poniedziałek, 12 września 2022


Zgodnie z koncepcją Elisabeth Kübler-Ross nieuleczalnie chory pacjent i jego rodzina przechodzą pięć etapów akceptacji niechybnej śmierci. Są to: zaprzeczenie, gniew, negocjacje, depresja i akceptacja. W przekazach rosyjskich mediów odnaleźć możemy już trzy pierwsze stadia.

„Nawet porażki od zwycięstwa sam nie powinieneś odróżnić”. Ten cytat z Borysa Pasternaka rosyjscy propagandyści najwyraźniej przyjęli dosłownie. Po tym, jak wojska Rosji zaczęły doznawać porażek na charkowskim odcinku frontu, wydawało się, że retoryka telewizji powinna się zmienić. Ale nie, tak się nie stało. Propagandyści nie chcą uznać porażki.

W piątek 9 września o godzinie 18.00 było już wiadomo, że Siły Zbrojne Ukrainy odbiły Bałakliję i Szewczenkowe. W tym samym czasie prowadzący Rossija 1 opowiadali, jak rosyjskie wojsko niszczy tam ukraińskich żołnierzy.

– Na kierunek chersoński przerzucono świeże siły: ciężką artylerię, kolumny pancerne, haubice. „Krowy”, jak ich nazywają wojskowi, wspierane są przez oddziały specjalne w celu odparcia ataku przeważających sił przeciwnika. Zaciekłe walki toczą się o miasto Bałaklija, SZU zmuszone są do ściągania odwodów, jednak lotnictwo Sił Powietrzno-Kosmicznych Rosji wykonało silne uderzenia w maszerujące kolumny. Na ziemi na SZU czekali już zwiadowcy wspierani przez jednostki czołgów. Mimo uderzenia na Bałakliję SZU szykowały kilka operacji, jednak siły przeciwnika zostały wykryte i zniszczone – powiedział telewidzom rosyjski parlamentarzysta i propagandysta Jewgienij Popow.

„Porażka, odwrót, katastrofa”. Rosyjskie kanały w Telegramie rozkwitły katastroficznymi nagłówaki i tekstami. W tym samym czasie telewizyjni prezenterzy kontynuowali swoją opowieść o zwycięstwach.

Najcięższym dniem dla rosyjskiej armii była sobota. Wtedy wojska Rosji zaczęły oddawać ogromne tereny, w tym stolicę okupowanej części obwodu charkowskiego – Kupiańsk oraz kluczowe miasto regionu – Izium. Zła sytuacja Rosjan na froncie zaczęła być widoczna dla wszystkich.

Mimo to w państwowej telewizji dalej żadnych wiadomości o odwrocie nie było. Dopiero późnym wieczorem na Pierwszym Kanale podano:

– Ministerstwo Obrony FR oświadczyło, że przeprowadzone zostało przegrupowanie rosyjskich wojsk. Siły znajdujące się w rejonach Bałakliji i Iziumu były przerzucone na kierunek doniecki.

Informacja ta pojawiła się na antenie już po relacji z obchodów Urodzin Moskwy, otwarcia najwyższego w Europie koła widokowego i innych stołecznych imprez.

Należy osobno podkreślić, że niczego o odwrocie oraz tym, że Bałakliję i Izium zajmują Ukraińcy, nie powiedziano. To znaczy, że według rosyjskich propagandystów widzowie telewizji nie powinni wiedzieć o porażkach na froncie.

– W gazetach, z których stary kniaź po raz pierwszy dowiedział się o porażce pod Austerlitz, było napisane, jak zawsze bardzo krótko i niezrozumiale o tym, że Rosjanie po błyskotliwych bataliach musieli zrejterować i rejteradę przeprowadzili we wzorowym porządku. Stary kniaź pojął z tej oficjalnej wiadomości, że nasi zostali wzorowo rozbici – napisał 150 lat temu w „Wojnie i pokoju” Lew Tołstoj, a jego słowa znów okazały się aktualne.

Najostrzej na obecne wydarzenia reagują patriotyczne kanały w Telegramie spod znaku Z. Niektóre z nich domagają się natychmiastowego zadania kilku uderzeń jądrowych w Kijów i zachodnią Ukrainę.

