czwartek, 26 czerwca 2025



Spowolnienie gospodarcze w Rosji intensyfikuje rywalizację o zasoby państwowe i wywołuje spory o priorytety prowadzonej polityki. Potwierdza je polemika dotycząca stanu gospodarki, do jakiej doszło w trakcie petersburskiego Forum. Podczas publicznego panelu Maksim Rieszetnikow, minister rozwoju gospodarczego, stwierdził m.in., że kraj znajduje się na „krawędzi recesji”. Przeciwstawne zdania zaprezentowali pozostali paneliści – szefowa CBR i minister finansów mówili o trwającym obecnie okresie „chłodzenia” gospodarki i „wyjściu ze stanu przegrzania”. Nabiullina powtórzyła swoją tezę, po raz pierwszy sformułowaną w lipcu 2024 r., że Rosja wyczerpała już dotychczasowe zasoby umożliwiające rozwój gospodarczy. Z krytycznymi ocenami kontrastowała optymistyczna diagnoza sytuacji gospodarczej i jej dalszego rozwoju przedstawiona przez Putina podczas sesji zamykającej Forum, który wspomniał przy okazji o odmiennych opiniach, obracając całą sytuację w żart.

Rozbieżności te ujawniają wzajemnie sprzeczne interesy, którymi kierują się zarządzający poszczególnymi częściami tzw. bloku ekonomicznego rządu. Dla CBR utrzymanie odpowiednio wysokich stawek procentowych jest kluczowe w walce z inflacją, m.in. poprzez wzmocnienie waluty i ograniczenie popytu. Mocny rubel jest natomiast przeszkodą z perspektywy konieczności bilansowania budżetu w warunkach rekordowego wydatkowania środków, co stanowi priorytet ministra finansów. Wysokie koszty kredytów ograniczają zaś aktywność firm – stąd surowa wypowiedź Rieszetnikowa.

Można zakładać, że konflikt o kształt polityki ekonomicznej Rosji będzie się nasilał ze względu na spowolnienie gospodarki (CBR przewiduje w br. wzrost PKB o 1–2%, podczas gdy w 2024 r. wyniósł on według oficjalnych danych 4,1%) i kurczenie się zasobów przy wciąż rosnących wydatkach powodowanych wojną. Dodatkowo negatywnym czynnikiem jest presja zewnętrzna w postaci niskich cen ropy, utrudniających bilansowanie budżetu (...).

Pomimo rosyjskich zapowiedzi ograniczony i niepubliczny udział amerykańskich firm na Forum wskazuje na brak szerszego zainteresowania z ich strony powrotem do FR na tym etapie. Zgodnie z wypowiedzią Kiriłła Dmitrijewa, szefa Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich i jednego z kremlowskich wysłanników na rozmowy z USA, w petersburskim wydarzeniu miało uczestniczyć „ponad 70” przedstawicieli amerykańskich firm, chociaż „wielu z nich” nie informowało o tym publicznie (sesja z ich udziałem została zamknięta dla mediów). Dmitrijew jeszcze w lutym zapowiadał powrót biznesu z USA do Rosji już w drugim kwartale br., co do tej pory nie nastąpiło. Jak stwierdził szef Amerykańskiej Izby Handlowej w FR w rozmowie z rosyjskimi mediami, obecnie nie ma „dużej kolejki” podmiotów wyczekujących powrotu na tamtejszy rynek, a realne zainteresowanie przejawiają „jedna–dwie firmy”. Sugeruje to brak istotnego postępu w odbudowywaniu współpracy gospodarczej pomiędzy Rosją a USA, a także głęboką rezerwę w kwestii ponownych inwestycji w FR ze strony amerykańskiego biznesu.

