piątek, 14 października 2022


Pod koniec września dyrektorka szkoły w Niekrasówce wezwała do placówki matkę dziesięcioletniej dziewczynki, aby ustalić, dlaczego jej córka wybrała żółto-niebieską kombinację kolorów na swojego awatara oraz dlaczego nie uczęszcza na "rozmowy o ważnych sprawach" — lekcje ideologiczne wprowadzone do rosyjskich szkół w tym roku szkolnym. Na rozmowie z matką się jednak nie skończyło.

29 września dyrektorka zgłosiła sprawę do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej. Napisała, że dziewczynka dobrze radzi sobie w szkole, ale poprosiła policję o ustalenie przyczyn "zachowania dziecka i zbadanie jego obywatelskiej postawy" oraz o "wpłynięcie na postawę wychowawczą jego matki".

W odpowiedzi na to 5 października funkcjonariusze policji przyjechali po dziewczynkę do szkoły i zabrali ją na komisariat. Rozmawiali z nią pod nieobecność matki. Kiedy ta przyjechała, były przesłuchiwane wspólnie, przez trzy godziny — już nie przez pracowników powiatowej komendy policji, ale przez specjalistów z Centrum ds. Zwalczania Ekstremizmu MSW.

Nie był to pierwszy "ekstremista" w wieku szkolnym zidentyfikowany przez rosyjskie służby. "Nowa Gazieta" już w marcu informowała o podobnym przypadku w jednej z moskiewskich szkół: tam, po lekcji poświęconej celom i zadaniom "operacji specjalnej", szóstoklasista wykrzyknął na korytarzu "Chwała Ukrainie", co podchwyciły inne dzieci, wtórując mu okrzykiem: "Chwała bohaterom!"

Po tym wydarzeniu do matki chłopca zadzwonili policjanci, a gdy ta nie odebrała, przyjechali do domu. Ponieważ nikt nie otwierał, policjanci wyłączyli prąd w mieszkaniu i odeszli. Jednocześnie próbowali wyjaśnić sprawę z koleżanką szóstoklasisty — a raczej z jej rodzicami. Bo w końcu jeśli kilku uczniów wykazuje niewłaściwą postawę — czy nie nauczyli ich tego dorośli? Czy nie jest to dowód na działania konspiracyjne lub istnienie komórki ekstremistycznej z udziałem nieletnich?

W celu ustalenia tych faktów dzieci były wypytywane o to, kto nauczył ich takich zachowań i czy rodzice rozmawiają z nimi o polityce. Jeśli tak, w grę wchodzi odpowiedzialność karna: udział małoletniego w popełnieniu przestępstwa. W przypadku dziesięciolatki z Niekrasówki, w protokole jej zatrzymania policjanci powołali się na artykuł mówiący o "działaniach publicznych mających na celu dyskredytację Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej".

W szkołach rosyjskich nie jest dobrze: na klasowym czacie wysyłane są pacyfistyczne sondy, rodzice się skarżą, pojawia się jakiś "podejrzany" awatar, do tego nieoprawne wypowiedzi na lekcji... Co, zgodnie z wytycznymi władz, nauczyciele powinni robić w takich sytuacjach?

Po pierwsze: zadzwonić do rodziców i spróbować przekonać ich, że dziecko nie powinno zakłócać szkolnej harmonii i patriotycznych nastrojów. Władze szkolne z jednej strony szczerze wierzą, że są nauczycielami prawdy i jest to ich wielka misja. Z drugiej strony, jeśli rodzice, nie daj Boże, poskarżą się na "ekstremistycznego" piątoklasistę i bezczynność administracji szkolnej do władz, to nie będzie dobrze. Nauczyciele zostaną ukarani. Dlatego też muszą wcześniej podjąć odpowiednie środki. I dlatego dyrektorka szkoły w Niekrasówce wystosowała skargę na swojego ucznia na policję.

Społeczeństwo rosyjskie jest oburzone. W mediach społecznościowych rozeszła się informacja o tym, że dyrektorka szkoły została pobita. Nie ma jednak dowodów na to, że rzeczywiście do tego doszło.

