wtorek, 30 sierpnia 2022


Przy zużyciu na poziomie koło 20 mld m sześc. gazu rocznie Polska należy do średniej wielkości konsumentów tego paliwa z Europie. Wspomniane zresztą 20 mld m sześc. to rekordowy w historii wynik, uzyskany przez nas dopiero w 2021 roku.

- W tym roku zużycie gazu spadnie do około 18 mld m sześc. - anonsował niedawno prezes Gaz-Systemu Tomasz Stępień.

Jak tłumaczył, przewidywany spadek zużycia będzie skutkiem wzrostu cen gazu.

Do końca kwietnia struktura dostaw gazu do Polski była trójkierunkowa. Około 40-45 proc. surowca pochodziło z Rosji, porównywalna ilość z kierunków zachodnich (w tym LNG), a reszta z krajowego wydobycia.

Jednak pod koniec kwietnia Gazprom zerwał kontrakt na dostawy gazu do Polski. Rosjanie chcieli zmienić jednostronnie warunki umowy. Ponieważ Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo nie zgodziło się na to, dostawy surowca zostały wstrzymane.

Czy nasze bezpieczeństwo gazowe w wyniku działań Rosji zmalało? Nie - intensyfikacja zakupów LNG, pobór gazu z Niemiec (także rosyjskiego – docierającego tam Nord Streamem) spowodowały, że problemów z brakiem surowca ze Wschodu nie odczuliśmy.

Jednak sytuacja nie jest tak prosta, a obecny stan może być niestety przejściowym. W podobnej sytuacji jak nasz kraj znalazły się z tych samych i nieco innych powodów: Holandia, Bułgaria, Dania, Łotwa, Finlandia oraz niektórzy odbiorcy z kilku innych krajów zachodniej Europy.

Według Gazpromu łącznie koncern okroił dostawy gazu do Europy z powodu „różnic” w kwestiach realizacji umów o około 30,5 mld m sześc.

Nie trzeba chyba dodawać, jaka była reakcja tych krajów. Skierowały one swoją uwagę na pozyskanie gazu z innych źródeł, a w części postanowiły z tego surowca zrezygnować, zastępując go innymi paliwami. Przykładowo, Łotwa zmniejszyła w pierwszych siedmiu miesiącach tego roku konsumpcję gazu aż o 30 proc.

Oczywiście nie zawsze zmniejszenie popytu jest możliwe. Efektem tego było poszukiwanie gazu w innych źródłach i globalny wzrost cen surowca. Obecnie metr sześcienny gazu kosztuje nawet 6-7 razy więcej niż rok temu (nawet ponad 3 tys. dol. za tys. m sześc.).

Jak zauważają analitycy S&P Global, gazu w Europie obecnie nie brakuje, problemem jest jednak cena.

Jakie to będzie miało następstwa? Bardzo drogi gaz powoduje, że część konsumentów rezygnuje z niego lub ogranicza jego konsumpcję. Analitycy zastanawiają się, gdzie znajdzie się nowy swoisty punkt równowagi, w którym spotkają się popyt z podażą i akceptowalną przez klientów ceną surowca. Na razie tego nie widać, a ponad 3 tys. dolarów za tys. m sześc. gazu jest dla wielu odbiorców ceną zaporową.

- Problemem może okazać się nie niedostępność, a cena gazu dla odbiorców przemysłowych. Obecnie obserwujemy szereg spółek z Europy Zachodniej, które ze względu na dużą energochłonność branży, w której działają, ograniczają moce produkcyjne lub je trwale zamykają - mówi nam Jakub Szkopek, analityk Erste.

- Przykładów takich zamknięć jest wiele. Rumunia w ostatnim czasie zamknęła produkcję aluminy, Norsk Hydro zamyka elektrolizę aluminium na Słowacji. Dodatkowo Nyrstar zamyka jedną z największych hut cynku w Holandii ze względu na wysokie ceny gazu. Warto zwrócić uwagę, że przy bieżących cenach energii elektrycznej, CO2 i węgla produkcja cynku czy aluminium dla spółek nieposiadających własnych źródeł energetycznych lub hedgingu jest nieopłacalna. Podobnie w ostatnich dniach jest z produkcją stali w technologii elektrycznej, sody w procesie Solvaya czy produkcji nawozów - dodaje Szkopek.

Zresztą i na polskim podwórku mamy przykłady wyłączeń produkcji (czy przynajmniej redukcji) z powodu wysokich cen gazu. Problemy mają nasze spółki azotowe. Głośno o zwolnieniach wśród załogi z powodu wysokich cen gazu stało się też przy okazji zapowiedzi producenta ceramiki Cerrad.

Paradoksalnie, mniejszy popyt ze strony biznesu może skutkować spadkiem cen gazu, zwłaszcza że to właśnie przemysł odpowiada za większość zużycia gazu. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej za 2019 rok przemysł i produkcja energii z gazu odpowiadały za około 51 proc. konsumpcji surowca. Potrzeby komunalne to nieco ponad 35 proc.