Telewizja nie widzi jeszcze takiej potrzeby. Większość prezenterów jest jeszcze w stadium odrzucenia, ale powoli pojawia się gniew.

– Dla Rosji nie istnieje pojęcie nieakceptowalnych strat. Wojna w dowolnej jej formie będzie trwać ile potrzeba – oświadczono w materiale NTW.

Ta myśl koresponduje z wypowiedzią Władimira Putina, który w tym tygodniu oświadczył, że „w wyniku specjalnej operacji wojskowej Rosja niczego nie straciła”.

Życie żołnierzy dla rosyjskich władz nie jest stratą. Najwyraźniej ludzkie życie nic dla nich nie znaczy. W poprzednich epokach w Rosji ukuło się hasło na takie okazje: „Baby nowych rodzą”.

Nie uznając porażek na froncie, rosyjscy propagandyści zaczęli co drugie zdanie wtrącać, że Rosja walczy nie z Ukrainą, a z całym światem. Trwa więc przygotowanie gruntu pod tłumaczenie niepowodzeń.

– Zamysł przeciwnika jest zrozumiały. Obecnie kijowski reżim przy wsparciu państw NATO, przy wsparciu natowskich doradców stara się wziąć w okrążenie rosyjską iziumską grupę wojsk – tłumaczył z frontu korespondent wojenny Jewgienij Poddubny.

Dodał przy tym: „Obrona Kupiańska jest stabilna. Są siły i środki, by stawiać opór ugrupowaniom reżimu kijowskiego.” Jak wiadomo, Kupiańsk został już odbity przez Ukraińców.

belsat.eu

Na początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę Niemcy były krytykowane za bierną postawę wobec wojny. Przez dłuższy czas jedynym wsparciem zbrojnym, jakiego Berlin udzielał Kijowowi, był sprzęt obronny do ochrony osobistej – hełmy, kamizelki kuloodporne itp. Jednak po wejściu wojny w fazę długotrwałą Niemcy stopniowo zmieniły swoje podejście i odeszły od doktryny zakazu dostaw broni na tereny objęte działaniami zbrojnymi.

Dziś Siły Zbrojne Ukrainy dysponują m.in. niemieckimi haubicoarmatami Panzerhaubitze 2000 (PzH 2000), działami przeciwlotniczymi Gepard oraz wyrzutniami MARS II, odpowiednikiem amerykańskiego MLRS. Ambasador Niemiec na Ukrainie Anka Feldhusen twierdzi również, że Kijów otrzyma do końca tego roku dwie wyrzutnie systemu przeciwlotniczego IRIS-T SLM.

Po znaczącym sukcesie Ukrainy w odzyskaniu terytoriów w obwodzie charkowskim, niemieckie partie polityczne, w tym koalicyjne, domagają się od rządu zwiększenia wsparcia dla Ukrainy w postaci ciężkiej broni. Klęska armii rosyjskiej wywołała również falę dyskusji w niemieckim środowisku eksperckim.

– Uznali, że Ukraina jest bez szans, a zwycięstwo Rosjan jest nieuniknione: od czasu agresji Rosji na Ukrainę grupa polityków, byłych wojskowych i profesorów ogłasza ukraińską klęskę. Dobrze, że nikt ich nie słuchał – pisze dziennik Bild i w obliczu ukraińskiej kontrofensywy przypomina „żenujące” opinie „ekspertów od Rosji”.

Celem politycznym ekspertów jest, zdaniem gazety, „zapobieganie dostawom niemieckiej broni na Ukrainę, aby nie sprowokować władcy Kremla Władimira Putina i nie dawać Ukrainie złudnych nadziei”. Jednak „dzięki potężnej kontrofensywie armia ukraińska dowodzi dobitnie: za pomocą broni zachodniej jest w stanie wypędzić rosyjskich najeźdźców z dużej części swojego kraju i uwolnić setki tysięcy Ukraińców spod rosyjskiej okupacji”.

Bild przypomina też najbardziej rażące wypowiedzi „samozwańczych ekspertów od Rosji”. Były doradca Angeli Merkel i emerytowany generał Bundeswehry Erich Vad stwierdził miesiąc po napaści Rosji na Ukrainę, że dostawa czołgów bojowych i bojowych wozów piechoty na Ukrainę jest „militarnie bezsensowna”. Dla Vada sprawa była jasna: „Myślę, że Putin wygra tę wojnę, ponieważ rosyjskie siły zbrojne są nowoczesne, dobrze wyposażone, mają wielokrotną przewagę…”.

