niedziela, 16 czerwca 2024



KIEDY w środę i czwartek, 5 i 6 czerwca, pojawiły się dwie informacje: o śmierci ranionego na granicy polsko-białoruskiej żołnierza Mateusza Sitka oraz o zarzutach postawionych żołnierzom za strzelanie do migrantów, internet rozgrzał się do czerwoności. Nie dlatego, że tak intensywnie o wymienionych wydarzeniach rozmawiali użytkownicy.

Temat został natychmiast wykorzystany politycznie. Politycy PiS uruchomili wielokrotnie używane hasło #MuremZaPolskimMundurem i publikowali wyjątkowo emocjonalne wpisy uderzające w rząd i Koalicję Obywatelską. Z okazji skorzystała także Konfederacja, publikując szereg wpisów na platformach społecznościowych.

Mimo to 6 czerwca wieczorem dane z monitoringu internetu wskazywały, że ich wpisy nie dotarły do szerokiego odbiorcy. Prawdopodobnie nie przebiły baniek informacyjnych, w których funkcjonują stali zwolennicy tych partii. Odetchnąć z ulgą mógł premier Donald Tusk, bo jego wpisy z mediów społecznościowych na temat granicy polsko-białoruskiej i polskich żołnierzy miały wtedy ogromne zasięgi. Większymi mógł się pochwalić jedynie TVN24.

Sytuacja zmieniła się 7 czerwca, w ostatni dzień kampanii wyborczej, a także w weekend. Właśnie wtedy coraz większe zasięgi zaczęły generować wpisy lidera Nowej Nadziei Sławomira Mentzena. Przez ostatnie tygodnie słabo widoczny, teraz trafił do pierwszej piątki liderów przekazu w kontekście zdarzeń z granicy. W jego przekazie wszyscy migranci zostali bandytami, czyli dokonał on nieprawdziwego uogólnienia. Nawoływał też do dymisji polityków rządzących.

(...)

Ale to nie on stał się liderem przekazu. Na pierwsze miejsce nie wybił się także kandydujący w wyborach do PE Patryk Jaki, który w sobotę późnym wieczorem, w czasie ciszy wyborczej, tuż przed dniem głosowania, zamieścił w sieci zdjęcie stadionowej trybuny z transparentem: „Strzelać zabraniacie, żołnierzy zabijacie!”. Jego post do poniedziałku rano miał na Facebooku 18 tysięcy reakcji i 1,6 tysiąca udostępnień.

Tytuł lidera przekazu w sprawie żołnierzy na granicy przypadł jednak Kanałowi Zero i dwóm politycznym influencerom – Krzysztofowi Stanowskiemu i Robertowi Mazurkowi. Od 6 do 8 czerwca Kanał Zero opublikował na YouTube cztery materiały, dotyczące (w całości lub w części) śmierci 21-letniego żołnierza oraz zarzutów stawianych innym żołnierzom za strzelanie do migrantów. Do poniedziałku rano wygenerowały one w sumie dwa miliony wyświetleń, zdobyły 181 tysięcy polubień oraz 27,5 tys. komentarzy. To rekordowe wyniki, jeśli chodzi o oba zdarzenia dotyczące granicy.

Były też oskarżenia wobec PiS – jednak znacznie mniej eksponowane. Zaatakowano również Barbarę Kurdej-Szatan, aktorkę, która w 2021 roku w sposób negatywny i emocjonalny skomentowała działania Straży Granicznej na granicy polsko-białoruskiej.

Jeden z materiałów Kanału Zero został opublikowany w sobotę, 8 czerwca, w czasie trwania ciszy wyborczej. W weekend wyświetlono go prawie 500 tysięcy razy.

Programy były bardzo emocjonalne. Faktów znalazło się w nich niewiele i to tylko te, które już wszyscy znali. Najwięcej było odautorskich komentarzy. To programy publicystyczne, w przekazie przypominają jednak popularne w branży influencerskiej „dymy” przed freak fightami, czyli silnie konfliktowe i agresywne wypowiedzi osób szykujących się do walki na gali MMA, atakujące ich przeciwników.

„Dymy” mają za zadanie rozgrzać publiczności i pobudzić zainteresowanie transmisją walki – im większe emocje przed, tym więcej osób chce na własne oczy zobaczyć siłowy finał konfliktu. Programy Stanowskiego i Mazurka dotyczące granicy mają sporo z tego właśnie klimatu, choć ubrane są w formę akceptowalną dla mainstreamu.

