Prawdą jest, że Grupa Wagnera pojawia się w wielu państwach na zaproszenie rządów afrykańskich, a to sprawia, że ich obecność na kontynencie jest legitymizowana. Wagner pozostaje przedłużeniem obecności Rosji i jej siłą w Afryce, gdzie główne cele to: sprzedaż broni; pozyskiwanie surowców; wypieranie wpływów Zachodu; utrzymywanie chaosu wpływającego destrukcyjnie na UE, w tym wspieranie nielegalnej migracji; budowanie koalicji państw „trzeciego świata” wokół BRICS, by osłabić dominację USA; zdobywanie globalnego poparcia państw i przedstawianie swojej wersji wydarzeń w konflikcie z Ukrainą i Zachodem; rozbudowa infrastruktury w wybranych regionach Afryki, także militarnej.
Obecnie Grupa Wagnera przechodzi swego rodzaju „rebranding” z uwagi na pojawiające się oferty współpracy, niestabilność rządów w wielu krajach Afryki, a także możliwości samych Wagnerowców (którzy oferują dużo gorsze usługi niż np. elitarne CzWK Patriot). Po zabezpieczeniu władzy ich sojuszników w Afryce, m.in. w Mali, Burkina Faso, Nigru i RŚA, jednym z flagowych projektów jest tzw. zabezpieczanie przetrwania reżimów. To oznacza, że w zamian za dostęp do surowców Wagnerowcy utrzymują przy władzy prezydentów lub szefów junt. To nie tylko zmiana po śmierci Prigożyna, ale także element dywersyfikacji polityki na Afrykę, gdzie inwestycje stają się mniej ważne, a bardziej istotne pozostaje przejmowanie kapitału. Zatem rosyjski modus operandi polega na utrzymywaniu obecności wojskowej, co ma być finansowane z działalności gospodarczej w ramach koncesji wydobywczych. To pozwala na uzyskiwanie funduszy również na działalność międzynarodową i finansowanie obecności Rosji nie tylko w Afryce, ale również w innych regionach (m.in. Syria i Ukraina). W tym samym czasie, Kreml wypiera z rynku surowcowego kraje Zachodu; m.in. Kanadę z Mali i Francję z Nigru. Rosyjskie zaangażowanie ma utrudniać budowanie współpracy z krajami afrykańskimi i w tym samym czasie odciągać uwagę np. od kwestii ukraińskiej i Bliskiego Wschodu.
Kreml nie może sobie pozwolić na rozproszenie swoich najemników (zarówno z Grupy Wagnera, jak i innych), ponieważ będą oni szukać zatrudnienia u innych pracodawców, albo obrócą się przeciw Moskwie; jak to miało miejsce podczas buntu Prigożyna. Dlatego jednoczenie ich, poprzez wykorzystanie doświadczenia i potencjału Wagnerowców, ma pozwolić na wzmocnienie rosyjskiej obecności nie tylko w Afryce, ale także i na Białorusi.
(...)
W kontekście stabilności rządów i możliwe zamachy stanu w Afryce, które mogą być przyczynkiem do zaangażowania Grupy Wagnera, ich liczba malała od lat 90. XX w., po czym od 2020 roku jest zauważalny znaczący wzrost. Wojskowi stojący za zamachami stanu, aby usprawiedliwić swoje działania, wskazują na błędy popełnione przez obalonych przywódców: słabe rządy i autorytaryzm, powszechna korupcja i nepotyzm, zła sytuacja gospodarcza oraz pogarszający się stan bezpieczeństwa. Prawdą jest, że co najmniej jeden z tych czynników jest obecny w przypadku większości zamachów stanu w Afryce. Co jednak kluczowe, nowa władza (junta) po pewnym czasie realizuje w pełni swoje interesy, często wojskowe, zapominając lub nie chcąc pamiętać o przyczynach zamachu, którego sami się dopuścili. Jest to nieustanna walka o wpływy. Oprócz tego równie często, aby podtrzymać swoją władzę, potrzebują wsparcia z zewnątrz i mogą decydować się na usługi oferowane przez Grupę Wagnera. W takim ujęciu rośnie rola Unii Afrykańskiej i innych organizacji regionalnych, które pomogą w naprawie sytuacji wewnętrznej państwa, które ma niestabilne rządy (w myśl hasła: „African solutions for African problems”). To jednak – ponownie – wiąże się z ingerencją z zewnątrz, co może podważać suwerenność państwa i stąd są bardzo ograniczone środki do reagowania, żeby „odwrócić” zamach stanu.
(...)
Obecnie doszło do takiego poziomu obaw o wejście rosyjskich najemników do jakiegokolwiek kraju afrykańskiego, że gdy dochodzi do zamachu lub jest jego próba (jak m.in. w 2023 roku w Sudanie, Nigrze, Gabonie, czy Sierra Leone), od razu pojawiają się pytania o wątek rosyjski. To demonstruje, jak bardzo obawiamy się zaangażowania Rosji, a tak nie powinno być. Często jest to kilkunastu instruktorów lub najemników wchodzących do kraju, który zrywa z Zachodem, postrzegając Grupę Wagnera jako wartościową alternatywę. Nie można przypisywać Moskwie całego splendoru i ogromnych umiejętności w kontekście kolejnego angażowania najemników, gdyż często jest to dynamiczny proces, który nie jest w pełni kontrolowany przez Kreml. Mozambik był porażką, w Mali Wagner wcale nie rośnie w siłę, a np. RŚA jest przypadkiem, gdzie wciąż można rozmawiać z prezydentem Touadérą. Przy powielających się konfliktach i rosnących w siłę grupach terrorystycznych Wagner może mieć problem ze wzmacnianiem swojej roli.
Najemnicy realizują doraźne cele Moskwy, od tłumienia antyrządowych zamieszek w przyjaznych krajach Afryki, poprzez ochronę osób (zarówno przedstawicieli rosyjskich, jak i lokalnych np. prezydenta Republiki Środkowoafrykańskiej) oraz obiektów (np. kopalni złota), aż po fizyczną eliminację przeciwników. Co ważne, Rosja zachowuje możliwość udziału w konfliktach regionalnych, unikając jednocześnie odpowiedzialności prawnej za działania podejmowane przez poszczególne grupy najemników.
dr Aleksander Olech - Wagner w Afryce