Politolog Johannes Varwick z Uniwersytetu Halle-Wittenberg 22 marca oświadczył, że Rosja „jest zdolna do dalszej eskalacji militarnej”, co „skończy się upadkiem rządu ukraińskiego”. Varwick był zaniepokojony faktem, że Zachód nie opuścił Ukrainy. Dwa dni po rosyjskim ataku profesor wyjaśnił: „Trzeba było wyraźniej powiedzieć: jesteście zdani na siebie” – przypomina Bild.

Autor bestsellerów Richard David Precht, który jest również bezwzględnie przeciwny niemieckim dostawom broni na Ukrainę, nawet pośrednio wezwał ten kraj do kapitulacji. 11 marca oświadczył: „Oczywiście Ukraina ma prawo do samoobrony, ale ma też obowiązek rozsądku, by wiedzieć, kiedy się poddać”.

W kwietniu aż 28 celebrytów połączyło siły i napisało list otwarty do kanclerza Olafa Scholza – przypomina gazeta. Ich najważniejsze żądanie: Niemcy nie powinny „ani bezpośrednio, ani pośrednio (…) dostarczać Ukrainie więcej ciężkiej broni”.

– Po 200 dniach wojny jest jasne: Vad, Varwick, Precht i spółka byli w kolosalnym błędzie – pisze Bild. Atak Rosji na stolicę Ukrainy, Kijów, zakończył się niepowodzeniem. W imponującej kontrofensywie armia ukraińska zdołała w ostatnich dniach wyprzeć Rosjan z licznych miast i wsi – także dzięki zachodnim dostawom broni – dodaje.

Samozwańczy eksperci nie są bowiem sami – ich stanowiska popierają także znani politycy, zauważa gazeta. Na czele jest premier Saksonii Michael Kretschmer, który już kilkakrotnie wzywał do zamrożenia wojny i podjęcia negocjacji z Kremlem. Twierdził też, że „ta wojna musi zostać zamrożona”.

belsat.eu/Europejska Pravda/PAP/mil.in.ua

W piątek piarowcy Jewgienija Prigożyna poinformowali, że biznesmen poprzez dział prawny swojej firmy Konkorda zwrócił się do rosyjskiej Prokuratury Generalnej o sprawdzenie działań portalu Gulagu.net, który zajmuje się śledzeniem przypadków łamania praw więźniów w rosyjskich koloniach. To tam ujawniono m.in. nagrywane w koloniach karnych materiały wideo, na których widać jak więźniowie są torturowani i gwałceni, a nawet zabijani. Przy pełnej aprobacie administracji więziennej.

Bliskiemu Putinowi oligarsze nie podobają się pojawiające się na portalu treści dotyczące skorumpowaniu FSB, samego Prigożyna i prezydenta Władimira Putina. Ponadto „kucharz Putina” nazwał fałszywymi doniesienia o rekrutacji jeńców do wysłania na wojnę na Ukrainie.

Wczoraj Prigożyn skomentował twierdzenia Gulagu.net, o tym, że jest zamieszany w werbowanie najemników spośród więźniów i terroryzm. Biznesmen powiedział, że takie oskarżenia tylko zwiększają szacunek zatrzymanych do niego.

– Nawiasem mówiąc, niedawno natknąłem się na interesującą stronę o nazwie „Gulagu.da”. Są tam zabawne filmiki. Można z nich korzystać – napisał.

Już sama nazwa portalu i jego adres gulagu-da.ru  nawiązuje do nazwy portalu Gulagu.net. Jednak można na nim znaleźć zamiast treści dotyczących łamania praw więźniów filmiki, na których rosyjscy więźniowie opowiadają, jak dobrze im „wykańczać Ukropów”, zamiast siedzieć w więzieniu  Wszystko pod hasłem „Historie bohaterów, którzy dokonali właściwego wyboru!”.

