piątek, 23 maja 2025



Prezydent Rosji Władimir Putin nadal priorytetowo traktuje wykorzystanie migrantów w celu złagodzenia trwających niedoborów siły roboczej, pomimo ciągłych skarg rosyjskich ultranacjonalistów opowiadających się za tym, aby Kreml nałożył surowsze ograniczenia na migrantów. Putin 28 kwietnia przedłużył termin dla migrantów, którzy nielegalnie wjechali do Rosji, na złożenie wniosku o status prawny lub opuszczenie Rosji z 30 kwietnia do 10 września 2025 r. Putin pierwotnie podpisał dekret ustalający termin na 30 grudnia 2024 r. Migranci mogą uzyskać status prawny, poddając się serii badań lekarskich, zdając egzaminy z języka rosyjskiego, historii i prawa; i spłacając wszystkie długi lub podpisując kontrakt na służbę wojskową z rosyjskim Ministerstwem Obrony (MoD). Rosja podobno cierpi na niedobór siły roboczej wynoszący 1,5 miliona osób z powodu wojny na Ukrainie. Putin prawdopodobnie nie chce pogłębiać trwających niedoborów siły roboczej arbitralnie narzucanymi terminami, które jeszcze bardziej ograniczą migrantom możliwość wnoszenia wkładu w rosyjską gospodarkę, biorąc pod uwagę fakt, że znaczna liczba migrantów pracuje w usługach konsumenckich, budownictwie, dostawach i innych nisko wykwalifikowanych branżach. Polityka migracyjna Putina wyraźnie przeczy jego wysiłkom zmierzającym do uspokojenia ultranacjonalistycznej grupy, która coraz częściej wzywa Putina do podjęcia bardziej radykalnych środków przeciwko migrantom w Rosji.

Rosja coraz częściej kieruje swoje działania na społeczności migrantów, aby wesprzeć działania związane z generowaniem sił, ponieważ rosyjskie wojsko nadal szybko rozmieszcza niskiej jakości wojska w jednostkach frontowych. Władze rosyjskie groziły cofnięciem naturalizowanego obywatelstwa rosyjskiego, aby zaimponować migrantom wcieleniem do rosyjskiego wojska i wykorzystały perspektywę uzyskania rosyjskiego obywatelstwa do rekrutacji migrantów do rosyjskiego wojska. Rosyjskie organy ścigania przeprowadzają naloty na miejsca pracy migrantów i zatrzymują migrantów, aby zmusić ich do służby w rosyjskim wojsku i reklamować rosyjskie kontrakty wojskowe w językach środkowoazjatyckich. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji (MVD) ogłosiło w lutym 2025 r., że utworzyło rejestr w celu monitorowania migrantów nielegalnie przebywających w Rosji i zakazania osobom wpisanym do rejestru opuszczania rosyjskiego podmiotu federalnego, w którym mieszkają. Rosja prawdopodobnie zamierza wykorzystać ten rejestr do ścisłego monitorowania migrantów i utworzenia listy narażonych osób, które zostaną zmuszone do wstąpienia do rosyjskiego wojska.

(...)

Kreml konsekwentnie popiera zakładanie szkół i uniwersytetów rosyjskich i rosyjskojęzycznych w Azji Środkowej. Władze rosyjskie podobno zaczęły również opracowywać system legalizacji statusu tak zwanych „rodaków za granicą” – których Putin wcześniej zdefiniował jako osoby mające historyczne, kulturowe lub językowe powiązania z Rosją – który umożliwiłby tym osobom dostęp do nieokreślonych usług rządowych, odwiedzanie i pracę w Rosji, a nawet ubieganie się o obywatelstwo rosyjskie w przyszłości. Putin prawdopodobnie zamierza wykorzystać migrację – zwłaszcza z krajów postsowieckich o bliższych powiązaniach gospodarczych, politycznych i kulturowych z Rosją – aby przeciwdziałać spadkowi demograficznemu w Rosji w dłuższej perspektywie.

(...)