„Macie wszyscy razem krew na rękach” – mówił Stanowski w programie opublikowanym w piątek wieczorem na Kanale Zero.

Adresował te słowa do polityków, ale nie tylko do nich. Jak przekonywał: „Cała ta polityczno-celebrycka hałastra przez długie, długie miesiące odbierała żołnierzom możliwość skutecznej służby. To jeżdżenie na granicę, roznoszenie śpiworów, jedzenia, uciekanie przed żołnierzami, jakby nie mieli lepszych rzeczy do robienia jak pilnowanie i ganianie posłów.”

Odniósł się również do Władimira Putina: „Putin musi dostawać zajadów ze śmiechu. On tu wysyła przestępców na granicę, a polscy politycy przynoszą im jedzenie i śpiwory. Przecież on jak to opowiada na Kremlu swoim kumplom, to oni mu nie wierzą, myślą, że sobie z nich żartuje. Bo to jest nie do wiary po prostu! (…) Jestem jako Polak przyzwyczajony, że politycy śmieją mi się w twarz, ale k… (wulgaryzm – przyp. aut.) bez przesady, wszystko ma swoje granice. Więc teraz, zamiast składać kondolencje, złóżcie lepiej mandaty. Jesteście współodpowiedzialni za śmierć tego chłopaka”.

Warto zauważyć, że Stanowski, tak samo jak Mentzen, dokonał uogólnienia i z całej grupy migrantów zrobił przestępców.

I chociaż wspomniał, że to Putin jest „twórcą” granicznego kryzysu, to jednak odpowiedzialnością za śmierć żołnierza obarczył polskich polityków i celebrytów, a nie prezydenta Rosji.

W żadnym z piątkowo-sobotnich programów Kanału Zero nie zauważyłam również informacji wyjaśniającej sprawę zatrzymania żołnierzy za strzały. Tymczasem już w czwartek portal wp.pl podał, że zarzuty postawiono żołnierzom, ponieważ według prokuratury strzelali oni do migrantów nawet po tym, jak migranci wycofali się na stronę białoruską, w tym strzelali do nich przez płot. Takie zachowanie grozi natychmiastową eskalacją. Wystarczyłoby, żeby po drugiej stronie płotu ranny został białoruski pogranicznik, aby powstało realne niebezpieczeństwo ataku sił białoruskich.

W Kanale Zero dostało się również ministrowi sprawiedliwości. „A Adam Bodnar już złożył kondolencje czy na razie założył kolejną grupę, która ma ścigać żołnierzy i sprawdzać, czy byli wystarczająco mili dla migrantów? To jest nie do wiary. To jest po prostu nie do uwierzenia” – atakował Krzysztof Stanowski.

I dla niego, i dla współprowadzącego w sobotnim programie Roberta Mazurka, Barbara Kurdej-Szatan stała się swoistą „dziewczynką do bicia” (werbalnego). Wszystko dlatego, że wcześniej miała obrażać Straż Graniczną, a teraz na Instagramie złożyła kondolencje z powodu śmierci Mateusza Sitka. Stanowski zrobił z niej symbol – „przedstawicielkę całej tej grupy rozhisteryzowanych aktorów, tej instagramowo-pudelkowej pseudoelity”. I zaatakował:

„Kobieto – tu się zwracam do Kurdej-Szatan – gdyby nie Twoje histerie, medialne histerie, to być może nie tak dawno na polsko-białoruskiej granicy polski żołnierz wyjąłby broń i zastrzelił napastnika. Ale ty, twoje koleżanki i twoi kumple, wy doprowadziliście do tego, że polski żołnierz nie może strzelać. (…) Dlatego PiS i całe wojsko byli sparaliżowani przez takich jak wy. (…) Sparaliżowaliście państwo, sparaliżowaliście polityków i armię”.

oko.press


- Zachód ignoruje nasze interesy, zabrania Kijowowi negocjacji i cały czas obłudnie nawołuje nas do jakichś rozmów. Wygląda to po prostu idiotycznie: z jednej strony zabrania się im z nami negocjować, ale nawołują nas do negocjacji i jednocześnie dają do zrozumienia, że nie negocjujemy. Nonsens - przekonywał w piątek prezydent Rosji Władimir Putin podczas piątkowego spotkania z kierownictwem rosyjskiego resortu dyplomacji.