- Wyłączenia produkcyjne przekładają się na niższy popyt na surowce energetyczne i jeśli niekorzystna sytuacja hydrologiczna w Europie się unormuje, to możemy liczyć na uspokojenie cen surowców energetycznych w niedalekiej przyszłości - przekonuje Szkopek.

Obecna sytuacja będzie miała jednak długofalowe skutki i każe się zastanowić nad przyszłością wielu branż. Przykładem niech będzie branża azotowa. W jej przypadku gaz ziemny jest podstawowym surowcem. Bez niego nie da się produkować nawozów azotowych i wielu innych związków.

Wypowiedzi przedstawicieli branży nawozowej sugerują, że 70 proc. mocy wytwórczych nawozów w Europie zdecydowała się na znaczące ograniczenie produkcji. O ograniczeniach w produkcji, czy wręcz wstrzymaniu, informowały Grupa Azoty, Yara, Borealis, CF Industrie.

Spadek produkcji, jaki obserwujemy w Europie w kolejnych tygodniach, przełoży się na wyraźny wzrost cen nawozów. O ile obecnie sezon nawozowy na półkuli północnej jest martwy, to na jesieni zaczynają się prace polowe pod zasiew zbóż ozimych. Wówczas mogą występować braki surowca na rynku i będziemy obserwowali adekwatny wzrost cen. Jeżeli marże na produkcji się poprawią, będzie możliwe wznowienie produkcji przez spółki.

Na razie jednak dane analityczne nie pozostawiają złudzeń. Produkcja nawozów przy obecnych cenach gazu jest nieopłacalna. Świetnie ilustrują to marże na nawozy (w dolarach na tonie) - dane za Bloombergiem i Erste Group Research. O ile w maju w najgorszym przypadku (za mocznik) utrzymywały się one na zerze, to dwa miesiące później marża na tym samym związku przekroczyła -1500 dol. Co więcej, ujemne marże notowano wówczas na wszystkich typach nawozów, na wszystkich głównych europejskich rynkach.

W praktyce więc do każdej wyprodukowanej tony nawozu spółki dokładały nawet 1500 dolarów. Oczywiście w mniejszym stopniu dotyczyło to firm, które zabezpieczyły się na ryzyko wystąpienia tak gwałtownego wzrostu cen czy też są zintegrowane pionowo z producentami gazu.

Jak jednak pokazuje przykład norweskiego koncernu Yara (teoretycznie mającego dostęp do taniego gazu), nawet i to nie wystarcza.

Zdaniem specjalistów obecnie obserwowane wysokie ceny gazu prawdopodobnie zdynamizują dążenie europejskich producentów do transformacji w kierunku bezemisyjnej produkcji amoniaku z wykorzystaniem wodoru.

wnp.pl

29 sierpnia rząd Rosji poinformował o naradzie na temat sytuacji w regionach związanej z eksportem węgla. Spotkaniu przewodniczył wicepremier Andriej Biełousow, uczestniczyli w nim przedstawiciele ministerstw energetyki, rozwoju gospodarczego oraz transportu, Kolei Rosyjskich, Federalnej Służby Antymonopolowej oraz regionów, w których wydobywa się węgiel. W trakcie narady wiceminister energetyki Siergiej Moczalnikow zwrócił uwagę na problemy z wywozem surowca w kierunku wschodnim (na rynki azjatyckie), a także trudności związane z kosztami usług przeładunkowych w portach południowej Rosji (nad Morzem Czarnym). Wicepremier Biełousow polecił resortowi energetyki przygotowanie propozycji rozwiązań, obejmujących zwiększenie wykorzystania portów basenu azowsko-czarnomorskiego oraz uregulowanie kwestii taryf na wszystkich etapach łańcucha logistycznego.

Wiceminister energetyki Moczalnikow w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji RBK 26 sierpnia stwierdził, że wprowadzony przez UE w ramach sankcji (które weszły w życie 10 sierpnia) zakaz świadczenia przez europejskie firmy usług ubezpieczeniowych i finansowych związanych z eksportem rosyjskiego węgla ma poważny negatywny wpływ na jego dostawy i cenę na rynkach zagranicznych. Zdaniem Moczalnikowa potrzebny jest czas, aby rosyjskie firmy stworzyły nowe łańcuchy dostaw.

26 sierpnia Ministerstwo Spraw Zagranicznych FR oskarżyło państwa zachodnie (przede wszystkim UE i Wielką Brytanię) o blokowanie eksportu rosyjskich surowców i nawozów sztucznych. Według MSZ w terminalach przeładunkowych znajduje się obecnie 7–8 mln ton nawozów i surowców, których wywóz uniemożliwiają problemy z transferem płatności lub ubezpieczeniem frachtu. W komunikacie przypomniano, że Rosja jest ważnym eksporterem nawozów sztucznych (27 mln ton rocznie, tj. 25% globalnej wartości eksportu). Strona rosyjska twierdzi, że rzekome blokowanie eksportu stanowi naruszenie porozumień stambulskich z 22 czerwca o wywozie ukraińskiego zboża.

