzenia będzie szło na północ od rzeki, a drugie na południe od rzeki. W ten sposób chcą zwinąć ukraińskie uderzenie, dojść do Sudży i przejąć kontrolę nad drogą Sudża-Kursk. Jeśli tę drogę będą kontrolować, ukraińska ofensywa będzie zakończona. W ciągu najbliższych dni przekonamy się, czy Rosjanie będą w stanie to zrobić — zaznacza ekspert.
Dodaje, że marsz Rosjan w kierunku miejscowości Sudża będzie długi, a jeśli towarzyszyć mu będzie ostrzał ukraińskich dronów i himarsów, zakończy się tragicznie. Dlatego Rosji zależy, by jak najbardziej osłabić te elementy ukraińskiej ofensywy. — Stąd od kilku dni obserwujemy, jak rosyjskie lotnictwo niszczy ukraińskie środki rażenia przeciwlotniczego czy himarsy, uderzając w okolicę miejscowości Sumy.
onet.pl