– Przyjeżdżajcie do nas tutaj, nie martwcie się, tutaj wszystko jest fajne. Uczciwie walczymy, z wykopem. Trochę mnie drasnęło. Weszliśmy do walki i wpadliśmy na oddział Aidar. Uciekali przed nami jak ostatni tchórze i mam draśnięcie. Rana jest lekka, odłamek zostanie wyciągnięty – pójdę do walki – zachęca kolegów z kolonii karnej nr 6 w Petersburgu więzień przedstawiający się jako Cyryl.

– Kolonia karna nr 10 10, miasto Twer. Pozdrawiam. Wszystko, co mówią, że nas bili, nie jest prawdą. Jesteśmy bardziej żywi niż wszyscy żyjący tutaj – mówi bohater kolejnego filmiku.

– Hej ziomki. Cześć wszystkim. U nas wszystko jest w porządku, nasi prą ostro do przodu, bezkompromisowo. Polecam wszystkim, nie żałuję, że się tu wyrwałem.  Trzymajcie się, chłopaki, czekamy na was wszystkich, nie tylko na odwiedziny – ale do udziału w walkach – mówi kolejny mężczyzna, prawdopodobnie więzień z kolonii nr 5 w Riazaniu.

Jeśli wierzyć tytułom filmików pokazano również wypowiedzi byłych osadzonych w filmy z więźniami kolonii karnej nr 6 w Obuchowie pod Petersburgiem,  nr 19 w Uchcie – w Republice Komi, oraz nr 10 z Tweru. Portal Gulagu.net potwierdza, że tylko z kolonii karnej nr 5 w obwodzie riazańskim na front poszło 120 więźniów. A z kolonii nr 1 w Nadwoicach w Karelii ponad 100 osób. Byli osadzeni tam, pojawiają się na filmikach.

Strona, zgodnie z systemem Whios, została zarejestrowana 6 września 2022 roku. Zamieszczone na nim filmy powstały 7–9 września. Domena jest zarejestrowana na osobę prywatną.

Wcześniej niezależne rosyjskie portale podawały, że rosyjski biznesmen osobiście odwiedził kilka zakładów karnych, gdzie prowadzono werbunek. Więźniom obiecywano wynagrodzenie wolność po sześciu miesiącach służby, nagrody państwowe i możliwość ponownego pójścia do walki, jeśli trafiliby ponownie do więzienia i odszkodowania na wypadek śmierci.  Prigożyn miał też osobiście ostrzegać, że za dezercję, spożywanie alkoholu i narkotyków na froncie będzie im grozić egzekucja na miejscu.

Według informacji rosyjskojęzycznego portalu Biełsatu Vot-Tak więźniowie są rzucani do najtrudniejsze zadań na froncie i pracują np. jako saperzy. Walczą także w składzie grup szturmowych. Trafiają tam jednak praktycznie bez niezbędnego szkolenia.

Jeszcze na początku sierpnia w swoim autorskim programie „Biesogon” rosyjski reżyser Nikita Michałkow opowiadał z zachwytem o postępku niejakiego Konstantina Tulinowa, skazanego na 16 lat za napady i narkotyki. Mężczyzna, który miał z kolonii karnej ruszyć na front, według rosyjskiego reżysera miał się wysadzić granatem, przy okazji zabijając „trzech nacjonalistów” ukraińskich, co pozwoliło wycofać się reszcie jego oddziału. Michałkow pokazywał go jako pozytywny przykład przemiany człowieka, który mając na pieńku z państwem, nie wahał się zginąć w jego obronie.

Tymczasem jeszcze w 2019 r. Gulagu.net opublikowało śledztwo na temat tortur więźniów w petersburskim areszcie Kriesty. Na zdjęciach wśród torturujących rozpoznano właśnie Tulinowa. Miał być jednym z organizatorów celi tortur, dokąd trafiali osadzeni, których zmuszano do składania obciążających zeznań. Uczestniczący w torturach więźniowie byli nagradzani lepszymi warunkami odsiadki przez więzienną administrację.

Gulagu.net podkreśla, że udział więźniów walkach został dostrzeżony przez samego Władimira Putina. Poległy Iwan Nieparatow, skazany na 25 lat za stworzenie zorganizowanej grupy przestępczej i pięć morderstw, został pośmiertnie odznaczony przez prezydenta medalem „Za odwagę”.

belsat.eu/Vot-tak.tv

— Jeśli nie nastąpią zmiany w strategii prowadzenia specjalnej operacji wojskowej (...), będę musiał udać się do kierownictwa resortu obrony, do kierownictwa kraju, by wyjaśnić rzeczywistą sytuację na miejscu — powiedział Kadyrow w nagranym oświadczeniu opublikowanym na swoim kanale w Telegramie.

