niedziela, 6 listopada 2022


Do wydarzeń ostatnich lat, przede wszystkim do agresji na Ukrainę, Rosja była znacznie bardziej demokratyczna i wolnościowa niż Chiny – co nie znaczy: demokratyczna i wolna. Przez trzy ostatnie dekady stanowiła intrygującą mieszankę restrykcji i swobód nachodzących na siebie w nieoczywisty sposób. System rosyjski opierał się na spersonalizowanych rządach, połączeniu władzy z własnością, imitacji zachodnich instytucji, postideowej postawy nazywanej pragmatyzmem, przekupywaniu, a następnie zastraszaniu społeczeństwa, prześladowaniu opozycji (początkowo umiarkowanie, następnie mocno) i pretensjach do bycia mocarstwem. Po klęsce lat dziewięćdziesiątych, a następnie imponującym wzroście gospodarczym na początku XXI wieku, dającym stabilność i względny dobrobyt części mieszkańców (głównie z wielkich miast i ośrodków związanych z przemysłem wydobywczym), z czasem Federacja Rosyjska (FR) zaczęła popadać w neobreżniewowski zastój, charakteryzujący się nieudolną modernizacją (złośliwi mówią: "demodernizacją"), zacofaniem i korupcją.

(...)

Reformując Chiny, od początku skupiono się na bazie, stawiając na wzrost gospodarczy za wszelką cenę i radykalnie zmniejszając w życiu społecznym rolę ideologii. Dano ludziom żyć w zamian za nieinteresowanie się polityką. Nieliczni, jak studenci na Tiananmen, nierozumiejący zasad tego niepisanego układu, zapłacili wysoką cenę. Większość jednak chętnie go zaakceptowała, ciesząc się z bezprecedensowych możliwości robienia tego, co ponoć Chińczycy lubią najbardziej: zarabiania pieniędzy, dbania o rodzinę i cieszenia się przyjemnościami. Było to możliwe dzięki fenomenalnemu wzrostowi gospodarczemu, do którego partia przyczyniła się, tworząc przyjazne środowisko biznesowe i dość sprawną administrację. Przede wszystkim zaś nie przeszkadzała w rozwoju, pozwalając ludziom się bogacić i sama na tym korzystając.

Modernizacja Państwa Środka przebiegła z wykorzystaniem zewnętrznych wzorców (na przykład system prawny został stworzony na podstawie niemieckiego, a narodowe koncerny powstały na wzór koreańskich czeboli). W efekcie Chiny stały się nowoczesnym, sprawnym państwem, znacznie lepiej zarządzanym i dynamiczniejszym niż Rosja, umiejącym lepiej odpowiadać na wyzwania czasów. Od momentu dojścia do władzy Xi Jinpinga następuje jednak ponowny, niewidziany od epoki Mao Zedonga powrót do totalitaryzmu i kultu jednostki. Xi reideologizuje zarówno partię, jak i państwo, mając nadzieję na przekształcenie kraju na swoją modłę. Na razie nie odbiło się to znacząco na chińskim skoku cywilizacyjnym, choć czas pokaże, co będzie dalej.

(...)

W warunkach ogromnych różnic między Rosją a Chinami związek Niedźwiedzia ze Smokiem jest dość nieoczywisty, zdaje się wręcz nienaturalny. A jednak funkcjonuje, przynajmniej na razie. Dzieje się tak, gdyż, parafrazując Mao, sprzeczności rosyjsko-chińskie są nieantagonistyczne, nie podważają istoty związku niedźwiedzio-smoczego. Nie powodują na razie istotnych konfliktów. Moskwa i Pekin są w stanie umiejętnie neutralizować napięcia i minimalizować różnice. Przez ostatnie trzy dekady Rosjanie i Chińczycy nauczyli się z nimi żyć. Dotarli się.

Aż do ostatniej dekady stosunki rosyjsko-chińskie stanowiły niemal wyłącznie domenę elit politycznych obu państw. Rosyjskie i chińskie masy wciąż podchodziły do siebie z rezerwą, wcale się dobrze wzajemnie nie znając i nie żywiąc do siebie wielkiej sympatii. Wprawdzie nikt już dziś, przynajmniej w przestrzeni publicznej, nie mówi w Chinach o Rosjanach jako o "włochatych barbarzyńcach" (lao maozi) z północy, a w Rosji nie przyrównuje się już Chińczyków do azjatyckich hord, powstały jednak nowe stereotypy.

Chiny postrzegają Rosję jako państwo chaosu i bałaganu, źle zarządzane, ale mające surowce, wielkie terytorium i broń nuklearną, potrafiące przy tym walczyć o swoje interesy na świecie, opierające się amerykańskiej hegemonii i przyjazne Chinom. Rosjan postrzegają jako silnych, twardych ludzi, dość agresywnych, a przy tym typowych Europejczyków, którzy nie potrafią się do końca pogodzić ze wzrostem znaczenia Chin i zmianą układu sił między Rosją a Chinami.

Na Rosjanach spektakularny wzrost chińskiej gospodarki ostatnich dekad robi duże wrażenie, sympatię wzbudza też rywalizacja ChRL ze Stanami Zjednoczonymi. Ale w tyle głowy wciąż są lęki: tradycyjny strach o chiński rewanżyzm terytorialny został schowany w głąb podświadomości, choć wciąż gdzieś tam czai się upiór Chińczyka knującego, by zmienić granice i odwrócić nierównoprawne dziewiętnastowieczne traktaty. Chwilowo zastąpiły je obawy dotyczące chińskiej eksploatacji gospodarczej Rosji, ale niewiele trzeba, by upiór odżył. Do tego dochodzą narzekania na chińską arogancję i wywyższanie się za zamkniętymi drzwiami (publicznie Chińczycy bardzo dbają o decorum). Jak widać, pozytywy mieszają się w tej wzajemnej percepcji z negatywami, co nie przeszkadzało Rosjanom współpracować z Chińczykami w sferze politycznej, lecz społecznie powodowało dystans. Wzajemną rezerwę mas rosyjskich i chińskich oddano dwie dekady temu metaforą "na górze gorąco, na dole zimno" albo jej rozbudowaną wersją: "gorąco z zewnątrz, letnio w środku i chłodno wewnątrz".

Elity rosyjskie i chińskie zabrały się więc do poprawienia wzajemnego obrazu. Tradycyjnymi metodami. Władze zaczęły wysyłać do mas czytelne komunikaty w duchu "lubcie się!", w urzędowym duchu zorganizowano Rok Rosji w Chinach oraz Rok Chin w Rosji (a potem pomniejsze: rok literatury, rok współpracy naukowo-technicznej itp.), a media od dwóch dekad ciągle karmią masy pozytywnymi narracjami o "partnerze strategicznym". Rosyjska telewizja i prasa ukazują Chiny w dobrym świetle przynajmniej od początku pierwszej dekady XXI wieku, a wyraźnie od 2014 roku, prezentując pozytywne w wydźwięku programy i dokumenty o Państwie Środka. Przed pandemią rozwijała się turystyka oraz wymiana akademicka i studencka między obydwoma państwami. Niebagatelne znaczenie miało również poczucie odrzucenia Rosji przez Zachód po 2014 roku, co stworzyło dobry grunt do polubienia Chińczyków.

