czwartek, 28 kwietnia 2022


Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy i lokalne administracje wojskowo-cywilne informują, że agresor zwiększa tempo działań zaczepnych, a także intensyfikuje ostrzał i bombardowania na wszystkich kierunkach, ponosząc przy tym jednak duże straty. Na styku obwodów charkowskiego, donieckiego i ługańskiego jednostki rosyjskie wyprowadzają natarcia na czterech kierunkach – na zachód od Iziumu (Wełyka Komyszuwacha), na północ od miasta Barwinkowe (Nowa Dmytriwka), na północny wschód od Słowiańska (Łyman) i na południe od Siewierodoniecka (Orichowe). Nacierają również w kierunku obszarów na styku obwodów donieckiego, zaporoskiego i dniepropetrowskiego (Wełyka Nowosiłka i Zełene Połe), a także na pograniczu obwodu chersońskiego z obwodami mikołajowskim (mieli zająć Tawrijśke) i dniepropetrowskim (ataki odparto). Walki mają trwać na całej linii styczności wojsk w Donbasie i obwodzie zaporoskim oraz punktowo na pozostałych kierunkach. Jedynie w centralnej części obwodu charkowskiego (łącznie z Charkowem) i w przygranicznych rejonach obwodu sumskiego najeźdźcy mają się ograniczać do ostrzału i bombardowań. Dowódca broniącej się na terenie kombinatu Azowstal w Mariupolu 36. Brygady Piechoty Morskiej zaapelował do wspólnoty międzynarodowej o umożliwienie ewakuacji na podobieństwo wycofania aliantów spod Dunkierki w 1940 r. Ukraińcy potwierdzili kolejne ataki rakietowe na Zaporoże i węzeł kolejowy Synelnykowe w obwodzie dniepropetrowskim.

Minister obrony Ołeksij Reznikow poinformował o wynikach spotkania przedstawicieli ponad 40 państw wspierających Ukrainę w Ramstein w Niemczech na temat dostaw uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Mają one zostać rozszerzone o ciężkie uzbrojenie w standardach NATO, przy czym potwierdzono przekazywanie obrońcom artylerii kalibru 155 mm, którą już wcześniej zdecydowało się dostarczyć kilka państw (przedstawiciel Pentagonu zakomunikował, że na Ukrainę dotarła połowa z łącznej liczby 90 haubic ciągnionych M777 i że przeszkolono pierwszych 50 tamtejszych artylerzystów). Utworzono też grupę roboczą do dalszych prac nad doposażeniem Sił Zbrojnych Ukrainy, która ma się zająć m.in. koordynacją dostaw, by miały one sens wojskowy (np. zgłaszane przez poszczególne kraje deklaracje dostaw 3–4 armat będą łączone tak, by uzyskać w nich względnie jednolite wyposażenie i przekazać kompletny dywizjon artylerii).

Zgodnie z oceną doradcy szefa Biura Prezydenta Mychajło Podolaka w rosyjskich obwodach graniczących z Ukrainą panika wojenna będzie narastać. Proces ten pogłębiają niewyjaśnione przypadki pożarów w bazach paliwowych i składach amunicji. Wpływają one na postawy społeczne mieszkańców, zaniepokojonych możliwością przeniesienia działań na terytorium Rosji, oraz kwestionowanie potrzeby prowadzenia wojny przeciwko Ukrainie. Podolak nie wyraził opinii co do przyczyn niszczenia obiektów infrastruktury krytycznej przeciwnika, co nie wyklucza, że incydenty te były efektem działania ukraińskich grup dywersyjnych.

Według informacji niezależnego rosyjskiego portalu Meduza w dniach 14–15 maja Rosja zorganizuje „referenda” w sprawie przyłączenia tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republik Ludowych (DRL i ŁRL) oraz powstania podobnego tworu w obwodzie chersońskim. Federalna Służba Bezpieczeństwa ma przygotowywać „instruktorów politycznych”, którzy będą nadzorować i kontrolować lokalną administrację na okupowanych terytoriach. Możliwość przeprowadzenia plebiscytów potwierdził pośrednio minister spraw zagranicznych FR Siergiej Ławrow, który podkreślił, że celem rosyjskiej „operacji specjalnej” jest obrona ludności cywilnej przed „totalitarnym uciskiem władz w Kijowie”. Dodał, że obywatele Ukrainy będą mogli określić swój dalszy los. Trudności związane z organizacją „referendum” w Chersoniu potwierdza wypowiedź kolaboranckiego zastępcy szefa administracji obwodowej, który stwierdził, że w najbliższym czasie nie planuje się jego przeprowadzenia.

