piątek, 12 sierpnia 2016
- "Jeśli państwa kiedyś staną się dużymi osiedlami, prawdopodobne, że osiedla staną się małymi państwami. Ich członkowie będą organizować się w obronie lokalnej polityki i kultury przed obcymi. Historycznie osiedla przekształcały się w zamknięte i oddzielne społeczności... gdy państwo było otwarte" - konkludował ponad trzydzieści lat temu Michael Walzer, opierając się na zgromadzonym materiale historycznym, przestrzegając przed powtórką w nadchodzącej przyszłości. To, co było dlań przyszłością, stało się dla nas teraźniejszością, potwierdzając te obawy i tę diagnozę.
Z nadania globalizacji i jednoczesnego rozwodu mocy i polityki państwa stają się niczym więcej niż nieco większymi sąsiedztwami, zamkniętymi w nieprecyzyjnie zarysowanych, nieszczelnych i nieefektywnie chronionych granicach - podczas gdy wczorajsze osiedla, które miały razem z innymi pouvoirs intermédiaires wylądować na śmietniku historii, wykorzystują wszystko, co zostało z quasi-lokalnej polityki i przeradzają się na ile to możliwe w małe państwa. Przejmują niegdyś zazdrośnie strzeżoną przez państwo prerogatywę oddzielania "nas" od "nich" (i, oczywiście, vice versa). "Naprzód" do "małych państw" sprowadza się w swej istocie do "z powrotem do plemion".
Na terenie zaludnionym przez plemiona, zwaśnione strony stronią od wzajemnych kontaktów i wystrzegają się przekonywania, nawracania, ewangelizowania swych przeciwników. No i nie dziwi, że wolą uciekać się do obelg niż do argumentów, skoro wadliwości obcoplemieńców muszą pozostawać raz na zawsze ich nieusuwalną i nieuleczalną skazą. Defekty i przywary innego plemienia muszą być nienaprawialne, pozostawać na wieki wieków stygmatem nie do zmazania, bo odpornym na wszelkie próby rehabilitacji. Gdy podział na "nas" i "ich" rozgrywany jest z tym celem na uwadze, spotkania antagonistów nie mogą służyć jego załagodzeniu, lecz utrwalaniu przez gromadzenie dalszych dowodów na to, iż wysiłek łagodzenia jest bezsensowny i z góry na niepowodzenie skazany. Aby uniknąć ryzyka i nie kusić licha, członkowie odrębnych plemion wychodzą z siebie, by miast rozmawiać ze sobą, mówić obok siebie - by zapobiec groźbie dialogu przez zastąpienie go serią monologów.
opinie.wp.pl
Subskrybuj:
Posty (Atom)