Za Murem z kolei KPCh zawsze miała szczelniejszą kontrolę nad mediami, kształtowała więc pozytywny bądź neutralny wizerunek Rosji, szczególnie na tle krytycznego spojrzenia na Zachód. Nawet jeśli chińskie media wprost nie popierają Rosji, to sposób przekazu jest taki, by dać przywykłemu do czytania między wierszami czytelnikowi chińskiemu do zrozumienia, kogo ma poprzeć (tak było między innymi z zestrzeleniem malezyjskiego samolotu w 2014 roku). Obraz uzupełnia "urzędowy optymizm" dotyczący relacji rosyjsko-chińskich płynący nieustannie z gmachów Kremla i Zhongnanhai (siedziby KPCh w Pekinie). To przynosi efekt, przynajmniej w jakimś stopniu. Wizerunek Rosji poprawił się w Chinach: młodsi cenią ją za opieranie się USA i przyjazny stosunek do ChRL, starsi czują nostalgię za wspólną budową socjalizmu. Poprawa traktowania Chińczyków w Rosji też zrobiła swoje. Dwie dekady temu pisano, że nie ma chyba w Rosji Chińczyka, który by nie został poszkodowany przez milicję, dziś policja już nie wymusza łapówek za brak meldunku i jest miła dla chińskich turystów.

Mimo tych wszystkich działań dystans pozostał, nawet jeśli nieco się zmniejszył. Dla większości chińskiego społeczeństwa Rosja jest zasadniczo obojętna. Zaś w Rosji zasób antychińskich nastrojów jest nadal spory (znacznie większy niż vice versa, nawiasem mówiąc), tyle że ukryty, bo zepchnięty na dalszy plan z uwagi na potyczki z Zachodem. Wzajemne resentymenty zeszły do podziemi, stając się dobrze widocznymi jedynie w sytuacjach kryzysowych, takich jak zanieczyszczenie chińskiej rzeki Sungari grożące rosyjskiemu Dalekiemu Wschodowi (2006), zatopienie chińskiego statku (pod banderą Sierra Leone) w 2009 roku, zamknięcie wielkiego chińskiego bazaru Czerkizowskiego w Moskwie (2009) czy na początku pandemii. Rosja zamknęła wówczas granicę z Chinami, zakazała Chińczykom wjazdu do Rosji, wstrzymała wydawanie wiz, a władze Moskwy wprowadziły szereg antychińskich obostrzeń, w tym polecenie dane kierowcom komunikacji miejskiej, by informowali władze w razie pojawienia się pasażerów wyglądających na Chińczyków (aż ambasada chińska zaprotestowała przeciw temu jawnemu przykładowi rasizmu). Przy każdym z owych społecznych "incydentów" internet w obu krajach wybuchał burzą antychińskich i antyrosyjskich komentarzy, co udowadniało słabe więzi kulturowe i wzajemny brak zaufania. Każdy taki kryzys neutralizował lata propagandy spod znaku "macie się lubić".

Letnia atmosfera panująca między narodami rosyjskim i chińskim nie martwi jednak rosyjskich i chińskich elit. Po pierwsze, "apatia jest lepsza niż antypatia", mogą się nie kochać, byleby się nie nienawidzili. A po drugie, w państwach autorytarnych społeczeństwa mają tylko ograniczony wpływ na politykę. Czy się więc zwykli ludzie lubią, czy nie, ma to drugorzędne znaczenie.

Michał Lubina - Niedźwiedź w objęciach smoka

Dodatkowo zniechęcać Arabów do pokojowego angażowania się w sprawy Izraela może wzrost znaczenia kahanistów i ich coraz większa swoboda działania. Kahanizm to rasistowska, skrajnie antyarabska ideologia syjonistyczno-ortodoksyjnego fundamentalizmu, nawiązująca do poglądów zmarłego w 1990 rabina Meira Kahane. Kahaniści dążą do tego by Izrael był państwem wyłącznie żydowskim i obejmował całe terytorium Palestyny, a związki Żydów z nie-Żydami były zakazane. W 1994 r. dwie partie kahanistyczne zostały zdelegalizowane po tym jak poparły masakrę dokonaną przez Barucha Goldsteina na modlących się w Hebronie Palestyńczykach. Obecnie do kahanizmu nawiązuje Otzma Yehudit, kierowana przez Itamara Ben Gvira, oskarżanego o organizowanie antyarabskich bojówek, która w wyborach startuje w koalicji z religijno-syjonistyczną Tkumą Bezalela Smotricha. Według obecnych sondaży ich lista może liczyć na 12-14 mandatów ale eskalacja ataków ze strony Arin al-Usud może spowodować dalszy wzrost ich poparcia. Nie ulega przy tym wątpliwości, że będą oni głównym koalicjantem Netanyahu, jeśli b. premierowi uda się stworzyć rząd. Oni też będą stanowić klucz do ostatecznego utrącenia postępowania karnego w sprawie korupcyjnej przeciwko Netanyahu.

Netanyahu jest politykiem mającym ogromne doświadczenie zarówno w polityce wewnętrznej jak i na arenie międzynarodowej, niemniej zdaniem niektórych komentatorów może stać się politycznym zakładnikiem Smotricha i Ben Gvira, co skomplikuje jego relacje z USA. Nie ma wątpliwości, że Biden wolałby aby u władzy pozostał Lapid i Gantz. Służyła temu lipcowa wizyta amerykańskiego prezydenta w Izraelu, a także wsparcie USA w rozmowach izraelsko-saudyjskich oraz pomoc w zawarciu układu z Libanem w sprawie granicy morskiej i eksploatacji złóż gazu Karisz i Qana. Perspektywa wejścia kahanistów do rządu spotyka się też z krytyką ze strony środowisk żydowskich w USA.

Netanyahu do relacji z USA podchodzi jednak pragmatycznie i nie pozwoli sobie na takie otwarte okazywanie niechęci wynikającej z żywionych uraz, jak jest to w przypadku afrontów czynionych przez saudyjskiego następcy tronu w stosunku do Bidena. Wręcz przeciwnie, można się spodziewać, że będzie starał się udobruchać Amerykanów. Jeśli po wyborach w USA (8 listopada) Republikanie przejmą Senat to zadanie to będzie dla niego łatwiejsze, zwłaszcza, że oddali się perspektywa reaktywacji porozumienia w sprawie irańskiego porozumienia nuklearnego (JCPOA), do którego Izrael w ogóle, a Netanyahu w szczególności, nigdy nie mieli pozytywnego stosunku.

Obecność kahanistów w rządzie może też stanowić problem dla Netanyahu w relacjach z arabskimi partnerami. Warto przypomnieć, że to za rządów Netanyahu zawarto pierwsze Porozumienia Abrahamowe, a polityka ta była kontynuowana przez obecny rząd. W szczególności współpraca Izraela z ZEA daje obu stronom znaczne korzyści ekonomiczne i rozwojowe. Netanyahu liczył jednak na budowę wielkiej koalicji antyirańskiej i ten plan się nie powiódł, a Emiraty straciły wszelką ochotę na jakąkolwiek konfrontację z Iranem i jego szyickimi sojusznikami. Problem ze współpracą izraelsko – arabską w przypadku wejścia do rządu ludzi pokroju Itamara Ben Gvira związany byłby nie tyle z przywiązaniem Arabów do sprawy palestyńskiej (na której dawno im nie zależy), lecz z problemami wizerunkowymi, zwłaszcza jeśli dojdzie do tego wybuch trzeciej intifady. Można się jednak spodziewać, że Netanyahu będzie starał się przykryć te problemy nakręcaniem atmosfery strachu przed Iranem, a zaangażowanie Iranu w wojnę na Ukrainie może mu w tym pomóc.

