sobota, 13 kwietnia 2024



Jack Watling, ekspert brytyjskiego think tanku Royal United Services Institute (RUSI), zauważa, że Rosja może wybrać, gdzie zaangażować swoje siły, linia frontu jest bardzo długa, a Ukraińcy powinni być w stanie bronić jej na całej rozciągłości. Ekspert prognozuje, że dojdzie do strat terytorialnych po stronie ukraińskiej.

– Pytanie – jak dużo i których ośrodków będzie to dotyczyć – dodaje.

BBC przedstawia trzy możliwe kierunki głównych rosyjskich działań: Charków, Donbas, Zaporoże.

Charków, drugie co do wielkości miasto Ukrainy, leżące blisko granicy z Rosją, to dla Rosjan atrakcyjny cel – czytamy. Miasto ostrzeliwane jest każdego dnia, a Ukraińcy nie posiadają wystarczającej obrony powietrznej, by niszczyć wszystkie nadlatujące obiekty. Zajęcie Charkowa byłoby ogromnym ciosem dla morale i gospodarki Ukrainy – uważają eksperci.

Pisząc o sytuacji w Donbasie, portal zwraca uwagę na straty w ludziach po stronie ukraińskiej i rosyjskiej oraz rosyjską przewagę w sprzęcie i ludziach.

– Taktyka rosyjskiej armii, jej dowództwo i wyposażenie może być gorsze od (armii) Ukrainy, ale ma ona taką przewagę liczebną, zwłaszcza jeśli chodzi o artylerię, że nawet jeśli nic innego w tym roku nie zrobi, to jej opcją podstawową będzie dalsze wypychanie ukraińskich sił na zachód i zajmowanie wioski po wiosce – zaznacza BBC.

Rosjan może “kusić” też Zaporoże, w którym przed inwazją żyło ponad 700 tys. ludzi. Leżące na południu kraju miasto znajduje się blisko linii frontu. Jest to główne miasto obwodu zaporoskiego, którego aneksję ogłosiła Rosja. BBC zwraca uwagę, że w natarciu na tym kierunku mogą rosyjskiej armii przeszkodzić fortyfikacje obronne, zbudowane w oczekiwaniu na ukraińską kontrofensywę rok temu. Tzw. linia Surowikina składa się m.in. z największego na świecie pola minowego – zaznacza portal. Rosjanie mogą oczywiście zacząć je rozbrajać, jednak te działania zostaną dostrzeżone.

BBC nie wyklucza, że strategiczny cel Rosji w tym roku może nie dotyczyć terytorium, lecz zdławienia ukraińskiego ducha walki i przekonania Zachodu, że wojna na Ukrainie to przegrana sprawa.

Watling uważa, że celem Rosji jest wywołanie poczucia beznadziei, a rosyjska ofensywa nie zakończy wojny, bez względu na jej przebieg. Barrons prognozuje zdobycze terytorialne po stronie rosyjskiej armii, jednak według niego Moskwa nie ma wystarczających sił, by dojść do linii Dniepru.

belsat.eu/PAP


Chiny zwiększyły sprzedaż do Rosji obrabiarek, mikroelektroniki i innych technologii, które Moskwa z kolei wykorzystuje do produkcji rakiet, czołgów, samolotów i innej broni.

– Chiny pomagają Rosji prowadzić największą ekspansję militarną od czasów Związku Sowieckiego – powiedział urzędnik amerykańskiej administracji.

Według niego ekspansja przebiega w szybszym tempie, niż Stany Zjednoczone sądziły na początku wojny na Ukrainie – napisał The Independent.

Jako przykład wsparcia Pekinu dla rosyjskiego kompleksu wojskowo-przemysłowego inny amerykański urzędnik podał masowe zakupy przez Rosję chińskich podzespołów elektronicznych, obrabiarek i materiałów wybuchowych.

W 2023 roku około 90 proc. rosyjskiej mikroelektroniki pochodziło z Chin. Prawie 70 proc. importu obrabiarek do Rosji o wartości około 900 mln dolarów w ostatnim kwartale 2023 roku pochodziło z Chin.

Chińskie i rosyjskie przedsiębiorstwa pracują także nad wspólną produkcją bezzałogowych statków powietrznych w Rosji, a chińskie firmy prawdopodobnie będą dostarczać Rosji nitrocelulozę potrzebną do produkcji broni. Pekin współpracuje także z Rosją nad udoskonaleniem swoich zdolności satelitarnych i innych możliwości wykorzystania przestrzeni kosmicznej do wykorzystania na Ukrainie.