osw.waw.pl


Reporter zapytał Trumpa podczas konferencji prasowej na szczycie NATO 25 czerwca, czy możliwe jest, aby prezydent Rosji Władimir Putin miał ambicje terytorialne wykraczające poza Ukrainę, a Trump odpowiedział, że „to możliwe”. ISW od dawna ocenia, że ​​Rosja przygotowuje swoje wojsko i społeczeństwo na możliwy przyszły konflikt z NATO po zakończeniu wojny na Ukrainie, w tym poprzez przeprowadzanie reform wojskowych; integrowanie weteranów na wszystkich szczeblach rosyjskich władz lokalnych, regionalnych i federalnych; oraz ustalanie warunków retorycznych uzasadniających przyszłą agresję przeciwko NATO. ISW zauważył, że Kreml wykorzystuje tę samą retorykę, której użył przeciwko Ukrainie przed rozpoczęciem pełnoskalowej inwazji w lutym 2022 r., aby zagrozić państwom NATO. Kreml wykorzystał również w szczególny sposób koncepcję „rodaków za granicą” — rosyjskojęzycznej ludności mieszkającej poza Rosją, którą Rosja twierdzi, że musi chronić — aby uzasadnić agresję przeciwko byłym państwom radzieckim w przeszłości. Kreml promował również koncepcję „Russkiego Miru” („Rosyjskiego Świata”) — amorficzną koncepcję ideologiczną i geograficzną, która obejmuje wszystkie dawne terytoria Rusi Kijowskiej, Królestwa Moskiewskiego, Imperium Rosyjskiego, Związku Radzieckiego i współczesnej Federacji Rosyjskiej, i którą Putin wykorzystuje do określania wszelkich terytoriów, którymi rządził lub twierdził, że rządził reżim rosyjski, jako „historycznych terytoriów” Rosji. Kreml ustalał warunki informacyjne, aby uzasadnić potencjalną agresję przeciwko Mołdawii i państwom bałtyckim, wykorzystując rzekomą potrzebę ochrony swoich „rodaków za granicą” i twierdzenie, że kraje te są częścią „Russkiego Mira” — te same narracje, których Kreml użył, aby uzasadnić pełnoskalową inwazję na Ukrainę w lutym 2022 r. Wypowiedzi Trumpa są zatem spójne z podstawową oceną ISW, że Rosja ma ambicje terytorialne wykraczające poza Ukrainę i będzie je nadal realizować, chyba że Putin zostanie zmuszony do ponownego rozważenia swojej teorii zwycięstwa.

Sekretarz stanu USA Marco Rubio słusznie stwierdził, że Rosja nie wykazała chęci kontynuowania negocjacji pokojowych. Rubio stwierdził w wywiadzie dla Politico opublikowanym 25 czerwca, że ​​Rosja próbuje „osiągnąć na polu bitwy to, czego [Rosja] żąda przy stole negocjacyjnym”, w tym „kontrolę nad pewnymi terytoriami”, ale zauważył, że ten cel będzie trudniejszy do osiągnięcia, niż Rosja obecnie sądzi. Rubio stwierdził, że Rosja poniosła ponad 80.000 ofiar śmiertelnych w akcji (KIA) od stycznia 2025 r., ale że Putin mimo to nadal „podsyca machinę wojenną” i że Rosja „nie wykazała chęci kontynuowania” negocjacji pokojowych. Oświadczenia Rubia są zgodne z ocenami ISW, że Rosja próbowała opóźnić proces negocjacji i przedłużyć wojnę w celu zabezpieczenia dodatkowych zdobyczy terytorialnych. Maksymalistyczne żądania negocjacyjne Rosji dotyczące terytorium Ukrainy, w tym znacznych obszarów, których Rosja obecnie nie okupuje, stanowią taktykę informacyjną mającą na celu wymuszenie ustępstw terytorialnych w celu zrekompensowania zysków, których Rosja nie może osiągnąć na polu bitwy. ISW nadal ocenia, że ​​Rosja nie jest skłonna do angażowania się w merytoryczne negocjacje w celu zakończenia wojny na Ukrainie w sposób, który nie będzie ustępstwem wobec maksymalistycznych żądań Rosji, które pozostały niezmienne od czasu rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji.

(...)