Manifestacja rosyjskiego nacjonalizmu przez Putina jest sprzeczna z nieformalną ideologią prowojennych rosyjskich ultranacjonalistów, która opiera się na etnicznej tożsamości rosyjskiej i promuje rosyjskie prawosławie. Prowojenni rosyjscy ultranacjonalistyczni milblogerzy rutynowo opowiadali się za surowszymi ograniczeniami dla migrantów wjeżdżających do Rosji i mieszkających w niej oraz wzywali do zwiększenia liczby deportacji. Wybrani milblogerzy bezpośrednio krytykowali również postrzegane pobłażliwe podejście Putina i rosyjskiego rządu do migrantów z Azji Środkowej. „Russian Community”, rosyjska skrajnie prawicowa prowojenna ultranacjonalistyczna społeczność internetowa powiązana z osobami powiązanymi z założycielem rosyjskiego portalu Tsargrad i rosyjskim nacjonalistą prawosławnym Konstantinem Małofiejewem, organizuje demonstracje przeciwko migrantom i zyskała ponad pół miliona obserwujących na swoim Telegramie. „Russian Community” rutynowo publikuje na Telegramie przypadki domniemanej przemocy ze strony migrantów. Te ultranacjonalistyczne społeczności stanowią jeden z kluczowych elektoratów, które Putin próbuje wykorzystać do zwiększenia krajowego poparcia dla wojny i długoterminowej militaryzacji rosyjskiego społeczeństwa. Małofiejew jest również kluczową postacią w rosyjskich wysiłkach na rzecz generowania sił zbrojnych. Wysocy rangą rosyjscy urzędnicy, tacy jak szef Komitetu Śledczego Rosji Aleksandr Bastrykin, szef rosyjskiego MWD Władimir Kołokolcew i szef kontrolowanego przez Kreml Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (MP Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej), patriarcha Cyryl, rutynowo wydawali się bardziej zainteresowani ideologią opartą na państwie rosyjskim, kierowanym głównie przez etnicznych Rosjan i składającym się z nich, broniącym i promującym rosyjskie prawosławie.

(...)

Putin prawdopodobnie waha się przed pełnym zaangażowaniem się w ideologię ultranacjonalistyczną, ponieważ grozi to rozbiciem wieloetnicznej i zróżnicowanej religijnie populacji Rosji, narażeniem rosyjskiego wysiłku wojennego na Ukrainie i zagrożeniem stabilności jego reżimu. Putin prawdopodobnie będzie nadal walczył o zrównoważenie uspokajania coraz bardziej wpływowej społeczności ultranacjonalistycznej i jej obrońców w kluczowych instytucjach Kremla z potrzebą wykorzystania migrantów w celu zrównoważenia natychmiastowych problemów gospodarczych i generowania sił oraz długoterminowego spadku demograficznego.

(...)

Putin twierdził 13 maja, że ​​co miesiąc od 50.000 do 60.000 rekrutów dołącza do rosyjskiego wysiłku wojennego na zasadzie całkowitej dobrowolności. Putin fałszywie zasugerował, że rekrutacja Rosji do wysiłku wojennego na Ukrainie jest całkowicie dobrowolna i próbował skrytykować ukraiński rząd za kontynuowanie powszechnej mobilizacji na Ukrainie. Putin nie przyznał jednak, że rosyjscy rekruterzy często wprowadzają w błąd i zmuszają rosyjskich, ukraińskich i zagranicznych mężczyzn do podpisywania dobrowolnych kontraktów na służbę wojskową z rosyjskim Ministerstwem Obrony (MON). Na przykład tatarsko-baszkirska usługa Idel Realii Radia Wolna Europa/Radia Swoboda poinformowała 18 maja, że ​​rosyjskie Ministerstwo Obrony kupuje mężczyzn od handlarzy ludźmi i zapisuje ich do służby wojskowej na Ukrainie. Ataki Putina na ukraiński pobór do wojska są godne uwagi, ponieważ wskazują, że Kreml nie ustala aktywnie warunków informacyjnych, które byłyby niezbędne do przygotowania rosyjskiego społeczeństwa na kolejne przymusowe powołanie do rezerwy. Kreml coraz częściej wprowadza dynamiczne środki cenowe dla jednorazowych premii za pobór, aby przyciągnąć więcej rekrutów od końca 2024 r. i początku 2025 r., co dodatkowo wskazuje, że Kreml podwaja wysiłki na rzecz rekrutacji sił bez przeprowadzania ogólnej mobilizacji.

(...)