Jego żołnierze mają fatalną reputację. Ukraińcy oskarżają ich o zbrodnie wojenne w Buczy na początku wojny i o kręcenie zainscenizowanych filmików w mediach społecznościowych, by promować swoje sfabrykowane bohaterstwo. Mimo to czeczeński przywódca nie jest tylko kuriozalnym wymysłem Kremla. Kadyrow to lojalny wobec Putina watażka i ma bliski kontakt z Putinem. Jego krytyka na pewno nie przejdzie obojętnie.

Podobne uwagi zaczyna zgłaszać także Siergiej Markow, powiązany z Kremlem analityk polityczny i były parlamentarzysta rządzącej Jednej Rosji. Markow zwrócił uwagę na to, co działo się w Moskwie, podczas gdy z frontu docierały informacje o sukcesach ukraińskiej armii. Otóż właśnie wtedy w stolicy Rosji Putin otwierał nowy, gigantyczny... diabelski młyn.

— Obchody wyglądają teraz jak polityczna pomyłka. To jasne, że oni (władze w Moskwie) nie chcieli ich odwołać, aby nie wywoływać paniki — powiedział polityk, który w poprzednich latach wspierał ruch separatystyczny na Donbasie. — Ale udział prezydenta jeszcze bardziej mówi o dezorientacji władz — dodał.

Powiedział też, że fajerwerki w Moskwie "w tragicznym dniu ciężkiej porażki militarnej Rosji" powinny były zostać odwołane przez władze, wskazując na możliwy uszczerbek na reputacji Putina w oczach jego elektoratu. — Rząd nie powinien świętować, gdy ludzie są w żałobie — uważa.

Siergiej Mironow, lider popierającej Kreml partii Sprawiedliwa Rosja, ostrożnie przyłączył się do krytyki obchodów. Wezwał władze w Moskwie, by "odłożyły świętowanie do czasu zwycięstwa" nad Ukrainą.

Tymczasem gniew wielu rosyjskich analityków wojskowych został skierowany przeciwko nieudolnej taktyce informacyjnej rosyjskiego ministerstwa obrony, które powstrzymało się od jakichkolwiek komentarzy na temat sytuacji w obwodzie charkowskim w ciągu pierwszych dni ukraińskiej kontrofensywy.

Blogerzy zajmujący się wojskiem ostro skrytykowali również władze rosyjskie za niezdolność do zapewnienia prawidłowego wycofania się z obwodu charkowskiego tych mieszkańców, którzy poparli rosyjską okupację i chcieli wyjechać z obwodu do Rosji przed szybkim natarciem wojsk ukraińskich.

Aleksiej Czadajew, lojalny wobec Kremla polityczny analityk, uważa, że rosyjska armia "jako całość, jako struktura, w obecnej formie — delikatnie mówiąc — ma ograniczoną przydatność do prowadzenia współczesnych działań wojennych".

Kluczowe wady leżą nie w zdolności do gromadzenia siły roboczej, zaopatrzenia, broni, a nawet nie w zarządzaniu jako takim, lecz w poziomie myślenia strategicznego, jakości rozumienia rytmu i logiki konfrontacji — powiedział w sobotę, komentując rutynę Rosji.

Dodał, że najnowsza klęska wojsk rosyjskich "coraz bardziej przypomina" klęskę, jaką poniosła Armia Czerwona Związku Radzieckiego na niemal dokładnie tym samym terytorium w czasie II wojny światowej. To tutaj Niemcy rozpoczęli operację "Fredericus", zadając poważny cios Armii Czerwonej, która została okrążona i straciła około ćwierć miliona zabitych i rannych.

— Albo walczymy, albo się poddajemy, nie ma trzeciej opcji. Więc zdecydujmy się. Ale jeśli pytacie mnie, jestem za walką — dodał Czadajew.

onet.pl/Politico

Udana ofensywa Ukraińców w Obwodzie Charkowskim zmienia coś fundamentalnie?