Trwają deportacje ludności z terenów okupowanych. Według danych resortu obrony FR w ciągu ostatniej doby na terytorium Rosji ewakuowano 16 480 osób z regionów Ukrainy oraz tzw. DRL i ŁRL. Od 24 lutego przewieziono łącznie 1 002 429 osób, w tym 183 168 dzieci. Rosjanie twierdzą, że utworzyli bazę danych zawierającą personalia 2 753 625 ludzi, którzy rzekomo wyrazili zgodę na wyjazd.

27 i 28 kwietnia na Ukrainie przebywa sekretarz generalny ONZ António Guterres, który odwiedził Borodziankę, jedno z najmocniej zniszczonych miast, a dzisiaj ma się spotkać z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. Na terytorium kraju obecna jest też misja Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej, która kontynuuje prace w elektrowni jądrowej w Czarnobylu (dostarczenie niezbędnego sprzętu, oceny radiologiczne, przywrócenie systemu monitorowania). 28 kwietnia z przemówieniem poświęconym Ukrainie ma wystąpić prezydent USA Joe Biden.

27 kwietnia odbyło się pierwsze od wybuchu wojny posiedzenie Kongresu Władz Regionalnych z udziałem prezydenta Zełenskiego – zostało poświęcone powojennej odbudowie kraju i zapewnieniu warunków do życia osobom wewnętrznie przesiedlonym. Poinformowano o utworzeniu 14 klastrów infrastruktury wymagającej remontu – władze lokalne mają na początku maja przedstawić najpilniejsze potrzeby w tym zakresie. Na obecnym etapie planuje się udostępnienie 600 tys. mieszkań, z których część ma być zbudowana od podstaw, a część wykupiona od deweloperów. Zełenski wezwał do przyjęcia niezbędnych przepisów, by nowo powstające domy były wyposażane w schrony bombowe.

Badanie ośrodka Rejtynh pokazuje, że coraz więcej mieszkańców Ukrainy powraca do pracy. Aktualnie zatrudnionych jest 59% pracujących przed wojną (w marcu było ich 46%). Wzrosła liczba zatrudnionych w pełnym wymiarze godzin (z 23% do 32%), kolejne 24% pracuje na część etatu lub zdalnie, a 3% podjęło nowe zajęcie. Jednocześnie 39% tych, którzy stracili pracę w wyniku wojny, nadal jej nie ma (w marcu było ich 53%, a na początku kwietnia 41%).

Komentarz

Rozpoczęcie przekazywania armii ukraińskiej haubic 155 mm stanowi nową jakość i stopniowe przełamywanie tabu, jakim początkowo były dostawy ciężkiego uzbrojenia, a następnie uzbrojenia produkcji i konstrukcji zachodniej. Nawet jeśli przyjąć, że żołnierze ukraińscy dysponują doświadczeniem umożliwiającym im stosunkowo szybkie opanowanie nowej broni, to proces doposażania i szkolenia personelu będzie i tak czasochłonny. Do obsługi jednej haubicy M777 potrzeba siedmiu żołnierzy, co oznacza, że tylko do opanowania przekazanej dotychczas przez Amerykanów partii trzeba będzie wyszkolić co najmniej 630 artylerzystów. Osobną kwestię stanowią dostawy uzbrojenia dla jednostek ogólnowojskowych (czołgów, bojowych wozów opancerzonych), które – w odróżnieniu od działającej co najmniej 20 km od linii styczności wojsk artylerii – będą wchodziły w bezpośredni kontakt bojowy z przeciwnikiem. Mimo przedstawianych w mediach sugestii przekazania bądź (najczęściej) zamiaru sprzedaży Ukrainie zachodnich (w tym niemieckich) wozów bojowych, jak dotąd nie pojawiły się wiążące deklaracje w tym zakresie (kuriozalną koncepcją jest pomysł ofiarowania przez RFN przestarzałych artyleryjskich systemów obrony przeciwlotniczej Gepard, wymagających szczególnie skomplikowanego procesu szkolenia, i to bez zapewnienia dostaw amunicji do nich). Darczyńcy armii ukraińskiej przeszli w ostatnim czasie do porządku dziennego nad kwestią dostarczenia jej systemów obrony powietrznej i samolotów (dotychczasowe dostawy tych ostatnich ograniczyły się do 20 kompletów części zamiennych do maszyn posowieckich). Amerykańskie media podały jedynie informację o świetnej pracy naziemnego komponentu ukraińskiej obrony powietrznej, którą od początku konfliktu mają koordynować znajdujący się na miejscu specjaliści z USA.

