„Moi żołnierze oszacowali, że w ciągu godziny wystrzelili w nas 500 pocisków. Jeśli odjąć czas, w którym atakuje piechota, ostrzeliwują nas średnio 10-12 godzin na dobę. Wychodzi na dobę blisko 5000 pocisków tylko na niewielki sektor jaki broni „Swoboda" - mówił kpt. Gwardii Narodowej, Petro Kuzyk, dowódca ochotniczego batalionu „Swoboda" 4 Brygady Operacyjnej GN, walczącej wówczas jeszcze w Rubiżnem, potem wycofanej do Siewierodoniecka. W czasie walk o Siewierodonieck ostrzał był równie zmasowany i tak dokuczliwy, że batalion „Swoboda" zastosował taktykę maksymalnego zbliżenia się („przyklejenia się"), do pozycji piechoty nieprzyjaciela. Tyle, że działało to przez 1-2 dni, po czym Rosjanie zaczęli kłaść znowu nawały ogniowe, bez troski o własną piechotę.
Z kolei artyleria ukraińska używana jest w rozproszeniu, stawia na celność i szybkość ognia, gdzie warunkiem przeżycia jest szybka zmiana pozycji. Obie strony przywiązują znaczącą uwagę do rozpoznania pozycji przeciwnika i ognia kontrbateryjnego. Uwidacznia się w tym względzie znaczenie dronów, które wykrywają stanowiska artylerii, naprowadzają na nią celny, kilkusalwowy ogień, i oceniają skutki ataków. Kluczowym jest więc wykonanie zadania ogniowego, i natychmiastowa zmiana pozycji.
Armatohaubice kal. 155 mm mają w tej kwestii znacząca przewagę, chociażby ze względu na precyzję i większe zasięgi, jednakże nie zawsze możliwe jest trzymanie się poza zasięgiem oddziaływania artylerii npla. Znaczenie również ma przewaga sprzętu samobieżnego i opancerzonego, nad ciągnionym, który daje większe możliwości obsłudze na przeżycie.
Do ognia kontrbateryjnego, zwłaszcza do celów o szczególnym znaczeniu, stosowany jest cały arsenał uzbrojenia, nie tylko artyleria lufowa, ale i rakietowa prowadząca ostrzał powierzchniowy amunicją kasetową, również amunicja krążąca, a nawet rakiety operacyjne Toczka-U.
(...)
W pełnoskalowej, długotrwałej wojnie artylerii, kluczowym czynnikiem – jak się okazuje – może być, i jest na Ukrainie, amunicja. Nie jest przypadkiem, że celem artylerii czy rakiet taktyczno-operacyjnych są również składy amunicji na bezpośrednim zapleczu frontu. W przypadku armii ukraińskiej amunicja, a raczej jej kurczące się szybko zasoby, to poważny problemem. O tym, że amunicji na Ukrainie jest relatywnie mało, a sprzęt artylerii (np. lufy) jest zużyty sygnalizowano jeszcze przed wojną. Przy niebywałej intensywności ognia artylerii w Donbasie, lufy szybko się zużywają, co ma wpływ na malejącą celność. Również ogień kontrbateryjny szybko degraduje sprzęt artylerii, bowiem nakryta ogniem bateria to nie tylko zabici i zniszczony sprzęt, ale również ranni, kontuzjowani i uszkodzone działa czy haubice. Zastępca ministra obrony narodowej Denys Szarapow stwierdził, że w wyniku ognia kontrbateryjnego średnio dla sześciodziałowej baterii artylerii 2 z 6 dział/haubic (ok. 30%) odnoszą na tyle poważne uszkodzenia od odłamków, np. poprzez zniszczenie kluczowych mechanizmów, że konieczna jest ich naprawa (remont).
(...)
