sobota, 27 stycznia 2024



— Zespół stresu bojowego charakteryzuje wiele cech szczególnych: nadmierna czujność, zbyt silne reakcje, przytępienie emocji, zachowania agresywne, zaburzenia pamięci i koncentracji, silny niepokój uogólniony, napady złości, nadużywanie narkotyków, natrętne wspomnienia, halucynacje, zaburzenia snu, brak chęci do życia i dręczące poczucie winy — wylicza Raguzin.

Na wojnie żołnierze są narażeni — poza samą walką — na szereg czynników wywołujących stres, takich jak choćby gorąco lub zimno, hałas, wibracje, broń, promieniowanie jonizujące, słaba widoczność. Do tego dochodzi niedobór snu, złe odżywianie, złe warunki higieniczne, wyczerpanie fizyczne, choroby, frustracja seksualna, a nierzadko i stosowanie używek: kofeiny, nikotyny, alkoholu.

— Pojawiają się też stresory psychiczne. Można je podzielić na: poznawcze — nadmiar lub brak informacji, przeciążenie sensoryczne, nieprzewidywalność wydarzeń, brak czasu lub bezcelowe wyczekiwanie i bezczynność, brak wyboru — oraz emocjonalne — strach przed śmiercią, złość, poczucie winy, konflikty interpersonalne, widok martwych ciał, zabijanie ludzi itd. — mówi Raguzin.

Redakcja "Nowej Gaziety" rozmawiała z Rosjanką (prosiła o zachowanie anonimowości), której krewny niedawno wrócił z wojny w Ukrainie. Opisała go następująco:

— Bardzo się zmienił, stał się bardziej kontrolujący, wszystko sprawdza. Nie jest sobą. Nigdy wcześniej taki nie był, stał się zupełnie inną osobą. Na przykładzie moich znajomych widzę, że mężczyźni wracają straumatyzowani. Mają koszmary senne, są niespokojni, wszczynają awantury ze swoimi bliskimi, aż w końcu rodziny mają dość życia w tym piekle.

Jak donosi BBC, psychiatrzy z Centrum Psychiatrii i Neurologii im. Władimira Biechtieriewa szacują, że PTSD dotknie od 3 do 11 proc. wszystkich osób, które były na wojnie. Wśród rannych odsetek ten jest wyższy i wynosi 30 proc.

— Ja i wszyscy moi znajomi borykaliśmy się z konsekwencjami psychologicznymi, każdy tego doświadczył. W rezultacie zaostrzyły się moje choroby, miałem także udar. Po raz pierwszy zmieniło się moje postrzeganie otaczających mnie osób, pojawiła się agresja. Jeśli ktoś powiedział coś, z czym się nie zgadzałem, od razu byłem gotowy wszcząć awanturę. Nie potrafiłem odpowiednio reagować. Prześladowały mnie koszmary senne. Natrętnie nawracały wspomnienia, jakbym wciąż tam był. Nie można się z tego wyrwać, to siedzi w podświadomości — powiedział portalowi Lenta.ru Siergiej Pałkin, szeregowy z plutonu wywiadu wojskowego.

(...)

Anna Riwina podkreśla, że w Rosji nie ma danych dotyczących przemocy domowej i przez to nie sposób ocenić jej rozmiarów. — Niemniej z absolutnie potworną regularnością pojawiają się doniesienia o żołnierzach powracających z wojny i o ich zachowaniu wobec swoich rodzin oraz osób spoza nich. Morderstwa, gwałty, ciężkie przestępstwa z użyciem przemocy — takich spraw jest mnóstwo — mówi Riwina.

Rosyjskie media państwowe nie informują jednak o takich incydentach, a wiele ofiar nigdzie nie zgłasza przemocowych zachowań.

— Gwałty, bicie żon i dziewczynek, znęcanie się nad dziećmi i wszystko, co z tym związane — to wszystko pozostaje poza uwagą i wiedzą policji. Większość ofiar takich czynów zupełnie nie wie, że może bronić swoich praw. Co ważne, w czasie takich wstrząsów społecznych kobiety bardziej obawiają się, aby ich sytuacja, przy wszechobecnej nieprzewidywalności, nie zmieniła się na jeszcze gorszą, więc niestety tolerują coraz większą przemoc — dodaje Anna Riwina.

onet.pl/Nowa Gazieta


W drugiej połowie stycznia na terenie Rosji doszło do serii pożarów w obiektach przemysłowych związanych z sektorem naftowo-paliwowym – m.in. w nocy z 20 na 21 stycznia uszkodzeniu uległ zakład przetwórstwa kondensatu gazowego znajdujący się w bałtyckim porcie Ust-Ługa (obwód leningradzki). Obiekt wraz z pobliskim terminalem należy do koncernu Novatek, który produkuje i eksportuje stamtąd produkty ropopochodne – głównie surową benzynę, mazut i paliwo lotnicze. Zgodnie z dostępnymi danymi pożar objął m.in. zbiorniki na LPG i poskutkował wstrzymaniem produkcji. W nocy z 24 na 25 stycznia ogień wybuchł także na terenie rafinerii w czarnomorskim Tuapse (Kraj Krasnodarski), co doprowadziło do uszkodzenia jednej z instalacji. Zakład należy do Rosniefti, a koncern nie poinformował o skali zniszczeń.