Prezydent Zełeński wielokrotnie krytykował postawę Izraela wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. Obecny rząd nie tylko nie zaoferował żadnej realnej pomocy Ukrainie, zwłaszcza w zakresie uzbrojenia, ale pozwolił na to by rosyjscy oligarchowie uciekali tam przed sankcjami. Nie bez znaczenia jest też to, że niektórzy z nich (np. Abramowicz) mają izraelskie obywatelstwo, a w Izraelu znajduje się spory elektorat rosyjskojęzyczny, głosujący głównie na partię Awigdora Liebermana, jednego z koalicjantów Gantza i Lapida. Po ujawnieniu, że Iran dostarcza drony Rosji przeciwko Ukrainie, izraelski rząd szybko odciął się od sugestii jednego z mniej znaczących ministrów Nachmana Szaja, że Izrael powinien w odpowiedzi na to wesprzeć Ukrainę, przekazując jej uzbrojenie. Gdy  Gantz wyraźnie wykluczył możliwość udzielenia takiej pomocy Ukrainie, Zełeński znów ostro skrytykował postawę Izraela, sugerując, że Rosja nie zapłaci Iranowi pieniędzmi, lecz wsparciem programu atomowego. Tymczasem Iran, poza dronami, planuje przekazać Rosji również rakiety balistyczne. Ukraina natomiast chce by Izrael wsparł ją systemem obrony powietrznej Żelaznej Kopuły.

Można mieć wątpliwości czy sugestia Zełeńskiego ma silne podstawy, gdyż irański program również bez pomocy rosyjskiej jest dostatecznie zaawansowany. Iranowi raczej zależy na finalizacji długo negocjowanego dealu zbrojeniowego, w wyniku którego zakupiłby od Rosji samoloty SU-35, system S-400 oraz K-300P Bastion. To znacznie utrudniłoby jakiekolwiek prewencyjne uderzenie na Iran, na które Netanyahu wciąż ma nadzieję, w związku z niepowodzeniem negocjacji w sprawie JCPOA. Izraelski polityk może mieć też nadzieję, że zaangażowanie Iranu w wojnę na Ukrainie, może skłonić Bidena do ostrzejszych działań wobec Teheranu, zwłaszcza jeśli Izrael zapewni jakiś bonus. Dlatego też Netanyahu, w przeciwieństwie do Gantza, nie wykluczył udzielenia pomocy wojskowej Ukrainie.

Deklaracja Netanyahu nie zawiera jednak żadnych konkretów i może być wprowadzeniem do licytacji między USA a Rosją. Netanyahu nie ukrywa bowiem, że chce by Rosja, która za jego premierostwa zapalała mu zielone światło na uderzenia na pozycje Iranu w Syrii, zgodziła się na całkowitą anihilację Irańczyków w Syrii. Wątpliwe by irański prezydent Ebrahim Raisi był zachwycony gdyby Rosja tak mu odpłaciła za obecne przysługi. Netanyahu może sobie przy tym pozwolić na bardziej asertywną postawę wobec Rosji niż wówczas gdy regularnie jeździł przymilać się do Putina. Obecnie Rosja ma znacznie mniejsze możliwości, a presja Izraela i dług wdzięczności wobec Iranu (a także Turcji) wpychać ją będą w coraz bardziej kłopotliwą sytuację. Z drugiej strony Netanyahu od USA oczekuje przymknięcia oka na koalicję z kahanistami i rozprawę z Palestyńczykami, a przede wszystkim zaostrzenia kursu w stosunku do Iranu. Ten ostatni aspekt wydaje się dla Netanyahu najważniejszy, niemniej trudno powiedzieć na czym to zaostrzenie mogłoby polegać, jeśli nie na militarnym uderzeniu. Tymczasem jakakolwiek akcja zbrojna przeciwko Iranowi spowoduje jego odpowiedź i w rezultacie eskalację w regionie, która spowoduje również pogorszenie sytuacji na rynku energetycznym i żywnościowym. Nie tylko Biden ale nawet Trump miał tego świadomość. Pogłębianie się współpracy irańsko-rosyjskiej w zakresie zbrojeniowym może jednak zmienić to podejście.

defence24.pl

Anglosasi – RU: mityczny konglomerat składający się z USA i Wielkiej Brytanii, który wziął pod swoje panowanie cały Zachód i sprawił, że ten wspiera Ukrainę. W opinii Kremla wojna na Ukrainie ma być elementem anglosaskiego planu osłabienia Rosji na świecie.

Antychryst – RU:  prawdziwy przeciwnik, z którym walczą Rosjanie na Ukrainie wg zwierzchnika Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej patriarchy Cyryla.

Banderowcy – RU: pejoratywne określenie Ukraińców, którzy wyznają rusofobię i nazizm. Mniejszość wspierająca >>>reżim kijowski. Odwrotność „dobrych” Ukraińców. Mają podlegać >>> demilitaryzacji, denazyfikacji, desatanizacji, pozbycia się >>> ukrnazistów. Pochodzi od nazwiska nacjonalistycznego polityka ukraińskiego okresu II wojny światowej Stepana Bandery.

Białe rajstopy (ros. biełyje kolgotki) – RU: tajemniczy oddział zagranicznych snajperek – byłych sportsmenek, według legendy z krajów bałtyckich >>> rusofobia, które przewijały się przekazach medialnych z wojen toczonych przez Rosję. Nazwa pochodziła od legendy, że miały dusić one rosyjskich żołnierzy rajstopami. Nazywane były niekiedy „biatlonistkami”.

Banderomobil – RU: uzbrojony samochód terenowy używany przez ukraińskich wojskowych. Określenie nawiązujące do nazwiska Stepana Bandery użyte przez rzecznika rosyjskiego MON Igora Konaszenkowa i wyśmiewane w UA >>> banderowcy.

Bez paniki (ros. paniki niet) – RU: pojawiające się w rosyjskich mediach wezwania, by nie ulegać nastrojom panicznym na wieści o kolejnych porażkach na froncie. UA – ironiczny komentarz do wszelkich rosyjskich porażek na froncie.

Biolaboratoria – RU: laboratoria na Ukrainie, w których Amerykanie mieli przygotowywać broń biologiczną. Do dziś Rosjanie nie pokazali dowodów na ich istnienie.  

Bojowe gęsi, nietoperze, komary – RU: przykłady rzekomego zastosowania broni biologicznej wyprodukowanej w >>> biolaboratoriach USA i wykorzystywanej przeciwko rosyjskiej armii. Rosjanie oskarżają o produkcje broni biologicznej Ukraińców zarówno w wewnętrznej propagandzie jak i na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ. Jednak do dziś nie przedstawili żadnych dowodów. UA – Ukraińcy wykorzystują motyw „bojowych” zwierząt, do wyśmiewania Rosjan.

Brudna bomba – RU: wykorzystująca odpady z elektrowni jądrowej bomba, którą mają przygotować Ukraińcy w celu dokonania prowokacji i oskarżenia Rosji. Przed użyciem przez Ukrainę brudnej bomby ostrzegł swoich europejskich odpowiedników rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu.

Bunkiernyj died (pol. bunkrowy dziad) – UA: inaczej Władimir Putin – nawiązanie do faktu, że w czasie pandemii Covid, prezydent Rosji zaszył się i zaprzestał osobistych spotkań prawdopodobnie ze strachu przed zarażeniem.

Centrum podejmowania decyzji – RU: postulowane w rosyjskiej propagandzie cele rosyjskich ataków, które powinny być odwetem na sukcesy Ukrainy na froncie. Również instytucje w krajach Zachodu, którym rzekomo podporządkowana jest Ukraina np. Biały Dom w USA.

Chłopok – RU: dosłownie mały wybuch, łupnięcie. Tak w rosyjskich mediach określa się wszelką eksplozję, do której doszło w strefie przyfrontowej. To usypiające opinię publiczną określenie ma na celu minimalizację poczucia zagrożenia. Ukraińcy w odpowiedzi ukuli pojęcie >>> bawełna.

