piątek, 1 listopada 2024




Niedawno pojawiły się przykładowo informacje o sponsorowaniu wojny w Ukrainie przez Michaiła Fridmana. Wiadomo jednak, że najbardziej zasłużonymi na tym polu oligarchami byli nieżyjący już Jewgienij Prigożyn (którego Putin określił jako „rosyjskiego Sorosa”) oraz Małofiejew, nazywany (w kontraście do Prigożyna) „rosyjskim anty-Sorosem” i – ze względu na powiązania z hierarchami kościelnymi – „prawosławnym oligarchą”. 

Pierwszy z nich zorganizował słynną „farmę” trolli, a także jedną z najgłośniejszych firm najemniczych – Grupę Wagnera. Działająca od 2013 r. Agencja Badań Internetowych, znana jako petersburska „farma” trolli, dysponowała miesięcznym budżetem w wysokości 1 mln euro przeznaczonym na powielanie rosyjskiej propagandy wojennej oraz rozprzestrzenianie fake newsów radykalizujących postawy społeczne i polityczne.

Drugi zasłynął jako mecenas organizacji proxy, które używają zarówno „klasycznych”, jak i cyfrowych środków  aktywnych. Założył ośrodek analityczny „Katehon” (w jego radzie nadzorczej zasiada m.in. Dugin) oraz stowarzyszenie edukacji historycznej „Dwugłowy Orzeł”, jest też wiceprzewodniczącym Wszechświatowego Soboru Narodu Rosyjskiego. W 2015 r. odrestaurował pomnik Katarzyny II w Symferopolu, buduje również dwa parki tematyczne gloryfikujące rosyjską historię (w Moskwie i w Jałcie na Krymie). Działalność „charytatywną” finansuje za pośrednictwem Funduszu św. Wasilija Wielkiego. W 2014 r. sponsorował z niego ultrakonserwatywne prorosyjskie ruchy prawicowe w Europie – Austriacką Partię Wolności, bułgarską nacjonalistyczną Atakę, francuski Front Narodowy. W Republice Serbskiej wsparł prorosyjskiego prezydenta Milorada Dodika i wysłał służby bezpieczeństwa w mundurach kozackich na jego reelekcję. Wspomógł nieudany zamach stanu w Czarnogórze w 2016 r. Od 2014 r. przeciwko Małofiejewowi toczy się wszczęte przez Ukrainę postępowanie karne: oskarżono go o wspieranie separatyzmu i przekazywanie środków nielegalnym formacjom zbrojnym – był on formalnym pracodawcą Aleksandra Borodaja, pierwszego „premiera” samozwańczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DNR), oraz Igora Girkina, jej byłego „ministra obrony”.

Cyfrowe środki aktywne rozwija za pośrednictwem grupy medialnej Cargrad, założonej w 2015 r., aby wspierać informacyjnie rosyjskie działania w Donbasie. Wcześniej, od 2011 r., autoryzował powstanie wspomnianej już Ligi Bezpiecznego Internetu (LBI) – organizacji okołorządowej wspomagającej w praktyce cenzurę Runetu. Jej organem założycielskim był Fundusz św. Wasilija Wielkiego. Małofiejew jako pierwszy zajął fotel prezesa zarządu LBI, a przewodniczącym jej rady nadzorczej został doradca prezydenta Szczegolew. Początkowo stowarzyszenie miało się zajmować monitoringiem stron propagujących ekstremizm, homoseksualizm, pornografię dziecięcą i pedofilię, lecz szybko okazało się, że przydaje się też jako platforma rozpowszechniająca treści odpowiednie z punktu widzenia władz i zwalczająca te niekorzystne dla rządzących.

(...)

W 2022 r., po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę, LBI skoncentrowała się na wykrywaniu antywojennych wpisów. Zaskarżyła Wikipedię o rozpowszechnianie „fejków” i zażądała usunięcia haseł „Rzeź w Buczy” czy „Ostrzał szpitala w Mariupolu”. Ambicją nowej dyrektorki stowarzyszenia stało się nie tylko „oczyszczenie” rosyjskiego internetu z antykremlowskich przekazów, lecz także wychowanie młodego pokolenia w duchu putinizmu. Ewidentnie w związku z agresją na Ukrainę LBI zreorganizowano: dotychczasowi sponsorzy – operatorzy łączności i komunikacji cyfrowej (Rostelekom, Megafon, Wympiełkom, MTS) oraz firmy informatyczne (m.in. Kaspersky Lab) opuściły ją w lutym 2022 r.77 W efekcie jej status uległ zmianie: obecnie przedstawia się ona jako organizacja „założona w 2011 r. przy wsparciu MSW, Ministerstwa Łączności oraz Komitetu Dumy ds. Rodziny, Kobiet i Dzieci”, co de facto oznacza, że będzie finansowana z funduszy państwowych.