Rosyjska kancelaria prawna opublikowała rzekomą kopię poprawki Putina z 17 kwietnia, która rzekomo zmieniła dwie sekcje dekretu Putina z 3 sierpnia 2023 r. w sprawie warunków prawnych zwolnienia ze służby wojskowej. Poprawka rozszerza ramy prawne dotyczące zwolnienia rosyjskiego personelu zmobilizowanego na dwie nowe kategorie — samotnych ojców nieletnich i mężczyzn, których komisja lekarska uznała za częściowo zdolnych do służby wojskowej. Rosyjscy prawnicy poinformowali rosyjski opozycyjny portal Vazhnye Istorii (iStories), że obecne rosyjskie przepisy już uniemożliwiają samotnym ojcom przymusowe powołanie do mobilizacji, chociaż rosyjscy rekruterzy wojskowi wielokrotnie łamali prawo i mobilizowali samotnych ojców do walki na Ukrainie.  Grupa rosyjskich prawników stwierdziła, że ​​poprawka gwarantuje samotnym ojcom prawo do rezygnacji ze służby wojskowej, ale zwolnienie częściowo sprawnych żołnierzy nadal zależy od decyzji rosyjskich dowódców wojskowych. Kreml nie opublikował oficjalnie dekretu, prawdopodobnie w celu uniemożliwienia innym zmobilizowanym pracownikom wzywania do podobnych działań demobilizacyjnych.

(...)

Verstka poinformował, że Partia Jedna Rosja próbowała nominować weteranów do Dumy Państwowej w 2024 r., co zaowocowało udziałem 342 weteranów w wyborach. Verstka poinformował, że Partia Jedna Rosja w dużej mierze wykorzystywała reputację weteranów do promowania wyborów, zamiast mianować ich na stanowiska władzy lub pozwolić im reprezentować organizację weteranów. Verstka poinformował, że niepowodzenie Partii Jedna Rosja w zapewnieniu większej liczby weteranów zwycięstwa w prawyborach w 2024 r. kosztowało byłego sekretarza Zjednoczonej Rosji Andrieja Turczaka jego stanowisko na Kremlu. Verstka poinformował, że Kreml zmienił swój proces selekcji z nominowania rzeczywistych weteranów bojowych w 2024 r. na nominowanie osób publicznych związanych z organizacjami państwowymi. Verstka zauważył, że weterani wybrani w 2024 r. często wykorzystywali swoje stanowiska władzy do orędowania za weteranami i ich rodzinami lub byli zbyt „efektowni” i przyciągający uwagę dla Partii Jedna Rosja. Verstka poinformował, że Kreml celowo powstrzymał się od nominowania weteranów bojowych lub byłych członków milicji zastępczej, którzy działali w okupowanych obwodach donieckim i ługańskim przed 2022 r. Jeden z weteranów i członek Stowarzyszenia Weteranów „SVO” powiedział Verstce, że weterani nie otrzymują żadnej władzy politycznej, jeśli zostaną wybrani do rządu rosyjskiego, ponieważ Duma Państwowa nie ma żadnej znaczącej władzy w Rosji. Weteran stwierdził, że wybory zamiast tego pozwalają Kremlowi trzymać weteranów „w ryzach”.

(...)

Prezes państwowej spółki akcyjnej „Bank PSB” Petr Fradkov powiedział Putinowi 15 maja, że ​​bank zapewnił 260.000 rosyjskim weteranom świadczenia socjalne za pośrednictwem kontrolowanego przez Kreml „Państwowego Funduszu Obrońców Ojczyzny”. Według doniesień rosyjska wiceminister obrony Anna Tsivileva odbyła 14 maja spotkanie z pełniącym obowiązki dowódcy Leningradzkiego Okręgu Wojskowego (LMD) generałem porucznikiem Rustamem Minnekajewem w siedzibie LMD, podczas którego stwierdziła, że ​​rozszerzenie przez Kreml świadczeń socjalnych dla rosyjskich żołnierzy i weteranów wywiera dodatkową presję na zdolności administracyjne Rosji. 15 maja Tsivileva spotkała się również z gubernatorem Petersburga Aleksandrem Beglovem i stwierdziła, że ​​urzędnicy Petersburga rozpatrzyli 94 procent z 43.000 apeli weteranów za pośrednictwem lokalnego oddziału „Państwowego Funduszu Obrońców Ojczyzny”. Rosyjska komisarz ds. praw człowieka Tatiana Moskalkova wezwała Kreml do zwiększenia miesięcznych wypłat dla rosyjskich weteranów bojowych, twierdząc, że weterani otrzymują jedynie 4500 rubli (56 USD) miesięcznie.  Rosyjskie Ministerstwo Obrony podobno przygotowało projekt ustawy umożliwiającej rosyjskim żołnierzom wybór miejsca zamieszkania, co znacznie przyspieszyłoby biurokratyczny proces przyznawania pomocy mieszkaniowej. Rosyjska Duma Państwowa przyjęła projekt ustawy w drugim i trzecim czytaniu ustanawiający pozasądową procedurę upadłościową dla rosyjskich weteranów do kwoty jednego miliona rubli. ISW nadal ocenia, że ​​Kreml naraża się na długoterminowe obciążenia finansowe, kontynuując zwiększanie odszkodowań dla rosyjskich żołnierzy i weteranów oraz kontynuując działania wojenne na Ukrainie.