Oburzone społeczeństwo ma niestety krótką pamięć. Nikt nie pamięta i nie rozumie, dlaczego nauczyciele, zamiast spokojnie rozmawiać z rodzinami i dziećmi, zaczynają pisać skargi na policję. Oburzonej opinii publicznej wydaje się, że to jakieś pojedyncze przypadki niemoralności nauczycieli, dno działalności pedagogicznej.

W rzeczywistości to dno zostało jednak osiągnięte kilka lat temu, kiedy rosyjskich szkołach pojawiły się "algorytmy działania nauczycieli", precyzujące sposób zachowania pedagogów w przypadku wykrycia u uczniów tendencji ekstremistycznych. A do nich zalicza się szereg różnych zachowań — od fascynacji kulturą przestępczą do osławionych "niebieskich wielorybów" czy narkomanii.

Różne warianty algorytmu oferują różne sposoby radzenia sobie z problemami. Wśród nich znajdują się m.in. rozmowy z uczniem i jego rodzicami czy próby angażowania dziecka w pozytywne działania (jedna z wersji algorytmu — o ironio — zaleca angażowanie osób zainteresowanych subkulturą przestępczą w ruchy militarno-patriotyczne).

Co do zasady algorytmy sugerują nauczycielom, jeśli nie monitorowanie mediów społecznościowych uczniów, to przynajmniej zwracanie uwagi na niepokojące sygnały podczas komunikacji z dziećmi w mediach społecznościowych. A przy wykryciu takich sygnałów nakazują uderzyć w dzwon: zrobić zrzut ekranu problematycznego posta, dołączyć informację o uczniu i napisać raport do dyrektora.

Ten w ciągu jednego powinien dnia przekazać tę informację władzom oświatowym i powiatowemu wydziałowi MSWiA. A MSW, w razie potrzeby — Centrum ds. Zwalczania Ekstremizmu MSW (co robi z przyjemnością, nawet jeśli mówimy o piątoklasistach).

Krótko mówiąc, wychowawcy, którzy donoszą na policję na swoich podopiecznych, stosują się do zalecanych sposobów postępowania. Prawda, że niektóre "algorytmy" sugerują najpierw rozmowę z dzieckiem i rodzicami. W praktyce jednak taka rozmowa jest zwykle krótka: starszym dzieciom mówi się, że są głupcami wykorzystywanymi do złych celów przez zachodnich najemników, a młodsze pyta się, kto je do tego zmusił.

Rodziców z kolei straszy się organami opiekuńczymi — niech te sprawdzą, czy warunki mieszkaniowe dziecka są schludne, czy w lodówce nie ma zaschniętej kiełbasy albo zgniłego pomidora i czy nie czas zabrać dziecka do domu dziecka i wychować go na moralnego obywatela.

Według ustalonych algorytmów działa też policja: dyskredytacja rosyjskich sił zbrojnych, niezadowolenie z istniejącego systemu — informujemy Centrum ds. Zwalczania Ekstremizmu. Matka nie przyjechała na czas — przesłuchujemy dziecko w obecności psychologa. Brak psychologa szkolnego — wzywamy dziecko do ośrodka rejonowego. A to, że dziecko widzi psychologa po raz pierwszy w życiu i boi się go nie mniej niż policji — nie ma znaczenia.

Wszystkie te dokumenty zostały przyjęte w latach 2017—2020. Podobne algorytmy stosowano jednak już wcześniej: w ten sam sposób w ubiegłym roku administracja szkolna w podmoskiewskim Bałaszowie wydała policji nastolatka, który zastąpił w klasie portret Putina portretem Nawalnego: 15-letni uczeń był przez cztery godziny przesłuchiwany przez policję.

"Algorytmy" stworzone przed wojną doskonale radzą sobie ze zwolennikami Nawalnego, ale nie mówią nic o tym, czy można przychodzić do szkoły z żółto-niebieskimi wstążkami we włosach, przeprowadzać pokojowe sondaże na klasowym czacie czy krzyczeć "Chwała Ukrainie" na szkolnym korytarzu.

