niedziela, 18 lutego 2024



Pod osłoną dronów, komandosów i elitarnej 3. Brygady Szturmowej, 110. Brygada Zmechanizowana armii ukraińskiej wycofała się w piątek z Awdijiwki tym samym kończąc brutalną czteromiesięczną bitwę o ruiny miasta

Obrona Awdijiwki przez 110. Brygadę mogła kosztować ją większość jej przedwojennych sił liczących około 2 tys. osób. Jednak rosyjską armię kosztowała znacznie więcej.

W szturmie na Awdijiwkę, przemysłowe miasto osiem kilometrów na północny zachód od okupowanego przez Rosjan Doniecka, wzięło udział nie mniej niż 12 brygad z rosyjskich 2. i 41. połączonych armii.

Wygląda na to, że większość z tych brygad straciła przeważającą część swoich ludzi. W sumie rosyjskie ofiary — zabici i ranni — w Awdijiwce i okolicach mogą przekroczyć 30 tys. osób. W końcu, według amerykańskich analityków, 13 tys. Rosjan zostało zabitych lub rannych wokół miasta w ciągu zaledwie pierwszych sześciu tygodni 16-tygodniowej bitwy.

Wiele wskazuje na to, że wycofujący się Ukraińcy mogli oddać ostatnie poważne strzały w bitwie, celując w trzy rosyjskie myśliwce bombardujące, które najwyraźniej szykowały się do nalotu bombowego na ukraińską 110. Brygadę i sąsiednie jednostki.

Gdy na początku soboty niedobitki 110. Brygady uciekały na zachód, mijając jednostki osłaniające na skraju Awdijiwki, bateria rakiet ukraińskich sił powietrznych zestrzeliła co najmniej jeden — a prawdopodobnie kilka — rosyjskich myśliwców bombardujących Suchoj 100 km na wschód od Awdijiwki.

Na nagraniu widać tylko jeden z rosyjskich samolotów rozbijających się w pobliżu miasta Dyakove. Jednak dowódca ukraińskich sił powietrznych gen. broni Mykoła Oleszczuk twierdzi, że jego oddziały zestrzeliły trzy samoloty: jednoosobowy Sukohi Su-35 i dwa dwuosobowe Su-34.

Aby udowodnić rzekome zestrzelenia, Oleszczuk opublikował zrzut ekranu cyfrowej mapy wyświetlającej awaryjne radiolatarnie czterech rosyjskich lotników, którzy prawdopodobnie katapultowali się ze swoich uszkodzonych samolotów. "Jak widać, system działa!" napisał Oleszczuk.

Dla Ukraińców, którzy przeżyli kampanię w Awdijiwce, zestrzelenia miały wymiar osobisty. Rosyjskie Suchoje bezlitośnie bombardowały 110. Brygadę przez wiele tygodni. Odrzutowce zbliżały się do Awdijiwki od wschodu, wznosiły się wysoko i — z odległości 40 km — zrzucały naprowadzane satelitarnie bomby KAB. Niektóre z nich ważyły półtorej tony.

"Według różnych szacunków, od 37 do 42 bomb KAB zostało zrzuconych na Awdijiwkę w ciągu jednego dnia w tym tygodniu" - poinformowała 15 lutego ukraińska grupa analityczna Frontelligence Insight. "Pomimo swojej niedokładności, te wysoce niszczycielskie bomby powodują rozległe szkody ze względu na swój ładunek wybuchowy, prowadząc do uszkodzenia lub zniszczenia pobliskich budynków".

"Avdiivka to kraina KAB", napisał żołnierz 3. Brygady Szturmowej Egor Sugar. "Wygląda na to, że jest to największa liczba bomb lotniczych na takim kawałku ziemi w całym okresie istnienia ludzkości"

onet.pl/Forbes

Najpierw kilka słów o epizodzie z Borysem Nadieżdinem. Można założyć, że odpowiedzialni za przeprowadzenie „wyborów” urzędnicy Kremla dopuścili na wstępnym etapie polityka spoza grupy trzymającej władzę, aby uwiarygodnić przekaz o rzeczywistej alternatywie dla Putina. Bez akceptacji ludzi zawiadujących przygotowaniami do marcowego spektaklu nikt nie może się samodzielnie wspiąć na scenę. 

