W ramach globalnych łańcuchów wartości organizowane są transgraniczne procesy projektowania, produkcji i dystrybucji, dzięki którym powstaje znaczna część tego co kupujemy i konsumujemy każdego dnia – począwszy od żywności i leków, aż po smartfony i samochody. Niektórzy decydenci polityczni i analitycy zastanawiają się obecnie, czy bardziej „zlokalizowana” produkcja kluczowych towarów mogłaby zapewnić lepsze zabezpieczenie przed potencjalnymi zakłóceniami, które mogą skutkować niedoborem dostaw oraz niepewnością wśród konsumentów i przedsiębiorstw (Javorcik 2020, OECD 2020a).
Chociaż obserwujemy nasilenie dyskusji na temat zalet i wad globalnych łańcuchów wartości, a niektóre kraje już omawiają (lub wprowadzają) zachęty dla przedsiębiorstw do ponownego przeniesienia do kraju swoich aktywności, wciąż niewiele jest analiz empirycznych kwantyfikujących koszty i korzyści związane z różnymi wariantami polityki publicznej w tym zakresie. Jak dotąd niewiele było badań, w których podjęto próbę ilościowego określenia domniemanego kompromisu między efektywnością ekonomiczną a bezpieczeństwem dostaw w ramach globalnych łańcuchów wartości.
(...)
W celu wypełnienia tej luki, w ostatnim czasie prowadzone są symulacje przy pomocy modelu OECD METRO (tj. wielopaństwowego, wielosektorowego, obliczeniowego modelu równowagi ogólnej), w których porównuje się dwie stylizowane wersje gospodarki światowej.
Reżim „gospodarek wzajemnie powiązanych” („interconnected economies”) odwzorowuje fragmentację produkcji w globalnych łańcuchach wartości w stopniu zbliżonym do tego, jaki obserwujemy obecnie, przy jednoczesnym uwzględnieniu zmian, które już wynikły z kryzysu związanego z COVID-19 (OECD 2020b). Zmiany te obejmują spadek podaży i wydajności pracy, zmniejszenie popytu na niektóre towary i usługi oraz wzrost kosztów handlowych związany z nowymi procedurami celnymi w przypadku towarów, jak również ograniczeniami w czasowym przepływie osób w przypadku usług.
W reżimie „zlokalizowanym”, w którym państwa „zamykają się na świat zewnętrzny” („localised – turning inward”), produkcja jest bardziej „lokalna”, a przedsiębiorstwa i konsumenci w mniejszym stopniu polegają na dostawcach zagranicznych. Ten ilustracyjny świat kontrfaktyczny konstruowany jest poprzez globalny wzrost ceł importowych do poziomu 25 proc. Jest to połączone z wyobrażanym subsydiowaniem krajowej wartości dodanej odpowiadającym 1 proc. PKB. Dotacje te dotyczą pracy i kapitału i są kierowane do krajowych sektorów nie usługowych (co ma naśladować oddziaływanie dotacji na ratowanie produkcji lokalnej). Zakłada się również, że w reżimie „zlokalizowanym” przedsiębiorstwa doświadczają większych ograniczeń w zakresie zmiany źródeł pozyskiwania wykorzystywanych przez siebie produktów, co sprawia, że międzynarodowe łańcuchy dostaw są bardziej sztywne. Takie założenia stwarzają silne bodźce do zwiększania produkcji krajowej i zmniejszania stopnia zależności od handlu międzynarodowego.
(...)
W toku badania stwierdzono, że system „zlokalizowany” (w którym gospodarki są mniej powiązane wzajemnie) cechuje się znacznie niższym poziomem aktywności gospodarczej i niższymi dochodami. Według szacunków, przejście na reżim „zlokalizowany” obniży światowy realny PKB o ponad 5 proc. w stosunku do poziomu bazowego po pandemii COVID-19. Spadek aktywności gospodarczej jest znaczący we wszystkich regionach i krajach, a w niektórych przypadkach sięga wartości dwucyfrowych. W związku z tym większa „lokalność” produkcji dodatkowo pogłębiłaby spowolnienie gospodarcze spowodowane przez pandemię.
Ponadto, pomimo wsparcia i ochrony producentów krajowych w ramach reżimu „zlokalizowanego”, nie wszystkie etapy procesu produkcji mogą być prowadzone w danym kraju, a handel pośrednimi nakładami produkcyjnymi i surowcami nadal odgrywa ważną rolę w produkcji krajowej. W tym kontekście mniejsza międzynarodowa dywersyfikacja źródeł zaopatrzenia oraz rynków sprzedaży oznacza, że większość rynków krajowych będzie zmuszona ponieść koszty dostosowań wymaganych do absorpcji wstrząsów. W praktyce przekłada się to na większe wahania cen i znaczne zmiany wielkości produkcji, co ostatecznie prowadzi do większej zmienności dochodów. W tym sensie bardziej „zlokalizowany” reżim nie zapewnia ani większej wydajności, ani większego bezpieczeństwa dostaw
(...)
Większa „lokalizacja” produkcji oznacza również większą zależność od mniejszej liczby źródeł nakładów produkcyjnych (które często są również droższe). W tym reżimie, w sytuacji gdy w jakimś miejscu w łańcuchu dostaw dochodzi do zakłóceń, znalezienie gotowych zamienników jest trudniejsze i bardziej kosztowne, co tworzy większe ryzyko braku bezpieczeństwa dostaw. Dotyczy to również sektorów często postrzeganych jako strategiczne, takich jak żywność, podstawowe produkty farmaceutyczne, pojazdy silnikowe oraz produkty elektroniczne.
(...)
Chociaż w dyskusjach dotyczących globalnych łańcuchów wartości często mówi się o konflikcie między wydajnością a bezpieczeństwem, badania OECD pokazują, że większa „lokalność” produkcji nie musi wcale prowadzić do osiągnięcia którejkolwiek z tych wartości. „Lokalizacja” produkcji jest kosztowna dla najbardziej rozwiniętych krajów i praktycznie niemożliwa dla krajów mniej rozwiniętych. Zarazem reżimy „zlokalizowane” zapewniają mniejszą ochronę przed szokami.
obserwatorfinansowy.pl