Ukraiński portal Kyiv Independent poinformował 24 czerwca, że ​​państwowa rosyjska fabryka Votkińsk zatrudniła 2500 pracowników, wybudowała nowe obiekty i sprowadziła specjalistyczny sprzęt produkcyjny w ramach wysiłków na rzecz rozszerzenia rosyjskiej produkcji pocisków balistycznych Iskander-M, pocisków manewrujących Iskander-K, międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM) Yars i Bulava, a prawdopodobnie także pocisków balistycznych Oreshnik od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę w lutym 2022 r. Kyiv Independent stwierdził, że analiza wewnętrznych operacji biznesowych zakładu pokazuje, że zakład pozyskiwał sprzęt produkcyjny od firm z ChRL, Tajwanu i Białorusi za pośrednictwem prywatnych rosyjskich pośredników. Kyiv Independent oświadczył, że nie jest jasne, ile ICBM produkuje obecnie fabryka w Wotkińsku, ale zauważył, że wewnętrzne dokumenty wskazują, że Rosja inwestuje w swój arsenał ICBM i że rosyjskie Ministerstwo Obrony (MoD) nakazało fabryce w Wotkińsku w marcu 2022 r. realizację kontraktu produkcyjnego na części do ICBM Buława o wartości 13 mln USD do 2024 r. Wysoki rangą urzędnik Głównego Zarządu Wywiadu Wojskowego Ukrainy (GUR) powiedział Kyiv Independent, że Rosja przygotowuje się do długiej wojny i gromadzi różne rodzaje pocisków. Kyiv Independent, powołując się na Królewski Instytut Usług Zjednoczonych (RUSI), oświadczył, że Rosja zwiększyła produkcję pocisków balistycznych Iskander-M z 250 w 2023 r. do 700 w 2024 r. i zauważył, że jego źródło w GUR zgadza się z oceną RUSI. Kyiv Independent poinformował, że otrzymał informacje wywiadowcze GUR na początku czerwca 2025 r., wskazujące, że Rosja zgromadziła około 600 pocisków balistycznych Iskander-M i 300 pocisków manewrujących Iskander-K — zapas, który wystarczyłby na około dwa lata, gdyby Rosja utrzymała obecne tempo ataków na Ukrainę. ISW niedawno zauważyło doniesienia wskazujące, że Rosja aktywnie rozszerza i gromadzi produkcję czołgów T-90M, a ekspansja i przyspieszenie rosyjskich zdolności produkcyjnych pocisków dodatkowo potwierdzają ocenę ISW, że Rosja pracuje nad rozszerzeniem swojej bazy przemysłu obronnego (DIB), prawdopodobnie w ramach przygotowań do przedłużającej się wojny na Ukrainie i potencjalnego rozszerzonego przyszłego konfliktu z NATO.

(...)

Siły ukraińskie prawdopodobnie przeprowadziły atak dalekiego zasięgu na rosyjskie przedsiębiorstwo przemysłu zbrojeniowego w obwodzie rostowskim 24 czerwca. Szef ukraińskiego Centrum Zwalczania Dezinformacji, porucznik Andrij Kowalenko, który często informuje o udanych ukraińskich atakach dronów, poinformował, że siły ukraińskie zaatakowały rosyjską fabrykę Atlant-Aero w Taganrogu w obwodzie rostowskim. Kowalenko poinformował, że fabryka Atlant-Aero specjalizuje się w produkcji kluczowych rosyjskich komponentów dronów bojowych i systemów sterowania, w tym dronów „Orion”, systemów walki elektronicznej (EW) oraz cyfrowej integracji dronów z widokiem z pierwszej osoby (FPV) i amunicji krążącej. Źródła rosyjskie opublikowały materiał filmowy z eksplozji w Taganrogu i twierdziły, że rosyjska obrona przeciwlotnicza odparła atak dronów w pobliżu Taganrogu i innych obszarów obwodu rostowskiego w nocy.

understandingwar.org


Ukraina ma za sobą ciężkie dni. Rosja używa przeciwko niej więcej dronów, bomb szybujących i pocisków manewrujących niż kiedykolwiek od początku wojny w lutym 2022 r. Na początku tego tygodnia w ciągu jednej nocy w wyniku ataków zginęło 26 cywilów, a 200 osób zostało rannych. W tej sytuacji można było oczekiwać, że podczas szczytu NATO w Hadze w środę — podobnie jak rok temu w Londynie — Wołodymyr Zełenski będzie miał wystarczająco dużo okazji, aby przedstawić swoje obawy i postulaty.

Prezydent USA Donald Trump zepchnął Zełenskiego na margines podczas szczytu NATO. Celem Trumpa jest przede wszystkim to, by niepotrzebnie nie drażnić władcy Kremla Władimira Putina i nie zagrozić politycznemu i gospodarczemu zbliżeniu między Moskwą a Waszyngtonem.

