poniedziałek, 29 lipca 2024



Ostatnio więźniowie, którzy zgodzili się walczyć, przestali otrzymywać ułaskawienia od Władimira Putina — zamiast tego otrzymują "warunkowe zwolnienie" i automatycznie przedłużane kontrakty z Ministerstwem Obrony, co uniemożliwia im opuszczenie strefy walki do czasu zakończenia wojny.

Sami skazani ostrzegają potencjalnych podróżnych do Ukrainy, że prawdopodobnie będzie to bilet w jedną stronę. "Jeśli teraz podpiszesz kontrakt, przygotuj się na śmierć, staruszku. Kiedyś to się jeszcze jakoś prześlizgiwało. Sześć miesięcy, można było się pohasać. Ale do końca wojny żadna ilość szczęścia nie wystarczy" — napisał na specjalistycznym czacie członek oddziału "Burza", którego żołnierze wysyłani są głównie do "mięsnych szturmów" na trudnych odcinkach frontu.

Według obliczeń projektu Gulagu.net, opartych na wewnętrznych danych Federalnej Służby Więziennej, do końca 2023 r. ponad 100 tys. więźniów zostało wysłanych z kolonii na front. Podobną liczbę — 120 tys. osób — podała dyrektor ruchu "Siedząca Rosja" Olga Romanowa.

onet.pl


"Eksperci twierdzą, że jeśli Trump zostanie wybrany ponownie, odetnie pomoc dla Ukrainy, odda jej terytoria Rosji i dogada się bezpośrednio z Władimirem Putinem, by wymusić na Ukrainie haniebny »pokój«" – podkreślił Pompeo.

Były szef amerykańskiej dyplomacji uważa, że "nie ma dowodów na to, że taka kapitulacja będzie elementem polityki Trumpa". Przypomniał, że w 2017 r. Trump zniósł embargo na broń śmiercionośną dla Ukrainy i rozpoczął dostawy do tego kraju pocisków przeciwpancernych Javelin.

Jednym z argumentów Pompeo, opisującego "plan Trumpa", jest to, że wsparcie militarne dla Kijowa pomogłoby ożywić amerykański przemysł zbrojeniowy. Jednocześnie były sekretarz stanu zarzucił obecnej administracji słabość i brak zdecydowania, które przedłużają wojnę oraz zwiększają straty i cierpienia Ukrainy. (...)

Wśród punktów planu pokojowego Pompeo wymienił "uwolnienie potencjału energetycznego USA", by poprawić wskaźniki gospodarcze, obniżyć ceny surowców i zmniejszyć "budżet Putina na zbrodnie wojenne".

Kolejny element to "odbudowanie więzi z Arabią Saudyjską i Izraelem, a także wspólne działania przeciwko Iranowi", co pozwoli ustabilizować Bliski Wschód i wypychać Rosję z globalnych rynków energii. W tym celu, według Pompeo, potrzebne są "realne sankcje wobec Rosji", ponieważ te wprowadzone przez administrację Bidena "wyglądają dobrze na papierze", ale pozostają nieszczelne.

NATO powinno zostać "ożywione", a to oznacza, że europejscy członkowie Sojuszu powinni więcej inwestować w tę organizację. W tym celu te państwa powinny podwyższyć poziom wydatków na obronność do 3 proc. PKB — przekonywał Pompeo.

Według byłego sekretarza stanu należy też "stworzyć program lend-lease dla Ukrainy o wartości 500 mld dol." i zamiast obciążać kosztami podatników, pozwolić Ukrainie pożyczać tak wiele, jak dużo potrzebuje do pokonania Rosji. — W ten sposób pomagaliśmy Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej, przed japońskim atakiem na Pearl Harbour. Tak możemy również wysłać jasny sygnał Władimirowi Putinowi, że nigdy nie wygra – uważa Pompeo.

Autor artykułu dla "WSJ" ocenił także, że trzeba znieść wszelkie ograniczenia na rodzaje broni, które może otrzymywać i wykorzystywać ukraińska armia, ponieważ pokaże to Putinowi, że wojna musi się skończyć.

PAP


Przez dwa i pół roku w tej wojnie było wiele zwrotów: Rosja nacierała, potem Ukraina wyzwoliła terytoria, odbiła Chersoń, przeszła do ofensywy, potem Rosja zaczęła nacierać. Dlaczego żadna ze stron nie może osiągnąć trwałej przewagi?

Właśnie dlatego, że ani Rosja, ani Ukraina nie były gotowe na przeciągającą się wojnę.

Czy pamiętasz, jak zaskoczony był świat, gdy na samym początku wojny stało się jasne, jak słabo wyposażona i nieudolna jest armia rosyjska? W Rosji ci, którzy mieli wiedzą o tym, jak żyją wojskowi i jak traktują ich przełożeni, byli zaskoczeni, że w ogóle oni walczą.

Tak, widzimy, jak rosyjscy dowódcy wojskowi traktują żołnierzy, jak bardzo pozbawieni są oni wszelkich praw. Nie powiedziałbym jednak, że rosyjscy żołnierze walczą źle. Rosji udało się stworzyć dobrą armię.

