czwartek, 5 września 2024


Dziewięcioletni Aleksiej świetnie rozumiał, dlaczego ten przystojny, wysportowany Czeczen właśnie jego prowadzi na tyły budynku, żeby spuścić mu dydaktyczny wpierdol (tak się wyraził: "Dostaniesz dydaktyczny wpier**l"). Jest niższy od kolegów i ma nadwagę – najłatwiej go było złapać. To, czego nie rozumiał, to skąd na jego podwórku wziął się ten pierdolony Czeczen. Natomiast doskonale wiedział to przyglądający się wszystkiemu młody adiunkt Uniwersytetu Łomonosowa, Michaił Chodorkowski.

Historię z wiosny 1987 roku opowiedział mi ten, który otrzymał "dydaktyczny wpierdol" – Aleksiej Czadajew, późniejszy speechwriter prezydentów Władimira Putina i Dmitrija Miedwiediewa oraz ideolog rządzącej partii Jedna Rosja.

Wtedy w Moskwie obok podwórka, na którym z kolegami bawił się Aleksiej, znajdował się Instytut Chemiczno-Technologiczny Uniwersytetu Łomonosowa. Tam właśnie pracował 24-letni wówczas Chodorkowski. Był nieśmiały i mówił cichutką chrypką. Wieczorami wykorzystywał laboratoria uczelni, by wraz z innymi absolwentami i członkami Komsomołu nielegalnie przetwarzać surowce naturalne. Następnie sprzedawał je na wolnym rynku, który dopiero raczkował w Związku Radzieckim okresu pierestrojki.

Tej wiosny do współpracowników Michaiła dołączył 23-letni Władisław Surkow. Jego mama była Rosjanką, a tato czeczeńskim oficerem specnazu, który niedawno zostawił ich dla innej kobiety. Inteligentny i ambitny Władisław błyskawiczne pojął, że jako rosyjsko-czeczeński bękart znikąd najbardziej zwiększy swoje szanse na awans społeczny dzięki maksymalnie bezwzględnej, cynicznej i brutalnej strategii życiowej.

Któregoś dnia Michaił pożalił się Władisławowi, że na skwerze Musskaja, nieopodal Instytutu, gdzie on i jego koledzy chodzą w przerwach napić się piwa, banda gówniarzy rozbija im butelki. Rozbija i ucieka, rozbija i ucieka. Władisław uśmiechnął się, bo na miejscu gówniarzy robiłby dokładnie to samo. Kto odmówiłby sobie przyjemności dokuczania jajogłowym gamoniom, którzy i tak cię nie złapią, bo mają okulary jak denka od butelek i potykają się o własne nogi? Ale obiecał Michaiłowi, że zrobi z nimi porządek. Co prawda wolał perswazję od przemocy, bo jest skuteczniejsza, ale jeśli chodzi o takie drobnostki, wybierał przemoc jako metodę bardziej poręczną. Musisz tylko wiedzieć, po co bijesz ludzi – czy chcesz ich upokorzyć, zastraszyć, czy unieszkodliwić – bo to determinuje sposób bicia. Tu sprawa była prosta, gnojków należało zastraszyć.

Kilka dni później Aleksiej z czterema kolegami nawet nie zauważyli wbiegającego między nich Czeczena. Pierwszy dostał klapsa w japę, drugi został ekspresowo podcięty i wylądował na ziemi, a spośród uciekającej trójki Władisław wybrał korpulentnego chłopca. Wziął go za kołnierz, za murami Instytutu wylał mu na głowę zawartość butelki z piwem i dał odpowiedzialne zadanie: przekaż kolegom, żeby nigdy więcej nie dokuczali pelikanom w okularach, bo "wrócimy do rozmowy". Na zachętę dał mu jeszcze liścia w ucho.

Jakub Benedyczak - Oddział chorych na Rosję

Prokurator generalny Merrick Garland ogłosił zarzuty karne, zajęcie domen internetowych i sankcje związane z działaniami dezinformacyjnymi Kremla.

W centrum rosyjskiej operacji wpływu na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych ma znajdować się telewizja RT, znana wcześniej jako Russia Today. Amerykański rząd oskarżył pracowników tej stacji o naruszenia ustawy o rejestracji zagranicznych podmiotów. Chodzi między innymi o transfer 10 milionów dolarów do firmy z Tennessee, która rozpowszechniała treści korzystne dla Rosji. Firma ta zawarła umowę z amerykańskimi influencerami na udostępnianie tych treści na ich platformach w mediach społecznościowych. Firma z Tennessee wyprodukowała prawie dwa tysiące filmów na tematy takie jak imigracja i inflacja, które według Departamentu Sprawiedliwości zostały obejrzane 16 milionów razy w serwisie YouTube.