Konrad Muzyka: - Już sprawiła, że Rosjanie przez najbliższe pół roku tracą zdolność prowadzenia ofensywy wszędzie na Ukrainie, oprócz Obwodu Chersońskiego.

Dlaczego?

Ze względu na bardzo duże straty sprzętu.

Sprzętu, a nie ludzi?

Oczywiście komponent ludzki jest bardzo istotny, ale dwudziestu piechurów jest o wiele łatwiej zastąpić niż dwadzieścia czołgów.

Jeśli chodzi o sprzęt to nawet to, co jest utrzymywane w bazach uzbrojenia po rosyjskiej stronie granicy przy Ukrainie, nie będzie w stanie zastąpić jednostek utraconych w czasie ucieczki z Obwodu Charkowskiego. Szacunki mówią, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni Rosjanie stracili 3,5 brygady zmechanizowanej sprzętu - to dziesiątki, jeśli nie setki wozów opancerzonych, czołgów, wozy logistyki, artyleria. A co również ważne: stracili także składy amunicji.

Bo Ukraińcy je wysadzali w powietrze HIMARS-ami?

Rosjanie już wcześniej mieli problem z zaopatrzeniem swoich wojsk w amunicję, zwłaszcza w okolicach Chersonia, gdzie właśnie ukraińskie HIMARS-y były bardzo aktywne.

Z kolei w Obwodzie Charkowskim HIMARS-y były mniej aktywne, ale za to gdy Rosjanie stamtąd uciekali, to zostawili po sobie składy amunicji i wiele sprzętu. Teraz będą one służyć Ukraińcom. Są to naprawdę znaczne ilości amunicji - bardzo potrzebnej wojskom Ukrainy, ale też Rosji. Rosjanie nie będą w stanie szybko uzupełnić tych strat.

Ale te straty to nie wszystko. Inną kwestią, już na poziomie operacyjno-strategicznym, jest to, że zostało wyeliminowane zagrożenie na kierunku Słowiańsk-Krematorsk. Z Izium oraz Siwerska Rosjanie od miesięcy próbowali się przebić przez ukraińskie pozycje. Bez rezultatów. Dzięki ukraińskiej ofensywie to zagrożenie zostało całkowicie wyeliminowane. Ukraińcy również przeprawili się przez rzekę Doniec na północ od Słowiańska i teraz zagrażają miastu Liman. Pozycje na linii Izium-Liman oznaczają, że wojska ukraińskie stoją przed wejściem do Obwodu Ługańskiego.

Szef MON Ukrainy Ołeksij Reznikow mówi, że kontrofensywa w Obwodzie Charkowskim poszła znacznie lepiej niż oczekiwano. Faktycznie?

Jest to bardzo prawdopodobne. Operacja była zapewne przeprowadzana z założeniem kilku wariantów jej przebiegu. Ostatecznie zrealizował się scenariusz, który był przez ukraińskich dowódców uznawany za mało prawdopodobny, bo bardzo optymistyczny.

Pierwszy wariant pewnie zakładał testowanie rosyjskich linii obronnych i małe poszerzenie kontrolowanych terytoriów. Kolejny odbicie znacznych części terytorium. Mało kto mógł w ogóle przewidywać, że cały Obwód Charkowski posypie się Rosjanom i to tak szybko. Musimy patrzeć na tempo tej trwającej od czwartku do niedzieli ofensywy: w ciągu zaledwie czterech dni Ukraińcy odbili terytorium, które jest bardzo duże nawet w skali całej wojny. Większe niż zdobycze Rosjan w całej drugiej fazie wojny, czyli od końca kwietnia. Jedyne, do czego można porównać ten sukces Ukraińców, to błyskawiczne natarcie Rosjan w pierwszych dniach wojny, kiedy to szybko - w ciągu jednego dnia - doszli aż do Chersonia.

Biorąc pod uwagę skalę i znaczeniu operacyjno-strategiczne ofensywy Ukraińców, to jest ona sukcesem wręcz porażającym wobec Rosjan. 

Nadspodziewanie łatwo poszło odbicie tych terytoriów, ale czy większym wyzwaniem nie będzie ich długoterminowe utrzymanie?