Ch*jło – UA: synonim Władimira Putina. Pochodzi z przyśpiewki ukraińskich kibiców „Putin – ch*jło, la la la la la la” skandowanej w 2014 r. w czasie pierwszej napaści Rosjan na Ukrainę 

Chochły – RU: pejoratywne określenie Ukraińców w Rosji, używane jeszcze w czasach kozackich, nawiązujące do fryzur Kozaków zaporoskich.   

Czmobik – UA: połączenie pojęcia „czmo” – czyli dupek z pojęciem >>> mobik – zmobilizowany. Określenie niskiej jakości rosyjskich zmobilizowanych żołnierzy. Ukute po ogłoszeniu przez Władimira Putina >>> częściowej mobilizacji.

Częściowa mobilizacja – RU: mobilizacja, która według zapowiedzi Władimira Putina miała dotyczyć jedynie wybranych grup rezerwistów, a w rzeczywistości nie było od niej wyjątków. Zgodnie z zapowiedziami Kremla powołanych miało zostać 300 tysięcy Rosjan, jednak liczba ta została już przekroczona.

Druga armia świata – RU: przed rozpoczęciem wojny z Ukrainą określenie potencjału rosyjskiej armii według Kremla i propagandy. UA – ironiczne określenie na rosyjskie wojsko używane przy okazji pokazywania słabego uzbrojenia i wyposażenia Rosjan.

Demilitaryzacja, denazyfikacja, desatanizacja – RU: trzy według Kremla i jego propagandy cele rosyjskiego wtargnięcia na Ukrainę. Na początku używano dwóch pierwszych. Trzecie doszło, gdy Putin 30 września br. ogłosił, że Zachód kieruje się „otwartym satanizmem”. >>> satanizm >>> szejtany >>> dżihad.

Demobilizacja udana (ros. uspiesznaja demobilizacija) – UA: śmierć rosyjskiego żołnierza – ironiczne odwrócenie rosyjskiego pojęcia, w którym demobilizacja to powrót do domu.

Dwuchsotyj (pol. dwusetny) – RU UA: zabity żołnierz – pochodzi od używanego w czasie wojny w Afganistanie terminu gruz 200 (pol. ładunek 200) – nawiązujący do wagi trumny wraz z ciałem >>>  triochsotyj.

Don-Don – UA: określenie na Ramzana Kadyrowa, przywódcy Czeczenii. Pochodzi od czeczeńskiego przerywnika „don”, który Kadyrow wtrąca do każdej swojej wypowiedzi. 

Dżihad – RU: Święta wojna z niewiernymi w islamie, do której wzywa Ramzan Kadyrow na Ukrainie >>> Don-Don. Motyw „świętej wojny” pojawia się także wypowiedziach rosyjskich propagandystów i duchownych prawosławnych.

Gauleiter – UA: określenia na szefa rosyjskiej  administracji okupacyjnej. W oryginale szef jednostki administracyjnej w III Rzeszy – i jednocześnie najwyższy stopniem działacz NSDAP na danym terenie. >>> Spermousow >>> Sosaldo

Gest dobrej woli – RU: określenie na wycofanie rosyjskich wojsk z Wyspy Węży na Morzu Czarnym pod koniec czerwca br. używany przez wojskowych i władze dla wytłumaczenia swojej porażki. UA – określenie używane ironicznie do skomentowania przypadków np. oddania bez walki sprzętu wojskowego lub terenu przez Rosjan >>> planowe przegrupowanie.

Importozamieszczenije (pol. substytucja importu) – RU: proces zamiany zachodnich produktów i marek, które zniknęły z Rosji po wprowadzeniu zachodnich sankcji. I tak np. McDonalds zamienił się w sieć Wkusno i Toczka (pol. Smacznie i Kropka), a Coca-Cola – w Komi-Kolę.

Inoagient (ros. inostrannyj agient, pol. zagraniczny agent) – RU: początkowo wprowadzona w 2012 r. przez rosyjskie władze kategoria organizacji społecznych, które miały otrzymywać wsparcie finansowe zza granicy. W 2017 r. kategorię rozciągnięto na dziennikarzy i media. Po rozpoczęciu wojny na listę inoagientów zaczęły trafiać „osoby fizyczne”, głównie artyści, którzy sprzeciwiali się wojnie np. mąż Ałły Pugaczowej, komik Maksim Gałkin. Wielu inoagientów uciekło wtedy za granicę z obawy przed represjami  – by stać się prawdziwymi „zagranicznymi inoagientami”. Status inoagienta teoretycznie oznacza, że wszelka wzmianka o nich w mediach musiała być uzupełniona odpowiednią adnotacją. Podobnie jak wszelkie publikacje, artykuły, materiały medialne wyprodukowane przez osoby i struktury znajdujące się na liście inoagientów. Jest to forma nacisku – tym bardziej, że określenie to sugeruje, że chodzi o działalność stricte agenturalną.

Iwan – UA: pochodzące jeszcze z dawnych czasów pogardliwe określenie Rosjan. Ukraińcy często opatrują filmiki o ostrzałach z dronów rosyjskich żołnierzy piosenką „Wańka (zdr. Iwan) Wstańka” (Wańko-Wstańko, dokąd uciekasz).

Jebaszyć – RU UA: ostro i gwałtownie ostrzeliwać. Dosłownie nak*rwiać.

Kacap – UA: wielowiekowe pejoratywne określenie Rosjanina używane na Ukrainie, Białorusi i z rzadka w Polsce. W grupie języków tureckich słowo kassap oznacza rzeźnika, człowieka srogiego, despotę. 

Kolektywny Zachód – RU: prawdziwa siła z jaką na Ukrainie walczy Rosja. Grupa państw znajdująca się pod wpływem USA >>> Anglosasi.

Koncert Kobzona – UA: śmierć rosyjskich żołnierzy. Zmarły w 2018 r. sowiecki i rosyjski estradowy piosenkarz Josif Kobzon był znany ze wsparcia udzielanego „Donieckiej i Ługańskiej Republikom Ludowym”. Rosyjscy żołnierze po śmierci mają trafiać na „koncert Kobzona”. 

Ludowa wojna (ros. narodnaja wojna) – RU: wojna powszechna, w którą angażuje się cały naród – w tym „prosty lud”. Ideał prowadzenia wojny przez propagandę, która zarzuca Rosjanom, że się zbyt mało angażują. Jej najbardziej radykalną formą jest Wielka Wojna Ojczyźniana – przez którą dziś rozumie się II wojnę światową od momentu zaatakowania ZSRR przez III Rzeszę.

Łada biała, łada granta – UA: samochód, który kupili sobie rodzice jednego z zabitych rosyjskich żołnierzy za odszkodowanie, jakie otrzymali po jego śmierci. Ironiczne określenie wartości, jakie dla państwa i jego rodziny ma rosyjski żołnierz. Łada granta jest jednym z najtańszych modeli na rynku.

Mangał (pol. grill, ruszt) – UA: krata, którą do wieży czołgów przytwierdzają rosyjscy żołnierze w nadziei, że ochroni ich przed nowoczesną zachodnią bronią. Najczęściej nieskutecznie.

Mobik – RU UA: zmobilizowany żołnierz – synonim marnego, niedoświadczonego wojaka. 

Mogilizacja – UA: gra słów mogiła i mobilizacja – wyśmiewająca cel i efekt >>> częściowej mobilizacji.

Mudozwon – UA: synonim Władimira Sołowjowa – jednego z najostrzejszych rosyjskich propagandystów. Gra słów mudo – męskie jądro i zwon – dzwon. Dosłownie dzwoniący jajami. Osobnik gadający wiele pustych słów.

