środa, 23 września 2020


"Badania pokazały, że koncerny używają dobrowolnych inicjatyw, np. zobowiązania do recyklingu czy oczyszczania oceanów, jako taktyk mających odwrócić uwagę konsumentów i rządów od problemu, podczas gdy za kulisami energicznie lobbują za opóźnieniem i rozmyciem ambitnych przepisów" ograniczających zanieczyszczenie - czytamy w prezentacji raportu.

Przygotowany przez organizację pozarządową z siedzibą w Holandii i opublikowany w zeszłym tygodniu dokument bada firmy w 15 krajach świata. Krytykuje m.in. dobrowolne inicjatywy konkretnych firm i stowarzyszeń branżowych zmierzające do ograniczenia stosowania plastikowych opakowań, ich przetwarzania czy wprowadzanie alternatywnych materiałów. Zdaniem autorów publikacji te zobowiązania są w większości nieadekwatne do skali zagrożenia, nieprzejrzyste, a często kończą się na samych zapowiedziach i nie są realizowane.

I tak np. wielkie koncerny naftowe i chemiczne przeznaczyły na rzecz "Sojuszu na rzecz wyeliminowania odpadów plastikowych" 1,5 mld dolarów. Badanie przypomina jednak, że w latach 2010-2017 firmy te wydały na nowe instalacje petrochemiczne 186 mld dolarów i nadal inwestują znaczne sumy w rozbudowywanie możliwości produkcji plastiku.

Według raportu liczne inicjatywy tego typu pomagają koncernom w budowie wizerunku firm odpowiedzialnych za środowisko, ale nie zmniejszają fali zanieczyszczającego świat plastiku.

Autorzy dokumentu zaznaczyli, że z drugiej strony mało znane, nienagłaśniające swoich działań organizacje lobbingowe przeprowadzają akcje mające opóźnić i osłabić wprowadzenie w życie już uchwalonych praw związanych z ochroną środowiska oraz zapobiec powstawaniu nowych.

(...)

Badanie zwraca uwagę, że takim działaniom towarzyszą kampanie mające odwrócić uwagę od producentów tworzyw sztucznych, którzy zdaniem autorów opracowania ponoszą największą odpowiedzialność za kryzys związany z zanieczyszczeniem plastikiem. Poprzez fałszywe organizacje ekologiczne prowadzone są akcje mające przerzucić odpowiedzialność na konsumentów - czytamy w raporcie.

Najwięcej plastikowych opakowań na świecie w 2020 r. zużyje Coca-Cola - 2,9 mln ton, na potrzeby Pepsico wyprodukuje się ich 2,3 mln ton, a Nestle - 1,7 mln ton - wylicza analiza. Pośród koncernów najbardziej przyczyniających się do produkcji plastiku znajdują się jeszcze: Danone, Procter&Gamble, Unilever, Colgate-Palmolive i Mars.

forsal.pl

Swoją przygodę z energią jądrową konglomerat państw socjalistycznych rozpoczyna od elektrowni w Obnińsku – tzw. „mieście nauki” zlokalizowanym ok. 100 km od Moskwy. To tam 26 czerwca 1954 r. włączony został do systemu pierwszy (feralny technologicznie jak się finalnie okazało) lekkowodny, wrzący reaktor RBMK. I choć kolejny blok powstał dopiero 10 lat po pierwszym, to od połowy lat 60. było już górki. W latach 1967-1986 na terenie ZSRR powstało 25 nowych reaktorów. Tak rozkręcała się ta machina, a naukowcy z Instytutu Kurczatowa – którego imię pochodziło od twórcy reaktora RBMK, czołowego sowieckiego fizyka jądrowego, Igora Kurczatowa – już pracowali nad kolejnymi nowinkami technologicznymi.