(...)

Insider poinformował 16 maja, że ​​od 2023 r. w Rosji zarejestrowano 407 firm specjalizujących się w produkcji samolotów, a co najmniej 140 z nich produkuje drony, które rosyjskie siły aktywnie wykorzystują na Ukrainie. Insider poinformował, że co najmniej 60 firm dostarcza komponenty dronów, odsprzedaje drony lub oferuje usługi szkoleniowe w zakresie dronów. Insider poinformował, że te firmy zajmujące się dronami otrzymały 243 miliardy rubli (trzy miliardy dolarów) inwestycji w latach 2023–2024. Kreml, dla porównania, planuje przeznaczyć 277 miliardów rubli (3,1 miliarda dolarów) w ciągu sześciu lat na rozwój energetyki jądrowej. Insider poinformował, że wiele firm produkujących drony dla rosyjskiego wojska fałszywie przedstawia się jako produkujące drony na potrzeby cywilne i rolnicze. Portal Insider, powołując się na rosyjskie media państwowe, poinformował, że rosyjscy producenci dronów nie zrealizowali zamówienia państwowego na 3000 dronów do użytku cywilnego, ponieważ priorytetowo traktowali produkcję dronów do celów wojskowych. 

(...)

Analityk OSINT opublikował zdjęcia satelitarne wykonane między majem 2021 r. a kwietniem 2025 r., które pokazują, że siły rosyjskie usunęły niemal wszystkie pojazdy opancerzone z arsenału Nowej Stanicy w pobliżu Omskiej Wyższej Szkoły Inżynierii Pancernej w mieście Omsk. Analityk ocenił, że w maju 2021 r. w arsenale przechowywano 120 czołgów podstawowych, 89 transporterów opancerzonych, 41 gąsienicowych wozów piechoty i 54 działa przeciwpancerne MT-12. Analityk zauważył, że w kwietniu 2025 r. w obiekcie magazynowym pozostało kilka pojazdów inżynieryjnych i ciężarówek BAT-2. 

(...)

Ukraiński ekspert ds. technologii EW i technologii radiowej, Serhij Beskrestnov, poinformował 16 maja, że ​​rosyjskie siły zwiększyły wykorzystanie nowo opracowanych, nieokreślonych dronów z możliwościami AI na linii frontu na Ukrainie. Beskrestnov stwierdził, że Rosjanie latają tymi dronami od 30 do 50 razy dziennie w trzech kierunkach linii frontu i że rosyjskie siły stale modernizują systemy AI w tych dronach. Beskrestnov stwierdził, że rosyjskie drony AI nauczyły się manewrować w niebezpiecznych obszarach zaledwie w ciągu ostatniego tygodnia, utrudniając działanie ukraińskich dronów przechwytujących. Beskrestnov dodał, że rosyjskie drony oparte na AI mogą swobodnie latać nad autostradami i wykrywać ukraińskie pojazdy wojskowe, ponieważ ukraińskie systemy EW nie są w stanie im obecnie przeciwdziałać. Rosyjski milbloger stwierdził 18 maja, że ​​rosyjskie drony z systemami AI mogą rozpoznawać się nawzajem po unikalnym kolorze skrzydeł drona. Nie jest jasne, czy Beskrestnov odnosi się do bezzałogowych statków powietrznych Tyuvik, czy innych dronów AI.