Powód ich nieudolnej walki na samym początku można wyjaśnić w inny sposób: reformy Anatolija Sierdiukowa (były minister obrony Rosji — red.) miały na celu przygotować armię do prowadzenia zupełnie innej wojny. Główne siły miały za zadanie powstrzymać wielkie mocarstwa za pomocą broni nuklearnej, podczas gdy reszta armii i sił powietrznych została przygotowana do tłumienia małych buntów w byłym Związku Radzieckim. Ukraina znajduje się niejako "pomiędzy" tymi "kategoriami": jest zbyt duża, by poradzić sobie z nią z pomocą rosyjskiej armii bez broni nuklearnej. To jest pierwszy i główny powód.

Po drugie — Rosja źle rozpoczęła wojnę. Putin myślał, że łatwo odniesie sukces. Najwyraźniej, gdyby lepiej znał sytuację, zacząłby agresję w inny sposób, na przykład z potężniejszymi siłami. Ale z drugiej strony — gdyby znał całą sytuację, prawdopodobnie w ogóle nie zaatakowałby Ukrainy.

Po ponad dwóch latach wojny doszło do patowej sytuacji — strony nie mogą się nawzajem pokonać, ale nie są też gotowe do negocjacji i ustępstw. Jak to rozwiązać?

To nie jest tylko pat, to wojna na wyniszczenie. A w takich konfliktach zdarza się, że jedna ze stron w końcu się wyczerpie. Jeśli Donald Trump zostanie wybrany na prezydenta USA i wstrzyma pomoc dla Ukrainy, to ona prędzej może wyczerpać się wojną. Wtedy wojska rosyjskie będą mogły zająć cały Donbas, a może nawet więcej terytorium.

Ale jeśli Zachód nie wstrzyma pomocy dla Ukrainy, to Rosja może stracić swoje rezerwy, zarówno ludzkie, jak i materialne. Pierwsze oznaki tego wyczerpania już widać.

(...)

Z jednej strony Rosji coraz trudniej jest rekrutować ludzi i produkować broń. Z drugiej strony jej gospodarka okazała się silniejsza, niż wszyscy myśleli, przybywa jej też sojuszników — by wspomnieć o Korei Północnej, Iranie czy Chinach. Jak oceniasz potencjał militarny i możliwości dzisiejszej Rosji?

Jeśli nic się nie zmieni i jeśli Ukraina nadal będzie otrzymywać pomoc z Zachodu, Rosja w końcu napotka poważne trudności, przede wszystkim pod względem produkcyjnym, a następnie finansowym. Już teraz zmaga się z problemami gospodarczymi, władze coraz bardziej podnoszą podatki. Moi koledzy analitycy obliczyli, że jest mało prawdopodobne, by przed 2030 r. doszło w Rosji do załamania gospodarczego. Nie sądzą z resztą, by było to w ogóle możliwe. Niemniej do 2030 r. Rosja finansowo może kontynuować wojnę. Po tym roku będzie jej znacznie trudniej.

(...)

Widać jednak, że ono już spada, ludzie są zmęczeni wojną.

Ja tego nie czuję. Problem polega na tym, że produkcja broni na Zachodzie od dłuższego czasu spada, a teraz musi wzrosnąć. Nasz przemysł obronny musi się rozwijać. My w Norwegii już mamy takie plany i nasz kompleks obronny się rozwija, choć w dość wolnym tempie.

Chyba nie tylko w Norwegii. Dlaczego tak jest?

Być może z powodu demokracji. Instytucje demokratyczne działają powoli. To jedna z przewag Rosji i innych autorytarnych reżimów — podejmują radykalne decyzje znacznie szybciej. Po II wojnie światowej bardzo długo żyliśmy bez groźby wojny, przyzwyczailiśmy się do demokratycznych zasad podejmowania decyzji, a one niestety są powolne. Oczywiście są lepsze niż autorytarne, ale wolniejsze.

Powiedziałeś, że Rosja będzie miała wystarczające zasoby do prowadzenia wojny do 2030 r. Czy data ta uwzględnia fakt zwiększenia produkcji broni przez Zachód?

Nie. Nie spodziewamy się, że Rosja upadnie, ale na początku lat 30. prawdopodobnie będzie musiała spłacić pożyczki, które zaciąga teraz, i wtedy stanie się to dla niej trudniejsze.

A jeśli Zachód przyspieszy produkcję broni? Jeśli Ukraina szybciej się uzbroi? Jak wpłynie to na możliwości Rosji?

Będzie jej coraz trudniej, rosyjska machina wojenna szybciej będzie się wyczerpywać.

(...)

Która z broni, które Ukraina otrzymuje teraz lub otrzyma w najbliższej przyszłości, jest w stanie najbardziej zmienić przebieg wojny?

Uzbrojenie dla myśliwców F-16. Istnieje pogląd, że jeśli Ukraina otrzyma od Zachodu silniejszy sprzęt do walki elektronicznej, będzie w stanie dokonać przełomu. Ale na razie to tylko pomysł, nie widzę żadnych konkretów.

Głównym powodem, dla którego ukraińska ofensywa zakończyła się niepowodzeniem i dlaczego rosyjska ofensywa kończy się niepowodzeniem, jest to, że Ukraińcy "widzą" wszystko, co robi Rosja i odwrotnie. Strony "widzą" się nawzajem.