Peany na cześć radzieckiej myśli technicznej regularnie wypisywała w swoich biuletynach IAEA. W artykule opublikowanym w 1982 r. mogliśmy np. przeczytać, że „zarówno osiągnięte wyniki, jak i plany dla dalszego rozwoju energetyki jądrowej w ZSRR (…) są imponujące”. Na początku lat 80. sowieci rysowali ambitne zamiary rozwoju w tej dziedzinie. Do końca dekady łączna zainstalowana moc we wszystkich republikach miała sięgać 100 GW – ponad 60 GW więcej niż 10 lat wcześniej. W 1985 r. atom odpowiadał za 10% rosyjskiego zapotrzebowania. I przypuszczalnie dążenia te udałoby się zrealizować, gdyby nie pewien słynny wypadek… 

(...)

Po katastrofie, rosyjska energetyka atomowa zdecydowanie wyhamowała. Od tej chwili system, który opierał się w przeważającej mierze na tym zasilaniu wygasił cztery reaktory, a z dwudziestu planowanych zrezygnowano. Przez kolejną dekadę przyłączył tylko jeden blok, w elektrowni smoleńskiej. Przyczyną takie obrotu spraw był zdecydowany sprzeciw społeczny, którym na przełomie lat 80. i 90. politycy rosyjscy zaczęli się przejmować. Dodatkowym utrudnieniem dla przemysłu atomowego stała się pierestrojka. W rezultacie przemian ustrojowych obcięto wszelkie fundusze na badania naukowe nad energią jądrową oraz programy rozwoju tej dziedziny. Przyszłość atomu, w osłabionej rozpadem Związku Radzieckiego Rosji, nie rysowała się w kolorowych barwach. Do czasu aż władzę w kraju objął Władimir Putin.

W okresie istnienia ZSRR organem odpowiedzialnym za politykę w zakresie energetyki jądrowej było Ministerstwo Budowy Średnich Maszyn. Po upadku bloku socjalistycznego przechodziło różne zmiany instytucjonalne, a finalnie od listopada 2007 r. instytucja została przekształcona w rosyjski koncern państwowy Rosatom. Władimir Putin jako ówczesny prezydent Rosji, chcąc realizować własną wizję polityki energetycznej podporządkował sobie tego kolosa (360 spółek zależnych) i nadal ma zasadniczy wpływ na kierunki działania tej organizacji. Służąc mu jako narzędzie do budowy pozycji Rosji na arenie międzynarodowej napompował Rosatom do niespotykanych wcześniej rozmiarów wyposażając spółkę w różne instrumenty i zaufanych ludzi, takich jak wieloletni prezes koncernu i były premier Rosji, Siergiej Kirijenko.

(...)

Coraz częściej pojawiające się sygnały o możliwości porzucenia realizacji sztandarowego projektu Gazpromu Nord Stream 2, spadające ceny coraz bardziej dostępnego w świecie gazu czy spadki na rynku ropy naftowej uderzające bezpośrednio w budżet państwa powodują, że Rosjanie muszą na poważnie rozważyć poszukiwanie dodatkowych źródeł dochodów w innych segmentach przemysłu energetycznego.

Rozwiązaniem może być przemysł atomowy. W ostatnich latach Rosatom wyeksportował za granicę ponad 30 elektrowni zlokalizowanych w 12 różnych krajach. Rosja wykorzystuje je jako sposób zacieśniania więzi z innymi rynkami wschodzącymi bez tradycji w dziedzinie pokojowego atomu oraz z krajami BRICS. Reaktory, które zostały zaprojektowane i zbudowane przez inżynierów spółki powstały w Indiach, Iranie i Chinach. Obecnie poza Azją Rosatom podpisał umowy na budowę reaktorów na Białorusi, na Węgrzech – po dwa w każdym kraju, w Egipcie, Turcji – po cztery i jeden Finlandii. W Chinach spółka weźmie udział w budowie czterech reaktorów, ale niewielka kwota kontraktu wskazuje, że rosyjska korporacja państwowa odgrywa tam jedynie skromną rolę.

energetyka24.com