Na samym początku kampanii przekonała się o tym regionalna aktywistka i dziennikarka Jekatierina Duncowa. Po tym jak wygłosiła kilka słów krytyki pod adresem Putina i jego agresywnej polityki, ujęła się za niesłusznie skazanymi opozycjonistami i oznajmiła, że jest przeciwko wojnie, została wezwana do prokuratury, a konto, na którym chciała gromadzić pieniądze na kampanię, zostało zablokowane. Już w grudniu 2023 r. Centralna Komisja Wyborcza (CKW) oznajmiła, że złożone przez Duncową dokumenty zawierają liczne błędy, i odmówiła zgody na rejestrację, nie dopuszczając jej tym samym nawet do zbierania podpisów. Prokremlowskie tuby propagandowe hałaśliwie obszczekały Duncową, a posądzenie jej (bez żadnych dowodów) o korzystanie z pomocy finansowej emigracyjnego opozycjonisty i miliardera Michaiła Chodorkowskiego ostatecznie przypieczętowało los śmiałej kandydatki. I Duncowa zniknęła ze sceny. (...)

Nadieżdin wszedł do gry miękko, bez ostrych wypowiedzi. Ale nawet niekonfrontacyjne sformułowania dotyczące chęci zakończenia wojny w Ukrainie czy uwolnienia opozycjonistów siedzących w łagrach wystarczyły, by zaktywizować tę część elektoratu, która nie chce głosować na Putina. Pod sztabami Nadieżdina ustawiły się długie kolejki ludzi pragnących złożyć podpis na listach poparcia (na marginesie: kolejek pod sztabami Putina nikt na oczy nie widział; do CKW przywieziono pudła zawierające podobno 2 mln podpisów, niektórzy spekulowali, że pudła były puste).

Zdjęcia kolejek „za Nadieżdina” trafiły nie tylko do rosyjskich, ale i światowych mediów i ożywiły zainteresowanie nudnym oficjalnym przedstawieniem. Popularność polityka rosła, on sam z każdym dniem się rozkręcał – m.in. udzielał wywiadów, w których opowiadał się za zakończeniem wojny. Zebrał ponad 200 tys. podpisów w całym kraju. Do rejestracji w charakterze kandydata wystarczy 100 tys. i tyle ich złożono. Przy dopuszczalnym limicie 5 proc. nieważnych podpisów CKW zakwestionowała 15 proc., czasem pod mocno naciąganymi powodami. Np. literówka w nazwie miasta Rostów nad Domem (zamiast Donem) wystarczyła, aby taki podpis wyeliminować.

Klamka zapadła: Nadieżdin nie wystartuje. Decydenci odpowiedzialni za bezkolizyjny przebieg „wyborów” wolą nie ryzykować – ranking niszowego polityka zaczął zbyt szybko i zbyt niepokojąco rosnąć. Zamawiane przez jego sztab sondaże dawały mu nawet 10 proc. poparcia. Pozostali kandydaci nie stanowią zagrożenia dla założonych w planie 80 proc. dla Putina.

(...)

Kto zajmie opuszczone przez Nadieżdina miejsce „tego drugiego”? 10 lutego związana z Kremlem sondażownia WCIOM opublikowała pierwszy ranking kandydatów: listę otwiera Władimir Putin z 75-procentowym poparciem, na drugim miejscu znajduje się Władisław Dawankow z partii Nowi Ludzie z 5-procentowym poparciem, dwie pozostałe pozycje zajęli bezbarwni koncesjonowani kandydaci z ramienia Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (Leonid Słucki) i Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (Nikołaj Charitonow) – po 4 procent.

tygodnikpowszechny.pl