- Jesteśmy gotowi nawet jutro zasiąść do stołu negocjacyjnego. Rozumiemy jednocześnie wyjątkowość sytuacji prawnej, ale tam są legalne władze, nawet zgodne z Konstytucją, jest z kim negocjować. Proszę, jesteśmy gotowi. Nasze warunki rozpoczęcia takiej rozmowy są proste - podkreślił. Jak dodał, "należy całkowicie wycofać wojska ukraińskie z Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej, obwodów chersońskiego i zaporoskiego".

- Gdy tylko w Kijowie zadeklarują, że są gotowi na taką decyzję i rozpoczną realne wycofywanie wojsk z tych rejonów, a także oficjalnie powiadomią o rezygnacji z planów wstąpienia do NATO, nasza strona natychmiast, dosłownie w tej samej minucie, zastosuje się do rozkazu zawieszenia broni i rozpoczęcia negocjacji. Powtarzam: zrobimy to natychmiast. Naturalnie jednocześnie gwarantujemy swobodne i bezpieczne wycofanie ukraińskich jednostek i formacji - zadeklarował Władimir Putin.

- Chcielibyśmy oczywiście oczekiwać, że taka decyzja o wycofaniu wojsk, o statusie neutralnym i rozpoczęciu dialogu z Rosją, od którego zależy przyszłe istnienie Ukrainy, zostanie podjęta niezależnie w Kijowie, bazując na panujących realiach i kierując się autentycznymi interesami narodowymi narodu ukraińskiego, a nie według zachodnich porządków, choć są co do tego oczywiście duże wątpliwości - stwierdził polityk.

"Próba Putina, który zaplanował, przygotował i przeprowadził wraz ze swoimi wspólnikami największą agresję zbrojną w Europie od czasów II wojny światowej, zaprezentowania się jako rozjemcy i przedstawienia możliwości zakończenia rozpoczętej przez siebie wojny, która podważa podstawy międzynarodowego porządku prawnego i Kartę Narodów Zjednoczonych, jest absurdalna" - komentowało ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. "Putin nie szuka pokoju, on dąży do podziału świata" - dodano.

- Wiadomo, że Putin okupuje, nielegalnie okupuje suwerenne terytorium Ukrainy. Nie ma on możliwości dyktowania Ukrainie, co ma zrobić, aby zaprowadzić pokój. (...) Nie chcemy, aby przywódca jednego kraju mógł obudzić się pewnego dnia i zdecydować, że chce znieść granice i zaanektować terytorium swojego sąsiada. To nie jest świat, w jakim ktokolwiek z nas chciałby żyć. I dlatego myślę, że on nie jest stanie dyktować Ukrainie, co musi zrobić, aby dążyć do pokoju - podkreślał w piątek sekretarz obrony USA Lloyd Austin po spotkaniu ministrów obrony NATO w Brukseli.

- Putin może zakończyć tę wojnę już dziś. On rozpoczął tę wojnę niesprowokowany. Kilkaset tysięcy jego żołnierzy zostało rannych i zabitych w tej niesprawiedliwej i niesprowokowanej inwazji. Mógłby to zakończyć dzisiaj, gdyby tak zdecydował. I wzywamy go, aby to zrobił i opuścił suwerenne terytorium Ukrainy - podkreślił Austin.

gazeta.pl


25-letni influencer stojący za hitami YouTube'a, takimi jak "Stałem przez cztery dni z rzędu", postanowił kandydować do Parlamentu Europejskiego i zajął trzecie miejsce na Cyprze. Ma 2,1 mln subskrybentów, jego film "Zmusiłem Elona Muska, by mnie przytulił" ma ponad milion odsłon, a "Mieszkałem na lotnisku przez 7 dni za darmo" — 5 mln wyświetleń.

(...)

76-letnia Galata Alexandraki jest emerytowaną hodowczynią bydła, która prowadzi sklep mięsny w Alexandroupolis w północnej Grecji. W sieci nie ma jej zdjęć. Ani jednego. Ale w swojej okolicy jest tak dobrze znana, że nie musiała prowadzić kampanii ani nie udzieliła żadnego wywiadu. Mimo to zdobyła mandat dla nacjonalistycznej partii Greckie Rozwiązanie, która zajęła drugie miejsce po stowarzyszonej z EPP Nowej Demokracji. Alexandraki nie powiedziała jeszcze, czy obejmie mandat.