W takiej sytuacji czynnik zaskoczenia jest praktycznie niemożliwy, podobnie jak potajemne koncentracja wojsk. Wydaje mi się, że to jest główny powód patowej sytuacji. Żadna ze stron nie może działać dyskretnie.

Ukrainie pomagają kraje NATO, które mają znacznie większe możliwości wywiadowcze niż Rosja. Dlaczego to nie wystarcza?

Kraje NATO od trzydziestu lat walczą wyłącznie z "rebeliantami", co w znacznym stopniu wpłynęło na ich uzbrojenie, taktykę i doświadczenie wojskowe. Trudno jest się przestawić. Obecnie jednak armie próbują to robić, przestawiają się na "stary" rodzaj wojny — państwa przeciwko państwu. Kiedy to się uda, łatwiej będzie pomóc Ukrainie.

Niektórzy uważają, że NATO boi się dostarczyć Ukrainie dodatkową broń, ponieważ może to być niebezpieczne dla samego sojuszu — Rosja pozna jego technologie wojskowe.

Takie niebezpieczeństwo istnieje od początku — wszystko, co dostarczamy Ukrainie, może przejąć armia rosyjska na polu bitwy. Tę granicę przekroczyliśmy jednak już dawno. Powolność w udzielaniu pomocy Ukrainie wynika częściowo z tych obaw, a częściowo jest wynikiem zachodniej biurokracji. Gdybyśmy pomogli Ukrainie od razu, ryzyko eskalacji byłoby znacznie wyższe. Udzielając pomocy stopniowo, unikamy radykalnych kroków, które mogłyby doprowadzić do niechcianej eskalacji między Rosją a Zachodem.

onet.pl/Nowa Gazieta


PAŹDZIERNIK — LISTOPAD 2021

JAKE SULLIVAN: Przygotowania doprowadziły do tego, że w październiku zrobiliśmy dwie rzeczy — po pierwsze, prezydent wysłał [dyrektora CIA] Billa Burnsa do Moskwy, aby bezpośrednio zaangażował Rosjan, a po drugie, prezydent uczynił ten temat głównym tematem rozmów z kluczowymi sojusznikami na szczycie G20 w Rzymie.

DALEEP SINGH: To było trudne, ponieważ Rosja była częścią G20. Putin się nie pojawił. Pojawił się natomiast [rosyjski minister spraw zagranicznych] Siergiej Ławrow. Na sesji ogólnej pamiętam bardzo wyraźnie, że siedziałem za prezydentem Bidenem, a on zastanawiał się nad tym historycznym momentem. "Jesteśmy w tym punkcie zwrotnym, historia oceni, czy demokracje potrafiły się zjednoczyć i bronić podstawowych zasad, które stanowią podstawę pokoju i bezpieczeństwa". Kiedy to mówił, patrzył prosto na Ławrowa i powiedział, że obrona wolności nie jest bezkosztowa.

ANTONY BLINKEN: Na marginesie G20, we Włoszech, odbyło się spotkanie, na które prezydent Biden zaprosił przywódców Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. Podzieliliśmy się z tymi przywódcami szczegółowymi informacjami, jakie posiadamy na temat planów Rosji. To był być może najbardziej znaczący moment wczesnej pobudki.

JAKE SULLIVAN: Wracając z Rzymu, zdałem sobie sprawę, że to kwestia tygodni, a nie miesięcy, czy lat. Musieliśmy się zorganizować jako rząd. Wprowadziłem codzienne spotkania tutaj, w NSC [Radzie Bezpieczeństwa Narodowego], ze znaczną liczbą ludzi z NSC, którzy zajmowali się wszystkim, od wojska, przez sankcje, dyplomację, po wywiad, abyśmy mogli zorganizować odpowiedź całego rządu i całego sojuszu na to, co robi Rosja.

ERIC GREEN: Biuro [Jake'a Sullivana] nie jest ogromne, ale ma stół z ośmioma lub dziesięcioma krzesłami, potem kilka foteli i kanapę. Spotkania odbywają się w gronie od pół tuzina do 15 osób, w zależności od tematu, i są bardzo nieformalne.

JAKE SULLIVAN: Byłem zdeterminowany, by nie żałować, gdyby doszło do najgorszego — byłem zdeterminowany, by upewnić się, że zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy wymyślić, aby najpierw spróbować temu zapobiec, a jeśli nie uda się tego zrobić, postawić siebie, świat zachodni i Ukrainę w jak najlepszej pozycji, aby sobie z tym poradzić, a Rosję w jak najgorszej pozycji, aby odnieść sukces. To była moja motywacja każdego dnia przez listopad, grudzień, styczeń i luty. To była nasza Gwiazda Północna.

BILL BURNS: Podróż, o którą poprosił mnie prezydent do Moskwy na początku listopada, miała na celu przedstawienie w sposób niezwykle szczegółowy, dlaczego obawiamy się, że Putin przygotowuje się do nowej, dużej inwazji, a następnie bardzo jasne określenie konsekwencji, jakie mogłyby nastąpić, gdyby Putin zdecydował się zrealizować ten plan. Wybierając się w tę podróż, miałem złe przeczucia co do tego, co się wydarzy. Rozmowy, które tam odbyłem, jeszcze to wzmocniły.