Sygnalizowane przez Kijów wyczerpanie się zasobów amunicji posowieckiej, zresztą nie tylko na Ukrainie, ale i kurczące się możliwości pozyskiwania jej na świecie (m.in. w wyniku oddziaływania Rosji na państwa trzecie), nie jest wyłącznym problemem ukraińskiej armii. Kijów deklaruje, że jedynym wyjściem jest przejście na amunicję NATO-wską, na razie 155 mm. Jednak problem amunicji może pozostać nierozwiązany w kolejnych tygodniach i miesiącach nawet po przejściu na amunicję 155 mm, co jest ukraińską nadzieją, bowiem kraje zachodnie nie dysponują taką ilością amunicji, jaka jest w tej chwili potrzebna. Powiedział o tym wyraźnie minister obrony Wielkiej Brytanii Ben Wallace, który stwierdził, że Zachód nie dysponuje dostateczną ilością amunicji, którą można by przekazać na Ukrainę, w warunkach długotrwałej, wielomiesięcznej wojny. Ukraina miała dotychczas otrzymać blisko 300 tys. sztuk amunicji artyleryjskiej, które przy obecnej intensywności ognia starczą szacunkowo na ok. 40 dni. Potem jej uzupełnienie będzie niemożliwe z racji wyczerpania posiadanych zasobów, koniecznym byłoby zwiększenie tempa bieżącej produkcji amunicji przez zakłady przemysłowe.
(...)
Wiceminister obrony Ukrainy Hanna Malar stwierdziła, że armia ukraińska zużywa dziennie do 6 tys. pocisków artyleryjskich, podczas gdy armia rosyjska ok. 60 tys. Dla porównania, jeśli artyleria ukraińska wystrzeliwuje dziennie 5-6 tys. pocisków, to zakłady Artem w ciągu roku wyprodukowały 14 tys. nowych pocisków 152 mm, a więc na 2-3 dni intensywnych walk.
Co ciekawe, przebywający na froncie redaktor portalu Censor.net, Jurij Butusow, już w kwietniu sygnalizował, że ograniczenia w zużyciu amunicji mają wpływ na intensywność ukraińskiego ognia, a artyleria jest kluczowym elementem obrony – wezwanie skutecznego ognia artylerii kasuje każde natarcie npla, ale z kolei brak wsparcia własnej artylerii stanowi duży problem i grozi taktycznymi kryzysami. „Przeciwnik przesuwa się tam, gdzie widzi, że nie ma celnego korygowanego i stałego ognia artylerii. Tam gdzie dochodzi do boju kontaktowego ukraińska armia ma przewagę. Tam, gdzie w boju możemy zastosować chociażby kilka dziesiątków pocisków na armatę, ukraińska armia ma przewagę, i wroga odrzucają. Ale jeśli limity na strzelanie są mniejsze niż potrzeby do ostrzału – ciężko utrzymać pozycje, i tam Rosjanom gdzieniegdzie udaje się przełamać naszą obronę. Bo jeśli strzela przeciwnik, ale po nim strzelają w odpowiedzi, ludzie wytrzymują. Nie wytrzymują, kiedy przez dłuższy czas po wyznaczonych celach nie ma komu prowadzić ostrzału" – pisał Jurij Butusow w trzeciej dekadzie kwietnia, kiedy jeszcze nie mówiono głośno o stratach w Donbasie i problemach z amunicją.
(...)
Jedyna szansa strony ukraińskiej to efektywne i mądre wykorzystanie, w sumie nielicznych, najnowszych systemów artylerii jak Caesar, Krab, PzH2000, Himars, na granicy ich zasięgów, z precyzyjnym ostrzałem „snajperskim", z ich przeżywalnością na polu walki, jako kluczowym priorytetem (wysoka efektywność ogniowa pozostaje poza dyskusją). Tak operują już kołowe Caesar, wg algorytmu manewr-ogień-manewr, przy czym wykonanie bojowego zadania zajmuje 3-5 minut (zajęcie pozycji, ogień, zmiana pozycji), a ostrzał prowadzony jest z szybkostrzelnością praktyczną 4-5 strzałów w minutę, na znane odległości 17 i 22 km, a więc poza zasięgiem sowieckiego kalibru 122 mm, a z amunicją wspomaganą jeszcze dalej.
Ograniczenia w amunicji artyleryjskiej i większe rozśrodkowanie sił i środków npla, spowodowało z czasem zmianę taktyki ukraińskiej artylerii – zamiast nawał ogniowych, po 50-60 pocisków na działo z początku wojny, kładzionych na kolumny, czy obszar koncentracji wojsk npla, obecnie stosuje się „artyleryjski sniping", czyli niszczenie npla celnym, korygowanym z drona ogniem, przy jak najmniejszym zużyciu amunicji i natychmiastowej zmianie pozycji.
defence24.pl