- Firma nigdy nie ujawniła influencerom ani milionom ich obserwujących powiązań z RT i rosyjskim rządem - powiedział w środę Garland. Prokurator generalny poinformował, że działania Rosji miały także osłabić poparcie Amerykanów dla wsparcia Ukrainy. Prokurator generalny USA dodał, że dochodzenie trwa, a Departament Sprawiedliwości przejął 32 domeny internetowe, które rosyjski rząd wykorzystywał do wpływania na wybory w Stanach. - Naród amerykański ma prawo wiedzieć, kiedy obce mocarstwo próbuje wykorzystać swobodną wymianę idei w naszym kraju w celu rozpowszechniania własnej propagandy - podkreślił.

gazeta.pl

Z tabeli pokazanej przez oficera wynika, że Rosjanie trafili około 6 tysięcy celów cywilnych i 5,5 tysiąca wojskowych. Spośród 10 tysięcy rakiet 2,5 tysiąca zostało zestrzelonych, co daje skuteczność na poziomie 25 procent. Spośród 14 tysięcy dronów (do których wliczono jednak też niewielkie Lancety używane na froncie), zestrzelono 9,2 tysiąca, co daje skuteczność na poziomie 63 procent. Popularne grafiki udostępniane przez ukraińskie lotnictwo pokazujące codzienne zestrzelenia i sugerujące wysoką skuteczność obrony są w konfrontacji z takimi danymi mylące. Ku pokrzepieniu serc skupiają się bowiem na tych rosyjskich broniach, które najczęściej są zestrzeliwane. W tle przemyka jednak dużo tych, które bardzo rzadko są trafiane.

To właśnie te z rakiet, które najczęściej są zestrzeliwane i zazwyczaj pojawiają się na zestawieniach sił powietrznych. Są też jednymi z najczęściej używanych przez Rosjan. Jest ich cała gama, ale najpowszechniejsze to Ch-101 oraz podobne, ale starsze Ch-55/555. W sieci można często natrafić na oznaczenie "Kh", ale to po prostu angielskojęzyczny zapis popularny na zachodzie. Poprawny polski to "Ch". Są to wszystko rakiety manewrujące dalekiego zasięgu odpalane z samolotów. Praktycznie wyłącznie ze starych bombowców strategicznych Tu-95. Po odpaleniu lecą na wysokości rzędu do 100-200 metrów, wykonując po drodze zaprogramowane zwroty, mające utrudnić ustalenie ich celu oraz przechwycenie.

W prezentacji Syrskiego jest informacja o odpaleniu 1846 Ch-101/555 i zestrzeleniu 1441. To najwyższa deklarowana skuteczność dla wszystkich typów rakiet. Ch-55 nie są wspominane, ale na pewno też są używane. Choćby taka spadła w rejonie Bydgoszczy.

Ch-55 to pierwsza radziecka rakieta manewrująca dalekiego zasięgu, opracowana w latach 70. i przyjęta do służby na początku 80. Ch-555 to jej modernizacja z lat 90, obliczona głównie na poprawę celności. Ch-101 to natomiast opracowana w tym samym okresie kolejna generacja rosyjskich rakiet manewrujących, z naciskiem położonym na zastosowanie technologii stealth, poprawienie celności i zasięgu. Aktualnie Rosjanie produkują tylko te ostatnie. W trakcie wojny wprowadzono modyfikacje między innymi w postaci wyrzutni flar mających utrudniać przechwycenie w ostatniej fazie ataku, oraz dwukrotnego zwiększenia masy głowicy (z 450 kg do 900 kg) kosztem redukcji zapasu paliwa i zasięgu. Według ocen Ukraińców Rosjanie produkują około 40 sztuk miesięcznie. Do produkcji używane jest kilkadziesiąt zachodnich podzespołów elektronicznych sprowadzanych pomimo sankcji.