Jolanta Darczewska - Zawładnąć umysłami i urządzić świat


W rozmowach z tymi, którzy chcą iść na wojnę, można usłyszeć jeszcze jeden powód ich decyzji. To nadzieja, że uda im się w życiu choć coś osiągnąć, osiągnąć chociaż jeden cel. „Większość ich motywacji bierze się z faktu, że są przegrani” – mówi jeden z pracowników socjalnych ośrodka. — Dla nich przeżycie wojny to jeden z niewielu celów w życiu, które można faktycznie osiągnąć. Tak mówią: mam 35 lat, jestem kompletnym frajerem, to moja ostatnia szansa”.

(...)

Psychologowie nazywają ten problem „przegranym społecznym”, „pragnieniem przynajmniej pewnego sukcesu narzuconego przez społeczeństwo patriarchalne”, „pragnieniem samorealizacji, gdy nie ma innych wind społecznych”. „Ludzie w mediach społecznościowych mają kult osiągnięć i uważamy, że każdy, kurwa, odnosi sukces. Ale twarda rzeczywistość życia w Rosji i na świecie jest taka, że wszystko jest kompletnym bałaganem. I to wydaje się normalne” – mówi jedna z pracownic socjalnych. - Można się totalnie osrać, za dużo wypić, rozleniwić się, schrzanić, nie wyszło wam w związku, nie macie rodziny, leżycie latami i gracie na komputerze. A potem proponują ci – czy chcesz zagrać w inną grę? Istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nienormalnie. Ale jednocześnie będziesz miał pieniądze, zawód, status, szacunek i uwagę społeczeństwa. I oczy im się świecą.”

(...)

Pracownicy punktu selekcji na Timiryazevskiej mówią, że prawie połowa osób chcących podpisać kontrakt w Moskwie odbywała karę w koloniach pod różnymi zarzutami, od rabunku w latach 90. po sprzedaż narkotyków w latach 20. Dla wielu z nich służba i stopień wojskowy są sposobem na naprawienie „błędów młodości”. „Usunięcie piętna bycia przestępcą to bardzo silna motywacja” – mówi jeden z prawników pracujących w ośrodku. „Tak mówią: nie chcę, aby mój termin był problemem dla moich dzieci”. Dokończenie wyroku to dla nich bzdura, ale wykreślenie karalności jest dla nich bardzo fajne. A co jeśli moje dzieci będą chciały służyć w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych? Oznacza to, że postrzegają swoją poprzednią decyzję jako błędną, ale teraz chcą, aby wszystko było prawidłowe. Właściwą rzeczą jest iść na wojnę.

(...)

Victor jest weteranem drugiej wojny czeczeńskiej. „Nie jestem w tym dla pieniędzy. Żona płacze, ale chyba muszę już iść. To nie młodzi ludzie mają walczyć. No bo dlaczego ja tu jeszcze siedzę, starszy pan, a tam walczą młodzi, którzy kobiet jeszcze nawet nie widzieli...” Trzy pytania później okazuje się, że syn Wiktora spędził na wojnie siedem miesięcy, wrócił i popełnił samobójstwo. Powiesił się za miastem, po przesłaniu żonie geolokalizacji. Została z dwójką dzieci – trzecioklasistą i dziesięciomiesięcznym chłopcem. „No cóż, pochowałem go i postawiłem pomnik. I tak pójdę.

(...)

Siergiej Waleriewicz, sklepikarz, dziewięć lat nauki. „Dlaczego podpisuję umowę? Pojechało tam wielu znajomych, a ja byłem z nimi dla towarzystwa. Czy mam uczucia patriotyczne? Nie, nie, po prostu mam wielu znajomych i jestem z nimi dla towarzystwa. Ostatni raz piłem alkohol wczoraj. Rozumiem ryzyko, rozumiem wszystko. Dosłownie codziennie czytam o stratach. Co zrobię po powrocie? Tak, nie wiem, czy wrócę, czy nie... No cóż, mam dzieci, mam rodzinę... Żonie to nie przeszkadza...”