39-letnia włoska nauczycielka i antyfaszystowska działaczka jest oskarżona o usiłowanie zabójstwa po tym, jak rzekomo zaatakowała ludzi na skrajnie prawicowym wydarzeniu w Budapeszcie. Kobieta została zatrzymana na Węgrzech. Jej sprawa wywołała dyplomatyczną aferę, gdy pojawiła się na sali sądowej z rękami i nogami w kajdanach.

W kwietniu Sojusz Zielonych i Lewicy (AVS) ogłosił, że partia doda polityczkę do swojej listy w wyborach europejskich, zastrzegając, że gdyby Salis zdobyła mandat, skorzystałaby z immunitetu parlamentarnego i teoretycznie zostałaby uwolniona.

Działaczka została wybrana i teraz jest chroniona immunitetem.

(...)

31-letnia /Sarah/ Knafo jest partnerką 65-letniego skrajnie prawicowego francuskiego rewolucjonisty Erica Zemmoura. Została wybrana z listy jego partii Rekonkwista. Najważniejszym posłem do PE z ramienia ugrupowania będzie siostrzenica Marine Le Pen, Marion Marechal — żona polityka włoskiej partii Bracia Włosi, Vincenza Sofy.

Tym razem Sofo nie zdołał wrócić do europarlamentu. Gdyby Marechal i Zemmour nie byli uwikłani w walkę o kontrolę nad partią, pary mogłyby nadal chodzić na podwójne randki.

Hiszpan Luis Perez, znany jako Alvise, chce "zniszczyć system i odbudować go od podstaw". Razem z grupą Se Acabo la Fiesta — Koniec imprezy — Perez zdobył trzy miejsca w europarlamencie, prawdopodobnie kosztem skrajnie prawicowej partii Vox.

Perez — dawniej liberalny demokrata w Wielkiej Brytanii — ma setki tysięcy obserwujących na swoich kanałach na YouTube, Instagramie, Telegramie i prawie każdej innej platformie. Samozwańczy prokurator "skorumpowanych i przestępców" słynie z antyaborcyjnych protestów, chwalenia się planami budowy największego więzienia w Europie oraz atakowania dziennikarzy i imigrantów, jak podaje "El Pais".

(...)

/Sibylle/ Berg postanowiła odłożyć pióro, aby dołączyć do Parlamentu Europejskiego. Autorka i dramatopisarka jest ostatnią posłanką do PE wybraną z ramienia niemieckiej partii satyrycznej Die PARTEI. Priorytetami Berg są inwigilacja, prywatność i walka klasowa.

— Osiągnęłam taki poziom politycznego i społecznego niezrozumienia, że chciałabym stać się aktywna poza wąsko zdefiniowanymi ramami literatury — powiedziała w wywiadzie. Mając zapewnione miejsce w PE, Berg nie planuje w najbliższym czasie nowej książki.

— Ratowanie świata to praca fizyczna — stwierdziła.

onet.pl/Politico


Obecnie sytuacja pod względem zaostrzenia unijnych sankcji jest niezwykła. To nie Węgry, ale Niemcy uniemożliwiają przyjęcie 14. pakietu sankcji. 12 czerwca, nie osiągnięto w tej sprawie porozumienia na spotkaniu ambasadorów 27 krajów UE, właśnie z powodu "nie" Berlina - informuje "SZ".

Zdaniem dziennika w Brukseli stanowisko Niemiec jest krytykowane w stopniu, jakiego nie słyszano od dawna. - Jesteśmy w punkcie, w którym Węgrzy mogą zaakceptować te sankcje, ale Niemcy wciąż je odrzucają - skarży się jeden z unijnych dyplomatów. "Mając takich przyjaciół", Rosja prawdopodobnie nie ma się czego obawiać. To "więcej niż zaskakujące", że niemiecki rząd jest zaangażowany w "systematyczne osłabianie" sankcji wobec Rosji - skrytykował inny przedstawiciel rządu, cytowany przez "Süddeutsche Zeitung".

Jak pisze gazeta, powołując się na unijnych dyplomatów, Berlin jest szczególnie zaniepokojony szeregiem środków, które mają pomóc lepiej zapobiegać obchodzeniu przez Moskwę sankcji zawartych w trzynastu już przyjętych pakietach. Obchodzenie sankcji to główny problem unijnych restrykcji nałożonych na Kreml, "ponieważ Rosja może po prostu importować wiele zakazanych produktów z UE za pośrednictwem krajów trzecich". Jako przykłady "SZ" wymienia Turcję i Kazachstan.