Znacznie rzadziej używane, ale też istotne, są morskie i lądowe warianty rosyjskich rakiet manewrujących. Te pierwsze to dość dobrze znane Kalibry, wprowadzone do służby w latach 90. Zasada działania taka sama jak Ch-101, tylko są odpalane z okrętów. Według danych Syrskiego wystrzelono ich 894, a 443 zestrzelono. Wcześniejsze ukraińskie deklaracje mówią o skali produkcji wynoszącej 30-40 sztuk miesięcznie. Znacznie mniejsza liczba odpaleń Kalibrów względem Ch-101 najpewniej wynika z ograniczonej liczby okrętów zdolnych to robić na Morzu Czarnym, w porównaniu do liczby dostępnych bombowców strategicznych.

Podobna jest też ostatnia z używanych przez Rosjan rakiet manewrujących, czyli Iskander-K. Ta nazwa jest kojarzona głównie z rakietami balistycznymi krótkiego zasięgu, jednak "Iskander" to nazwa całego kompleksu. W jego ramach samobieżne wyrzutnie mogą wystrzeliwać zarówno rakiety balistyczne 9M723 (Iskander-M), jako i manewrujące 9M728 (Iskander-K, K od "skrzydlata" po rosyjsku), które mają być konstrukcyjnie oparte na Kalibrach. Wyrzutnie systemu Iskander używane są głównie odpalania rakiet balistycznych, ale od początku wojny tych drugich Rosjanie mieli wystrzelić 202, z czego 76 zostało zestrzelonych. Skala produkcji pcosików 9M728 nie jest znana. Ogólnie Iskanderów obu rodzajów ma powstawać około 40 miesięcznie.

Do kategorii rakiet manewrujących odpalanych z lądu można jeszcze zaliczyć dwa inne typy rakiet, Onyks (formalnie jako elementu kompleksu obrony wybrzeża Bastion) i Ch-35 (tak samo kompleks Bal). Podstawowym przeznaczeniem obu jest zwalczanie okrętów. Alternatywnie można ich jednak użyć do ataków na cele lądowe. Rosjanie robili to głównie latem 2023 roku, kiedy prawdopodobnie mieli największe braki w arsenałach, a byli pod mocną presją z powodu ukraińskiej kontrofensywy na Zaporożu. Onyksów wystrzelili 211, a Bal 15. Tylko 13 łącznie miało zostać zestrzelonych. Rakiety Onyks mają silnik strumieniowy i w locie mają utrzymywać prędkość rzędu 3000 km/h, przez co są trudne do przechwycenia. Odpalano je z Krymu i rejonu Morza Azowskiego, gdzie stacjonują uzbrojone w nie brygady obrony wybrzeża, głównie w kierunku rejonu Odessy i Zaporoża. Na dalsze ataki nie pozwala ich ograniczony zasięg rzędu 200-300 kilometrów.

Wspomnieć należy też o odpalanych z okrętów pociskach Zyrkon, formalnie przeznaczonych do zwalczania innych okrętów. Rosjanie określają je jako "hipersoniczne" czyli rozwijające ponad pięciokrotną prędkość dźwięku, ale jest to kontrowersyjny temat, (...). Według Syrskiego użyto ich 6 razy. 2 miały zostać przechwycone.

Kolejną kategorię pocisków odpalanych na Ukrainę stanowią rakiety balistyczne. Najpopularniejsze są wspomniane Iskandery-M, czyli rakiety 9M723, których miało zostać odpalonych ponad tysiąc. Konkretna wartość nie jest jednak znana, ponieważ na grafice Syrskiego zsumowano je z północnokoreańskimi KN-23 (pisaliśmy o nich szerzej), używanymi od początku tego roku. Łącznie 1,3 tysiąca odpalonych. Zestrzelono zaledwie 56. Wynika to głównie z charakteru ich działania. W locie rozwijają znaczną prędkość, wielokrotnie przekraczającą prędkość dźwięku. Zestrzeliwać je mogą praktycznie tylko nowoczesne zachodnie systemy przeciwlotnicze średniego zasięgu jak Patriot i SAMP/T, albo bardzo rzadkie wyspecjalizowane radzieckie warianty S-300. Jest ich mało, a Rosjanie zazwyczaj unikają odpalania rakiet tam, gdzie są one obecne.

