piątek, 7 lutego 2025



10 marca 2020 roku podczas debaty Dumy Państwowej nad zmianami w konstytucji na mównicę weszła 83-letnia deputowana Jednej Rosji wyglądająca jak czarny charakter ze starych filmów o Bondzie. Walentina Tierieszkowa – pierwsza kobieta w kosmosie, która swego czasu stała na trybunie kremlowskiej obok Nikity Chruszczowa – zaproponowała „w imieniu prostych ludzi”, by znieść limit dwóch prezydenckich kadencji z rzędu lub chociaż wyzerować dotychczasowe kadencje Putina, tak by po zmianach w ustawie zasadniczej mógł ponownie ubiegać się o prezydenturę. Deputowani przyjęli propozycję oklaskami, a 15 minut później w Dumie zjawił się sam zainteresowany. Kategorycznie odrzucił pierwszą propozycję, gdyż „Rosjanie muszą mieć prawo wyboru”, za to nie znalazł przeciwwskazań dla drugiej, o ile „Sąd Konstytucyjny nie uzna jej za sprzeczną z konstytucją”. Sąd oczywiście nie uznał. W dętym referendum Rosjanie zaakceptowali poprawki, a Putin, wybrany na prezydenta w marcu 2024 roku, będzie mógł rządzić Rosją kolejne 12 lat. Do 2036 roku. Tak oto, zważywszy na zawód Tierieszkowej, powiedzenie sky is the limit utraciło swój sens. Ona i Putin złamali kontinuum czasowe, zerując istniejące kadencje. Rosję zalała fala memów. 

(...)

Wywody na temat rosyjskiej cywilizacji istniejącej poza prawem mogą brzmieć abstrakcyjnie, ale przekładają się na realną politykę. Skoro Rosjanie nie chcą regulować swojego społeczeństwa kodeksami prawa, to urzędy, sądy czy konstytucja stanowią ornamenty systemu i państwa. W takim układzie kluczowe decyzje podejmuje się za zamkniętymi drzwiami z „emocji, przeżyć i doświadczenia” konkretnych ludzi. Tymi ludźmi są Putin i jego najbliższe otoczenie, nad którymi nie ma żadnej systemowej kontroli.

Tylko że jak się chce być mocarstwem, tę rozlaną magmę coś musi spajać. Skoro nie instytucje, to pojawia się silna ręka. Aleksiej Czadajew tłumaczył mi, że w Rosji istnieje ciągłe napięcie między umiłowaniem silnego państwa a odrzuceniem instytucji i prawa:

Istnieje pewien rosyjski paradoks. Jedyna myśl, jaką samodzielnie stworzyliśmy, to anarchizm Bakunina. Czyli chcemy supersilnego państwa oraz imperium, ale wymyślamy ideę mówiącą o tym, jak obejść się bez władzy. Rosjanin to z natury anarchista, jak Putin. Władza oznacza dla niego rozkosz niepodlegania własnemu prawu. Suweren wprowadza stan wyjątkowy, który funkcjonuje jako norma, legalnie stając ponad prawem.

Jakub Benedyczak - Oddział chorych na Rosję


— Sankcje mogą być naprawdę zaostrzone — zwłaszcza te ostatnie [wymierzone w produkcję i eksport ropy naftowej] — powiedział Kellogg cytowany przez "The New York Post". Dodał, że Stany Zjednoczone mają możliwość ich poważnego zaostrzenia, aby jeszcze bardziej wpłynąć na lukratywny sektor energetyczny Rosji. — Jeśli ktoś to rozumie, to jest to prezydent Donald Trump i widać to w tym, co ostatnio zrobił [w innych kwestiach polityki zagranicznej] — podkreślił Kellogg.

onet.pl


Teraz dyrektorzy obiecują przyspieszyć swoje inwestycje w sztuczną inteligencję, odrzucając obawy dotyczące ogromnych kwot przeznaczanych na rodzącą się technologię. Microsoft, Alphabet, Amazon i Meta zgłosiły łączne wydatki kapitałowe w wysokości 246 mld dol. (ok. 1 bln dol.) w 2024 r., w porównaniu ze 151 mld dol. (ponad 600 mld zł) w 2023 r. Prognozują, że wydatki mogą przekroczyć 320 mld dol. (1,3 bln zł) w tym roku, ponieważ konkurują o budowę centrów danych i wypełnianie ich klastrami wyspecjalizowanych czipów, aby pozostać w czołówce badań nad dużymi modelami językowymi sztucznej inteligencji.

