środa, 21 sierpnia 2024



W ostatnich trzech dekadach Baku realizowało swoje strategiczne cele w opozycji do Moskwy – m.in. zbudowało silne stosunki polityczne ze Stambułem, rozwinęło sektor energetyczny w oparciu o Zachód i efektywnie zmarginalizowało do niedawna sojuszniczą wobec Rosji Armenię. Seria sukcesów militarnych w konflikcie z Ormianami o Górski Karabach w latach 2020–2023 pozwoliła mu przywrócić integralność terytorialną, rozwiązać główny problem bezpieczeństwa i wymusić – m.in. kosztem interesów Kremla – radykalną rewizję porządku regionalnego, a tym samym wzmocnić swoją pozycję międzynarodową. Z drugiej strony Azerbejdżan nadal jest silnie powiązany politycznie i gospodarczo z Rosją i pozostaje z nią w ścisłym dialogu. W konflikcie z Armenią skutecznie stara się o rosyjską akceptację i wsparcie dla własnej polityki, rozgrywa napięcia między Moskwą i Erywaniem oraz poszukuje nowego porządku regionalnego akceptowalnego dla Kremla. Współpraca z nim pozwala mu także balansować zależność od Turcji oraz poczucie zagrożenia ze strony Iranu (zwiększone m.in. przez bliskość z Izraelem i konsekwencje konfliktu w Strefie Gazy), jak również kapitalizować problemy gospodarcze Rosji związane z sankcjami.

Pierwsza od 2018 r. podróż Putina do Azerbejdżanu odbyła się w cieniu ukraińskiej operacji wojskowej w obwodzie kurskim. Świadczy to zarówno o wadze wizyty (nadano jej – po raz pierwszy – charakter wizyty państwowej), jak i o chęci zbagatelizowania przez Moskwę niebezpieczeństwa i zademonstrowania kontroli nad sytuacją. Wymierną motywacją dla Rosjan są kwestie gospodarcze, na co wskazuje skład ich delegacji (znaleźli się w niej m.in. szefowie państwowych koncernów Gazprom i Rosnieft’ oraz ministrowie transportu i rozwoju gospodarczego). W sferze gazowej Azerbejdżan partneruje FR jako rynek zbytu i potencjalny kontrahent przy realizacji eksportu do UE. Uzyskanie możliwości sprzedaży nowych wolumenów surowca – czy to bezpośrednio na azerbejdżański rynek wewnętrzny, czy w ramach transakcji swapowych – przyniosłoby Gazpromowi korzyści, szczególnie istotne ze względu na obecne trudności finansowe.

Moskwie zależy ponadto na rozbudowie INSTC, który ułatwiłby jej dostęp do rynków bliskowschodnich i azjatyckich oraz stanowił opcję alternatywną względem istniejących szlaków. Zacieśniając współpracę z Baku, chce także zabezpieczyć swoją pozycję na Kaukazie Południowym poprzez uczestnictwo w azerbejdżańsko-armeńskim procesie pokojowym oraz wywierać presję na Erywań (relacje między obiema stolicami są w poważnym kryzysie). Przy pomocy Azerbejdżanu Kreml próbuje też w większym stopniu oddziaływać na napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie, przede wszystkim w kontekście irańskim (6 sierpnia w Baku gościł wracający z Teheranu sekretarz Rady Bezpieczeństwa FR Siergiej Szojgu), oraz na Turcję, z którą rywalizuje w regionie.

Kolejne spotkanie Ilham Alijew–Władimir Putin (poprzednie odbyło się w Rosji w kwietniu br.) i pozytywny przekaz z niego płynący potwierdzają intensywną współpracę pomiędzy stronami oraz ich wolę podtrzymania ścisłego dialogu i kompromisowego rozwiązywania istniejących problemów. Baku nie jest zainteresowane pośrednictwem Moskwy (ani innych aktorów) w negocjacjach z Erywaniem, a także ma świadomość ryzyka związanego z rosyjską polityką na Kaukazie i kosztów rozwijania kooperacji gospodarczej (w tym gazowej) z FR czy wagi jej współpracy z Iranem. Brak wiążących efektów rozmów pomiędzy przywódcami świadczy o znacznych rozbieżnościach między oboma państwami. Silne napięcia angażujące kluczowych dla Baku partnerów (m.in. uwikłanie Turcji i Izraela w konflikt w Gazie, kryzys polityczny w Gruzji, problemy samej Rosji) pozwalają zakładać, że przebierze ono postawę ostrożną i wyczekującą, w tym zdecyduje się na neutralizowanie zagrożeń i kapitalizowanie relacji z Moskwą. Ze strony Rosji również należy spodziewać się dalszego konsekwentnego testowania pól współdziałania z Azerbejdżanem pod kątem potencjalnych zysków (m.in. gospodarczych) oraz punktowania i rozgrywania problemów regionalnych, przed którymi stoi Baku.

