piątek, 18 sierpnia 2017
Uniwersytet Oxford ujawnił wyniki swoich badań, które pokazuje w jaki sposób rządy, partie czy organizacje manipulowały opinią publiczną w Internecie. Na niechlubnej liście 28 państw znalazły się także Filipiny.
(...)
Badanie pokazuje, że obóz popierający obecnego prezydenta Filipin wydał na ten cel około 200 tys. USD (t.j. 10 mln PHP lub 720 tys. PLN), zatrudniając grupę szacowaną na 400-500 osób.
Według badaczy, filipińscy trolle mają nacjonalistyczny i prorządowy światopogląd i skupiają się głównie na nękaniu przeciwników obecnej władzy w komentarzach oraz innych internetowych interakcjach.
Na Filipinach znaleziono także dowody na istnienie fałszywych kont oraz botów, służących do zalewania sieci społecznościowych spamem, nieprawdziwymi informacjami oraz tworzenia sztucznego tłumu.
Zamieszanymi w proceder mają być partia prezydenta Duterte, Partido Demokratiko Pilipino-Lakas ng Bayan, osobisty manager ds. mediów społecznościowych Nic Gabunada, grupy ochotników oraz opłaceni obywatele. Początek działań to rok 2016, kiedy to wspierano w ten sposób najpierw kampanię prezydencką Rodrigo Duterte, a następnie udzielano mu poparcia od momentu, gdy obejmował on władzę.
polska-azja.pl
Hashtag #AstroTurfing był w ostatnich dniach jednym z najpopularniejszych na Twitterze. Jak pisze "Press", w weekend media sprzyjające rządowi sugerowały, że masowa krytyka reformy wymiaru sprawiedliwości w mediach społecznościowych była astroturfingiem, czyli celową, skoordynowaną akcją udającą spontaniczne inicjatywy osób lub grup.
Z analizy przeprowadzonej przez Digital Forensic Research Lab, należący do amerykańskiego think tanku Atlantic Council, wynika jednak, że kampania o astroturfingu napędzającym uliczne protesty w Polsce sama miała znamiona astroturfingu. W sieci masowo publikowano wpisy o tej samej treści i z tymi samymi ilustracjami. „Press” podaje, że prędkość zamieszczania tweetów z hashtagiem #StopAstroTurfing lub #StopNGOSoros w sobotę wieczorem wzrosła gwałtownie z 3 na minutę do ponad 200. Taka dynamika utrzymywała się przed około godzinę. Około północy było to już tylko 10 tweetów na minutę.
Z danych Digital Forensic Research Lab wynika, że 50 najaktywniejszych użytkowników Twittera zamieściło ponad 5,5 tys. tweetów, co stanowi ponad 35 proc. wszystkich wpisów z takimi hashtagami. Na 15 tys. tweetów z obydwoma hashtagami aż 11 tys. było tej samej treści.
Beata Biel, specjalistka ds. szkolenia mediów, przyznaje w rozmowie z „Press”, że choć analiza Digital Forensic Research Lab wymagałaby szerszych badań, to widać wyraźnie, że hashtagi były wspierane przez krótki czas przez boty. Bez głębszych badań nie można jednak określić, kto stał za tymi wpisami, ani jaki miał cel.
Termin astroturfing pochodzi od nazwy marki popularnej w USA syntetycznej murawy. To właśnie dlatego astroturf marketing jest nazywany przez Amerykanów kładzeniem sztucznej trawy. Terminem takim są nazywane wszelkie kampanie, które udają spontaniczne, oddolne inicjatywy osób bądź grup, wyrażające poparcie lub sprzeciw wobec konkretnej idei, produktu, usługi, wydarzeń czy działalności polityków. Celem takich inicjatyw jest stwarzanie wrażenia niezależnej reakcji ludzi i ukrywanie prawdziwych inicjatorów akcji i ich intencji
Takie manipulowanie opinią publiczną jest coraz bardziej powszechne i staje się bronią masowej zagłady w rękach biznesu i grup interesów. Według amerykańskich naukowców nawet jedna trzecia opinii konsumentów w sieci jest fałszywa, a większość przypadków organizowania się obywateli jest skutkiem działań firm doradczych pracujących dla korporacji i organizacji wpływu.
forsal.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)