MICHAEL CARPENTER, ambasador USA przy Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), Wiedeń: Kiedy spędza się całą swoją dorosłą karierę, zajmując się Rosją, istnieje różnica między wiarygodnością czegoś a szokującym charakterem czegoś, co jest tak epickie w swoich proporcjach, że wie się, iż będzie to kształtować karierę i politykę światową przez wiele lat.

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem informacje o zbliżającym się ataku Rosji, wydawały się one prawdopodobne, ale były również głęboko, głęboko szokujące — wiedziałem, że to będzie zmiana historii. Na tym polegał horror tego wszystkiego. Każda wojna Rosji z Ukrainą na dużą skalę będzie tragedią ludzką i humanitarną.

BILL BURNS: [Będąc w Moskwie] rozmawiałem z [Putinem] przez bezpieczny telefon. To była dziwna rozmowa. Był w Soczi. Był to szczyt kolejnej fali covid, w samej Moskwie obowiązywała godzina policyjna, więc się izolował.

Rozmowa była dość prosta. Przedstawiłam mu to, o co prosił mnie prezydent. Jego odpowiedź była w dużej mierze tym, co już wcześniej od niego słyszałem o jego przekonaniach dotyczących Ukrainy, a pod wieloma względami o jego zarozumiałości co do zdolności Rosji do egzekwowania swojej woli w Ukrainie. Jego doradcy również byli dość konsekwentni. Nie wszyscy byli zaznajomieni z jego własnym procesem decyzyjnym, więc przynajmniej jeden lub dwóch z nich było nieco zaskoczonych tym, co im przedstawiłem, ponieważ krąg jego rzeczywistych doradców stał się tak mały.

ERIC GREEN: Rosyjscy rozmówcy nie wydawali się w pełni zorientowani w tym, co się wydarzy.

BILL BURNS: Odniosłem bardzo silne wrażenie, że Putin już prawie podjął decyzję o przystąpieniu do wojny.

JOHN KIRBY, asystent sekretarza obrony ds. publicznych, Pentagon: Ta podróż w znacznym stopniu przekonała nas, że on naprawdę serio myśli o wielkiej inwazji.

EMILY HORNE: Nie jestem kremlinologiem, ale jedna rzecz, która mnie uderzyła w tym procesie — a na pewno uderzyła mnie jesienią 2021 r. — to fakt, że wiele razy Putin i Rosja mówili bardzo wyraźnie, jakie są ich intencje i co chcą zrobić. Zachodowi często trudno było to zrozumieć i usłyszeć. W tym manifeście z lata 2021 r. bardzo jasno przedstawił argumenty za tym, co się ostatecznie wydarzyło.

SEN. LINDSEY GRAHAM (republikański senator z Karoliny Płd.): Dla mnie najważniejsze było to, że po tym, jak w zasadzie oddaliśmy mu Krym po inwazji w 2014 r., Putinowi pozwolono okupować te tereny. Jego cel był zawsze ten sam. Retoryka Putina była bardzo eskalacyjna, stwarzała warunki do obalenia rządu w Kijowie, ponieważ byli tam naziści, podawała argument, że broni Matki Rosji przed marionetkowym agresorem z NATO. Cała ta retoryka skierowana była do krajowej publiczności, by uzasadnić inwazję. Inwazja na Krym utwierdziła go w przekonaniu, że nic nie zrobimy.

DAMA KAREN PIERCE: Powiedział tak wiele, że nie wydawało się możliwe, by mógł się wycofać, co było niezwykłe, ponieważ zazwyczaj Putin pozostawia sobie pole manewru.

AVRIL HAINES: Były rzeczy, które sprawiły, że ta sprawa stała się o wiele bardziej przekonująca — podjęte decyzje budżetowe, inne formy wywiadu, kampania informacyjna, którą prowadzono. Dopiero gdy się to wszystko połączyło, obraz złożył się w całość. Drugim elementem było: "OK, nadal nie rozumiem, dlaczego podjął taką decyzję?".

BILL BURNS: Moje własne wrażenie, oparte na kontaktach z nim przez lata, było takie, że wiele z tego miało związek z jego własną fiksacją na punkcie kontroli nad Ukrainą. Przekonywał sam siebie, że strategicznie zamyka się okno na jego możliwość kontrolowania Ukrainy.

AVRIL HAINES: Widział, że Ukraina nieubłaganie zmierza w kierunku Zachodu i NATO, a oddala się od Rosji.

BILL BURNS: Był przekonany, że bez kontroli nad Ukrainą i jej wyborami, Rosja nie może być wielkim mocarstwem i mieć tej strefy wpływów, którą uważa za niezbędną. I bez tego nie może być wielkim rosyjskim przywódcą.

AVRIL HAINES: Widział, że ukraińska armia staje się znacznie silniejsza.

BILL BURNS: Taktycznie Putin postrzegał zimę 2021 i 2022 r. jako sprzyjający krajobraz — tak powiedział, gdy z nim rozmawiałem.

AVRIL HAINES: Widział, że Angela Merkel odchodzi z polityki, a Emmanuel Macron jest zdekoncentrowany przez wybory.

BILL BURNS: Uważał, że Europejczycy są rozbici.

AVRIL HAINES: Zdawał sobie sprawę, że podczas tej mroźnej zimy ceny energii będą wysokie, co utrudni Europie zjednoczenie się. Czy koalicja będzie w stanie wprowadzić takie sankcje, które wzbudziłyby jego niepokój?