Rosyjscy deweloperzy podobno zmodyfikowali drony uderzeniowe Shahed, aby pokonać ukraińskie środki przeciwdronowe. Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że rosyjscy deweloperzy ulepszyli silnik dronów Shahed, umożliwiając tym dronom latanie na wysokości trzech kilometrów z prędkością ponad 200 kilometrów na godzinę. Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że ulepszenia silników utrudniają ukraińskim siłom korzystanie z mobilnych grup ogniowych i śmigłowców, zmuszając ukraińskie siły do ​​używania samolotów F-16 do zestrzeliwania dronów Shahed. Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że rosyjskie siły ulepszyły szybowce Shahed, co umożliwiło dronom Shahed nurkowanie z wysokości dwóch kilometrów z prędkością 400 kilometrów na godzinę i pokonanie ukraińskich systemów obrony powietrznej. Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że rosyjskie siły dostosowały mikroelektroniczne komponenty drona Shahed, aby oprzeć się systemom EW dostarczonym przez USA. Rosyjskie siły podobno opracowały algorytm antyspoofingowy dla dronów Shahed i zwiększyły rozmiar głowicy bojowej z 50 kilogramów do 90 kilogramów. Instytut Nauki i Bezpieczeństwa Międzynarodowego (ISIS) ocenił 12 maja, że ​​ogólny wskaźnik trafień rosyjskich dronów Shahed w cele poprawił się od marca 2025 r., z dziewięciu procent w marcu 2025 r. do 18 procent na początku maja 2025 r. ISIS stwierdził, że ogólny wskaźnik trafień rosyjskich dronów Shahed wyniósł 12,5 procent w ciągu ostatnich dwóch i pół miesiąca. /To raczej propaganda - red./

Rosyjscy deweloperzy nadal wprowadzali nowe adaptacje przeciwdronowe i przechwytywacze. Rosyjski milbloger opublikował 14 maja materiał filmowy, w którym twierdzi, że rosyjscy deweloperzy wprowadzili i przetestowali nową modyfikację przenośnego kompleksu kinetycznego Mołot-Britva przeznaczonego do zwalczania dużych wielowirnikowych i stałopłatowych bezzałogowych statków powietrznych o rozpiętości skrzydeł od dwóch do pięciu metrów. Milbloger twierdził, że kompleks może uderzać w cele na wysokości do dwóch kilometrów z prędkością do 200 kilometrów na godzinę i ma maksymalny zasięg trzech kilometrów podczas pościgu za dronem. Milbloger twierdził, że przenośna wersja kompleksu jest wyposażona w głowicę termowizyjną i „3,4-kilogramową amunicję kinetyczną kalibru 100 mm” i może przyspieszać do 265 kilometrów na godzinę. Milbloger twierdził, że kompleks ma również stacjonarne warianty z radiem lub naprowadzaniem laserowym. Stacjonarne wersje mają zwiększony zasięg ognia do 3,5 metra, szybkostrzelność 360 kilometrów na godzinę i wagę 3,5 kilograma. Rosyjscy milblogerzy twierdzili również, że rosyjskie siły użyły przechwytywacza dronów Jelka do ochrony parady „Dzień Zwycięstwa” w Moskwie 9 maja i twierdzili, że rosyjskie siły przechwytują ukraińską amunicję krążącą za pomocą tych przechwytywaczy od co najmniej września 2024 roku. Rosyjski producent dronów VEKTOR ogłosił 15 maja, że ​​rosyjskie siły testowały nowy system przeciwdronowy MANPADS o zasięgu celowania od 1,5 do dwóch kilometrów, promieniu rażenia 10 metrów, maksymalnej prędkości 450 kilometrów na godzinę i wadze 1,2 kilograma. VEKTOR twierdził, że nowy system MANPADS jest niedrogi i lekki, co oznacza, że ​​można go masowo dystrybuować do rosyjskich sił.

understandingwar.org


Prezydent USA Donald Trump na spotkaniu z prezydentem RPA Cyrilem Ramaphosą zaprezentował zrzut ekranu z nagrania Reutersa, twierdząc, że przedstawia masowe zabójstwa białych mieszkańców RPA; w rzeczywistości nagranie pochodzi z Demokratycznej Republiki Konga - podkreśliła agencja.

"To są biali farmerzy, którzy są właśnie chowani" - powiedział Trump w środę podczas spotkania z Ramaphosą w Gabinecie Owalnym, trzymając w ręku artykuł z załączonym zrzutem ekranu.