Skala ich ambicji w zakresie wydatków — ogłoszona wraz z wynikami za czwarty kwartał — zaskoczyła rynek i pogłębiła wyprzedaż spowodowaną wydaniem innowacyjnego i taniego modelu sztucznej inteligencji przez chiński start-up DeepSeek pod koniec stycznia br.

Microsoft i Google, spółka matka Alphabet, odnotowały spadek wartości rynkowej o 200 mld dol. (ponad 800 mld zł) po tym, jak ich działy zajmujące się przetwarzaniem w chmurze odnotowały słabszy niż oczekiwano wzrost, przy jednoczesnym gwałtownym wzroście wydatków kapitałowych. 8-proc. spadek Google w środę był piątym najgorszym dniem handlowym w ciągu ostatniej dekady.

Nieokiełznany entuzjazm całej "wspaniałej siódemki" został zastąpiony przez obszary sceptycyzmu i stworzył sytuacje typu "pokaż mi" — mówi Jim Tierney, szef skoncentrowanego amerykańskiego funduszu wzrostu w AllianceBernstein. "Obawy, które miałem od lata, są dziś jeszcze większe" — dodaje. Wśród szumu wokół transformacyjnego potencjału sztucznej inteligencji akcjonariusze obawiają się, że podwojenie wydatków bez proporcjonalnego wzrostu przychodów może pochłonąć kapitał, który w przeciwnym razie zostałby zwrócony w postaci wykupu i dywidend, jednocześnie głodząc linie biznesowe niezwiązane ze sztuczną inteligencją.

(...)

We wtorek Sundar Pichai z Google powiedział w obronie swojego planu wydania 75 mld dol. (ok. 302 mld zł) w 2025 r. — wzrost o 42 proc. z 53 mld dol. (ponad 213 mld zł) w zeszłym roku — że możliwości AI są "tak duże, jak to tylko możliwe, i dlatego widzicie, jak inwestujemy, aby sprostać temu momentowi". DeepSeek zwiększyłby popyt, pokazując, w jaki sposób nowe techniki mogą uczynić go tańszym i pobudzić nowe kierunki badań, zaznacza.

Satya Nadella z Microsoftu powiedział dwa tygodnie temu w Davos: "Zamierzam wydać 80 mld dol. (322 mld zł) na budowę Azure, klienci mogą liczyć na Microsoft". Powtórzył swoją wiarę w głupotę spowolnienia i niewykorzystania wczesnego wsparcia dla start-upu OpenAI.

W czwartek dyrektor generalny Amazon, Andy Jassy, wyprzedził Google i Microsoft, prognozując ponad 100 mld dol. (ponad 400 mld zł) nakładów inwestycyjnych w tym roku, w porównaniu z 77 mld dol. (ok. 310 mld zł) w 2024 r. i ponad dwukrotnie więcej niż 48 mld zł (193 mld zł) w roku poprzednim. Zdecydowana większość zostanie przeznaczona na centra danych i serwery dla Amazon Web Services, a Jassy powiedział, że po prostu reaguje na "znaczące sygnały popytu". Akcje spadły aż o 7 proc. w handlu po godzinach. "Wzrost nieco się gotuje, ale apetyt na inwestycje nie został ograniczony" — mówi Jeff Pearson, wiceprezes ds. strategii chmury w firmie konsultingowej Presidio. "Idą naprzód, nawet jeśli zwrot z inwestycji wydaje się odległy".

Meta spotkała się z bardziej pozytywnym przyjęciem zysków, a jej akcje wzrosły, nawet gdy szef Mark Zuckerberg zobowiązał się wydać "setki miliardów" więcej na sztuczną inteligencję, oprócz 40 mld dol. (ok. 160 mld zł) zainwestowanych w 2024 r.

(...)

Wydatki wśród "Siedmiu Wspaniałych" — do których należą również Apple, Nvidia i Tesla — przewyższają resztę amerykańskiego benchmarku S&P 500. Według Société Générale ich wydatki kapitałowe wzrosły o 40 proc. w 2024 r. w porównaniu z 3,5 proc. wśród pozostałych 493 spółek.

Zyski wśród elitarnej grupy wzrosły o jedną trzecią w tym samym okresie, w porównaniu z 5 proc. wśród pozostałych. Szał wydatków nie ogranicza się do spółek notowanych na giełdzie, a ani Deep Seek, ani obawy przed bańką AI nie spowolniły napływu kapitału do start-upów z Doliny Krzemowej.