Najemnicy – RU: główne siły militarne walczące po stronie ukraińskiej. Najemnicy według relacji rosyjskich żołnierzy – są albo Polakami lub ewentualnie rozmawiają po angielsku >>> Anglosasi. Według rosyjskiej propagandy są to żołnierze >>> NATO. Do dziś jednak nie przedstawiono ani jednego dowodu masowego udziału obcokrajowców w wojnie. >>> Białe rajstopy.

Na poważnie (ros. wsierioz) – RU: zapowiedź nasilenia działań wojennych, będąca reakcją na porażki na froncie. Rosja miała je ponosić, gdyż dotąd walczyła  „humanitarnie” i nie „na poważnie”. Objawem przejścia do „poważnego” etapu wojny miała być >>> częściowa mobilizacja.

NATO – RU: rzeczywisty przeciwnik Rosji na Ukrainie, którego wojska podobno już tysiącami walczą na froncie.

Narkoman – RU: synonim Wołodymyra Zełenskiego. Według rosyjskiej propagandy prezydent Ukrainy jest uzależniony od kokainy. Tuż po napaści na Ukrainę, Władimir Putin publicznie namawiał ukraińskich wojskowych do rozmów twierdząc, że łatwiej się z nimi dogadać niż z „szajką narkomanow i neonazistów” siedzących w Kijowie.

Nieludzie – RU: rosyjskie określenie na rosyjskich żołnierzy, popełniających zbrodnie wojenne.

Orki – UA: określenie na rosyjskich żołnierzy porównywanych do tolkienowskich szkaradnych postaci – siły zła >>> Elfy.

Polanyca – UA: słowo służące do wykrywania rosyjskich dywersantów na Ukrainie. Oznacza nieznany w Rosji gatunek chleba – i do tego należy wymawiać go w charakterystyczny sposób. W przenośni symbol ukraińskości.

Penis Duszylin – UA: przezwisko Denisa Puszylina, przewodniczącego samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.

Pidorasy (pol. pedały) – UA RU: pejoratywne określenie przeciwnika, nieodnoszące się jednak do orientacji seksualnej. Pejoratywne określenie człowieka złego – przede wszystkim wrogiego żołnierza.

Planowe przegrupowanie – RU: określenie panicznego wycofania się z zajętego terytorium UA, w obawie przed otoczeniem lub zniszczeniem oddziałów. Użyte podczas ukraińskiej ofensywy w obwodzie chersońskim przez rzecznika rosyjskiego Ministerstwa Obrony Igora Konaszenkowa. UA używane ironicznie >>> gest dobrej woli.

Precyzyjna broń – RU: określenie rosyjskich rakiet i dronów, które mają atakować na Ukrainie jedynie wybrane cele militarne i nie powodować strat w ludności cywilnej.

Pralka – UA: symbol grabieżczych zapędów rosyjskiej armii. Po napaści na Ukrainę zaczęło pojawiać się coraz więcej doniesień, że Rosjanie rabują opuszczone domy, wywożąc stamtąd np. urządzenia AGD. Obrazek rosyjskiego żołnierza wynoszącego pralkę zagościł na stałe w ukraińskich mediach i sieciach społecznościowych.

Propagandon – UA: zbitka słów „propagandist” i „gondon”(kondom) – określenie na rosyjskiego propagandystę.

Przewrót państwowy – RU: określenie Rewolucji Godności, Euromajdanu w 2014 r., które miało być nielegalnym odebraniem władzy legalnemu prezydentowi Wiktorowi Janukowiczowi >>> reżim kijowski.

Przylot – UA RU: ostrzał artyleryjski ze strony wroga. 

Putler – UA: zbitka słów Putin i Hitler. 

Putlerjugend – UA: synonim rosyjskich organizacji młodzieżowych np. Junarmii. Nawiązanie do Hitlerjugend.

Raszyzm – UA: gra słów Rosja i faszyzm – określenie na agresywną rosyjską ideologię państwową.

Reżim kijowski – RU: synonim władz ukraińskich, które według Kremla są pozbawione legitymacji, zdobyły ją w wyniku >>> przewrotu państwowego – czyli rewolucji Majdanu w 2014 r.

Rosyjski okręt wojenny (ros. russkij wojennyj korabl) – UA: nawiązanie do odpowiedzi ukraińskiego pogranicznika z Wyspy Węży, który na wezwania z krążownika Moskwa do kapitulacji powiedział „russkij wojennyj korabl idi na ch…j”. Używany teraz w wyrażeniu „posłać śladem rosyjskiego statku wojennego” w odniesieniu do Rosjan >>> gest dobrej woli.

Rusofobia – RU: główna wg Kremla i jego propagandy siła, którą kieruje się Zachód, na każdym kroku starający się ją poniżyć i osłabić. Początkowo w latach 90 ub.w. miano krajów rusofobicznych otrzymały kraje bałtyckie, które zdaniem Kremla naruszały prawa mieszkających tam Rosjan, np. zmuszając ich do nauki miejscowego języka. Po rozpoczęciu wojny z Ukrainą rosyjski MSZ opublikował raport z przykładami „rusofobii” we wszystkich krajach Zachodu. Jednym z wymienionych przykładów była konfiskata jachtów rosyjskich oligarchów.

Satanizm – RU: według Kremla dominująca na Zachodzie ideologia, łącząca w sobie także Gender i LGBT. Ma również być zaszczepiona na Ukrainie. Zwalczanie satanizmu jest jednym z głównych celów >>> specjalnej operacji wojskowej >>> Demilitaryzacja, Denazyfikacja, Desatanizacja.

Specjalna operacja wojskowa – RU: określenie na wojnę z Ukrainą, która według początkowych zamiarów kremla miała być ograniczoną operacją wojskową w celu >>> Demilitaryzacji, Denazyfikacji, Desatanizacji.  

Spermousow – UA: przezwisko Kyryła Stremousowa, wiceszefa okupacyjnej administracji obwodu chersońskiego – według Ukraińców kolaboranta.

Sosaldo – UA: przezwisko Wołodymyra Saldo, szefa okupacyjnej administracji obwodu chersońskiego. Nawiązuje do rosyjskiego słowa sosat’ – czyli określenia stosunku oralnego.

Szejtany – UA: diabły, demony, które według Ramzana Kadyrowa >>> Don-Don atakują Rosję ze strony Zachodu i Ukrainy, a także wewnętrzna rosyjska opozycja. Pochodzi z islamskiej teologii >>> Demilitaryzacja, Denazyfikacja, Desatanizacja.

Szapkozakidatielstwo – RU: pochodzi od wyrażenia „zakidat’ szapkami” – zasypać czapkami – oznacza lekceważące traktowanie przeciwnika. Po porażkach na ukraińskim froncie rosyjska propaganda zaczęła ostrzegać przed takim podejściem. Określenie pochodzi z okresów rosyjskiej Smuty, gdy ufni w swoje siły Moskowici twierdzili, że atakujących Polaków „zasypią czapkami”. Do rosyjskiego języka weszło po przegranej przez Rosjan bitwie nad Almą w czasie wojny krymskiej – gdy dowodzący nią generał również obiecał zarzucić atakujących czapkami.

Trwoga (ros. triewożno) – UA: w domyśle – dla Rosji. Ironiczny komentarz do filmików, na których wszelkie sukcesy ukraińskiej armii, nową zachodnią broń zmierzającą na front. Uczucie, jakie mają odczuwać Rosjanie. 

