środa, 15 listopada 2023


Nikol Paszynian, który wczoraj ogłosił, że nie weźmie udziału w szczycie ODKB w Mińsku, wyjaśnił dziś powody tej decyzji.

– ODKB, wbrew swoim zobowiązaniom, nie zareagowało właściwie na wyzwania związane z bezpieczeństwem Armenii, co powtórzyło się niejednokrotnie. Z całym szacunkiem dla naszych kolegów z ODKB, niezrozumiałe jest, dlaczego za każdym razem jeździmy na te wydarzenia (szczyty ODKB – Belsat.eu), powtarzamy to samo i za każdym razem nie widzimy należytej reakcji – powiedział Paszynian przemawiając na forum Rady Ministrów.

Według premiera rządu w Erywaniu partnerzy Armenii w dziedzinie bezpieczeństwa „nie mogą sprzedawać nam broni z obiektywnych powodów”. Zaznaczył, że prosi partnerów, aby się nie obrażali, „ale jesteśmy zmuszeni szukać innych partnerów w zakresie bezpieczeństwa”.

– Szukamy i znajdujemy tych partnerów, próbujemy zawierać umowy, kupować broń, sprzęt wojskowy. Taka jest nasza polityka – podkreślił Paszynian.

Wczoraj Paszynian poinformował białoruskiego przywódcę Alaksandra Łukaszenkę, że nie będzie mógł wziąć udziału w posiedzeniu Rady ODKB, które odbędzie się w Mińsku. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Armenii Armen Grigorian wyjaśnił, że kraj ma „liczne pytania” do ODKB, które organizacja ignoruje, więc Erywań nie weźmie udziału w spotkaniu.

Francja ogłosiła dostawę pojazdów opancerzonych Bastion do Armenii. Według doniesień rosyjskich mediów Erywań i Paryż negocjują obecnie zakup uzbrojenia dla armeńskiej armii. Umowa przewiduje dostawę 50 francuskich transporterów opancerzonych VAB, trzech radarów obrony powietrznej, systemów przeciwlotniczych Mistral i kamer termowizyjnych.

Ważące około 12,5 tony pojazdy opancerzone Bastion miały zostać dostarczone drogą morską do Gruzji, a następnie wysłane do Armenii koleją. Jednocześnie władze Azerbejdżanu nie zgłosiły żadnych roszczeń wobec Gruzji, przez której terytorium odbywał się tranzyt – poinformowało Radio Swoboda, które otrzymało potwierdzenie przybycia Bastionów do Armenii przez terytorium Gruzji.

Według francuskiego portalu Ouest France Bastiony były pierwotnie przeznaczone dla Ukrainy, ale Kijów uznał je za zbyt słabo chronione przed pociskami artyleryjskimi i przeciwpancernymi.

Ministerstwo Obrony Azerbejdżanu skomentowało aktywizację kontaktów wojskowych z Armenią. Podkreśliło, że dostawy europejskiej broni do Armenii „zwiększą napięcie w regionie”.

Baku zdecydowanie potępiło pierwsze rezultaty współpracy wojskowej między Paryżem a Erywaniem. Rzecznik azerbejdżańskiego MSZ Ayhan Hajizadeh wezwał społeczność międzynarodową do „powstrzymania się od zbrojenia Armenii, znanej z agresywnej polityki i działań”.

– Przekazanie wspomnianego sprzętu wojskowego posłuży do wzmocnienia destrukcyjnych działań w regionie i potencjału militarnego Armenii, która od prawie 30 lat utrzymuje część terytoriów Republiki Azerbejdżanu pod okupacją i obecnie nie rezygnuje z agresywnej polityki i retoryki. Te kroki Francji, która pozycjonuje się jako obrońca prawa międzynarodowego oraz zwolennik pokoju i stabilności w regionie, poważnie kwestionują wysiłki na rzecz normalizacji stosunków w regionie na podstawie wzajemnego uznania i poszanowania suwerenności, integralności terytorialnej i międzynarodowych granic państw oraz służą zaostrzeniu sytuacji – zauważył rzecznik.