Agencja przekazała w czwartek wieczorem, że materiał, z którego pochodził zrzut ekranu, został opublikowany 3 lutego i pokazuje pracowników organizacji humanitarnych, którzy niosą worki z ciałami w mieście Goma na zachodzie DRK, gdzie wówczas toczyły się krwawe walki między rządowymi siłami a wspieraną przez Rwandę bojówką M23.

Artykuł z załączonym materiałem wideo Reutersa został opublikowany przez konserwatywny portal American Thinker o konfliktach RPA i DRK. Dziennikarka American Thinker Andrea Widburg odpowiedziała na pytanie dziennikarzy, że Trump "źle zidentyfikował" załączony obrazek w jej materiale.

Operator, który nagrał dla Reutera ten materiał w DRK, Djaffar Al Katanty powiedział, że był w szoku, gdy zobaczył prezydenta USA z jego materiałem. "Przed całym światem prezydent Trump użył mojego nagrania, aby przekonać prezydenta Ramaphosę, że w jego kraju biali ludzie zabijają czarnych" - skwitował.

PAP


CNN zwraca uwagę, że debata o podatkach ma miejsce w obliczu rosnącego długu publicznego Ameryki, który wynosi już 36 bilionów dolarów. Agencja ratingowa Moody's Ratings niedawno obniżyła rating kredytowy USA, właśnie z powodu obaw o dalsze zadłużenie i wysokie koszty jego obsługi.

Choć Biały Dom twierdzi, że republikańska ustawa pomoże zmniejszyć dług poprzez cięcie wydatków, zarówno Moody's, jak i Komitet ds. Odpowiedzialnego Budżetu Federalnego ostrzegają, że ustawa ta znacznie zwiększy dług krajowy – o szacunkowe 3,3 biliona dolarów w ciągu dekady, a nawet 5,2 biliona dolarów, jeśli tymczasowe przepisy staną się stałe. CBO szacuje, że wpływ ustawy na dług krajowy będzie jeszcze większy i wyniesie 3,8 biliona dolarów.

PAP


Co mogą zrobić sądy, skoro administracja Trumpa otwarcie sprzeciwia się ich decyzjom? Dysponują mocą uznawania takiego postępowania za obrazę sądu, co w praktyce oznacza, że sędziowie mogą nakładać kary lub wręcz skazywać na karę więzienia kolejnych prawników Trumpa, postępując w górę ich hierarchii, aż do administracji federalnej - wyjaśnia autor.

Jednak w Kongresie trwa obecnie debata nad nową ustawą podatkową Trumpa, nazywaną „One Big Beautiful Bill Act”; w czwartek nad ranem głosami Republikanów przyjęła ją Izba Reprezentantów.

W tekście ustawy ukryta jest klauzula, która głosi, że wobec administracji federalnej "żaden sąd w Stanach Zjednoczonych nie może wykorzystać przyznanych (mu) funduszy, aby wprowadzić w życie decyzję o obrazie sądu za niezastosowanie się do nakazu sądowego" - relacjonuje Reich.

"Tłumaczenie: żaden sąd federalny nie może nadać mocy decyzji o obrazie sądu" - wyjaśnia dalej autor. Sądy muszą bowiem dysponować funduszami, by w ogóle funkcjonować.

Dziekan wydziału prawa Uniwersytetu Kalifornii, prof. Erwin Chemerinsky ocenił, że bez tego rodzaju władzy sądów "wyroki sędziów są bez znaczenia i mogą być ignorowane".

PAP


Południowokoreańskie ministerstwo obrony zdementowało w piątek doniesienia dziennika "Wall Street Journal" dotyczące rozmów z Pentagonem na temat możliwości redukcji sił zbrojnych USA w Korei Południowej (USFK).

Dziennik informował, że administracja prezydenta USA Donalda Trumpa rozważa wycofanie około 4,5 tys. żołnierzy z liczącego 28,5 tys. personelu USFK oraz ich relokację do innych baz w regionie Indo-Pacyfiku, w tym na Guam.

"USFK, jako główna siła sojuszu Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, wspólnie z południowokoreańskim wojskiem, przyczyniło się do pokoju i stabilności na Półwyspie Koreańskim i w regionie, utrzymując solidną wspólną postawę obronną oraz odstraszając inwazję i prowokacje Korei Północnej" - przekazało ministerstwo. Korea Południowa będzie kontynuować współpracę z USA w celu utrzymania silnej wspólnej postawy obronnej, aby odstraszyć Koreę Północną - dodano.