Tik-tok armia – UA: czeczeńskie oddziały Ramzana Kadyrowa, kadyrowcy. Pochodzi od praktyki umieszczania na Tik-Toku i innych sieciach społecznościowych zainscenizowanych filmików, na których kadyrowcy ostrzeliwują i szturmują puste budynki, krzaki i puste pola. Nawiązuje do przekonania, że żołnierze Kadyrowa starają się unikać walki.

Triochsotyj (trzysetny) – RU UA: ranny żołnierz – określenie z czasów wojny w Afganistanie >>> dwuchsotyj.

Tuwiński hodowca reniferów – UA: przezwisko Siergieja Szojgu – aluzja do pochodzenia ministra obrony Rosji, który urodził się w Tuwie – republice na południu syberyjskiej części Federacji Rosyjskiej 

Trzy dni – RU: okres, w którym wg propagandy rosyjska armia miała zająć Kijów. Gdy plan nie wypalił, określenie to stało się obiektem drwin Ukraińców.

Ukr – RU: pejoratywne określenie Ukraińca 

Ukronaziści – RU: pejoratywne określenie Ukraińców, którzy wyznają rusofobię i nazizm. Według rosyjskiej propagandy to mniejszość wspierająca >>> reżim kijowski. Odwrotność „dobrych” Ukraińców. Mają podlegać >>> demilitaryzacji, denazyfikacji, desatanizacji >>> banderowcy >>> zombirowani.

V – symbol, którym oznaczane są pojazdy i żołnierzy wschodniej grupy wojsk atakującą Ukrainę. Wykorzystywany w propagandzie jako symbol wsparcia dla rosyjskiej armii UA – symbol rosyjskiego >>> raszyzmu, porównywany z niemiecką swastyką

Wata, Watnik (pol. waciak) – UA: synonim Rosjan i rzadziej Ukraińców, którzy ulegli kremlowskiej propagandzie – nawiązuje do niewykształconych prymitywnych ludzi chodzących w waciakach >>> ombirowani.

Z – RU: symbol, którym oznacza się pojazdy i żołnierzy zachodniej grupy wojsk atakującą Ukrainę. Wykorzystywany w propagandzie jako symbol wsparcia dla rosyjskiej armii UA – symbol rosyjskiego >>> raszyzmu, porównywany z niemiecką swastyką.

Zapalić papierosa (ros. zakurit’ ukr. zakuryty) – UA: ironiczny synonim celnego ostrzału rosyjskiego obiektu przez ukraińską artylerię. Wziął się z pojawiających się mediach rosyjskich relacji, w których pożary i wybuchy w pobliżu linii frontu były przedstawiane jako efekt nieostrożnego obchodzenia się z ogniem. Wykorzystał to Wołodymyr Zełenski, który w jednym ze swoich wystąpień wezwał Rosjan, żeby „nie palili tam, gdzie już trafiło, ale palili tam, gdzie jeszcze nie trafiło”.

Zombirowani – UA: ludzie znajdujący się pod wpływem kremlowskiej propagandy >>> wata. waciak. RU: Ukraińcy, którzy ulegli rusofobii i wpływowi >>> reżimu kijowskiemu. Nawiązuje do postaci zombie – bezmyślnego żywego trupa.  Nawiązuje też do określenia zombojaszczyk – zombipudełko – w którym określa się agresywną propagandę telewizyjną. 

ZSU – UA: skrót od Sił Zbrojnych Ukrainy, obiektu zaufania i wiary w zwycięstwo.

belsat.eu

SZFR poniosły w czasie walk na Ukrainie wprost katastrofalne straty w sprzęcie łączności, dowodzenia, wre. I mówiąc o stratach, mam na myśli przede wszystkim sprzęt, który w dobrym albo bardzo dobrym stanie trafił w ręce ukraińskie, a następnie.. no podążył w dobrze znanym kierunku. Bardzo bogate zdobycze dotyczyły też: szczegółów awioniki niektórych typów samolotów i śmigłowców, podkładowych i zasobnikowych zestawów zakłóceń, systemów IFF (sic!), możliwości weryfikacji faktycznych parametrów części typów uzbrojenia lotniczego. Niektóre zestawy przeciwlotnicze trafiły w nasze ręce wprost w idealnym stanie i do tego z kompletnymi instrukcjami eksploatacji tego sprzętu – serdeczne podziękowania za tak miłą współpracę. Do tego trzeba dodać wprost nieprawdopodobną liczbę danych zebranych przez wywiad elektroniczny NATO w zakresie pracy: naziemnych srl ostrzegawczych, srl pokładowych samolotów WKS FR, pracy zestawów dowodzenia obroną przeciwlotniczą itd. To wszystko (a wspomniałem ledwie o wierzchołku góry lodowej…) jest… wprost niepojęte. Dotychczas, czy to na Ukrainie 2014/2015, czy w Syrii mogliśmy zaobserwować dużą dyscyplinę zasad pracy łączności, aktywne maskowanie możliwości sprzętu, zakresu jego pracy – w skrócie, jak najbardziej to było możliwe, utrudnianie pracy wywiadowi elektronicznemu NATO. Tymczasem to, co widzimy teraz, to wprost niewyrażalny bałagan i ignorowanie własnych regulaminów, instrukcji itp. Przecież kompletną aberracją jest wysyłanie na linie frontu prototypowych modyfikacji sprzętu WRE i to wyprodukowanych ledwie 1-1,5 miesiąca temu! (tu serdeczne podziękowania dla Ukraińskich służb, jak i żołnierzy sił specjalnych – wzmiankowany sprzęt znajduje się już w całkowicie bezpiecznym miejscu pod czułą opieką specjalistów) . Tak oczywiście, zachód też traci pewne khmm „dzynkse”, daje możliwość zebrania informacji na temat pracy niektórych własnych systemów, ale jest to kompletnie inna skala.

To wszystko każe postawić pytanie:  Jaki realny potencjał (i to ograniczając się tylko do tej wąskiej dziedziny) będzie miała do diaska FR, by zaatakować Polskę w 2025 roku?

Przed Rosją stoi wprost niewyobrażalne (pod względem finansów i technicznym) zadanie modyfikacji i/lub zastąpienia sprzętu w w/w kategoriach i jest to moim zdaniem kompletnie awykonalne w przeciągu 3 lat. Ba, dokonanie tego w dekadę będzie nad wyraz trudne. Przeprowadzenie zaś ataku na dowolny kraj NATO, w tym mitycznym 2025 roku bez dokonania powyższych zmian, to prosta ścieżka, by jednostki rosyjskie miały: sparaliżowaną łączność radiową i satelitarną ( a co za tym idzie sprawny „inaczej” system dowodzenia , działająca opl tylko w zakresie vshorad (ale operującą na ślepo, bo bez otrzymywania informacji z RAP), samoloty operujące bez (lub fragmentarycznym) wsparciem informacyjnym z naziemnych i powietrznych ośrodków dowodzenia… Ja wiem, że na Kremlu panuje trochę inne „postrzeganie rzeczywistości”, ale na Boga, nie róbmy z logiki kurtyzany i nie zakładajmy, że po doświadczeniach na Ukrainie sami wesoło postanowią położyć głowę pod topór. Bo atak w powyższych warunkach skończyłby się katastrofalną rzezią zarówno lotniczej części WKS, jak i opl czy aparatu dowodzenia. I proszę mi wierzyć, naprawdę w Rosji znajdzie się parę osób w mundurach, które mają tego dokładną świadomość.

zlaambasada.pl

Nienawiść do Rosjan – jest czy jej nie ma?