BILL BURNS: Był również dość sceptyczny co do naszej reakcji.

AVRIL HAINES: Widział wszystkie te rzeczy.

BILL BURNS: Mylił się co do wszystkich tych założeń — głęboko się mylił.

AVRIL HAINES: A jeśli patrzyło się na to przez pryzmat kogoś, kto postrzegał oddalanie się Ukrainy od Rosji jako coś, co trzeba za wszelką cenę powstrzymać, można było zacząć dostrzegać, że z czasem nie będzie to łatwe.

BILL BURNS: W drodze powrotnej zadzwoniłem do prezydenta [Wołodymyra] Żeleńskiego na jego prośbę, by opisać tę rozmowę. Słuchał bardzo uważnie. Myślę, że był dość otrzeźwiony moją opowieścią.

TOM SULLIVAN, zastępca szefa sztabu, Departament Stanu USA: Byliśmy na COP w Glasgow [2 listopada 2021 r.] i spotkaliśmy się z prezydentem Zełenskim. Sekretarz stanu musiał go poinformować o naszych danych wywiadowczych, że mamy silne przesłanki, iż Rosja przygotowuje się do inwazji na Ukrainę na dużą skalę.

ANTONI BLINKEN: Przyjął te informacje ze stoickim spokojem.

TOM SULLIVAN: Byli wyraźnie zaskoczeni tym, jak szczera była nasza ocena.

ANTONY BLINKEN: To był dla mnie jeden z najmocniejszych momentów.

LAURA COOPER: Już w listopadzie przygotowywaliśmy się w znacznym stopniu do tego, by bardzo dokładnie monitorować sytuację, rozumieć informacje wywiadowcze, przygotować się do wsparcia Ukrainy i wzmocnienia naszych sojuszników. Sekretarz [obrony Lloyd] Austin wprowadził nas w energiczny rytm bojowy — każdego ranka przekazywaliśmy aktualizacje, na początku do godz. 7:30, a potem do 6:30.

AMB. MICHAEL CARPENTER: Przyjechałem do Wiednia pod koniec listopada 2021 r. i większość moich kolegów mówiła o, w cudzysłowie, "wynikach prac ministerialnych" w OBWE. Pamiętam, że byłem zdumiony, że o tym właśnie mówi większość ludzi w organizacji, ponieważ ja chciałem rozmawiać tylko o ryzyku wybuchu wojny w Europie. To wszystko wydawało się surrealistyczne — nie to, że zmiany klimatyczne nie są dla nas wszystkich bardzo ważne, ale wydawało się, że jesteśmy przecież na skraju tej ogromnej katastrofy geopolitycznej. Nie było dużo ludzi przekonanych o powadze sytuacji.

JAKE SULLIVAN: Pracowałem w Białym Domu, gdy pojawił się Krym i "zielone ludziki". Mieliśmy tę korzyść, że mogliśmy się uczyć z tego doświadczenia — uczyć się z doświadczenia początkowej inwazji na Donbas w 2014 r., studiować rosyjski podręcznik, sięgający aż do wojny z Gruzją. Mamy korzyści z wczesnego ostrzegania przez wywiad, aby upewnić się, że nie zostaniemy złapani na faktach dokonanych i zepchniemy Rosję w przestrzeni informacyjnej na gorsze uczycie.

VICTORIA NULAND, podsekretarz ds. politycznych, Departament Stanu: Ponieważ widziałam, jak w 2014 r.nie zdołaliśmy zapobiec wyborom Putina, byłam pewnie bardziej niż inni przygotowana na to, że tym razem zrobi to ponownie.

AVRIL HAINES: W miarę jak pomagaliśmy politykom zrozumieć, co się dzieje, szef mówił: "OK, Tony, Jake, wy musicie wyjść na zewnątrz i zacząć rozmawiać z naszymi partnerami i sojusznikami. Musimy zobaczyć, czy jest jakaś możliwość, abyśmy mogli kształtować to, co może się wydarzyć".

GEN. MARK MILLEY: Przez całą jesień mamy serię spotkań informacyjnych z naszymi sojusznikami z NATO. DNI Haines, dyrektor Burns i ja sami rozmawiamy z naszymi partnerami, aby móc stworzyć ten kontekst.

AVRIL HAINES: Pamiętam, że przed zaangażowaniem NATO w listopadzie 2021 r. nasi ludzie wracali i mówili: "Są naprawdę sceptyczni", na przykład: "Oni nie sądzą, że Putin dokona inwazji". Prezydent mówił nam: "OK, musimy zacząć dzielić się informacjami wywiadowczymi i musicie pomóc [sojusznikom z NATO] dostrzec, że jest to prawdopodobna możliwość, ponieważ to właśnie pozwoli nam rozpocząć planowanie".

VICTORIA NULAND: Wszyscy na początku byli stosunkowo sceptyczni z wyjątkiem Kanadyjczyków i Brytyjczyków, którzy widzieli te same dane wywiadowcze, które my widzieliśmy, ponieważ są członkami sojuszu Five Eyes.

