Funkcjonariusze U.S. Customs and Border Protection podlegają Departamentowi Bezpieczeństwa Wewnętrznego, resortowi utworzonemu po zamachach z 11 września. Pracownicy agencji mają szeroki mandat działania w zakresie „ochrony ojczyzny”, w który wpisują się m.in. walka z terroryzmem (zapobieganie przedostawaniu się broni i terrorystów na teren USA), handlem ludźmi, narkotykami czy przemytem, egzekwowanie prawa i przepisów celnych, imigracyjnych bądź dotyczących importu żywności i produktów rolnych oraz różnego rodzaju inspekcje, analizy wywiadowcze, aresztowania na granicach.
Rozmowa z funkcjonariuszem CBP nie zawsze należy do przyjemnych, o czym przekonało się w ostatnim roku kilku dziennikarzy. Na początku października podczas jednej ze standardowych kontroli na lotnisku w Dulles w stanie Virginia reporter Defence One odzyskał swój paszport, dopiero gdy odpowiedział twierdząco na pytanie „Piszesz propagandowe teksty, prawda?”, które urzędnik zadawał mu do skutku. W lutym dziennikarz serwisu BuzzFeed był wypytywany o artykuły publikowane na temat prezydenta Donalda Trumpa, w maju w Austin służby przez kilka godzin przetrzymywały freelancera i przeszukiwały jego zdjęcia, filmiki i prywatną korespondencję w telefonie, w sierpniu w Los Angeles pracownik CBP oskarżył dziennikarza o bycie częścią fake news media i koniecznie chciał wiedzieć, czy reporter współpracuje z CNN lub MSNBC.
Sytuacje te są nieprzyjemne, ale nie ekstremalne. Te ostatnie dotyczą grup słabszych niż przedstawiciele mediów. W październiku po długiej batalii sądowej Amerykańska Unia Wolności Obywatelskich (American Civil Liberties Union, ACLU) uzyskała pokaźną kolekcję dokumentów i materiałów wideo przedstawiających traktowanie nieletnich przetrzymywanych przez CBP na granicy z Meksykiem. Pochodzą one z lat 2009-2014. Przeglądając kolejne strony, można poznać traumatyczne historie setki dzieci i nastolatków. Wyznania o tym, jak były bite, przetrzymywane w kajdankach, a nawet gryzione przez psy należące do funkcjonariuszy straży granicznej.
onet.pl