Gazeta przypomina, że tzw. reeksport towarów objętych sankcjami za pośrednictwem krajów trzecich jest zabroniony, jeśli produkty te mają związek z wojną. Nie dotyczy to wyłącznie broni i amunicji, ale także np. komponentów elektronicznych. Mimo zakazu takie przypadki mają jednak miejsce, co pokazują fragmenty rosyjskiej broni znalezionej w Ukrainie.

Jak informuje monachijski dziennik, 14. pakiet sankcji ma zawierać ostrzejszą klauzulę "No Russia". Zgodnie z projektem dostępnym "SZ" "firmy z UE będą musiały zobowiązać swoje zagraniczne spółki zależne do zastrzegania w umowach biznesowych, że ich towary nie mogą być odsprzedawane z kraju trzeciego do Rosji" - czytamy.

Unijne firmy będą również odpowiedzialne za monitorowanie i egzekwowanie tych umów pod groźbą kary. "W nagłych przypadkach państwo powinno mieć możliwość zakazania eksportu towarów lub ich sprzedaży podejrzaną drogą, jeśli istnieje ryzyko obejścia sankcji nałożonych przez Rosję" - informuje dziennik. Gazeta zwraca uwagę, że przyjęcie przepisów oznacza znaczną ingerencję w sektor prywatny, a także m.in. większy wysiłek administracyjny i dokumentacyjny.

Według Berlina koszty nowych przepisów przekroczyłyby korzyści, a krajowe firmy ucierpiałyby bardziej niż rosyjska gospodarka - czytamy. Niemcy są jednak w tym podejściu osamotnione. "Niemcom najwyraźniej bardzo trudno jest wyjaśnić swoje obawy innym partnerom UE, nie mówiąc już o przekonaniu ich i znalezieniu sojuszników. 26 innych rządów - w tym, jak wspomniano, Węgry, które są notorycznie uparte, jeśli chodzi o sankcje wobec Rosji - wydają się uważać planowane środki za odpowiednie, a koszty za akceptowalne" - pisze gazeta.

Jak informuje niemiecka agencja prasowa DPA, sprawa zaostrzenia sankcji wywołuje ostre nieporozumienia wewnątrz rządu Olafa Scholza. Agencja podaje, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa zastrzeżenia Urzędu Kanclerskiego do pakietu sankcji za problematyczne i szkodliwe dla wizerunku Niemiec.

"Przed nowymi rozmowami, które odbędą się 14 czerwca w Brukseli, z MSZ słychać, że minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (Zieloni) ciężko pracowała przez ostatnie dwa lata, aby przywrócić utracone zaufanie wśród europejskich partnerów w wyniku starej polityki wobec Rosji. Zaufanie to nie powinno zostać ponownie roztrwonione przez Urząd Kanclerski kierowany przez SPD" - czytamy.

DPA cytuje także unijnego urzędnika, który powiedział, że w ostatnim czasie można odnieść wrażenie, iż "Niemcy są nowymi Węgrami".  Ze źródeł niemieckiego MSZ słychać zaś, że wprawdzie nie można lekceważyć obaw, o których mówi Urząd Kanclerski, ale jednocześnie należy przyznać, że zdecydowana większość innych państw UE nie widzi żadnych niedopuszczalnych problemów.

Rozmowy na temat zaostrzenia sankcji będą kontynuowane 14 czerwca w Brukseli. W tym celu ma odbyć się specjalne spotkanie ambasadorów unijnych państw. Na marginesie szczytu G7 przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen powiedziała, że oczekuje szybkiego porozumienia.

gazeta.pl

Na koniec swojego wystąpienia szef gabinetu Andrzeja Dudy zasłonił oczy i zaczął parodiować Jarosława Kaczyńskiego. - Pozornie zwyciężyliśmy, nic się nie stało, doliczmy Konfederację i wszystko jest w porządku. No nie, tak się przegra - mówił zmienionym głosem i kiwał się na krześle z zasłoniętymi oczami. - Nie może być tak, że ktoś jednoosobowo będzie sobie siedział i mówił, w którą stronę jedziemy - dodał Mastalerek.

gazeta.pl