środa, 21 grudnia 2016


„Inwestorzy to ludzie, którzy mają więcej pieniędzy niż czasu. Pracownicy to ludzie, którzy mają więcej czasu niż pieniędzy. Przedsiębiorcy to coś pomiędzy tymi dwiema kategoriami. Start-upy zakłada się wyłącznie za cudze pieniądze. Marketing jest jak płatny seks – tylko frajerzy go kupują. Nie ma zasad, jest tylko prawo. Sukces wybacza wszystkie grzechy”. W tych kilku prostych zdaniach, w których Martinez scharakteryzował kapitalizm Krzemowej Doliny, zawiera się także niemal cała fabuła jego książki.

Krzemowa Dolina Martineza pełna jest „chaos monkeys”, czyli małpek chaosu. Terminem tym określa się narzędzie do testowania wytrzymałości stron internetowych w obliczu awarii serwerów. Według Martineza całe środowisko przedsiębiorców i naukowców zgromadzone w okolicach Palo Alto, Mountain View i Santa Clara to jedno wielkie stado takich zwierzątek, które karmione przez fundusze inwestycyjne testują bez przerwy wytrzymałość niemal wszystkich branż po kolei – medialnej (Facebook, Twitter), transportowej (Uber), hotelowej (Airbnb).

obserwatorfinansowy.pl