Iskander-M i KN-23 są zewnętrznie bardzo podobne. Do tego stopnia, że istnieje podejrzenie, iż północnokoreańska rakieta powstała przy znacznej pomocy rosyjskich specjalistów. System Iskander powstał na przełomie wieków, KN-23 w ostatniej dekadzie. Dokładny zasięg obu nie jest znany, ale wynosi około 500 kilometrów. Zewnętrzne podobieństwo skrywa najpewniej istotne różnice w jakości wykonania i poziomie technologii. Według Ukraińców północnokoreańskie rakiety są bardzo zawodne i około połowy ulega awariom w locie. Iskandery to natomiast jedna z najgroźniejszych broń Rosjan, używana głównie do szybkich ataków na cenne cele.

Do kategorii rakiet balistycznych należy też zaliczyć odpalanego z powietrza Kindżała. To krewny Iskandera-K, istotnie zmodyfikowany w celu podwieszenia pod ciężkim myśliwcem MiG-31 i wystrzeliwania w locie. Ch-47M2 według Ukraińców odpalono 111, z czego 28 przechwycono. Szczegółowe osiągi pocisku nie są znane. Według Rosjan rozwija prędkość hipersoniczną, ale według Ukraińców w ostatniej fazie lotu jest wyraźnie wolniejszy i jak najbardziej podatny na przechwycenie. Rosyjskie wojsko używa Kindżałów do ataków na obiekty, które uważa za najcenniejsze i najlepiej chronione. Zwłaszcza Kijów osłaniany przez Patrioty.

Do kategorii rakiet balistycznych Ukraińcy zaliczają jeszcze pociski systemu S-300 oraz Ch-22/32. Te pierwsze to broń formalnie przeciwlotnicza, jednak Rosjanie posiadają duże zapasy pocisków starszych wersji i używają ich jako broni terrorystycznej do ostrzeliwania celów lądowych. W takiej funkcji rakiety systemu S-300 są niecelną, dużą i szybką rakietą balistyczną z małą głowicą, która jednak wyrządza znaczne szkody samą swoją energią kinetyczną. Ich celem są głównie przygraniczne miasta, zwłaszcza Charków i okolice. Według grafiki Syrskiego Rosjanie wystrzelili ich aż 3008, z czego tylko 19 zostało przechwyconych. Kh-22 to natomiast stara radziecka rakieta przeciwokrętowa. Duży i ciężki (5,8 tony) pocisk przenoszony wyłącznie przez bombowce Tu-22M, używany na podobnej zasadzie jak S-300. Niszczycielska i niecelna broń o charakterze terrorystycznym. Ze względu na swoją znaczną prędkość lotu (nawet ponad 5000 km/h) też właściwie nie do przechwycenia, poza spotkaniami z systemami Patriot oraz SAMP/T. Odpalono 362, a tylko dwie zestrzelono. W tym roku Ukraińcy pokazali szczątki tych dwóch, które okazały się być zmodernizowanym wariantem Kh-32.

Dodatkowo w statystykach ukraińskich są podawane odpalenia licznych rakiet taktycznych, używanych przez samoloty w rejonie frontu. Są to pociski takie jak Ch-31, 59 czy 69. Większość z nich ma zasięgi rzędu od kilkudziesięciu kilometrów, do około 200 i są przeznaczone do precyzyjnych ataków na cele wojskowe, takie jak radary, stanowiska dowodzenia czy mosty. Z racji używania ich w rejonie frontu, są rzadko przechwytywane, ponieważ Ukraińcy trzymają cenne systemy przeciwlotnicze raczej z dala od rejonu walk. Na 1547 odpalonych, zestrzelono 343.

Ostatnią kategorią są masowo stosowane proste drony o irańskim pochodzeniu. Oryginalne nazywane Szahid-136, a w rosyjskiej nomenklaturze Gerań-2. Pisaliśmy o nich szerzej wcześniej. Aktualnie produkowane już seryjnie w Rosji i poddane tam pewnym modyfikacjom. Broń prosta i tania, przeznaczona głównie do zmuszania ukraińskiej obrony przeciwlotniczej do marnowania czasu i amunicji, oraz przyciągania uwagi, celem stworzenia lepszych warunków do ataku innych rakiet. Niezależnie od tego, czasem docierająca celu i potrafiąca wyrządzić bolesne zniszczenia. Z racji na proste naprowadzanie bardzo często w zabudowie cywilnej. W statystykach Syrskiego Szahidy są zsumowane z frontowymi Lancetami, które też są używane na znaczną skalę. Dronów obu typów Ukraińcy doliczyli się 13315 i deklarują zestrzelenie aż 8836 z nich.  

gazeta.pl