GEN. SCOTT BERRIER: Five Eyes to najstarsza sieć współpracy wywiadowczej, jaką mamy, mamy bardzo bliskich partnerów z Kanadą, Australią, Wielką Brytanią i Nową Zelandią. Chcieliśmy również dotrzeć do innych tradycyjnych partnerów — Francji, Niemiec, innych członków NATO. Część z tego polegała na przekonaniu ich o posiadanych przez nas danych wywiadowczych i o tym, co myślimy. W innych przypadkach chodziło raczej o współpracę w zakresie posiadanych przez nich informacji wywiadowczych i tego, co sami widzą.

LIZ TRUSS: Dysponowaliśmy bardzo poważnymi, dobrymi danymi wywiadowczymi, ale — z różnych powodów — niekoniecznie mieliśmy wspólny pogląd na to, co się stanie. Nasi sojusznicy mieli inny pogląd.

DAMA KAREN PIERCE: Wiedzieliśmy, że Francuzi i Niemcy mają takie same informacje jak my. Zastanawiał nas ich upór, że Putin nie dokona inwazji. Kiedy zapytałam Niemców, powiedzieli, że chcą zachować otwarty umysł. Scholz to powiedział — oni po prostu się mylili. Mieli nadzieję na najlepsze.

JOHN SULLIVAN, ambasador USA w Rosji, Moskwa: Ludziom trudno było uwierzyć, że w Europie dojdzie do wielkiej wojny lądowej. "Tak, może będzie tak jak w latach 2014-2015 — pojawią się jakieś małe zielone ludziki, a tu będzie małe wtargnięcie itd." Mówiłem: "Nie. To, co oni organizują, to nie jest to, co się działo w latach 2014-2015. To jest operacja wojskowa w stylu II wojny światowej lub inwazji Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968 r.". Trudno im było to objąć rozumem.

LIZ TRUSS: Chyba nikt z nas nie chciał uwierzyć.

JAKE SULLIVAN: Ja byłem bardzo wyrozumiały, ponieważ inwazja na taką skalę nie pasowała do charakteru Putina, który specjalizował się w bardziej hybrydowych, ograniczonych operacjach wojskowych. To było coś o poważnych konsekwencjach dla bezpieczeństwa Europy i było trudne do natychmiastowego ogarnięcia.

JON FINER: Było to pod wieloma względami bardzo nielogiczne i nieracjonalne posunięcie [Putina] ze względu na wszystkie konsekwencje, które od tamtej pory się ujawniły, oraz na ogromne koszty, jakie ponieśli za, szczerze mówiąc, bardzo niewielki zysk militarny.

AMB. MICHAEL CARPENTER: Czy on naprawdę myślał, że może zająć całą Ukrainę? Jeszcze dziś wydaje się to niewiarygodne, że mógł myśleć, iż uda mu się zająć 44-milionowy kraj, z którym był w stanie wojny od wielu, wielu lat i który nie pałał miłością do Rosji. Ostrzegaliśmy Rosję zarówno publicznie, jak i prywatnie, że jeśli zaatakuje Ukrainę, będzie to ogromny błąd strategiczny, używając właśnie tych słów.

WICEADM. FRANK WHITWORTH: Gdziekolwiek pojechaliśmy, miałem książkę, w której była Wielka Zielona Mapa.

AMANDA SLOAT, dyrektor ds. Europy, Rada Bezpieczeństwa Narodowego, Biały Dom: Ta mapa zyskała status mityczny.

WICEADM. FRANK WHITWORTH: Nigdzie się bez niej nie ruszam; przewodniczący nigdzie by się bez niej nie ruszył. Mapa — mimo że jest dwuwymiarowa — staje się doskonałym źródłem informacji wywiadowczych, rekwizytem, który jest potrzebny analitycznie, by opowiedzieć historię.

JOHN KIRBY: Była to klasyczna wojskowa mapa topograficzna — pokazywała ogólny sens topografii Ukrainy, szczególnie tych obszarów, gdzie wiedzieliśmy, że będą prowadzone operacje, i dawała nam codziennie roboczą wiedzę o tym, gdzie są pozycje wojsk, gdzie znajdują się główne jednostki, jakie to są jednostki, gdzie i jak się poruszają. Była rutynowo aktualizowana, by odzwierciedlić pozycje na polu walki.

AMANDA SLOAT: Mapa była na ogół przynoszona na posiedzenia NSC, rozkładana na stole, a następnie zabierana. W Gabinecie Owalnym używano jej na spotkaniach z prezydentem. Nigdy nie miałam okazji przyjrzeć się jej z bliska, ponieważ była wnoszona i wynoszona, ale to świadczy o tym, jak bardzo ludzie chcieli zrozumieć szczegóły, jak to wszystko się rozegra.

COLIN KAHL, zastępca sekretarza obrony USA, Pentagon: Jesienią toczyły się dyskusje na temat tego, jak duże wsparcie jest potrzebne, ponieważ nie chcieliśmy niechcący przyspieszyć rosyjskiego zegara, zachęcić Putina lub dać mu pretekst do podjęcia decyzji, której nie podjął. Zbytnie wybieganie do przodu mogłoby stworzyć dynamikę albo w ramach sojuszu, albo podczas prób budowania opinii światowej przeciwko Rosjanom, co sprawiłoby, że wyglądalibyśmy na prowokatorów.

