– Pomimo tego, że Rosja dostarczyła Ukrainie tysiące sztuk pozostawionego sprzętu, ukraińscy frontowcy twierdzą, że żołnierzom krytycznie brakuje ciężkiej broni. Czy można powiedzieć, że przekazanie zachodnich czołgów, samolotów i kolejnych systemów ciężkiej artylerii jest tylko kwestią czasu?
To nie ulega wątpliwości. Nawet sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział, że kiedy Rosja zaanektuje terytorium Ukrainy i oświadczy, że to NATO rzekomo ją atakuje, Sojusz odpowie zwiększeniem dostaw broni. Wezwał też innych członków aliansu do rozpoczęcia produkcji broni u siebie, by przekazywać ją Ukrainie.
Należy rozumieć, że mobilizacja jest eskalacją wojny ze strony Putina. On przenosi ją na wyższy poziom. Oczywiście nowa runda konfliktu wymaga nowej jakości i ilości zaopatrzenia. Generalnie Zachód nie uwierzył w blef Putina, który próbował zastraszyć go mobilizacją. Ważne jest to, że gdyby Rosja chciała przygotować siły bojowe – to już latem zaczęłaby przygotowywać infrastrukturę do mobilizacji, czego w zasadzie nie zrobiła. To jest bardzo duży blef.
Co do braku uzbrojenia. W wojnie o takiej skali zawsze brakuje broni. Jeśli jutro dadzą pięć HIMARSów, to będzie ich mało. Jak dadzą sto – to znowu będzie za mało. Bo nie wdrożysz ich jakościowo – do tego potrzeba więcej ludzi, szkoleń itp. Wojna na taką skalę to wojna gospodarek i przemysłów – kto będzie produkował bardziej zaawansowaną broń, która może niszczyć wrogów na odległość. Broń musi nieustannie napływać. Daj tysiąc pojazdów opancerzonych – świetnie, daj kolejne dwa tysiące. I tak dalej, aż do zakończenia wojny, aż wszystkie terytoria zostaną deokupowane.
(...)
– Rosyjskie wojska zaczęły ostatnio aktywnie wykorzystywać dostarczane przez Iran drony kamikadze Shahed-136. Co sobą reprezentują i jakie zagrożenie stanowią dla ukraińskiego wojska?
Irańskie drony Shahed-136, które Rosjanie nazwali Gierań-2 wykonywane są pół-chałupniczo, nawet nie na taśmociągach – z wykorzystaniem technologii podwójnego zastosowania. Pozwolę sobie przypomnieć, że Iran jest objęty sankcjami od dziesięcioleci. Ma dosłownie dwusuwowy silnik przypominający ten od skutera. Sam dron jest dość dużym celem, jest powolny (max. 200 km/h), bardzo głośny – naprawdę buczy jak skuter na niebie – i nie manewruje. W przypadku wykrycia celu, stosunkowo łatwo jest go zestrzelić.
Groźny jest dlatego, że jest tam 15-20 kilogramów materiałów wybuchowych. Jeśli taki dureń gdzieś poleci i wybuchnie, to będzie to kłopotliwe. Poza tym nie jest groźny – nie manewruje, łatwo go zauważyć po prostu patrząc, nie trafia w cele ruchome, tylko stacjonarne. Technologia jest tak naprawdę bardzo prymitywna. Iran szuka jednak rozwiązań militarnych, które będą prymitywne i tanie, ale skuteczne. Teheran zresztą nie przyznał się oficjalnie do przekazania Rosji dronów. Ale to jest zrozumiałe dla każdego.
W przypadku Shahedów trzeba zrozumieć jedną rzecz. Moskwa mogła dostać od 50 do maksymalnie 300 takich maszyn. Iran nie jest w stanie wytłuc ich tysiącami.
(...)
– Kilka dni temu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział, że jest „zszokowany brakiem pomocy ze strony Izraela”. Tymczasem irańskie drony, według ukraińskiego wywiadu, zostały niedawno wystrzelone w kierunku chasydów w Umanie.
Są informacje, że antydronowe technologie izraelskie dostały się na Ukrainę przez USA i Polskę. Jerozolima była tego świadoma i nie sprzeciwiała się temu. Pojawiło się oficjalne oświadczenie, że Jerozolima nie uzna tzw. referendów i aneksji terytoriów ukraińskich. Stanowisko władz jest jednoznaczne – Izrael popiera integralność terytorialną Ukrainy. Do kraju na leczenie przybyli ostatnio ciężko ranni ukraińscy żołnierze, w większości kalecy. Izrael przyjął ich na ciężkie programy rehabilitacyjne i protetyczne. Oprócz publicznie ogłoszonych projektów, zachodzą różne zakulisowe procesy. Wiemy, że Izrael sprzedaje wszelkiego rodzaju nieśmiercionośne systemy: nawigacyjne, komunikacyjne, termowizory, optykę. Moje osobiste zdanie jest takie, że Izrael powinien bardziej wspierać Ukrainę. Mam nadzieję, że obecna pomoc na tym się nie skończy.
Wołodymyr Zełenski z kolei mówił o oficjalnym stanowisku Izraela. I tak właśnie jest – oczywiście Izrael nie zachowuje się jak władze Polski czy państw bałtyckich. Wynika to z wielu czynników – wyborów w Izraelu, wewnętrznej sytuacji politycznej, zmiany rządu, któremu zwyczajnie nie starcza czasu na Ukrainę, a także kwestii dotyczącej Rosji – która może grać kartą palestyńską, Hezbollahu i Iranu.
belsat.eu