Jest powszechna, ale przybiera różne oblicza. W wojsku ona ma dość specyficzne formy. Słyszałem, jak dowódca kijowskiego batalionu Sofijśka zapytał jednego z żołnierzy, po co tu jest i o czym marzy. Ten odpowiedział, że chciałby zabijać Rosjan i żeby wszyscy zdechli. Ale ten dowódca, zresztą doświadczony żołnierz, myślał o tym spokojniej: nie było w tym żadnej krwiożerczości, a po prostu wojenna niechęć i wrogość.

Na to się nakłada koszarowy humor. Ludzie w tamtym oddziale mieli dmuchaną lalkę, zabawkę erotyczną, która miała przyklejoną podobiznę Kadyrowa. Czekali, aż nadejdzie, żeby mu ją sprezentować. Czasami było to zabarwione etniczną niechęcią. Mówili na Kadyrowa asłajob, czyli przekładając na niepoprawny politycznie polski – kozoj**ca.

Zdziwiło mnie za to, że nie dostrzegałem nienawiści do Rosjan u ludzi, którzy mieszkają blisko linii frontu i doświadczyli rosyjskich ostrzałów, a czasem bezpośredniej przemocy. Spora część tej ludności to obywatele rosyjskojęzyczni, nieraz etniczni Rosjanie – jak w północnej Sałtiwce, straszliwie zniszczonej dzielnicy Charkowa.

Jeśli nie nienawiść, to co widziałeś?

Raczej zdziwienie. W "Internacie" Serhija Żadana jest taka scena: Pasza i jego rodzina dzielili z sąsiadem dom. Sąsiad któregoś dnia spalił swoją połowę domu i wyjechał na wschód. Pasza zdążył zgasić pożar, wyremontował swoją połowę domu, a ta druga pozostała nieodbudowana – to jest symbol tej niezrozumiałej destrukcyjnej siły. Ale Pasza nie żywił do swojego sąsiada nienawiści, bliżej mu było właśnie do zdziwienia.

Byłem wiosną we wsi Mała Rohań pod Charkowem, której rosyjskojęzyczni mieszkańcy zostali wygnani z własnych domów właśnie przez Rosjan. Niektórzy starsi ludzie mówili mi, że to wszystko wina Zełenskiego i żebym mu to przekazał, jak będę w Kijowie – ale oni należą do mniejszości. Bo w oczach większości "russki mir" stał się ideą ostatecznie skompromitowaną. Ludzie zrozumieli, że Rosja ich traktuje jak ludzi drugiej kategorii.

Moskwa może sobie robić referenda w sprawie przynależności "republik" do Rosji, ale traktuje ich mieszkańców jak czerń. To nie jest Krym, który traktuje prestiżowo i ładuje tam wielkie pieniądze. Wiemy z badań socjologicznych, że dla wielu mieszkańców Donbasu doświadczeniem otwierającym oczy była pandemia COVID-19, podczas której byli ostatni w kolejce do szczepienia.

To czym jest w tej układance Donbas? Przedmurzem Mordoru?

Rosjanie widzą go jako przestrzeń głębi strategicznej, wielkie Wzgórza Golan, z których będą sobie mogli, jak sądzą, obserwować ruchy wojsk NATO, gdyby trzeba się było przed nimi bronić. A tzw. prawdziwi Rosjanie będą wtedy bezpieczni w Biełgorodzie czy Rostowie.

Ważną przemianę we wschodniej Ukrainie zauważył Żadan, który jak nikt potrafi się wgryźć w duszę "waty".

"Waty"?

Celowo użyłem tego określenia, chociaż go nie lubię, bo jest nacechowane wyższością. Chodzi o ludzi postsowieckich mieszkających na wschodzie Ukrainy, często w parterowych domach krytych eternitem lub w blokach z wielkiej płyty. To ludność, której "od zawsze" było obojętne, jaka flaga wisi za oknem.

Żadan zauważył, że ci ludzie wraz z wojną zrozumieli sprawę podstawową: Rosja przynosi chaos, nicość. Nawet jeśli Ukraina oznacza "niewiele", to nie sposób się opowiadać za siłą, która przychodzi i cały świat, który cię otacza, zasysa w czarną dziurę.

To, że tak się dzisiaj postrzega "russki mir" – na wschodzie Ukrainy, ale nie tylko – jest zasługą Putina. Zaczynam tę książkę od przypomnienia kampanii prezydenckiej w Ukrainie w 2004 r. i otrucia Wiktora Juszczenki, w którym z pewnością maczali palce Rosjanie. To było pierwsze z posunięć Putina, które wbrew jego intencjom zaczęły kształtować i umacniać świadomy naród ukraiński.

"Jam częścią tej siły" – i tak dalej?

Putin nigdy nie był w stanie zrozumieć, że rewolucja ukraińska – zarówno "pomarańczowa", jak i późniejsza rewolucja godności – miała podbudowę etyczno-moralną, podobnie jak Solidarność. Uczestnikom tego zrywu chodziło, w najbardziej podstawowym sensie, o odrzucenie kłamstwa, rządów bandyterki, codziennego taplania się w przygniatającej żenadzie.

Projekt takiej przemiany zawsze wychodzi z debaty, z wielogłosu, wolności słowa – czyli powstaje tam, gdzie żyje kultura i gdzie możliwa jest wymiana idei. I tu dochodzimy do ukraińskiego kompleksu Putina: on zauważył, że tuż za granicą rozwinęło mu się społeczeństwo rozdyskutowane, rozpolitykowane, gotowe do rozmowy o prawach podstawowych, wolności i demokracji. Tego rodzaju ferment stanowi więc powód do obaw – coś podobnego mogłoby przecież zacząć dojrzewać w Rosji.

Stąd pomysł odcięcia Ukrainy od Zachodu. Zaangażowanie Rosjan w Ukrainie u schyłku rządów Kuczmy i Janukowycza miało wspólną cechę: chodziło o to, by rządzący utopili protesty we krwi i tą krwią podpisali się Putinowi na cyrografie. Propozycja nie do odrzucenia byłaby prosta: były protesty, zabiliście, spałowaliście i więzicie setki demonstrantów, Zachód już nie będzie z wami gadać – zostaje wam tylko Rosja.

Mamy odruch kojarzenia zbrodniczego wymiaru rosyjskiej agresji z tradycjami czy dziedzictwem sowieckim. A ty zauważasz, że w Ukrainie gwałcą i mordują najczęściej nie ludzie, którzy są sierotami po ZSRR – a "lemingi Putina", urodzone nawet po 2000 r.

"Rzeczy najgłębiej ludzkie" – pisał Józef Mackiewicz. Hannah Arendt później to rozwinęła, pisząc o banalności zła. To nie jest cecha przynależna ani wyłącznie Rosjanom, ani systemowi radzieckiemu – człowiek pójdzie mordować, jeśli stworzy mu się warunki.

Odrzucam opowieści, że Putin zwiózł do Ukrainy jakąś hordę morderców z Dalekiego Wschodu. Opowieści o "genie mongolskim", który stoi za zbrodniami Rosjan np. w Buczy, uważam wręcz za rasistowskie. Osławionej 64. Brygadzie z Kraju Chabarowskiego towarzyszyli wagnerowcy czy spadochroniarze z elitarnego gwardyjskiego pułku z Pskowa – potwierdzają to dokumenty. A więc: biali Rosjanie, którzy mogli sobie na przepustkach wyskakiwać do Tallina czy Rygi na piwo i dyskotekę.

Ludzie tacy jak my?

Widziałeś ostatnie ustalenia Bellingcata na temat ludzi, którzy programują cele dla rakiet Kalibr? Są wśród nich 20- i 30-latkowie, wykształceni, po dobrych kierunkach. Mają profile w mediach społecznościowych. Znają języki obce i świat.