Dlatego rozszerzono interpretację pojęcia "ekstremizm", a ekstremistami stały się nastoletnie dzieci. A wraz z nimi — ich matki i ojcowie: rodziców nastolatka trudno podejrzewać o zaangażowanie go w spisek mający na celu obalenie rządu. Ale rodziców piątoklasisty już można.

Co nas czeka w najbliższym czasie? Nic dobrego. Wiek ekstremistów obniża się tak szybko, że w przyszłym roku nieuchronnie będzie można ich znaleźć wśród uczniów szkół podstawowych. Mogą przecież złożyć papierowego gołębia lub napisać na rysunku "nie dla wojny".

Nauczyciele mają postępować zgodnie z algorytmem i tak właśnie robią. Działanie w ramach obowiązków służbowych, nic osobistego. Ale też nic pedagogicznego.

I nic ludzkiego.

onet.pl/Die Welt

Coraz gorsze morale, dyscyplina i zdolności bojowe wojsk rosyjskich w strefach walk na Ukrainie mogą prowadzić do czasowego zawieszenia działań ofensywnych na ograniczonych obszarach. Ukraiński Sztab Generalny poinformował, że szczególnie w obwodzie donieckim niektóre jednostki rosyjskie otrzymują od dowódców rozkazy czasowego wstrzymania działań ofensywnych z powodu skrajnie niskiego morale, warunków psychicznych, wysokich wskaźników dezercji i niewykonania rozkazów bojowych. Oświadczenie Sztabu Generalnego jest prawdopodobnie odzwierciedleniem faktu, że rosyjskie oddziały stają się coraz bardziej zdegradowane, wdzierają się na stosunkowo małe i nieistotne osady w całym obwodzie donieckim, zwłaszcza wokół Bachmutu i obszaru Doniecka. W miarę postępującej degradacji tych jednostek, prawdopodobnie są one odtwarzane ad hoc z odmiennymi elementami bojowymi, co prowadzi do dalszej demoralizacji i niespójności w prowadzeniu działań ofensywnych. Jednak pozorne zawieszenie działań ofensywnych na obszarach obwodu donieckiego, niemal jedynych na Ukrainie, gdzie wojska rosyjskie prowadzą operacje ofensywne, jeszcze bardziej skomplikuje rosyjskie starania o przejęcie dodatkowego terytorium i prawdopodobnie jeszcze bardziej przyczyni się do obniżenia morale i ogólnego wyczerpania możliwości sił bojowych.

(...)

Rosyjska niekompetencja nadal odbija się na zmobilizowanych pracownikach, zanim jeszcze dotrą oni na linię frontu, prawdopodobnie pogarszając już i tak niskie morale. Zmobilizowany personel nadal skarży się na złe warunki życia, wadliwy lub nieistniejący sprzęt oraz niewystarczające przeszkolenie. Rosyjskojęzyczny opozycyjny outlet Meduza poinformował, że 19 zmobilizowanych mężczyzn zmarło przed dotarciem na front, odkąd 21 września rozpoczęła się mobilizacja, z przyczyn takich jak samobójstwa, pobicia, wypadki, przedawkowanie i nieleczone nagłe przypadki medyczne. Ukraiński urzędnik udostępnił 13 października nagranie wideo przedstawiające rosyjski transporter opancerzony (APC) przejeżdżający nowo zmobilizowanego mężczyznę, gdy ten stał w szyku podczas szkolenia. Jeden z blogerów ostrzegł, że nie ma czegoś takiego jak „częściowa mobilizacja” i że nowe fale mobilizacji będą kontynuowane przez całą wojnę w celu uzupełnienia strat.

Nawet rosyjscy urzędnicy coraz częściej przyznają, że niektórzy zmobilizowani mężczyźni, tacy jak więźniowie, nie powinni wracać do Rosji. Wagnerowski finansista Jewgienij Prigożyn, który był zaangażowany w rosyjską kampanię mobilizacji więźniów w zamian za ułaskawienie, powiedział dziennikarzowi 13 października, że "po wojnie na Ukrainie więźniowie albo zginą w walce, albo się odkupią i nadal będą walczyć z terrorystami w innych krajach". Prigożyn powiedział, że „wielu z nas nie wróci z tej wojny” i sugerował, że brutalni więźniowie nigdy nie wrócą do Rosji, ale będą mieli okazję „umrzeć bohaterami”.