Zależy, co Rosjanie rzucą na ten odcinek frontu i na ile aktywnie będą starali się odbić te tereny. Na razie Rosjanie koncentrują się w północno-zachodniej części Obwodu Ługańskiego. Tak naprawdę jednak nie wiemy, jakimi siłami dysponują. Mówi się, że przerzucili tam elementy trzeciego korpusu armijnego, czyli wedle zapewnień Rosjan nawet parędziesiąt tysięcy żołnierzy, a tak naprawdę w granicach 8-10 tys. i inne jednostki z Obwodu Donieckiego. Na razie wydaje się, że Rosjanie tworzą tam jedynie linię obronną, a nie siły, które miałyby przeprowadzić kontratak. Dopiero z czasem będziemy jednak widzieć, jakie będą ich dalsze ruchy.

Na obrazkach można zobaczyć, jak radośnie ludzie witali ukraińskie wojska, ale czy nie są to zbyt optymistyczne obrazki w porównaniu do rzeczywistości na tych terenach?

Ukraińcy są z powrotem na swoim terytorium w Obwodzie Charkowskim i mają tam poparcie ludności cywilnej. Także dlatego sądzę, że będą w stanie utrzymać odbite teraz terytoria. Nawet jeśli Rosjanie przerzucą trzeci korpus armijny, to nie będą to siły zdolne zagrozić ukraińskiej obecności w Obwodzie Charkowskim.

Denis Puszylin, szef rosyjskich władz w Obwodzie Donieckim najprawdopodobniej uciekł. To ma znaczenie?

Każda osoba, która pełni jakąś rolę w republikach separatystycznych czy nawet w administracji wojskowo-politycznej na terenach okupowanych przez Rosję, może być zastąpiona kimś innym. Musimy wziąć jednak pod uwagę efekt psychologiczny: jeżeli żołnierze z republik separatystycznych widzą, że ich dowódcy uciekają do Rosji, to ich morale i chęć prowadzenia jakichkolwiek działań na pewno spada.

Sądzi pan, że morale nie tyle separatystów, co żołnierzy armii rosyjskiej jest również na dnie?

Problemy z rosyjskim morale są długoterminowe, a obecna sytuacja jeszcze bardziej je pogłębi. Wcale to jednak nie musi znaczyć, że oni nie pójdą na front i przestana się bić. Uważam, że sztab generalny sił zbrojnych Rosji, czy nawet rosyjscy dowódcy jednostek, nie przywiązują zbyt dużej wagi do poziomu morale. Jest rozkaz i trzeba go wykonać - tyle. Morale ma oczywiście wpływ na efektywność działań na froncie, ale morale to nie ma decydującego znaczenia dla tego, czy Rosjanie się wycofają, czy nie. Przynajmniej tak to wyglądało do tej pory.

Natomiast musimy również wziąć pod uwagę scenariusz, w którym zdobycze terytorialne Sił Zbrojnych Ukrainy będą tak duże i szybkie, że cała rosyjska obrona, wszystkie siły posypią się jak domino.

gazeta.pl

"Nawet w nieprzeniknionej ciemności Ukraina i cywilizowany świat wyraźnie widzą te akty terrorystyczne. Celowe i cyniczne ataki rakietowe na cywilną infrastrukturę krytyczną. Brak obiektów wojskowych. W obwodach charkowskim i donieckim nie ma elektryczności. W Zaporożu, Dniepropietrowsku i Sumach występują częściowe problemy z energią elektryczną" - pisze prezydent Ukrainy.

Wciąż myślicie, że jesteśmy "jednym narodem"?

Wciąż myślicie, że możecie nas przestraszyć, złamać, zmusić do ustępstw?

Naprawdę nic nie zrozumieliście?

Nie rozumiecie, kim jesteśmy? O co walczymy?

Czytajcie z [moich - red.] ust:

Bez gazu czy bez was? Bez was.

Bez światła czy bez was? Bez was.

Bez wody czy bez was? Bez was.

Bez jedzenia czy bez was? Bez was.

Zimno, głód, ciemność i pragnienie nie są dla nas tak przerażające i zabójcze, jak wasze "przyjaźń i braterstwo". Ale historia sprawi, że wszystko wróci na swoje miejsce. I będziemy mieć gaz, światło, wodę i jedzenie... BEZ was! - kończy swój wpis Wołodymyr Zełenski.

ukrayina.pl