Podczas wrześniowej wizyty minister spraw zagranicznych Piątej Republiki Catherine Colonny w Erywaniu, Francja obiecała aktywny udział w modernizacji sił zbrojnych Armenii. Colonna obiecała wówczas zarówno bezinteresowną pomoc ze strony Paryża, jak i długoterminowe kontrakty wojskowe. Pod koniec października Armenia i Francja podpisały umowę o współpracy wojskowej. Według francuskiego ministra sił zbrojnych Sébastiena Lecornu Paryż dostarczy Erewanowi trzy radary GM200 i pociski Mistral, a także pomoże Armenii zreformować jej siły zbrojne.

8 listopada Armenia podpisała z Indiami kontrakt o wartości 41,5 miliona dolarów na zakup systemu Zen Anti-Drone System (ZADS). We wrześniu ubiegłego roku indyjski The Economic Times poinformował, że New Delhi dostarczy Armenii broń i amunicję o wartości 244,7 mln dolarów, w tym zaprojektowane przez Indie wieloprowadnicowe wyrzutnie rakiet Pinaka.

belsat.eu/Interfax-az/Echo Kaukazu


Sensacyjną wiadomość potwierdził także „New York Times”, który informuje nawet że Abbas miał zgodzić się na przejęcie władzy nad Strefą Gazy. Sekretarz stanu USA Antony Blinken zaznaczył, że Waszyngton nie aprobuje okupacji Strefy Gazy przez Izrael i wysłał sygnał, że Gaza ma być rządzona jako „Autonomia Palestyńska”. Ze strony Fatahu wypłynął cichy sygnał, że ten scenariusz jest prawdopodobny pod warunkiem, że nastąpi powrót do idei „Two-State Solution”, czyli powstania niepodległej Palestyny. Powracamy, więc do bliskowschodniego węzła gordyjskiego. Sam Abbas jest prywatnym wrogiem lidera Hamasu, Ismaila Haniji. W 2006 roku Abbas zdymisjonował Haniję ze stanowiska premiera rządu Autonomii Palestyńskiej, a ten wywołał wojnę domową pomiędzy oboma ugrupowaniami. W toku walk roku 2007 to Hamas okazał się górą w Strefie Gazy i przejął dyktatorską władzę. Hamas od zarania był ugrupowaniem, które w swym radykalizmie usiłowało przedstawić w palestyńskich oczach Fatah jako stronnictwo ugodowe i kolaboranckie wobec Izraela. Na takiej polityce zdobywało coraz większą popularność wśród Palestyńczyków, co dla nich samych skończyło się katastrofą, którą obserwujemy obecnie w Gazie. Pamiętajmy wszelako, że do 7 października 2023 roku mieliśmy pewną polityczną dychotomię – z jednej strony Hamas był uznawany za ugrupowanie terrorystyczne (co potwierdził w swej ofensywie), z drugiej jednak był legalną partią, która uczestniczyła w palestyńskich wyborach i jest uznawana przez część państw (m.in. posiadając swoje biuro w Katarze). Operacja „Żelazne Miecze” ma ten ostatni stan wymazać. Odtąd możemy datować coś w rodzaju delegalizacji Hamasu (choć kierownictwo polityczne przetrwa, ponieważ jest na emigracji). Zatem w samej Gazie nastąpi polityczna próżnia, na której wypełnienie nie znaleziono panaceum. Abbas jest politykiem mile widzianym na Zachodzie, ale jest on bardzo zdystansowany. Widać to było, gdy odchodzący premier Ehud Olmert proponował Abbasowi utworzenie niepodległej Palestyny na Zachodnim Brzegu i w Gazie. Abbas wiedząc, że odchodzący Olmert nie jest popularny w Izraelu i ciążyły na nim zarzuty korupcyjne propozycji nie przyjął, sądząc iż ofertę zniweczy kolejny izraelski rząd. Wątpliwe, więc że Abbas spieszy się, aby przejąć władzę nad Gazą i przyjmuje awansem wszelkie propozycje Zachodu. Fatah jest przymuszony do lawirowania pomiędzy porozumieniem z Zachodem, ale również hołdowaniem palestyńskiej ulicy, która rwie się do walki. Zauważmy, że władza nad Gazą będzie w zasadzie do wzięcia, ale nie ma nikogo kto chciałby to brzemię przejąć. Były premier Izraela, Ehud Barak, sugeruje, że finałem obecnej wojny powinno być utworzenie niepodległej Palestyny – „dla bezpieczeństwa Izraela”. Problem w tym, że krew przelana 7 października oddaliła taką wizję i to po obu stronach barykady.

defence24.pl