Realizacja planu powołania tzw. republik ludowych (Chersoń i ewentualnie Zaporoże) ulega opóźnieniu. Wynika to z oporu wojsk ukraińskich, które nie pozwalają siłom agresora opanować granic administracyjnych atakowanych obwodów. Nie jest wykluczone, że w przypadku zajęcia terytoriów obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego Rosjanie zdecydują się na zorganizowanie „referendum”, które dałoby pretekst do przyłączenia zajętych regionów Ukrainy do Federacji Rosyjskiej. Na prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza wpływają zarówno niewielkie powodzenie w organizowaniu władz kolaboranckich, jak i brak poparcia dla nich wśród mieszkańców zajętych obszarów. Ewentualna aneksja umożliwi natomiast wprowadzenie administracji rosyjskiej (na wzór okupowanego Krymu), a poszerzenie terytorialne zostanie przez Kreml przedstawione jako sukces „operacji specjalnej”.

osw.waw.pl

"Moi ludzie zaczęli się bardzo bać. Wszyscy są zmęczeni. Wszyscy nie mają sił. Nie mogę ich podnieść ani psychicznie, ani fizycznie. Nawet strzelam do nich, ale to nic nie daje" - narzeka w ujawnionej przez SBU korespondencji rosyjski oficer.

W wiadomościach głosowych rosyjski dowódca szczegółowo opisuje, jak bardzo jest już zmęczony wojną i jak bardzo jest niezadowolony z nowych żołnierzy.

"Wszyscy tutaj są kompletnie zdemoralizowani. W oddziale zostało najwyżej 10-15 osób, w lepszym stanie. Uzupełniono oddział młodzikami, to około 60 osób. Połowa z nich to tchórze i panikarze" - słychać na nagraniu.

Przyznaje, że podobne nastroje panują także wśród oficerów. On sam także marzy o powrocie do domu.

"Dom: dzieci, żonę przytulić. A potem na dziwki! Dużo, dużo dziwek, niczego więcej nie chcę..." - podsumowuje dowódca rosyjskiego pułku.

wp.pl

Renault ma większościowy udział w rosyjskiej spółce AvtoVAZ (67,61 proc.), która jest producentem Łady. W związku z tym francuski koncern jest absolutnym liderem sprzedaży na rosyjskim rynku i stanowi ona znaczący udział w całości zysków Renault. Od początku konfliktu na Ukrainie był to dosyć niewygodny temat dla francuskiego producenta. Teraz jednak się to zmieni. Reuters informuje, że to koniec lawirowania.

Rosyjskie źródła z kręgów rządowych poinformowały agencję, że Renault odsprzeda swoje udziałów w AvtoVAZ Rosyjskiemu Instytutowi Naukowemu, a dokładniej Rosyjskiemu Ośrodkowi Badań Motoryzacyjnych NAMI za symbolicznego rubla.

NAMI przejmie prawie 68 proc. udziałów Renault na mocy nowej ustawy i wygląda na to, że francuski koncern nie ma wielkiego wyboru. Rosyjska instytucja powstała ponad sto lat temu i jest główną organizacją naukową w dziedzinie rozwoju przemysłu motoryzacyjnego. W przeszłości NAMI było odpowiedzialne za projektowanie i budowę wielu modeli samochodów, w tym limuzyny Aurus Senat Władimira Putina.

Transakcja została po raz pierwszy zgłoszona przez rosyjskie agencje informacyjne, powołując się na ministra handlu Denisa Manturowa. Renault nadal będzie miało możliwość ponownego przejęcia AvtoVAZ w ciągu pięciu lub sześciu lat, jeśli zechce to zrobić, ale według ministra handlu po znacznie wyższych kosztach niż 1 rubel. Nie brzmi to jak złoty interes.

Renault zaczęło inwestować w AvtoVAZ w 2008 r. z początkowym udziałem 25 proc. Z biegiem lat ilość udziałów się zwiększała. Jednak w ostatnim czasie pod wpływem rządów i opinii publicznej francuski producent zdecydował się na zawieszenie działalności w Rosji, a w końcu i na wycofanie z kluczowego dla niego rynku.

moto.pl

Władze Pekinu skierowały w tym tygodniu większość z 22 mln mieszkańców tego miasta na masowe testy na Covid-19.