(...)

Vadim jest zastępcą brygadzisty w fabryce, pracuje za 50 tysięcy rubli miesięcznie. „Zamierzam poprawić się finansowo, a nie zabijać ludzi. Mam nadzieję, że uda nam się to zrobić w ciągu roku lub półtora i wrócimy”.

Nikołaj ma troje dzieci - dwa lata, trzy lata i pięć lat. „Nic mnie tu nie trzyma” – mówi ojciec wielu dzieci. „Naprawdę muszę się tam dostać”. Mam pełną świadomość, że mogą mnie tam zabić. Mój przyjaciel już tam poszedł. To motywujące, że te działania wojskowe już mają miejsce w Rosji, chciałbym, żeby to się szybko skończyło”.

(...)

Walery Pawłowicz swój pierwszy kontrakt podpisał w 2016 roku, następnie pracował na budowie, potem w taksówce, a potem znowu na budowie. „Nastąpił przełom w obwodzie kurskim - i zdecydowałem się pojechać. Wydaje mi się, że mam doświadczenie i doskonale zdaję sobie sprawę z pełnej skali ryzyka? Wątpię. Gdybym był bardziej świadomy, nie kręciłbym się teraz tutaj.

Ale moim pierwszym problemem są finanse. No cóż, niektórym może się to wydawać śmieszne, ale ja naprawdę kocham swoją ojczyznę. Czy uważam, że wojna jest sprawiedliwa? Nie wiem, to się już zaczęło... Moim zdaniem można było to zrobić, ale ktoś tam wie lepiej ode mnie, ja wiem mniej... Ale skoro to się stało, to trzeba dobrnąć do końca, ale tego nawet jeszcze nie widać...Chciałbym wrócić”.

(...)

Instalator Ivan nie ukrywa, że chce zarabiać więcej. „Co sądzę o wojnie? Tak, nawet o tym nie myślałem. To krok polityczny i nie do mnie należy o tym decydowanie. Może sprawiedliwe, może niesprawiedliwe. Ale pensje w Rosji są niewielkie, wydaje się, że jesteś wykształcony i oczytany, pracujesz, ale nie ma pieniędzy. Gdybym w czasie pokoju zarabiał 200 tysięcy, nie poszedłbym na żadną wojnę. Ale to nie my zarządzamy pieniędzmi w kraju. Są ludzie, którzy podejmują za nas decyzje, to nie zależy od nas. Czy poszedłem na wybory? Byłem tam kilka razy. Ostatnim razem głosowałem na Putina.

(...)

Sklepikarz Dmitry wypił wczoraj Bałtyckie „zero” i butelkę wódki. Jego brat jest już na wojnie, ale nie ma własnego mieszkania, a z siostrą pokłócił się: „Wyrzuciła mnie i nie ma w ogóle gdzie mieszkać”.

(...)

Inną przyczyną odmowy jest poważne uzależnienie od narkotyków, zauważalne podczas rozmowy kwalifikacyjnej i sprawdzane przez psychiatrę. Patrzą też na tatuaże. Do centrum nie przychodzą osoby z modną obfitością wzorów na ciele; większość kandydatów ma jeden lub dwa tatuaże wykonane w wojsku lub w strefie. Gwiazdy, rozeta, „Cały świat jest u moich stóp” po łacinie, „Tylko Bóg ma prawo mnie sądzić”. Podczas gdy „Wierstka” komunikowała się z tymi, którzy chcieli podpisać kontrakt, do centrum przyszedł jeden mężczyzna ze swastyką na nodze, a drugi z numerami 14/88 na ramieniu. „Myśleliśmy, żeby im odmówić” – przyznaje jeden z pracowników. „Ale obaj byli już w Północnym Okręgu Wojskowym, obaj służyli w Wagnerze, przywieźli medale za schwytanie Bachmuta i fotografie”.

(...)

Jak przyznają sami pracownicy centrum, ich zadaniem jest wysłanie wszystkich na wojnę. „Jeszcze nikomu nie odmówiłem, powiem tak. Dlaczego? Cóż, wydaje mi się to dziwne, ktoś chce umrzeć za Putina, dlaczego mam go powstrzymywać? Odwrotnie. Widzę kogoś, kto chce umrzeć. Byłoby dziwnie, gdybym powiedział: nie, idź do pracy jako ochroniarz”.

verstka.media