osw.waw.pl


Działania rosyjskie w Donbasie nabrały przyspieszenia i w ciągu niespełna tygodnia wojska agresora znacząco zmniejszyły dystans dzielący je od Pokrowska, będącego głównym celem natarcia. Od pozycji rosyjskich w rejonie miejscowości Krasnyj Jar i Krutyj Jar do tego miasta pozostaje niespełna 10 km, a do sąsiadującego z nim Myrnohradu – 4 km. Nacierając na szerokim froncie, wyszły też na wschodnie obrzeża Sełydowego, od którego dzielą je 2 km. Władze centralne i lokalne zaapelowały do mieszkańców tych miast o natychmiastową ewakuację (w największym Pokrowsku pozostało ich 59 tys.), nie wykluczyły przy tym nadania jej w najbliższych dniach charakteru przymusowego (lokalne MSW szacuje, że na ewakuację pozostały najwyżej dwa tygodnie). Na kierunku Pokrowska pod kontrolę rosyjską przeszło kolejnych osiem miejscowości, a znajdujące się pod groźbą odcięcia siły ukraińskie wycofały się z ostatnich pozycji na wschód od Zbiornika Karliwskiego.

Siły ukraińskie stanęły w obliczu konieczności bezpośredniej obrony głównego pozostającego pod ich kontrolą węzła komunikacyjnego w Donbasie. Połączenia kolejowe i drogowe uczyniły z Pokrowska hub, przez który redystrybuowane są dostawy do wszystkich głównych rejonów działań w Donbasie, od Wełykiej Nowosiłki do Siewierska. Utrata bądź zablokowanie tego miasta sprawi, że wojska ukraińskie w południowo-zachodniej i północnej części obwodu będą musiały być zaopatrywane trasami okrężnymi z różnych kierunków (w przypadku zgrupowania północnego z centrum w Słowiańsku i Kramatorsku przez obwód charkowski, a południowego – drogami lokalnymi z obwodu dniepropetrowskiego). Lokalnym węzłem komunikacyjnym jest także leżące 12 km na południe od Pokrowska Sełydowe, którego zajęcie otworzyłoby przed Rosjanami możliwość odcięcia sił ukraińskich operujących na zachód od Doniecka.

Siły rosyjskie zajęły Nju-Jork i kierują się dalej na północ, co grozi oskrzydleniem Torećka od południowego zachodu. Rosjanie zajęli również kolejne pozycje na wschodnich obrzeżach Torećka od strony zajętego wcześniej Zaliznego i Piwnicznego, którego północno-zachodnia część pozostaje pod kontrolą ukraińską. Dochodzą sprzeczne informacje o działaniach rosyjskich w samym Torećku, do którego – według części źródeł – Rosjanie próbowali wkroczyć od wschodu jednocześnie trzema głównymi drogami. Zagrożone odcięciem jednostki ukraińskie wycofały się z worka pomiędzy Nju-Jorkiem a Zaliznem, opuszczając ostatni w tym rejonie odcinek linii obrony ustanowionej w 2014 r. Nieznaczne postępy Rosjanie poczynili też na pozostałych kierunkach w Donbasie (z wyjątkiem względnie spokojnego rejonu Wełykiej Nowosiłki), a także w obwodach ługańskim i charkowskim.

osw.waw.pl


Według badania projektu "Re: Russia" pomiędzy od lipca 2023 do czerwca 2024 roku Rosja wypłaciła uczestnikom wojny na Ukrainie, rannym żołnierzom i krewnym zmarłych kwotę od 2,75 do 3 bilionów rubli (30 mld euro), co odpowiada 2 proc. PKB kraju. Jak podawał "Euronews" nowym rekrutom za wstąpienie do armii płaci się od równowartości 11 000 euro (w Petersburgu) do 19 000 euro (w Moskwie). 

Według ekspertów cytowanych przez "Euronews" Rosja zwiększa zachęty dla nowych rekrutów, ponieważ musi konkurować o zasoby ludzkie z mającym nie mniejsze potrzeby przemysłem zbrojeniowym, w którym również rosną wypłaty. Strategiczne sektory przemysłu walczą o pracowników z armią, ponieważ Kreml nie chce zarządzać kolejnej mobilizacji po słabym społecznym odbiorze poprzedniej.

"Jedyne firmy, które mogą się rozwijać w tym środowisku, to wojenni dostawcy. Nieuniknioną konsekwencją jest to, że gospodarka cywilna skurczy się, a kompleks wojskowo-przemysłowy rośnie. Ostatecznie inflacja obniży również dochody ludności. To, jak źle się stanie, zależy od rozwoju sankcji i ceny ropy" - mówił w rozmowie z portalem Janis Kluge związany z Niemieckim Instytutem Spraw Międzynarodowych i Bezpieczeństwa.

Brakom na rodzimym rynku pracy towarzyszy coraz mniejsza liczba imigrantów zarobkowych kierujących się do Rosji ze Środkowej Azji. Przymusowe wcielenia do armii oraz zaostrzone policyjne represje względem muzułmanów (będące konsekwencją ataków terrorystycznych) wyraźnie do tego zniechęcają. Zarówno Tadżykistan, jak i Kirgistan odradzają swoim obywatelom odwiedzanie Rosji. Imigracja zarobkowa z pierwszego kraju do państwa Putina spadła w pierwszej połowie roku o 16 proc. rdr.