W związku z tym Ukraina została wspomniana w końcowej deklaracji szczytu jedynie jednym zdaniem: "sojusznicy potwierdzają swoje trwałe zobowiązania poszczególnych państw do wspierania Ukrainy, której bezpieczeństwo przyczynia się do naszego bezpieczeństwa".

Nie podjęto jednak żadnych nowych konkretnych zobowiązań finansowych wobec Kijowa, nie odbyło się również posiedzenie Rady NATO-Ukraina na szczeblu szefów państw i rządów, nie padły też żadne nowe obietnice zwiększenia wsparcia ze strony USA, na przykład w zakresie sankcji lub dostaw broni. Trump nie dał również do zrozumienia, że spełni prośbę Zełenskiego i sprzeda Kijowowi amerykańską broń.

Trump poświęcił jednak Zełenskiemu 50 min na dwustronne spotkanie. "Było bardzo miło, nie mogło być lepiej" — powiedział Amerykanin na konferencji prasowej po zakończeniu szczytu NATO. "Rozmawialiśmy o tym, jak osiągnąć zawieszenie broni i prawdziwy pokój" — wyjaśnił Zełenski. "Rozmawialiśmy o tym, jak chronić naszych obywateli" — dodał.

Trump natychmiast zaprzeczył: według jego informacji rozmowa z Zełenskim nie była konkretnie o zawieszeniu broni z Rosją.

Z punktu widzenia Zełenskiego szczyt NATO był rozczarowaniem. Europejczycy zrobili wszystko, co w ich mocy, aby Ukraina znalazła się w centrum uwagi w Hadze. Waszyngton jednak nie poszedł na ustępstwa. Przynajmniej europejskim przywódcom udało się osiągnąć to, że przyszłe wydatki na wsparcie militarne dla Kijowa będą w dużej mierze zaliczane do wydatków na obronność. Może to stanowić dodatkową zachętę do wspierania Ukraińców.

(...)

W Brukseli Zełenski jest mile widziany. Europejczycy są jedynymi sojusznikami, jacy mu pozostali. W tym roku zobowiązali się już do przekazania Ukrainie 35 mld euro (148 mld zł) nowej pomocy. 

(...)

Pod rządami Trumpa USA znacznie ograniczyły jednak swoje wsparcie. Nie ma nowych zobowiązań finansowych ani dostaw broni. Obecne dostawy zostały zatwierdzone jeszcze przez poprzednika Trumpa, Joego Bidena, i wygasają latem.

A co potem? Trump już dał do zrozumienia, że to koniec. 

(...)

Mówiąc wprost: dla Zełenskiego szczyt UE ma znaczenie decydujące, jest to szczyt, który zadecyduje o losie Ukrainy. Wysoki rangą dyplomata UE, który nie chciał ujawnić swojego nazwiska, ujął to w następujący sposób: "zdajemy sobie sprawę, że Europa będzie musiała zrobić więcej w przyszłości, ponieważ Amerykanie stopniowo wycofują się z zaangażowania".

To dyplomatyczny żargon, który brzmi racjonalnie i trzeźwo, ale stwierdzenie to miałoby ogromne konsekwencje — gdyby było wypowiedziane poważnie.

onet.pl\Die Welt


Trump ogłosił zwycięstwo, gdy kraje NATO zgodziły się przeznaczyć 5 proc. PKB na obronność do 2035 r. A inni sojusznicy odetchnęli z ulgą, gdy prezydent USA potwierdził zaangażowanie Ameryki w NATO — przynajmniej na razie.

To wszystko powody do świętowania: Stany Zjednoczone pozostają kluczowym członkiem sojuszu. Zobowiązanie Europy do zwiększenia wydatków oznacza, że z czasem rządy poszczególnych krajów przejmą znacznie większą odpowiedzialność za własną obronę, a NATO będzie w stanie lepiej odstraszać i, w razie potrzeby, odeprzeć zagrożenie militarne ze strony Rosji.

Jednak pomimo uścisków, szerokich uśmiechów i serdeczności nie można ignorować prawdziwych obaw i lęków, które obecnie całkowicie przeniknęły sojusz.

(...)

Chociaż w krótkim oświadczeniu uzgodnionym przez przywódców Rosja została nazwana "długoterminowym zagrożeniem", język ten jest znacznie łagodniejszy w porównaniu z zeszłorocznym oświadczeniem, w którym nazwano ją "najważniejszym i najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników". Trump zapytany wprost, czy zgadza się z twierdzeniem, że prezydent Władimir Putin jest "przeciwnikiem", uniknął odpowiedzi.

