czwartek, 12 września 2024



Siły rosyjskie prawdopodobnie zajęły Lysivkę (na południowy wschód od Pokrowska) i poczyniły dalsze postępy na południowy wschód od Pokrowska w ramach trwających działań ofensywnych w tym kierunku 11 września. Nagrania z geolokalizacją opublikowane 11 września pokazują siły rosyjskie podnoszące flagę w centrum Lysivki, a rosyjscy milblogerzy twierdzili, że oddziały rosyjskiej 114. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych (51. Połączonej Armii [CAA], dawniej 1. Korpusu Armijnego [AC] Donieckiej Republiki Ludowej [DNR]) zajęły osadę. Dodatkowe nagrania z geolokalizacją opublikowane 10 września wskazują, że siły rosyjskie posuwały się również naprzód na pola na zachód od Maryniwki (na południowy wschód od Pokrowska) i że siły rosyjskie prawdopodobnie zajęły Maryniwkę. Ukraiński obserwator wojskowy Kostiantyn Maszowec przyznał, że siły rosyjskie niedawno posunęły się na północny wschód i wschód od Selydowego oraz na zachód od Nowohrodówki (obie na południowy wschód od Pokrowska). Rosyjscy milblogerzy twierdzili, że siły rosyjskie również wkroczyły do ​​wschodniego Ukraińska (na południowy wschód od Pokrowska) i na pola na północ i południowy wschód od Ukraińska, a siły rosyjskie próbują okrążyć siły ukraińskie w obrębie osady. ISW nie zaobserwowało jednak żadnych oznak, że siły ukraińskie w osadzie są narażone na ryzyko okrążenia. Rosyjski milbloger i były instruktor Storm-Z wyraził 11 września obawy, że wyczerpanie atakujących jednostek rosyjskich może zmusić rosyjskie operacje ofensywne w kierunku Pokrowska do przedwczesnego zakończenia. Milbloger twierdził, że siły rosyjskie prowadzą ciągłe ataki w wielu sektorach kierunku Pokrowska i że siły rosyjskie atakują z mniejszą liczbą ludzi i pojazdów opancerzonych niż w poprzednich tygodniach, prawdopodobnie z powodu ograniczeń kadrowych i materiałowych. Siły rosyjskie kontynuowały również działania ofensywne na wschód od Pokrowska w okolicach Nowoołeksandriwki, Wozdwiżenki, Swyrydonówki, Grodówki, Iwanówki i Mychajłówki oraz na południowy wschód od Pokrowska w okolicach Nowogródki, Marynówki, Selydowa, Ukraińska i Hyrnika 10 i 11 września. 

understandingwar.org


Jak miejscowi reagują na ukraińskie wojsko?

Powiedziałbym, że prawie się nie zauważamy. Oni są zajęci swoimi sprawami, a my swoimi. Prawie wszyscy miejscowi są zajęci grabieżą. Zabierają to, co zostało. Powtarzamy im, że nie mogą tego robić, ale nie można ich powstrzymać. Nie możemy też w żaden sposób na nich wpłynąć. Nie mamy na przykład prawa ich aresztować. Oni też o tym wiedzą. Dlatego nie reagują zbytnio, gdy ich o to prosimy.

Nie boją się ukraińskiego wojska?

Nie, nie boją się. Właśnie dzisiaj pewna kobieta wyjaśniła mi, że Sudża to rosyjskie miasto i zapytała, co tu robimy. Powiedziałem jej, że dopóki Rosjanie nie opuszczą mojego Doniecka, ja nie opuszczę Sudży. Ale myślę, że skoro miejscowi mówią nam to wszystko prosto w twarz, to możemy wywnioskować, że nie czują strachu. Ale być może jest to logiczne. Przekonali się już, że ich nie obrażamy i że mogą z nami rozmawiać. Była jedna babcia, która powiedziała mi, że jej siostry mieszkają w Ukrainie i była bardzo krytyczna wobec Rosji za zmuszanie jej dzieci do walki i dodała, że próbuje przekonać swoje wnuki do opuszczenia Rosji.

Czy miejscowi okradają sklepy lub prywatne domy?