Niemieccy oficerowie nieraz uwielbiali Goethego, znali Fichtego i Hegla, zachwycali się muzyką klasyczną – i strzelali Polakom w tył głowy, a Żydów pędzili tysiącami do komór gazowych. Jeszcze wszystko to skrupulatnie odnotowywali w buchalterii.

Trzeba po prostu czasu, wysiłku i pompowania resentymentu, żeby sprawić, by zwykli, wykształceni ludzie myśleli nie tylko o swoim zwykłym życiu, a o wielkich ideach czy procesach historycznych, w imię których wolno im mordować innych. A Rosjanie żyją resentymentem wobec innych narodowości dawnego Sojuza od dawna. O pogardzie dla Ukraińców doskonale wiemy, ale to polega też na żartach typu: "głupi jak Mołdawianin" albo "Gruzin po raz pierwszy zobaczył kibel, jak przyjechał do Moskwy".

Ważna część twojej książki jest poświęcona ukraińskiej kulturze – mówię o dzisiejszych kontynuatorach "rozstrzelanego odrodzenia". Czym jest to dziedzictwo?

To był nurt kulturalny, który w latach 20. i 30. pojawił się najpierw w Kijowie, a potem na Charkowszczyźnie. Na sowieckiej Ukrainie to był wyłom w systemie, powiew świeżego powietrza – bardzo krótki, ale intensywny i inspirujący, także dla zachodnioeuropejskiej awangardy.

Oczywiście Sowiecja w końcu się połapała, że ta działalność ma potencjał narodowotwórczy, a więc i wywrotowy. Skończyło się tak, jak się musiało skończyć: aresztowaniami kilkuset osób, wywózkami do łagrów, egzekucjami gdzieś na północy ZSRR.

Ci artyści, którzy dzisiaj działają w Charkowie: Żadan, Ołeh Kałasznik, Stepan Pasycznik i inni – robią to z poczuciem, że dopisują kolejny rozdział do tamtej historii. Różnica polega na tym, że oni nie zamierzają dać się rozstrzelać.

Żadan od początku wojny jest w Charkowie, zadeklarował, że nie wyjedzie.

A wie, że zginąłby, gdyby nadeszli Rosjanie, bo jest na ich listach proskrypcyjnych. On ze swoją pozycją i doświadczeniem tłumacza mógłby się schronić w Londynie, Berlinie czy nawet Warszawie, wieść wygodne życie. Nie wychodziłby z zachodnich telewizji. Tylko że on i inni charkowscy artyści wiedzą, że to nie ma sensu.

Od 24 lutego współpracują z wojskiem, obroną terytorialną i ludnością cywilną. Sami przenieśli się do Teatru Lalek, który ma siedzibę przy placu Konstytucji w centrum miasta. Niesamowite miejsce, ma zdaje się najbogatszą kolekcję kukieł teatralnych w Europie, więc panuje tam nieco creepy klimat. Miałem przywilej pomieszkać tam z nimi i poszwendać się po Charkowie przez tydzień.

Zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie postawa tych ludzi, ich wewnętrzna spójność: nie uciekniemy, nie damy się zabić – możemy tylko wytrwać i wygrać. Oni rozumieją, w jakim czasie żyją i czego ten czas od nich wymaga.

W Polsce trochę romantyzujemy ten ukraiński opór, przez co łatwo ulec złudzeniu, że w czasie wojny ukraińska polityka się zatrzymała. Jakie ważne zjawiska zachodzą lub mogą zajść, na tamtejszej scenie politycznej, ale ich stąd nie dostrzegamy?

To wszystko zasługuje na najwyższe uznanie, nikt tego nie podważa. Ale Zełenskiemu dało to też mandat do jednostronnych posunięć, z których on może dzisiaj robić różny użytek.

Opisujesz rozgrywki z oligarchami, fascynująco zręczne z jego strony.

Polityk, którego traktowano jak aktorzynę-śmiesznostkę, porozstawiał potężne do niedawna figury po kątach. Z Rinatem Achmetowem prezydent taktycznie współpracuje, ale zablokowano mu możliwość wyprowadzania kapitału za granicę. Achmetow jest politycznie bardzo osłabiony. Utracił Azowstal i wielkie biznesy na wschodzie Ukrainy, a teraz jeszcze ataki rakietowe uderzają w spółki energetyczne, w których ma udziały.

Ostatecznie upadł Medwedczuk, "kum Putina", który ukraińską politykę "rozprowadzał" od czasów wczesnego Kuczmy. Zełenski uniezależnił się też od swojego politycznego patrona, Ihora Kołomojskiego – on wykreował prezydenta, ale dziś już niczego przy jego pomocy nie załatwi. W powietrzu wisi pytanie, czy Zełenski wykorzysta swoją rosnącą pozycję dla dobra ukraińskiej demokracji, czy będzie próbował władzę osobiście monopolizować. To olbrzymia pokusa.

Widzę też dwa ryzyka na przyszłość. Jedno dotyczy roli weteranów, których w Ukrainie będzie mnóstwo i którym wojna zbuduje reputację – zapewne także polityczną. Oficerowie i żołnierze mogą się domagać wpływu na władzę, odwołując się do argumentu krwi przelanej w obronie ojczyzny.

I obawiasz się, że to byłaby siła skrajna? Populistyczna?

Istniał już taki projekt – stał za nim Andrij Biłecki, pierwszy dowódca pułku Azow. Nie zyskał dużego poparcia, ale po tej wojnie liczba weteranów, i to zasłużonych, będzie znacznie większa. Do czego może to doprowadzić, pokazuje nam sytuacja Armenii, gdzie dochodziło do strzelanin w parlamencie.

Wierzę, że Ukrainę takie scenariusze ominą. Głównie dlatego, że tamtejsze społeczeństwo w myśleniu o państwie jakoś zawsze okazuje się dojrzalsze niż jego elity. Prześciga je roztropnością.

Kłopotem będzie cała masa broni, którą Ukraina jest dziś nasycona. Kraj po wojnie po prostu zbiednieje – i ktoś tą bronią będzie próbował na różną skalę handlować. Przy wsparciu Zachodu trzeba będzie ją ściągnąć z czarnego rynku i przekazać pod kontrolę armii, bo inaczej ta broń będzie stwarzać ogromny potencjał destabilizacyjny.

Jaki jest najgorszy scenariusz dla Ukrainy – a jaki najlepszy?

Najgorszy, który mogę sobie teraz wyobrazić, to użycie przeciw niej broni nuklearnej. Nie dlatego, że Ukraińców miałoby to rzucić na kolana, a dlatego że otworzyłoby to nową, ponurą epokę dla całej społeczności międzynarodowej – wszyscy graliby według nowych zasad, albo wręcz bez zasad. I w niemal każdym scenariuszu Ukraina stałaby się wtedy "strefą zgniotu".

Optymistyczna jest natomiast zmiana, która się dokonała wraz z wojną: prozachodni zwrot Ukrainy jest już teraz nieodwracalny. To się nie dokonało, choć niektórzy tak to widzieli, w wyniku rewolucji godności – bo wówczas nie przeprowadzono żadnych zmian, które całkowicie zmieniłyby "paradygmat" na dekady, jak np. plan Balcerowicza w Polsce po przełomie ustrojowym. Widać to dopiero teraz.

Kijów raczej już nie będzie kupować od Rosji ropy czy gazu – ale ważniejsze jest to, że Rosja będzie dla niego państwem cywilizacyjnie obcym, "nieprzysiadalnym". Z kolei z Zachodu popłynie do Ukrainy rzeka pieniędzy na odbudowę.

onet.pl