Rzecznik Pentagonu w rozmowie z południowokoreańską agencją Yonhap również zaznaczył, że nie ma żadnych komunikatów dotyczących ewentualnej redukcji USFK.

Według południowokoreańskich mediów spekulacje o redukcji pojawiają się w kontekście dążenia Waszyngtonu do "strategicznej elastyczności" USFK, aby skupić się ich działania na odstraszaniu Chin w związku z intensyfikacją aktywności militarnej w regionie Indo-Pacyfiku, a nie jedynie na zagrożeniach ze strony Korei Północnej, oraz toczących się dyskusji na temat podziału kosztów utrzymania wojsk.

W październiku ub.r. Seul i Waszyngton podpisały umowę o podziale kosztów, na mocy której Korea Płd. zapłaci 1,52 biliona wonów (ok. 1,1 mld dolarów) w 2025 r., co stanowi wzrost o 8,3 proc. w porównaniu do 2024 r.

PAP


Ministerstwo Bezpieczeństwa Krajowego (DHS) ogłosiło w czwartek, że odebrało Uniwersytetowi Harvarda prawo do przyjmowania zagranicznych studentów w związku z odmową przekazania materiałów, dotyczących studentów uczestniczących w protestach. Decyzja zabrania też dalszej nauki na uczelni przyjętym już studentom.
O decyzji poinformowała szefowa resortu Kristi Noem.

"Ta administracja pociąga Harvard do odpowiedzialności za podsycanie przemocy, antysemityzmu i współpracę z Komunistyczną Partią Chin na terenie kampusu" - napisała na platformie X, dodając że możliwość przyjmowania zagranicznych studentów - którzy płacą większe czesne - jest "przywilejem, a nie prawem. "Harvard miał wiele okazji, aby zrobić to, co słuszne. Odmówił (...) Niech to będzie przestrogą dla wszystkich uniwersytetów i instytucji akademickich w całym kraju" - zaznaczyła.

W oficjalnym oświadczeniu DHS napisano również, że władze Harvardu "stworzyły niebezpieczne środowisko kampusu, pozwalając antyamerykańskim, proterrorystycznym agitatorom na nękanie i fizyczne ataki na osoby, w tym wielu żydowskich studentów", a także, że uczelnia "angażowała się w skoordynowaną działalność z KPCh, w tym goszczenie i szkolenie członków paramilitarnej grupy KPCh współwinnej ludobójstwa Ujgurów".

W liście do uczelni resort zarzucił Harvardowi odmowę przekazania materiałów, dotyczących wszelkich potencjalnie nielegalnych zagranicznych studentów, ich niebezpiecznych zachowań, kartotek dyscyplinarnych, a także ich uczestnictwa w protestach. DHS dało jednocześnie uczelni 72 godziny na przesłanie odpowiednich danych, by mogła w przyszłym roku akademickim nadal gościć i przyjmować zagranicznych studentów.

Odpowiadając na decyzję, uczelnia uznała w oświadczeniu działania DHS za nielegalne i oznajmiła, że pozostanie "w pełni oddana utrzymaniu zdolności Harvardu do przyjmowania studentów i naukowców z zagranicy, którzy pochodzą z ponad 140 krajów i niepomiernie wzbogacają uniwersytet i kraj".

Studenci zagraniczni są jednym z największych źródeł przychodów dla wielu czołowych amerykańskich uczelni. Czesne na Harvardzie - to około 60 tys. dolarów za semestr, choć studenci z rodzin zarabiających poniżej 200 tys. USD rocznie mogą liczyć na pomoc finansową. Według danych uczelni 27 proc. obecnych studentów to obcokrajowcy.

Kara dla uniwersytetu jest kolejnym działaniem administracji Trumpa, wymierzonym w elitarną uczelnię. Wcześniej władze odebrały jej 9 mld dolarów dotacji na badania w związku z odmową żądania wprowadzenia reform, w tym zapewnienia ideologicznej równowagi wśród studentów i wykładowców. Władze Harvardu zaskarżyły te decyzje do sądu, zarzucając ingerencję w autonomię uczelni.

PAP