Jak idą przygotowania do kontrofensywy, której wszyscy się spodziewają?
Nie ma potrzeby naciskać na wojsko. Mówię o tle informacyjnym, które widzę i czuję. Każdy chce jutro dobrych wieści. Wszyscy pytają, kiedy Melitopol zostanie wyzwolony. I chcę cię prosić, żebyście przestali to robić. Prędzej czy później wyzwolimy każdy metr naszego terytorium. Ale nie naciskajcie na wojsko. Oni wiedzą lepiej, jak i kiedy to zrobić. A jeśli wiosenna kontrofensywa odbędzie się latem, to nie widzę problemu. Najważniejsze z jakim skutkiem. Ten czas należy wykorzystać na przygotowanie.
Jak przygotowuje się kontratak?
Nie jestem wysokim dowódcą, jestem tylko porucznikiem. A ja mogę tylko opowiedzieć o swoich doświadczeniach z akcjami szturmowymi prowadzonymi przez naszą jednostkę. Przed startem przez kilka dni z rzędu nasze "oczy" codziennie wyszukiwały i niszczyły wroga. W efekcie podczas bezpośredniego szturmu na pozycje wroga, po prostu usunęliśmy tych, którzy tam pozostali.
Tak zajęliśmy ufortyfikowane okopy na kierunku Bachmutu. Przed zabezpieczeniem pozycji musieliśmy zlikwidować wroga. I działaliśmy według schematu, który opisałem. W rezultacie, kiedy wkroczyła nasza brygada szturmowa, na pozycjach było już niewielu wrogów, a ci, którzy pozostali, byli zdemoralizowani. A my mieliśmy jednego lekko rannego i nikt nie zginął. Operacja była bardzo dobrze przygotowana. Wszystko było obliczone co do sekundy.
Kontrofensywa również powinna przebiegać w ten sam sposób. Przed nim wróg powinien być maksymalnie osłabiony. A jeśli dla lepszego przygotowania należy to trochę odłożyć, to uważam to za całkiem rozsądne.
Powiedziałeś, że nie można lekceważyć technologii wroga. Powiedz nam więcej o wyposażeniu technicznym Rosjan w pobliżu Bachmutu.
Zacznę od tego, czego nie ma teraz w porównaniu z tym, co było wcześniej. Prawie nie widzę tu pojazdów gąsienicowych: czołgów i pojazdów opancerzonych. W rzeczywistości prowadzą szturmy piechoty, przez co ponoszą tak kolosalne straty. Powiedziałem "prawie", ponieważ jest kilka innych przypadków. Ostatnio przeciwnik strzelił gdzieś z chronionego obszaru i nie poszedł bezpośrednio do szturmu. Dbają o czołgi bardziej niż o ludzi. Jeśli nie liczą siły roboczej i rzucają w nas grupami zamachowców-samobójców, to nie robią tego ze sprzętem.
A co znajduje się w ich wyposażeniu? Mają bardzo dużo pocisków artyleryjskich. Używają całego arsenału, jaki mają w naszym kierunku. Jednocześnie nie zawsze jest jasne, gdzie i dlaczego strzelają. Wyobraź sobie, że istnieje linia kolizji. I z jakiegoś powodu strzelają amunicją kasetową nie do nas, ale do cywilnych miast oddalonych o 20-30 km. A ludzie po prostu tam mieszkają, tam nie ma wojska. Rosjanie nie mają absolutnie żadnych wytycznych moralnych i etycznych.
Wielu strzela rakietami, w tym pociskami manewrującymi. Dokąd celują, nie wiem. Ale stale nagrywamy uderzenia w spokojnych miastach. Mamy wiele takich przypadków.
Bezpośrednio na linii frontu używają artylerii lufowej, moździerzy, czołgów i granatników. Tutaj używają wszystkiego, co ma na wyposażeniu armia rosyjska. Okresowo zbliża się lotnictwo, ale ich samoloty nie latają daleko ze względu na duże prawdopodobieństwo zestrzelenia. I za to również ogromne podziękowania dla naszych zachodnich partnerów.
Któregoś dnia pojawiło się oświadczenie, że wróg stosuje taktykę "spalonej ziemi" w Bachmucie. Jak to wygląda?
Myślę, że masz na myśli taktykę "szybu ogniowego". Natknąłem się na to w kierunku Łymania, kiedy tam walczyliśmy. Oznacza to, że wróg po prostu zrzuca tony amunicji na nasze prawdopodobne pozycje. Rozpoczęli ostrzał o wschodzie słońca i zakończyli o zachodzie słońca. Ich artyleria pracowała bez przerwy przez 12 godz. I wszystko leciało z rzędu. Stworzyli "wał ognia". A potem oni, wierząc, że żywi ludzie nie mogą pozostać na stanowiskach, weszli ze sprzętem i siłą roboczą. Ale był tu pewien niuans. Myśleli, że nikogo tam nie będzie, ale my wciąż tam byliśmy.
Teraz robią coś podobnego z Bachmutem. Zalewają nas artylerią. Zrzucają ją i wierzą, że albo nie przeżyliśmy, albo jesteśmy kontuzjowani, albo już bardzo przestraszeni. A potem wchodzi piechota i ich niszczymy. Oczywiście po naszej stronie też są straty. Ostatnio szedłem na stanowisko i obok mnie eksplodowała mina. Gdy podszedłem bliżej, okazało się, że trafiła w nasz punkt. Wskakuję do środka, a tam wszystko zniszczone, kilku zginęło. Strzelili ponownie w tym samym miejscu. I potem zaczął się szturm. Walczyliśmy. Tak wygląda "wał ognia". Ostrzeliwują pozycję i wchodzą, kiedy myślą, że zabili wszystkich.
Jak można przetrwać w takim "wale ognia"?
Najważniejsze: zbroja, hełm, słuchawki. Nawet nie chcę słyszeć żadnego "Niewygodnie mi w słuchawkach". Jeśli mina eksploduje obok ciebie, a ty nie masz słuchawek, jest to natychmiastowa kontuzja. A wierzcie mi, na trasach takich jak nasza, myśliwce /?/ nie nadużywają sprzętu. Wykorzystujemy wszystko, co mamy.
(...)
Pojawiły się informacje, że Rosjanie używają teraz w rejonie Bachmutu nie tylko najemników z Grupy Wagnera, ale także specnazu. Czy sam to zauważyłeś?
Tak, odczuliśmy to. Poruszali się inaczej, byli inaczej skoordynowani. I co najważniejsze, ewakuowali swoich rannych. U wagnerowców, jeśli upadniesz, to "do widzenia". A tutaj wzięli swoje. Dlatego z dużym prawdopodobieństwem naprawdę rzucili tutaj nowe siły. I to znowu dowodzi, że nie można lekceważyć przeciwnika. I nie zapominajmy, że oni też się uczą. I też analizują.
onet.pl