Rosyjscy urzędnicy prawdopodobnie coraz bardziej ograniczają swobodę przemieszczania się w Rosji, aby zachować dodatkowe zasoby populacji zdolne do mobilizacji i uniemożliwić im ucieczkę z kraju. Władze w Petersburgu zabroniły lekarzom podróżowania za granicę w podróżach służbowych z powodu nieokreślonych obaw o bezpieczeństwo. Według doniesień, lekarzom wolno opuszczać kraj jedynie w ramach prywatnych wizyt w państwach członkowskich Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), zdominowanego przez Rosję następcy Związku Radzieckiego, składającego się z Rosji, Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu i Uzbekistanu. Niektórzy pracodawcy podobno zachęcali pracowników medycznych do podpisania dokumentu obiecującego nie opuszczać kraju. Rosyjscy urzędnicy informowali wcześniej, że około 3000 lekarzy i innych pracowników służby zdrowia może zostać zmobilizowanych w ramach „częściowej mobilizacji”. 

(...) Źródła rosyjskie twierdziły, że władze wykorzystują zintegrowane bazy danych do wyszukiwania osób uchylających się od zawiadomień o mobilizacji, które obejmują bazy danych policji, straży granicznej, organów podatkowych oraz rejestrów szpitali i hoteli. Rosyjskie źródła podały, że da to policji drogowej możliwość zatrzymania i wydania uchylających się osób. Policja podobno przeprowadza również naloty mobilizacyjne na hotele i hostele w Moskwie, aby dostarczyć mężczyzn do wojskowych biur rejestracji i rekrutacji. Mieszkańcy Peterburga dodatkowo poinformowali, że obywatele otrzymują wezwania w rachunkach za media, a władze mieszkaniowe są zmuszane w jakikolwiek sposób pomagać wojskowym urzędom meldunkowym i zaciągowym w wezwaniu do dystrybucji. W związku z tym szefowie przedsiębiorstw państwowych i prywatnych firm (...) konkurują z wojskowymi urzędami rejestracyjnymi i rekrutacyjnymi o zatrzymanie swoich pracowników, spośród których oficerowie wojskowi próbują pozyskać zdolnych do mobilizacji ludzi.

Anegdotyczne raporty sugerują, że rosyjscy urzędnicy mogą przygotowywać się do „drugiej fali” mobilizacji w niektórych regionach, pomimo oficjalnych zaprzeczeń. Urzędnicy komisariatu wojskowego podobno powiedzieli mężczyźnie z Moskwy przed 13 października, że "zostanie powołany w „drugiej fali mobilizacji po Nowym Roku”. Regularnego półrocznego cyklu poboru nie należy mylić z nową falą mobilizacji, chociaż poborowi mogą być rozmieszczani na linii frontu. ISW poinformowało 11 października, że rosyjscy poddani federalni ogłosili nowe fazy mobilizacji w wybranych regionach, ale określili je jako „nowe zadania mobilizacyjne”, a nie nowe fale. Wiceprzewodniczący Komitetu Obrony Dumy Państwowej Jurij Szwytkin powiedział dziennikarzom 11 października, że „to nie jest podzielone na etapy. [Mobilizacja] jest procesem ciągłym. Każdy region ma swój własny plan mobilizacji, a niektórzy już go ukończyli”. Komisarz wojskowy obwodu rostowskiego Igor Jegorow powiedział dziennikarzom 11 października, że „wszystkie działania mobilizacyjne są przeprowadzane w zaplanowanym czasie i w przepisanej liczbie”. 