AMANDA SLOAT: Doszło do tego, że musieliśmy powiedzieć Europejczykom: "Dobrze, możemy się zgodzić na to, że analitycznie się nie zgadzamy, ale zacznijmy planować tak, jakbyśmy to my mieli rację. Jeśli mamy rację, to jesteśmy w dobrym miejscu, ponieważ mamy wszystkie gotowe plany. Jeżeli wy macie rację, to jest to najlepszy możliwy wynik, ponieważ wtedy nie będzie inwazji — w najlepszym razie będzie to więc tylko strata czasu".

JON FINER: W końcu przekonaliśmy ludzi, bombardując ich informacjami, których nie można było zignorować.

(...)

LISTOPAD — GRUDZIEŃ 2021 R.

JAKE SULLIVAN: W listopadzie Jon Finer i ja rozmawialiśmy o scenie z filmu "Austin Powers". Po drugiej stronie pokoju stoi walec parowy, a w nim facet, który trzyma rękę w górze i krzyczy: "Nie!". Potem robią zbliżenie, a walec porusza się niewiarygodnie wolno i jest naprawdę daleko. Facet po prostu stoi tam, zamrożony, krzycząc, gdy przejeżdża przez pokój.

Powiedziałem, że jestem zdecydowany nie być tym facetem, który tylko czeka, aż walec przetoczy się po Ukrainie. Zamierzamy działać. Na Krymie stworzono fakty dokonane, zanim świat w pełni się obudził. Chcieliśmy się upewnić, że tym razem świat nie śpi.

EMILY HORNE: Patrząc wstecz, środowisko informacyjne od 2014 r. zmieniło się diametralnie. Po pierwsze, istnieje mnóstwo komercyjnych zdjęć satelitarnych, źródeł białego wywiadu, i każdy, kto ma dostęp do tych zdjęć, mógł na własne oczy zobaczyć, co Rosja robi na granicach Ukrainy.

Po drugie, nastąpiła eksplozja dziennikarstwa obywatelskiego, polegająca na wykorzystaniu mediów społecznościowych do pokazywania w czasie rzeczywistym tego, co ludzie widzą, i to zarówno ze źródeł rosyjskich, jak i ukraińskich. Tak było na Twitterze, tak było na TikToku. Ludzie mogli sami zobaczyć, co robią te oddziały, a w niektórych przypadkach, gdzie się znajdują.

Po trzecie, społeczeństwo ma zupełnie inne rozumienie dezinformacji i dezinformacji — te terminy są w słownikach ludzi w taki sposób, w jaki nie były w 2014 r.

JON FINER: Istniało bardzo duże prawdopodobieństwo, że Rosja użyje dezinformacji — co jest wymyślnym słowem na kłamstwo — by stworzyć jakiś pretekst do inwazji. Podając informacje z dużym wyprzedzeniem w stosunku do nieuniknionych prób stworzenia takiego uzasadnienia, sądziliśmy, że będziemy w stanie zdyskredytować wszelkie próby Rosji przedstawienia tego jako wojny sprawiedliwej.

WICEADM. FRANK WHITWORTH: Zdarzało się, że fałszywe preteksty były wypowiadane przez nieodpowiedzialnych ludzi. Wszyscy nauczyliśmy się, że trzeba to ujawniać.

GEN. PAUL NAKASONE: Od 2018 r. jestem zaangażowany w walkę z rosyjską dezinformacją, niezależnie od tego, czy dotyczyła ona wyborów, czy innych scenariuszy.

EMILY HORNE: Wielu decydentów, którzy byli i nadal są w administracji, żywo pamięta, jak w 2014 r. oglądali te strumienie informacji, a następnie widzieli, jak to, co zostało przepowiedziane, stało się rzeczywistością. Było takie uczucie: "Wiedzieliśmy, że to nadchodzi, ale nie mogliśmy tego powiedzieć, ponieważ było to tajne". Ludzie pamiętają tę frustrację i czują, że nie możemy pozwolić, by to się stało po raz drugi. Wszystkie warunki były idealne do tego, abyśmy spróbowali czegoś nowego i odważnego, ale ryzykownego.

JAKE SULLIVAN: Zwołaliśmy zebranie naszego zespołu, by omówić strategię obniżenia [odtajnienia], a następnie nawiązałem bezpośredni kontakt z najwyższymi rangą osobami we wspólnocie wywiadów na temat tego, jak możemy to zrobić.

BILL BURNS: Prezydent stosunkowo wcześnie podjął decyzję o odtajnieniu niektórych informacji wywiadowczych, co zawsze jest skomplikowanym wyborem. Wraz z moimi kolegami ze środowiska wywiadowczego, jestem przekonany, że był to właściwy wybór. Widziałem zbyt wiele przypadków, w których Putin tworzył fałszywe narracje, których nigdy nie udało nam się publicznie wyjaśnić.

AVRIL HAINES: Pamiętam dość wyraźnie, kiedy [prezydent] polecił mi to zrobić. Mam takie poczucie: "OK, musimy wymyślić, jak to zrobić w taki sposób, by chronić źródła i metody". Stało się to prawdziwym sportem zespołowym. Jak zrobić to w sposób, który pozwoli nam chronić to, co jest nam najdroższe?