Trudno powiedzieć. Czasami widzę wyłamane drzwi domów, ale nie chodzimy sprawdzać. A w centrum od rana do nocy miejscowi przewożą coś na wózkach i rowerach. Biorą wszystko, co nie jest przytwierdzone do ziemi. A ja wszystko fotografuję, żeby nikt nie mógł powiedzieć, że to ukraińskie wojsko. Powtarzamy, że grabież jest zabroniona. Wywieramy presję na ich moralność i sumienie, ale wydaje się, że to nie działa zbyt dobrze. I nadal rozumiem, jeśli biorą to, czego potrzebują do życia — na przykład lekarstwa. Wczoraj przeszła obok mnie kobieta, która niosła białe doniczki z kwiatami. Nie sądzę, żeby to było to, czego człowiek potrzebuje do przetrwania.

W jakim języku mówią miejscowi? Często widzę filmy, na których miejscowi mówią po ukraińsku.

To ukraiński surżyk. Nie jest to idealny ukraiński, ale mieszanka ukraińskiego i rosyjskiego. Bardzo dobrze rozumieją ukraiński, wielu z nich ma wielu krewnych mieszkających w Ukrainie. Do 2014 r. było im bliżej do ukraińskich Sum niż do Kurska. Wielu z nich zarabiało, przewożąc różne towary przez granicę. Kupowali coś w Sumach i zabierali do Rosji na sprzedaż. Jeden dziadek powiedział mi, że sprzedawał w ten sposób ziemniaki. Dlatego czuję się, jakbym był gdzieś w wiosce między Charkowem a Sumami. Znaki i nazwy ulic przypominają mi, że to Federacja Rosyjska. Na przykład nazwy takie jak ulica Karola Marksa naprawdę przyciągają mój wzrok. Od samego początku byliśmy zaskoczeni, gdy starsze panie przejeżdżały na rowerach i pozdrawiały nas po ukraińsku. Zazwyczaj mówią, że nie są ani Rosjankami, ani Ukrainkami. Jeden staruszek powiedział: — Przyjdą nasi ludzie i będziemy się czuli bardzo źle, bo dowiedzą się, dlaczego nie wyjechaliśmy.

onet.pl


Chodzi o ogłoszoną w poniedziałek decyzję szefowej MSW Niemiec Nancy Fraser o przywróceniu przez ten kraj od 16 września tymczasowych kontroli na jego wszystkich granicach lądowych. Obostrzenia mają obowiązywać początkowo przez pół roku, chociaż w przestrzeni publicznej pojawiły się już spekulacje, że mogą to być nawet dwa lata, czyli do wejścia w życie nowego unijnego paktu migracyjnego. Nagła decyzja Niemiec wywołała złość części państw unijnych, w tym Polski; premier Donald Tusk nazwał ten krok "nieakceptowalnym".

Zgodnie z przepisami dotyczącymi strefy Schengen, do której należą także Niemcy, państwo członkowskie ma prawo przywrócić tymczasowo kontrole na swoich granicach wewnętrznych, ale pod warunkiem, że środki te są "konieczne" oraz "proporcjonalne".

(...)

"Chcemy ustalić elementarne fakty. Jakie były przyczyny wprowadzenia takiego drastycznego kroku? Dlaczego nie poinformowano wcześniej partnerów europejskich o takim zamiarze tak, żeby mogli się do tego przygotować i wejść w dialog ze stroną niemiecką? Dlaczego obostrzenia zostały wprowadzone na tak długo i jakie to będzie miało znaczenie dla bezpieczeństwa Niemiec?" - wymienił w rozmowie z PAP Sienkiewicz.

Jak podkreślił polityk, eurodeputowani nie wykluczają, że Niemcy mają poważne powody, by przywrócić kontrole, uważają jednak, że powinny one zostać przedstawione - zwłaszcza wobec pojawiających się spekulacji, że jest to reakcja na wyborczą klęskę obecnej koalicji rządzącej w dwóch landach we wschodnich Niemczech, gdzie wygrała skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD).

"To jest zbyt ważny, zbyt wielki kraj w UE, żeby można było przejść do porządku dziennego nad tak drastycznym krokiem władz niemieckich. Tym bardziej, że istnieje uzasadnione podejrzenie, że został on podyktowany nie jakimś szczególnym napływem uchodźców, ale po prostu powyborczą paniką polityczną" - skomentował Sienkiewicz.

Jak dodał, jeśli to podejrzenie okaże się prawdą, to będzie to oznaczało, że przeciwne migracji AfD już osiągnęło sukces, chociaż jeszcze nie wygrało wyborów.

PAP