Władze stolicy Chin chcą uniknąć scenariusza z Szanghaju, który od miesiąca objęty jest lockdownem, a mieszkańcy Pekinu robią zapasy na wypadek przedłużonej blokady, jak w Szanghaju.

Zamieszkany przez 25 mln ludzi Szanghaj, uznawany za najbogatsze miasto Chin, od przełomu marca i kwietnia objęty jest surowym lockdownem, a w mediach pojawiają się doniesienia o niedoborach żywności i lekarstw, braku dostępu do pilnie potrzebnej opieki medycznej oraz trudnych warunkach w masowych ośrodkach kwarantanny.

Władze Szanghaju twierdzą, że część restrykcji zostało już złagodzonych, ale większość mieszkańców wciąż nie może wychodzić z mieszkań lub osiedli.

Tymczasem miasto Hangzhou - centrum handlu elektronicznego i siedziba m.in. technologicznego giganta Alibaba Group Holding Ltd. i producenta gier NetEase Inc. - jest kolejnym chińskim ośrodkiem, którego władze podejmują twarde działania, aby uniknąć losu mieszkańców Szanghaju - miasto rozpoczęło masowe testy na Covid-19.

Z kolei częściowe lub całkowite blokady "antycovidowe" wprowadzono w portowych miastach Qingdao i Qinhuangdao, a także w Yiwu - znanym z produkcji ozdób choinkowych. Jak wskazują eksperci może to jeszcze bardziej pogorszyć globalne problemy z łańcuchami dostaw, gdy władze tych miast podejmują szybkie działania w celu stłumienia nawrotów koronawirusa.

Odradzanie się Covid-19 w Chinach powoduje też poważne spowolnienie zapotrzebowania na ropę, produkty ropopochodne i obniża marże firm. Odbudowa popytu na paliwa może nastąpić dopiero, gdy sytuacja zdrowotna w tym kraju się uspokoi.

Zapasy ropy w Chinach wciąż rosną. Wg wyliczeń firmy Kpler, zajmującej się danymi i analizami rynków ropy, zapasy ropy w Chinach wzrosły w IV, w tym rezerwy handlowe i strategiczne, do 891 mln baryłek. To o 2,4 proc. więcej niż w III i najwięcej od I 2022.

Nagromadzenie zapasów ropy w Chinach może spowodować zmniejszenie importu tego surowca w kolejnych miesiącach - oceniają analitycy.

Tymczasem maleje produkcja ropy naftowej w Rosji. Minister finansów Anton Siluanov poinformował, że w 2022 r. Rosja może zanotować spadek produkcji tego surowca nawet o 17 proc.

"Produkcja spadnie. O jaką kwotę? O 17 proc. - może trochę więcej, może trochę mniej" - powiedział dziennikarzom podczas briefingu.

Dodał, że dokładne wolumeny będą zależeć od zagranicznego zapotrzebowania na rosyjski surowiec. "Nie wiemy teraz, które kraje odmówią zakupu (ropy z Rosji), a które nie" - wskazał.

"Rynki ropy nadal są +rozdarte+ między optymistyczną perspektywą jeśli chodzi o podaż ropy, a +niedźswiedzim+ obrazem zapotrzebowania na ten surowiec" - ocenia tymczasem Warren Patterson, szef strategii surowcowej w ING Groep NV.

Patterson dodaje, że ryzyka związane z podażą ropy z Rosji - w związku z wojną na Ukrainie i sankcjami Zachodu na Moskwę - mają charakter długoterminowy w porównaniu z niższym popytem związanym z epidemią Covid-19 w Chinach.

"W rezultacie tego można się spodziewać, że ceny ropy nadal mogą mieć solidne wsparcie" - podkreśla. 

PAP

Chersoń, leżący na południu Ukrainy, to największe miasto, które do tej pory udało się Rosji zdobyć i jedno z pierwszych, które znalazło się pod rosyjską okupacją. Teraz Rosjanie, jak podało CNN, przygotowują w obwodzie "referendum w sprawie niepodległości" tego obszaru. Jak zauważył Wojciech Konończuk wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich, wszystko ku temu zmierza. - Drukowanie kart, przygotowanie lokali, także wysyłanie tam FSB - to wskazałoby na to, że referendum jest tylko kwestią czasu - mówił w TOK FM.  