Rosyjskiemu rynkowi pracy nie służy również drenaż mózgów. Od napaści na Ukrainę kraj opuścił milion osób, z czego 80% posiadało wyższe wykształcenie, a 86% było w wieku poniżej 45. roku życia, o czym donosił w raporcie Francuski Instytut Stosunków Międzynarodowych. Według zebranych tam danych opublikowanych na łamach "Fortune", obok strachu przed wcieleniem do wojska, swoje odgrywają również czynniki ekonomiczne.

Wypłaty w rosyjskim sektorze IT spadły w 2024 roku o 15–25 proc. do czego przyczyniło się masowe opuszczanie kraju przez zachodnie firmy (według raportu Uniwersytetu Yale od początku wojny na Ukrainie było to ponad 1500 międzynarodowych korporacji). 

bankier.pl


Przybywamy do miasta Sudża. W cieniu pasą się owce. Na zaśmieconych łuskami po pociskach ulicach jest niewiele cywilnych pojazdów.

Nasi ukraińscy przewodnicy mówią, że w Sudży nadal istnieje wymiana handlowa. Wszyscy mieszkańcy, których spotkaliśmy, wyszli jednak tego dnia w poszukiwaniu jedzenia lub wody.

W mediach społecznościowych pojawia się wiele humorystycznych treści, wychwalających inwazję Ukrainy i uznających ją za początek istnienia "Kurskiej Republiki Ludowej". Rzeczywistość na miejscu jest znacznie mniej kolorowa. W mieście brakuje elektryczności, internetu, wody, a łączność telefoniczna została przerwana.

Pewna starsza pani mówi, że desperacko pragnie skontaktować się z córką i wnukami, z którymi nie miała kontaktu od czasu ukraińskiej ofensywy. Chce, żeby wiedzieli, że żyje.

Na centralnym placu w Sudży można spotkać szabrowników przeszukujących sklep spożywczy. Każdy z nich wypełnia małe wózki spożywcze niezepsutymi produktami z długimi terminami ważności — po blisko dwóch tygodniach bez lodówek wiele towarów zgniło.

Jedna z kobiet podchodzi do mnie na ulicy i pyta, gdzie można znaleźć wodę. Odpowiadam, że widziałem, jak inni ludzie zabierali jakieś butelki z lokalnego sklepu. Pyta, czy sądzę, że jeszcze coś zostało, po czym pospiesznie udaje się w tamtym kierunku.

Jeszcze dalej, w niewielkiej odległości od sklepu, pewna starsza kobieta próbuje powstrzymać łzy — zniszczony metalowy wózek z artykułami spożywczymi, który ciągnęła, stracił koło.

Większość budynków w centrum Sudży wygląda na uszkodzoną. Pamiątkowa tablica na rzecz "bohatera" tzw. rosyjskiej specjalnej operacji wojskowej — jak Kreml nazywa inwazję na Ukrainę — została zniszczona. Pomnik z czasów II wojny światowej, znajdujący się zaledwie minutę drogi dalej, jest jednak nienaruszony.

To właśnie w parku obok pomnika upamiętniającego Wielką Wojnę Ojczyźnianą (tak Rosjanie nazywają II wojnę światową po 1941 r., po wkroczeniu Niemców na ich teren — red.) spotykam parę. Mówi, że obecna sytuacja wygląda tak "jakby była wojna" i że w takich czasach nie można oczekiwać niczego dobrego.

Na pytanie, dlaczego Putin nie przyszedł im z pomocą, mężczyzna odpowiada, że "Putin to dupek". Jego żona kiwa głową, zgadzając się z jego słowami. Gdy pytam, czy Putin o nich zapomniał, mężczyzna odpowiada, że prawdopodobnie tak — jeśli w ogóle kiedyś o nich myślał.

Inna starsza kobieta, z którą rozmawiam, wydaje z siebie odgłos wskazujący na obrzydzenie. Po tym mówi, że Putin to "zwierzę".

Budynek administracji miasta nosi ślady ostrzału artyleryjskiego. Podobnie jak we wszystkim wokół nie widać w nim oznak życia.

Sąsiedni budynek, prawdopodobnie szkoła, wydaje się w pełni nienaruszony, a jego dach wciąż zdobi rosyjska flaga. To prawdopodobnie znak, że ukraińscy żołnierze nie tracili na niego czasu.

Inna kobieta zapytana o to, co sądzi o Władimirze Putinie, odpowiada: "fuj, to bestia".

(...)

Zdaniem innego żołnierza być może jeszcze większym zaskoczeniem było to, że rosyjskie wojska były tak nieprzygotowane, że wielu Rosjan zdecydowało się poddać bez walki.

Jeden z ukraińskich oficerów, z którym rozmawiamy, mówi, że jest optymistycznie nastawiony do sytuacji w obwodzie kurskim. Jego szeroki uśmiech zdradza, że nawet on był zaskoczony tym, jak dobrze idzie ofensywa w Kursku.

onet.pl/Kyiv Post