Pożary w obu obiektach zostały poprzedzone uderzeniami ukraińskich dronów na terytorium Rosji, m.in. na magazyn paliwowy w Klińcach (obwód briański). 18 stycznia Ministerstwo Obrony FR oznajmiło też o udanym przechwyceniu bezzałogowców atakujących terminal naftowy w Petersburgu. W przypadku zakładów w Ust-Łudze i Tuapse rosyjskie władze nie określiły bezpośredniej przyczyny pożarów. Według ukraińskiej agencji informacyjnej Ukrinform oba uderzenia przeprowadziła SBU – obiekty miały zostać skutecznie zaatakowane za pomocą dronów.

Komentarz

Pomimo szczątkowych danych przekazywanych przez rosyjskie władze zniszczenia w Ust-Łudze i Tuapse najprawdopodobniej stanowią poważny problem dla firm-właścicieli uszkodzonej infrastruktury. Novatek ogłosił wstrzymanie działalności całego zakładu i ograniczenie się do eksportowania kondensatu gazowego – w ten sposób koncern pozbawia się opłacalnej marży rafineryjnej, którą zyskuje, sprzedając końcowe produkty ropopochodne. Źródła branżowe twierdzą, że wznowienie prac w Ust-Łudze może potrwać dwa miesiące, a każdy dzień przestoju generuje stratę ok. 2 mln dolarów. Obiekt przerabiał 6 mln ton gazowego kondensatu rocznie, a 70% jego produkcji stanowiła benzyna surowa. Sprzedaż z tamtejszego terminalu odpowiadała za jedną trzecią rosyjskiego eksportu tego produktu realizowanego drogą morską.

W rafinerii w Tuapse uszkodzona instalacja jest zintegrowana w łańcuch wartości kompleksu rafineryjnego. Sugeruje to, że funkcjonowanie całego zakładu może zostać wstrzymane na potrzeby oceny zniszczeń i wykonania prac naprawczych. W zeszłym roku przerabiał on średnio 186 tys. baryłek ropy dziennie, wytwarzając m.in. olej napędowy i olej opałowy. Produkcja rafinerii w 90% trafiała za granicę, głównie do Turcji i Singapuru, za pośrednictwem sąsiedniego terminalu paliwowego.

Ewentualne nasilenie ataków na obiekty rafineryjne – szczególnie te dysponujące znaczną przepustowością z przeznaczeniem na sprzedaż na krajowym rynku – mogłoby przybliżyć widmo deficytu paliw w Rosji. Tamtejszy sektor paliwowy zmaga się bowiem z trudnościami wewnętrznymi wynikającymi m.in. ze struktury branży i obciążeń fiskalnych (...). Styczniowa awaria w rafinerii Łukoilu w Niżnym Nowogrodzie – jednym z największych w kraju obiektów tego typu – doprowadziła do znacznego wzrostu giełdowych cen benzyny. Zmusiła ona władze do zasygnalizowania możliwości wprowadzenia zakazu eksportu tego paliwa w obawie przed wystąpieniem niedoborów w samej Rosji. Świadczy to o kruchości stanu równowagi pomiędzy popytem a podażą na tamtejszym rynku paliwowym, którą łatwo zaburzyć, gdy sektor czasowo traci część mocy rafineryjnych.

Zniszczenia wywołane atakami ukraińskich dronów rzutują głównie na relatywnie niewielki wycinek mocy rafineryjnych. Nie można jednak wykluczyć, że faktycznym celem uderzeń była infrastruktura służąca do przeładunku. Oba uszkodzone zakłady znajdują się bowiem w bezpośredniej bliskości terminali eksportowych. W Ust-Łudze zlokalizowany jest jeden z najważniejszych rosyjskich naftoportów, połączony z systemem rurociągowym Transniefti. Wstrzymał on pracę na kilka godzin w momencie ataku na zakład Novateku. Ewentualne uderzenie w infrastrukturę eksportową stanowiłoby mocny cios dla rosyjskiego zbytu ropy i paliw, a co za tym idzie – dla państwowego budżetu. Dochody z sektora naftowo-paliwowego to dla Rosji najistotniejsze źródło zagranicznych wpływów. Należy przy tym zaznaczyć, że ataki na infrastrukturę eksportową odbiją się także na globalnych cenach surowca i produktów ropopochodnych. Samo istnienie ryzyka uderzeń bezzałogowców już teraz przyczynia się do podnoszenia stawek za ubezpieczenie i fracht dla tankowców, które zawijają do rosyjskich portów.

osw.waw.pl