Podobnie zaangażowanie Chin ocenili wysocy urzędnicy ekipy prezydenta USA Joe Bidena cytowani przez CNN.

– Wpływa to na zdolność Rosji do kontynuowania ataku na Ukrainę, podczas gdy armia ukraińska zmaga się z brakami sprzętu i broni. Wyzwanie dla Ukrainy jest dodatkowo pogłębione przez Republikanów w Kongresie USA, którzy wciąż blokują głosowanie nad nowym pakietem pomocy wojskowej dla Kijowa – podkreśliła CNN.

Jak podała wcześniej, Moskwa wydaje się być na dobrej drodze do wyprodukowania niemal trzykrotnie więcej amunicji artyleryjskiej niż USA i Europa.

Chiny i Rosja porozumiały się niedawno w sprawie utrzymania „stabilności łańcucha dostaw przemysłowych”. Nastąpiło to zaledwie kilka dni po tym, jak sekretarz skarbu USA Janet Yellen ostrzegła Pekin przed wspieraniem wysiłków wojskowych Moskwy.

belsat.eu/PAP


W amerykańskim dyskursie publicznym hasła izolacjonistyczne zyskują popularność na poziomie niespotykanym od lat 30. i 40. XX w. Stanowią też element wewnątrzamerykańskiej dyskusji o znaczeniu polityki zagranicznej. W stronę neoizolacjonizmu zwracają się obecnie także zwolennicy Trumpa związani z ruchem Make America Great Again (MAGA). Są krytycznie nastawieni np. do nieefektywnego ich zdaniem podejścia rządu federalnego do sprawy imigracji. W sprawach zagranicznych postulują selektywne i warunkowe zaangażowanie USA na świecie, co odróżnia ich od Republikanów wspierających politykę asertywności na arenie międzynarodowej. Uważają, że niezbędna jest strategiczna reorientacja polityki zagranicznej USA z kierunku europejskiego na region Indo-Pacyfiku i konkurencję z Chinami. To stanowisko jest częściowo zbieżne z poglądami umiarkowanych polityków GOP i tych ekspertów, którzy nie podzielają poglądów neoizolacjonistycznych, jednak za priorytet stawiają zwiększenie roli USA w Azji.

Postulaty ograniczenia globalnego zaangażowania USA wysuwane są przez Trumpa, kandydata GOP w jesiennych wyborach prezydenckich. Głównymi promotorami neoizolacjonizmu w polityce zagranicznej i obronnej USA jest wspierająca Trumpa skrajna grupa Republikanów, skupiona m.in. wokół senatorów J.D. Vance’a i Josha Hawleya oraz członków Izby Reprezentantów Marjorie Taylor-Greene i Matta Gaetza. Dla zwolenników Trumpa kluczowe staje się ograniczenie imigracji przez granicę z Meksykiem oraz reforma systemu imigracyjnego, która przewiduje zwiększenie kompetencji lokalnych sądów i służb mundurowych do odsyłania nieuregulowanych imigrantów w trybie przyspieszonym. Według najnowszych badań 57% wyborców Republikanów i aż 92% wyborców Trumpa twierdzi, że rząd federalny poświęca za mało uwagi sprawie imigracji. Uważają też, że prezydent Joe Biden przywiązuje nadmierną wagę do wojny rosyjsko-ukraińskiej. Dlatego wśród neoizolacjonistów w GOP rośnie sprzeciw wobec dalszego wsparcia militarnego i finansowego dla Ukrainy.

Neoizolacjoniści krytykują udział USA w sojuszach obronnych m.in. z Japonią, Koreą Płd. i w NATO. Twierdzą, że USA ponosi nieproporcjonalne wysokie koszty obrony sojuszników. Naciskają w sprawie zwiększenia nakładów partnerów na obronność. Dążą do ograniczenia amerykańskiej roli w NATO (np. proponując zmniejszenie wkładu USA do budżetu Sojuszu) lub nawet całkowitego wycofania się z niego. Tak skrajne głosy są jednak sprzeczne z opiniami większości głosujących. Badania z lutego br. wskazują, że 61% wyborców Trumpa jest pozytywnie nastawionych do zaangażowania USA w Sojuszu. Jedynie ok. 4% nie poparłoby udziału żołnierzy USA w obronie sojuszników NATO w przypadku agresji Rosji np. na kraje bałtyckie.   