Termin głosowania nie jest znany - w zeszłym tygodniu sztab generalny ukraińskiej armii wskazał, że może być ono szykowane na 1 maja. Choć amerykańska stacja CNN twierdzi, że do takiego głosowania może dojść już w czwartek. Zdaniem eksperta OSW, będzie to jednak "pseudoreferendum, które nie będzie miało nic wspólnego z demokratycznym głosowaniem", a "pytanie będzie prawdopodobnie brzmiało: Czy jesteś za utworzeniem Chersońskiej Republiki Ludowej". 

- Celem jest oderwanie tego obwodu od Ukrainy, analogicznie jak to miało miejsce w 2014 r., w przypadku tzw. donieckiej i ługańskiej republik ludowych - wskazał. I od razu dodał: "Mimo tego, że nie ma do tego poparcia społecznego tam na miejscu - Ukraińcy codziennie pokazują swój sprzeciw, trwają też demonstracje, Rosjanie będą działali na podstawie faktów dokonanych. Niezależnie od tego jak bardzo teatralne, dekoracyjne i fikcyjne będzie to pseudogłosowanie". 

Gość TOK FM był też dopytywany, na ile w mieszkańcach Chersonia jest potencjał do oporu bojowego. - Jakiś czas temu były tego typu incydenty, które wskazywały, że Kijów próbuje tworzyć tam ruch partyzancki. Ale to wymaga więcej czasu - odpowiedział Wojciech Konończyk. - Być może to też jest celem Kijowa, żeby stworzyć tam podziemie zbrojne, które by stawiło opór silom rosyjskim - uzupełnił od razu.  

Według niego, "na pewno jest do tego podstawa". - Choć Ukraińcy tam mieszkający mówią na co dzień głównie językiem rosyjskim, to nie przeszkadza im to w zajmowaniu pozycji proukraińskich, patriotycznych, antyrosyjskich zarazem - podsumował. 

tokfm.pl

Pracownicy ukraińskiego telefonu zaufania w ciągu dwóch tygodni (1-14 kwietnia) odebrali około 400 zgłoszeń dotyczących przypadków przemocy seksualnej ze strony rosyjskich okupantów - przekazała ukraińska rzeczniczka praw obywatelskich Ludmiła Denisowa w wywiadzie dla Public News, który opublikowała na Facebooku. - Naszych pięciu psychologów [pracujących w telefonie zauważania - red.] nie radzi sobie z tym obciążeniem. Poprosiłam więc UNICEF o podwojenie liczby psychologów, aby zapewnić dobrą jakość opieki i zapewnić wypaleniu, także tych psychologów, którzy otrzymują takie apele dzień i noc. A to bardzo straszne przypadki - przekazała rzecznik cytowana przez Agencję Ukrinform.

14-latka z Buczy została zgwałcona przez pięciu rosyjskich żołnierzy. Nastolatka zdecydowała się zatrzymać dziecko, ponieważ po konsultacji z lekarzami okazało się, że po dokonaniu aborcji najprawdopodobniej w przyszłości nie mogłaby zajść w ciążę - informuje Radio Wolna Europa. Obecnie dziewczyna jest pod opieką psycholożki Ołeksandry Kwitko. Oprócz 14-latki kobieta ma pod opieką pięć dziewczynek w wieku od 14 do 18 lat, które zaszły w ciąże w wyniku gwałtu. Najmłodsza ofiara gwałtu, z którą pracuje psycholożka, ma 10 lat. 

Część uchodźczyń, które zaszły w ciążę w wyniku gwałtu i trafiły do Polski, nie mogą dokonać aborcji. Wszystko przez bardzo surowe przepisy, które sprawiają, że wykonanie zabiegu jest praktycznie niemożliwe. Przewodnicząca Centrum Wolności Obywatelskich Ołeksandra Matwijczuk napisała na Twitterze, że "Ukrainki, które zostały zgwałcone przez Rosjan i trafiły do Polski, nie mogą tam dokonywać aborcji".

Matwijczuk podkreśla, że w Polsce istnieje możliwość dokonania aborcji w przypadku gwałtu, jednak sprawa musi trafić do sądu. Dodała także, że psychologowie w Polsce namawiali zgwałconą kobietę do zatrzymania dziecka i "przekonywali ją, że nowe życie jest cudowne". "Niszczą życie obu" - zauważyła przewodnicząca CWO i przekazała, że w Polsce jest prowadzona kampania informacyjna dla ofiar przemocy seksualnej, aby ofiary gwałtów wiedziały gdzie szukać pomocy. 

gazeta.pl