Sam Altman z OpenAI utworzył partnerstwo z SoftBank i Oracle, aby zainwestować 100 mld dol. (ponad 400 mld zł) w amerykańską infrastrukturę związaną ze sztuczną inteligencją, która z czasem może wzrosnąć do pół biliona (2 bln zł). Japoński inwestor prowadzi rozmowy w sprawie zainwestowania 25 mld dol. (ponad 100 mld zł) w start-up przy wycenie 260 mld dol. (ponad 1 bln zł). "Czy w pewnym momencie może nadejść zima AI? Oczywiście" — mówi Rishi Jaluria, analityk w RBC Capital Markets. "Ale jeśli jesteś na pozycji lidera, nie możesz zdjąć nogi z gazu"— podsumowuje.

onet.pl/The Financial Times


Prokurator Michał Ostrowski miał wszcząć śledztwo ws. zamachu stanu. Zdaniem prezesa TK Bogdana Święczkowskiego najwyżsi polscy urzędnicy chcą siłą zmienić ustrój Polski.

— To już jest jazda po bandzie — mówi nam anonimowo jeden z posłów PiS, kiedy pytamy go o słowa Bogdana Święczkowskiego.

— Nikt nas nie poinformował wcześniej. O tym, że jest zamach stanu, dowiedziałem się z mediów — dodaje.

W porannym wywiadzie dla RMF FM prezes TK mówił: – Uważam, że jesteśmy blisko sytuacji, kiedy w ciągu pół roku, roku czasu może dojść do tego, że zostaną wyprowadzone siły zbrojne czy też policja na ulice, żeby próbować powstrzymać protesty społeczne.

Konstytucyjnego. W ten sposób odnosił się do złożonego przez niego zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera, ministrów, marszałków Sejmu i Senatu, posłów i senatorów koalicji rządzącej, prezesa Rządowego Centrum Legislacji, niektórych sędziów i prokuratorów.

W wyniku tego zawiadomienia zbuntowany prokurator Michał Ostrowski, który nie uznaje władzy Adama Bodnara, miał wszcząć śledztwo ws. zamachu stanu. Kłopot w tym, że rzeczniczka Prokuratora Generalnego Anna Adamiak ujawniła, że sprawa nie ma nadanej sygnatury. Dlatego zawiadomienie dostarczone z TK do prok. Ostrowskiego uznaje za "prywatną korespondencję".

(...)

Zresztą nie tylko politycy prawicy mają z tego świetny ubaw. Z rzekomego zamachu stanu kpił w Sejmie Roman Giertych: — Od dziś wszyscy posłowie i posłanki będą w mundurach na sali sejmowej. Taka jest decyzja kierownictwa klubu. Będzie to symbol władzy Donalda Tuska w naszym zmilitaryzowanym od dzisiaj kraju.

Z kolei szef MSZ Radosław Sikorski, po powrocie do Gdańska ze spotkań w Brukseli, napisał na portalu X: "Chwała Bogu, że mimo zamachu lotnisko im. L. Wałęsy pozostaje pod kontrolą sił rządowych".

onet.pl


Zdjęcia satelitarne wykonane w 2021 r. z 1295. Centralnej Bazy Napraw i Magazynowania Czołgów (CTRSB), w dalekowschodnim regionie Rosji, w pobliżu miejscowości Arseniew pokazały około 300 czołgów i 400 innych pojazdów opancerzonych na terenie bazy, z których ok. połowa była w dobrym lub doskonałym stanie.

Zdjęcia bazy z grudnia 2024 r. opublikowane przez analityka OSINT wykazały, że wszystkie nowe pojazdy zniknęły i widoczne były tylko kadłuby czołgów, w większości bez wieżyczek. W opublikowanym przez platformę Substack przeglądzie danych stwierdzono, że w bazie pozostało tylko 100 prawdopodobnie sprawnych pojazdów wszystkich typów, z czego mniej niż dziesięć to czołgi.

Analityk Jomy w połowie grudnia stwierdził: "Ta baza jest praktycznie skończona. Może jeszcze 1-2 miesiące potrzebne są do jej CAŁKOWITEGO wyczerpania, ale w tym momencie nie ma to znaczenia. To tylko oznaka coraz większego problemu dla Rosji".

onet.pl/Kyiv Post


Co to znaczy, co dokładnie mówią?