Neoizolacjonizm w polityce zagranicznej jest wspierany przez niektóre instytucje analityczne w USA, np. Heritage Foundation i America First Policy Institute oraz organizacje pozarządowe (np. Conservative Partnership Institute), kierowane przez byłych urzędników administracji Trumpa. Tworzą oni kompleksowe projekty zmian, licząc na wysokie stanowiska w nowej administracji po ewentualnym zwycięstwie Trumpa w listopadowych wyborach. Planują wdrożyć daleko idące reformy rządu federalnego. Poszczególne departamenty (m.in. stanu, obrony, edukacji, pracy) i agencje federalne (np. FBI) pozostają w ich ocenie pod wpływem urzędników o zbyt liberalnych poglądach, którzy mogą sabotować działanie administracji Trumpa. Zapowiadają zastąpienie tych urzędników kadrą podzielającą idee politycznego konserwatyzmu.

Konserwatywni eksperci uważają, że globalna rywalizacja z ChRL powinna być uznana za priorytet w definiowaniu przez przyszłą administrację zakresu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa. Sygnalizują, że USA będą oczekiwały większego zaangażowania państw sojuszniczych w zwalczanie rosnących wpływów ChRL na świecie. Przyznają, że wojna na Ukrainie jest sprawą dzielącą polityków GOP, uważają jednak, że przyszła administracja republikańska powinna dążyć do szybkiego rozwiązania konfliktu, aby móc skupić uwagę przede wszystkim na rywalizacji z Chinami. Oznacza to akceptację ewentualnego zamrożenia wojny i dalszej rosyjskiej okupacji wschodnich terenów Ukrainy. Do odstraszania Rosji ma służyć NATO, ale główną rolę konwencjonalnej obrony mają odgrywać sojusznicy europejscy, których USA wspierałyby m.in. potencjałem jądrowym. Kluczowe w tym zakresie będzie wywieranie skuteczniejszego nacisku na sojuszników w celu odciążenia USA, m.in. w zwalczaniu regionalnych zagrożeń z strony Iranu, Korei Płn. i Rosji. Eksperci związani z Trumpem zapowiadają jednocześnie zmniejszenie obecności sił zbrojnych USA w Europie. Odnośnie do przyszłych relacji z Europą neoizolacjoniści warunkują zaangażowanie USA zwiększeniem przez państwa europejskie wydatków wojskowych do poziomu co najmniej 2% PKB. Sugerują też rewizję dwustronnych umów handlowych w celu wzmocnienia korzyści dla USA oraz zacieśnienie relacji z państwami Europy Środkowej i Wschodniej (EŚW). Uważają to za kluczowe wobec przyszłej współpracy USA z UE oraz dążenia do odstraszania rosyjskiej agresji w Europie.

pism.pl


Rep. Michael R. Turner (stan Ohio), który przewodniczy Stałej Komisji Specjalnej Izby Reprezentantów ds. Wywiadu, stwierdził w niedzielę, że „absolutną prawdą” jest twierdzenie, że niektórzy republikańscy członkowie Kongresu powtarzali rosyjską propagandę na temat inwazji na Ukrainę. „Widzimy, jak bezpośrednio z Rosji próbują maskować komunikaty o charakterze antyukraińskim i prorosyjskim – niektóre z nich nawet słyszymy w Izbie Reprezentantów” – powiedział Turner w programie „State of the Union” CNN.

(...)

W styczniu 2023 roku Kreml poważnie zajął się podważaniem amerykańskiego wsparcia dla Ukrainy. Siergiej Kirijenko, pierwszy zastępca szefa sztabu Kremla, wezwał zespół strategów politycznych pracujących już nad kampaniami mającymi na celu osłabienie poparcia dla Kijowa w Europie, w tym Gambaszydze, i zapytał z dokumentów wynika, że chcą oni rozszerzyć swoje wysiłki. Stratedzy zatrudniają kilkudziesięciu pracowników farm trolli i tłumaczy.

Wkrótce moskiewskim spin doktorom nakazano stworzenie treści medialnych dla Amerykanów, które promowałyby zarzuty o korupcję z udziałem ukraińskich przywódców – „sprzedaż i kradzież broni” przekazanej Ukrainie, jak wynika z jednego z dokumentów.