Komentarz

•  Wypowiedzi wiceministra Moczalnikowa ujawniają, że wprowadzenie przez Unię Europejską 10 sierpnia br. sankcji (przyjętych 5 kwietnia br.) obejmujących z jednej strony embargo na import rosyjskiego węgla, a z drugiej – zakaz świadczenia przez europejskie podmioty usług ubezpieczeniowych i finansowych związanych z jego eksportem (nie tylko do UE, ale do wszystkich państw) stanowi problem dla rosyjskiego sektora węglowego i spowoduje straty. Wynika to z faktu, że dotychczas (w 2021 r.) państwa Unii Europejskiej były odbiorcą 48,7 mln ton rosyjskiego węgla (z 223 mln ton całego eksportu surowca, tj. 21,8%) o wartości ok. 4 mld euro. Trudności zwiększa stopniowe przyłączanie się do embarga na import również innych krajów uznawanych przez Rosję za „nieprzyjazne”: Japonii (21,8 mln ton w 2021 r.) i Korei Płd. (21,4 mln ton), a także Tajwanu (11,8 mln ton). W konsekwencji Rosja straci nawet ponad połowę dotychczasowych rynków zbytu węgla.

•  Powyższa sytuacja nie zdołała jeszcze w znacznym stopniu odbić się na stanie rosyjskiego sektora węglowego, co ma kilka przyczyn. Po pierwsze przed wejściem w życie unijnego embarga część głównych europejskich odbiorców rosyjskiego węgla zwiększyła jego import w celu powiększenia zapasów. Tylko w czerwcu Niemcy importowały 1,3 mln ton tego surowca. W konsekwencji w pierwszej połowie 2022 r. rosyjskie wydobycie węgla spadło zaledwie o 0,8%, a jego eksport do UE – o 11,6% wobec analogicznego okresu ubiegłego roku (tj. do 18,9 mln ton). Po drugie ceny tego typu dodatkowych dostaw były znacząco (trzy–czterokrotnie) wyższe od zeszłorocznych i np. w przypadku Niemiec wynosiły do 385 dolarów za tonę, a Francji – ok. 400 dolarów za tonę. Po trzecie Rosja wyraźnie zwiększyła eksport węgla do państw azjatyckich: do Chin do 6,7 mln ton w lipcu br., tj. o 40% więcej niż miesiąc wcześniej (za cały 2021 r. rosyjski eksport do Chin wyniósł 53,7 mln ton) i Indii – do ok. 2 mln ton, tj. o 20% (w całym 2021 r. – 6,5 mln ton).

•  Nadzieje Moskwy na przekierowanie większości strumieni eksportu węgla na rynki azjatyckie napotykają jednak szereg trudności. Po pierwsze obserwowane już spowolnienie chińskiej (i światowej) gospodarki będzie zmniejszać popyt na ten surowiec. Po drugie konkurencja dostaw z największych państw eksporterów (Australii i Indonezji), większa odległość transportu oraz problemy dotyczące ubezpieczenia frachtu i jego kosztów spowodują z jednej strony konieczność dalszych obniżek cen sprzedawanego przez Rosję węgla (już obecnie oferuje ona głównym odbiorcom azjatyckim surowiec poniżej stawek rynkowych – nawet za ok. 150 dolarów za tonę), z drugiej zaś – będą znacząco zwiększać koszty dostaw (jak szacują rosyjscy eksperci: od 3 do 5 razy).

•  Rosyjskie deklaracje o wykorzystaniu wszelkich możliwych korytarzy transportu węgla do Azji, w tym przez porty Morza Czarnego, Morza Azowskiego i Morza Bałtyckiego, korytarz gruzińsko-turecki i irański, mogą okazać się mało realne. Wynika to m.in. z chronicznych trudności z niedorozwojem rosyjskiej infrastruktury kolejowej, w tym na kierunkach wschodnim i południowym, wysokich kosztów usług przeładunkowych w portach i relatywnie niższej opłacalności transportu węgla w porównaniu z niektórymi innymi towarami, zniechęcających przewoźników do realizacji dostaw.

•  W związku z przedstawionymi wyżej problemami nawet rosyjskie Ministerstwo Energetyki przyznało w czerwcu br., że już w 2022 r. wydobycie węgla w Rosji może spaść do 365 mln ton, tj. o 17%, a eksport – do 156 mln ton (o 30%). Wedle szacunków ekspertów spadek dochodów rosyjskich firm sektora węglowego może w br. wynieść ok. 1,5 mld dolarów. Będzie to miało negatywne konsekwencje dla sytuacji w tamtejszych regionach wydobycia węgla: Jakucji, Chakasji, Tuwie, Kraju Zabajkalskim, obwodach amurskim i zwłaszcza kemerowskim, gdzie znajduje się Zagłębie Kuźnieckie (Kuzbas) dostarczające ok. 60% wydobywanego rosyjskiego węgla kamiennego (w tym 80% węgla koksującego i 100% wysokoenergetycznego).

osw.waw.pl