Pojawiła się zauważalna fala takich wypowiedzi w rosyjskiej propagandzie, z których wynika, że Putin i Trump są liderami nowego konserwatywnego porządku świata. Nie ma już tak wyraźnego, jednotorowego przekazu w odniesieniu do Stanów Zjednoczonych. Nie ma go także w odniesieniu do Ukrainy. Wystarczy chociażby spojrzeć, jak rosyjska rzeczniczka praw obywatelskich Tatyana Moskalkova, przemawiając w Dumie Państwowej, opisuje, jak ukraińskie wojsko pomaga mieszkańcom regionu Kurska i dzieli się z nimi żywnością, a następnie wzywa do tego, by Ukraina nie była postrzegana wyłącznie jako imperium zła. Jeszcze kilka miesięcy temu było to nie do pomyślenia. Wszystko to przygotowuje opinię publiczną na to, co może nadejść.

Warto także wsłuchać się w to, co ma do powiedzenia Michaił Kowalczuk, bliski współpracownik Putina. W zeszłym tygodniu powiedział, że przyszłość należy do Arktyki i Rosja musi zabezpieczyć tam swoje interesy, ale są one rozpraszane "na jakiejś Ukrainie".

Okazuje się więc, że zgodnie z tą logiką powinniśmy natychmiast porzucić Ukrainę i skupić się na Arktyce. I mówi to człowiek, który jest częścią wewnętrznego kręgu Putina. Widać wyraźnie, że słabnie także pozycja tych osób z jego otoczenia, które opowiadają się za kontynuowaniem wojny.

onet.pl


Powiem rzecz może ryzykowną: podobne, choć nudniej i obszerniej formułowane przemyślenia serwuje swoim czytelnikom… publicysta "Gazety Polskiej". Filip Rdesiński w tekście pt. "Fałszywa nuta Stanowskiego" skupia się przede wszystkim na niebezpiecznej grze kandydata w obniżanie autorytetu państwa i wprowadzanie jeszcze większego chaosu. Rdesińskiemu nie podoba się, że jedynym przekazem Stanowskiego będzie "robienie sobie beki z wyborów": "W państwie, które mierzy się obecnie z gigantycznym problemem konstytucyjnym, degrengoladą wymiaru sprawiedliwości, gospodarczymi problemami i wojną tuż przy granicy, nie jest to najszczęśliwsze zachowanie". 

(...)

Sam Rdesiński przyznaje, że to jedna z wielu "teorii spiskowych", ale zarazem zapytuje retorycznie: "Czy taki scenariusz jest jednak całkiem niemożliwy?". A propos teorii spiskowych czy, jak kto woli, realnych motywacji Stanowskiego - wcześniej publicysta "GP" prezentuje minimum sześć innych. Po pierwsze więc, teoria merkantylna (darmowy czas reklamowy, udział w debacie prezydenckiej, nieustanna promocja Stanowskiego, a więc i Kanału Zero). Teoria druga - cytuję za Rdesińskim - "Stanowski dogadał się z PiS, żeby osłabić Sławomira Mentzena i wykończyć rosnącą w siłę Konfederację". Trzecia: "na zlecenie PiS ma [Stanowski] dobić słabnącego Szymona Hołownię". Czwarta: "[Stanowski] ma osłabić Karola Nawrockiego i doprowadzić do rozbicia PiS". Piąta: "manewr polegający na zogniskowaniu elektoratu centrowego i ostateczne przekazanie go Nawrockiemu". Szósta: "[Stanowski] ma do reszty skompromitować klasę polityczną, żeby zrobić miejsce dla nowego ruchu politycznego, szykowanego przez duży biznes". Odpowiednie skreślić. 

(...)

Z kolei prezes Klubu Jagiellońskiego, Paweł Musiałek, opublikował bardzo ciekawy artykuł na łamach "Tygodnika Powszechnego". W tekście pt. "Ten trzeci" pisze, że to właśnie Stanowski jest tą polityczną supernową, która "może realnie namieszać w nadchodzących wyborach" i że to on ma najmocniejsze papiery na tegorocznego kandydata TUP, czyli tzw. Tymczasowego Ugrupowania Protestu (określenie Jarosława Flisa). Kandydatami TUP w minionych latach byli m.in. Paweł Kukiz, Janusz Palikot, Andrzej Lepper i Szymon Hołownia. Musiałek przypomina, że Duda nie zostałby prezydentem bez Kukiza, a Tusk premierem bez Hołowni. 

gazeta.pl