understandingwar.org

„Umysłem Rosji nie zrozumiesz” – to cytat z najsłynniejszego bodaj wiersza o tym kraju, który kończy konstatacja: „Postać szczególną ona ma/ W Rosję można tylko wierzyć”. Ten dziewiętnastowieczny utwór Fiodora Tiutczewa pomagał przedstawiać kraj nad Wołgą jako tajemniczą krainę. W tę pułapkę wpadło wielu, od Winstona Churchilla („to zagadka owiana tajemnicą, ukryta we wnętrzu enigmy”) po Ryszarda Kapuścińskiego. Jednak Tiutczewowski wiersz jest cenny z innego powodu. Oddaje ważną cechę rosyjskości: przekonanie o własnej unikatowości, odrębności Rosji od Zachodu, zarówno jako narodu, w mistycznym wręcz ujęciu („dusza rosyjska”), jak i państwa, budowanego na własnych wzorcach („rosyjska idea”). W roszczeniu sobie prawa do bycia absolutnie wyjątkowymi Rosjanie nie są odosobnieni. Wiele kultur ma takie złudzenia – Chińczycy chociażby (i chyba mają w tym więcej racji) – lecz kluczowe jest tu silne natężenie emocji. Jak to ujął rosyjski publicysta Konstantin von Eggert, „wszyscy ludzie są wyjątkowi, ale Rosjanie uważają, że są bardziej wyjątkowi od innych”. 

Te złudzenia Rosjanie przekładają na swój kraj. Uznają go za szczególny typ, samoistny organizm, posiadający jakąś unikatową, nieokreśloną aurę, niepodobny do innych (szczególnie do Zachodu), absolutnie wyjątkowy. Federacja Rosyjska choć nie jest już imperium w tradycyjnym sensie, wciąż pozostaje w oczach wielu Rosjan czymś więcej niż tylko zwykłym państwem narodowym. Owa unikatowość ma Rosji dawać siłę, a jednocześnie wprowadzać w stan zagrożenia. Zły świat, szczególnie Zachód, wobec którego się zazwyczaj Rosjanie definiują jako lepsi moralnie, nie może zdzierżyć takiej Rosji. Nieustannie na nią dybie.

Z poczuciem wyjątkowości idzie w parze mesjanizm. Przekonanie o szczególnej roli, wręcz misji dziejowej Rosji, prezentowane przez jej kolejne państwowe inkarnacje. Zaczęło się od „Świętej Rusi” i „Trzeciego Rzymu”, prawosławnego ekskluzywizmu Księstwa Moskiewskiego. Potem, wraz z dziewiętnastowiecznym imperializmem, Cesarstwo Rosyjskie ogłosiło się „obrońcą Słowiańszczyzny”, co z polskiej perspektywy brzmi absurdalnie, ale z serbskiej czy bułgarskiej już trochę mniej. Następnie tradycję misyjności kontynuował i rozwinął Związek Radziecki, który radykalnie zmienił ideologiczną nadbudowę, nazywając się pierwszym państwem socjalistycznym i głosząc komunistyczny mesjanizm. Internacjonalistyczne cele deklarował wprost: w planach miał ogarnięcie ludzkiego rodu w bratnim związku i skomunizowanie całego świata. Sowieci nawet w herbie mieli glob pod sierpem i młotem.

Tradycję grania na strunie wyjątkowości kontynuuje obecna Rosja ze swoim ruskim mirem, choć nie są to pretensje o takim natężeniu ideologicznym i emocjonalnym jak dawniej. Federacja Rosyjska jest znacznie słabsza niż Cesarstwo Rosyjskie czy Związek Radziecki, ideologiczną nadbudowę zredukowała więc do ambicji regionalnych, nie globalnych. Współczesny mesjanizm rosyjski ideologicznie jest raczej defensywny, jakkolwiek by to absurdalnie dla Ukrainy czy Gruzji brzmiało. Rosja czuje się oblężoną twierdzą tradycyjnych wartości, jest we własnym mniemaniu katechonem, siłą powstrzymującą zło. To jednak nie implikuje pacyfizmu, wręcz przeciwnie. Nawiązując do radzieckiej tradycji walki o pokój do ostatniej kropli krwi, Federacja Rosyjska wyzwala dziś Ukraińców od nich samych, ratując ich przed zachodnią zgnilizną moralną, co dobrze wybrzmiało w kazaniu patriarchy Cyryla, legitymizującego inwazję. Obrońcy oblężonej twierdzy też muszą czasami dokonywać wypadów, by zająć okolice i wzmocnić strategiczne linie obrony.

Michał Lubina - Niedźwiedź w objęciach smoka /fragment/