Strategom polecono kultywować środowisko, w którym „Amerykanie nie są gotowi poświęcić swojego dobrobytu w imię konfliktu na Ukrainie”, a także przedstawiać coraz bliższe stosunki Rosji z Chinami jako nowe zagrożenie „stworzone przez USA”

Kiedy republikanin Matt Gaetz (Fla.), czołowy przeciwnik pomocy dla Ukrainy, ostrzegł przed „niebezpiecznym ponadpartyjnym konsensusem, który prowadzi nas do wojny z Rosją” i ostro skrytykował początkowy pakiet pomocowy Waszyngtonu dla Kijowa w wysokości 40 miliardów dolarów w 2022 r. jako nadchodzący „podczas gdy Amerykanie obchodzą się bez odżywek dla dzieci”, Rosjanie wskazali to swoim trollom jako przykład rodzaju przekazu, który należy wzmocnić.

„Należy pamiętać, że aby praca była efektywna, musimy ograniczyć do minimum podróbki i maksymalnie poznać realistyczne informacje” – stwierdza jedna z propozycji zespołu strategów Gambashidze. „Powinno się stale powtarzać: «to się naprawdę dzieje, o tym nie mówią oficjalne media»”.

(...)

Miały zostać utworzone posty i komentarze w mediach społecznościowych, a także filmy na YouTube, które podsycą niezgodę rasową i społeczną w Stanach Zjednoczonych i wzmocnią tematykę „powszechnego ubóstwa, rekordowej inflacji, zatrzymania wzrostu gospodarczego… ryzyko utraty pracy dla białych Amerykanie, przywileje dla osób kolorowych, zdegenerowanych i inwalidów” – wynika z propozycji, z której metadanych wynika, że został napisany przez członka zespołu Gambashidze.

Posty propagowały obawy, że nadmierne wydatki na politykę zagraniczną wyszły „ze szkodą dla obrony interesów białych ludzi w USA” oraz pomysł, że „Ameryka przegra, pomimo wysiłków Bidena, że zostaniemy wciągnięci w wojnę, a nasi ludzie zginą na Ukrainie”.

(...)

Ponieważ tej wiosny administracja Bidena ponownie przygotowywała się do próby przeforsowania przez Kongres dodatkowego finansowania dla Ukrainy, strony internetowe powiązane przez Microsoft i innych badaczy mediów społecznościowych z kampanią na Kremlu podjęły nowe próby rozpowszechniania wprowadzających w błąd treści na temat imigracji i granicy z Meksykiem. W jednym przypadku witryna zidentyfikowana przez Meta jako część sieci Doppelganger zamieściła artykuł o tak zwanej fali nielegalnej imigracji, która według niej „podważa podstawy bezpieczeństwa narodowego”.

(...)

Fałszywe artykuły prasowe dotyczące korupcji Zełenskiego, publikowane przez strony internetowe powiązane z Rosją podczas jesiennych debat w Kongresie na temat pomocy dla Ukrainy, odbiły się szerokim echem. Jedno z najbardziej udanych twierdzeń zostało rozpowszechnione przez DC Weekly — wyglądający na szanowany portal internetowy, którego badacze dezinformacji z Clemson University wyśledzili domeny powiązane z byłym funkcjonariuszem amerykańskiej policji, Johnem Markiem Douganem, który na nowo określił siebie jako prorosyjskiego dziennikarz ze wschodniego regionu Donbasu na Ukrainie.

W listopadzie za pośrednictwem DC Weekly fałszywa wiadomość twierdząca, że Zełenski kupił dwa jachty za pieniądze z amerykańskiej pomocy, stała się popularna w listopadzie. Twierdzenie – oczywiście fałszywe i odrzucone przez rząd Zełenskiego – zostało podtrzymane przez skrajnie prawicową kongresmenkę Marjorie Taylor Greene (R-Ga.), (...)

Jeden z proukraińskich senatorów, republikanin z Karoliny Północnej Thom Tillis, powiedział CNN, że debata na temat pomocy została wstrzymana częściowo dlatego, że niektórzy politycy wyrazili zaniepokojenie zarzutami o korupcję i poglądem, że „ludzie będą kupować jachty za te pieniądze”.

washingtonpost.com