Wspólne postrzeganie zagrożenia stanowi sedno sojuszu wojskowego, a nieporozumienia dotyczące charakteru zagrożenia ze strony Rosji (a wcześniej Związku Radzieckiego) często prowadziły do kryzysów. Nigdy jednak wcześniej Stany Zjednoczone nie dążyły do bagatelizowania wyzwań militarnych ze Wschodu.

Te różnice w postrzeganiu zagrożenia mają również wpływ na politykę sojuszu wobec Ukrainy — kraju, który od ponad dziesięciu lat jest ofiarą agresji Rosji. Trump postrzega tę wojnę jako czysto "europejską sytuację" i zrezygnował z dość krótkotrwałych wysiłków na rzecz zakończenia konfliktu.

Jednak dla większości Europejczyków Ukraina i jej bezpieczeństwo są integralną częścią pokoju na ich kontynencie. I pomimo tego, że Trump zdecydowanie zamknął Kijowowi drzwi do NATO, sekretarz generalny Mark Rutte i inni przywódcy sojuszniczych państw twierdzą, że droga Ukrainy do członkostwa jest "nieodwracalna".

Europejscy członkowie sojuszu i Kanada zrozumieli, że nie mogą już liczyć na Stany Zjednoczone w kwestii bezpieczeństwa i obrony. Jak podkreślił w lutym sekretarz obrony USA Pete Hegseth: "Surowe realia strategiczne uniemożliwiają Stanom Zjednoczonym Ameryki skupienie się przede wszystkim na bezpieczeństwie Europy".

Co więcej, ogłaszając zwycięstwo w sprawie celu 5 proc., Trump dał jasno do zrozumienia, że Stany Zjednoczone nie będą się do niego stosować. — Od tak dawna wspieramy NATO — powiedział, zapytany o nowy wymóg. — Nie sądzę więc, że powinniśmy, ale uważam, że kraje NATO powinny to zrobić bez wątpienia.

onet.pl\Politico


USA ocaliły Izrael, a teraz ocalą izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu, który został w poniedziałek wezwany do sądu - oświadczył w środę prezydent USA Donald Trump. Zaapelował o natychmiastowe unieważnienie toczącego się procesu korupcyjnego izraelskiego premiera.

"Byłem w szoku, gdy usłyszałem, że Państwo Izrael, które doświadczyło właśnie jednej z najwspanialszych chwil w historii i jest pod silną wodzą Bibiego Netanjahu, kontynuuje swoje absurdalne polowanie na czarownice wobec premiera czasów wojny!" - napisał Trump w serwisie Truth Social.

Dodał, że wraz z Netanjahu "przeszli razem przez piekło", walcząc z "silnym i wieloletnim wrogiem Izraela, Iranem". Pochwalił Netanjahu za jego "miłość dla niesamowitej Ziemi Świętej". Napisał, że premier Izraela to "wojownik" jak żaden inny w historii Izraela.

W wyniku tej walki - kontynuował Trump - wyeliminowano potencjalnie "jedną z największych i najsilniejszych broni nuklearnych na świecie".

"Walczyliśmy dosłownie o przetrwanie Izraela i nie ma nikogo w historii Izraela, kto walczył silniej albo bardziej kompetentnie od Bibiego Netanjahu" - napisał prezydent USA.

Mimo tego - zaznaczył Trump - Netanjahu został wezwany na poniedziałek do sądu, gdzie toczy się wobec niego proces korupcyjny. Trump ocenił, że sprawa jest "umotywowana politycznie".

"Takie polowanie na czarownice wobec człowieka, który oddał tak wiele, jest dla mnie nie do pomyślenia" - dodał. Wezwał do natychmiastowego unieważnienia procesu albo "uniewinnienia" premiera.

"To USA ocaliły Izrael i teraz to USA ocalą Bibiego Netanjuahu" - podsumował Trump.

Portal Times of Israel podkreślił, że nie wiadomo, do jakiej rozprawy odniósł się Trump. Przesłuchanie Netanjahu, które rozpoczęło się wcześniej w czerwcu, ma zostać wznowione po przerwie ogłoszonej w związku z wojną z Iranem.

PAP