JAKE SULLIVAN: Wysyłaliśmy do [wspólnoty wywiadowczej] w formie tajnej rzeczy, które chcieliśmy móc powiedzieć, a oni mówili nam, co można odtajnić, a czego nie. My zaś braliśmy to, co odtajniali, i wypuszczaliśmy na zewnątrz. To zaczęło się na początku grudnia i stało się główną cechą naszego podejścia do początku inwazji i do dziś.

BILL BURNS: Dość systematycznie dzieliliśmy się informacjami wywiadowczymi z Ukraińcami, by pomóc im przygotować się do obrony.

AVRIL HAINES: W rozmowach z szefami służb wywiadowczych państw NATO pojawiał się spory sceptycyzm. Ludzie pytali: "Naprawdę? Czy nie wyolbrzymia pan zagrożenia?".

EMILY HORNE: To było wyjątkowo nietypowe posunięcie, aby dyrektorka Wspólnoty Wywiadów (DNI) osobiście informowała NAC [Radę Północnoatlantycką NATO, najwyższe ciało decyzyjne sojuszu]. Musiała obniżyć rangę sporej ilości informacji wywiadowczych, które, mimo że nadal były objęte klauzulą tajności, mogły być udostępnione 30 partnerom w NAC.

Udało nam się podzielić wieloma informacjami. Dla wielu z nich była to bardzo przekonująca prezentacja. Widząc ten wpływ, myślę, że skłoniło nas to do zastanowienia się: "A co, jeśli można to jeszcze bardziej odtajnić, aby można było się tym podzielić publicznie? I jak możemy wykorzystać naszą wiedzę o tym, jak zmieniło się środowisko informacyjne i zastosować wnioski z 2014 r. i z wiosny 2021 r., by uniemożliwić Rosji przejęcie tej narracji i wykorzystanie jej na swoją korzyść?".

AVRIL HAINES: Nie można dzielić się wszystkim — jest się w sytuacji, w której część tego, co się mówi, to "Zaufaj mi, kiedy mówię, że...". Dlatego musieliśmy być tak ostrożni i dokładni, jak to tylko możliwe. Kiedy pojawiały się rzeczy, które nie miały dla nas sensu — a było ich kilka — zaczynaliśmy się upewniać, że przedstawiamy je również. Oto scenariusz alternatywny, oto jak o tym myślimy. Oto dlaczego nadal uważamy, że to wszystko składa się na coś, co budzi niepokój.

GEN. MARK MILLEY: Przeprowadziliśmy kilka różnych briefingów dla posłów na Kapitolu, a następnie [DNI Haines] i inni spotkali się również z mediami, z odpowiednim upoważnieniem, by ujawnić informacje o rosyjskich przygotowaniach i potencjale rosyjskiej inwazji w przestrzeni medialnej.

EMILY HORNE: Pierwszym przypadkiem, w którym zastosowaliśmy to w praktyce [w stosunku do prasy], było udostępnienie dziennikowi "Washington Post" mapy i pakietu artykułów, które opublikowali 3 grudnia 2021 r.

AMB. JOHN SULLIVAN: Uzyskanie odtajnienia informacji przez wspólnotę wywiadowczą jest [zazwyczaj] jak wyrywanie zębów. Bardzo starannie pilnują oni swoich źródeł i metod, i słusznie obawiają się, że ujawnienie informacji może pogorszyć ich zdolność do zbierania informacji w przyszłości.

GEN. PAUL NAKASONE: Ludzie zawsze pytają: "Hej, czy kiedykolwiek myślał pan, że ujawni Amerykanom swoje najbardziej wrażliwe dane wywiadowcze?". Pomyślałem sobie: "Mała zmiana". Ale tak naprawdę myślę: "Jesteśmy wywiadem narodu, a nie jakieś agencji czy instytucji. Jeżeli jest to korzystne dla naszego bezpieczeństwa narodowego, to dlaczego tego nie zrobić?".

JOHN KIRBY: Myślę, że jest to jedna z najcenniejszych lekcji, jakie wyciągnęliśmy z perspektywy komunikacyjnej — prawdziwa korzyść z obniżenia rangi danych wywiadowczych i upublicznienia ich. Można naprawdę wpłynąć na proces podejmowania decyzji przez potencjalnego przeciwnika. Pokonaliśmy kłamstwo Putina i wiemy, że dzięki temu weszliśmy w jego pętlę decyzyjną.

EMILY HORNE: Pamiętam, że [artykuł w "Washington Post"] ukazał się o godz. 19 w piątek czasu waszyngtońskiego, czyli o godz. 3 w sobotę czasu moskiewskiego, i przyznam się, że przez chwilę cieszyłam się z tego, że nikt w Moskwie nie będzie miał tej nocy dobrego snu. Jestem tylko człowiekiem. Ale pamiętam, jak w kółko odświeżałam przeglądarkę i myślałam: "Albo wszystko pójdzie zgodnie z planem, albo właśnie rozpoczęliśmy wojnę". To był jeden z najbardziej intensywnych momentów w mojej dotychczasowej karierze.

JAKE SULLIVAN: To był ważny ruch. To było nadanie wiarygodności Stanom, które miało istotne konsekwencje geopolityczne.

BILL BURNS: Myślę, że to miało znaczenie, nie tylko dla postawienia Putina na nogi, ale także dla wzmocnienia solidarności i poczucia celu wśród sojuszników z NATO.

onet.pl/Politico