niedziela, 16 lipca 2023


Generał pułkownik Andriej Kartapałow tłumaczy w propagandowym programie Władimira Sołowjowa, że najemnicy z Grupy Wagnera zostali przerzuceni na Białoruś, nie tylko po to, by trenować białoruskie wojska. - Jest coś takiego jak korytarz suwalski - mówi. Chodzi o tereny Polski położone wokół Suwałk, Augustowa i Sejn, które jednocześnie stanowią połączenie terytorium państw bałtyckich z Polską i resztą państw NATO oraz rozdzielają obwód królewiecki Rosji (dawniej kaliningradzki) oraz Białoruś będącą sojusznikiem Rosji.

- Jeśli coś się stanie, nam ten korytarz suwalski jest bardzo potrzebny - mówi rosyjski generał. - Siły uderzeniowe są gotowe, by zająć ten niewielki korytarz w przeciągu godzin - powiedział.

Dalej Kartapołow, który stoi na czele komisji obrony Dumy, chwalił poczynania rosyjskiego resortu obrony. Mówił o krytykach, którzy zarzucają dowództwu, że nic nie robi. - Koledzy, robimy wszystko. Ale robimy to bez piszczenia w mediach (...). Robimy to cicho, spokojnie, dokładnie i ostrożnie - zapewniał.

(...)

Grupa Wagnera jest obecna na Białorusi, polskie służby monitorują sytuację – przekazał w sobotę sekretarz stanu w KPRM, zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn.

Żaryn, który jest także pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP zamieścił na Twitterze wpis i nagranie na ten temat.

- Grupa Wagnera jest obecna na Białorusi. Pierwsi wagnerowcy dojechali, może być ich w tej chwili kilkuset. Polskie służby monitorują sytuację, by wiedzieć ilu wagnerowców ostatecznie trafi na Białoruś – napisał.

onet.pl

Wzrost popularności Alternatywy dla Niemiec (AfD), potwierdzony drugim miejscem w najnowszych sondażach, w których ugrupowanie to zrównuje się już z partią kanclerza Olafa Scholza, wywołał za Odrą zaniepokojenie. Przyczyn powodzenia AfD należy upatrywać w niezadowoleniu wyborców z obecnych władz oraz w nałożeniu się na siebie skutków wojny na Ukrainie z kryzysami inflacyjnym, klimatycznym i migracyjnym. Złożona z trzech partii koalicja rządząca SPD–Zieloni–FDP prezentuje wobec tych wyzwań różne, często niespójne podejścia. Do tego dochodzi celowa bierność Scholza, który nie angażując się w koalicyjne spory, dążył do zwiększenia swojej popularności. Ta skuteczna do pewnego momentu strategia aktualnie zawodzi i prowadzi do obwiniania kanclerza za sytuację w koalicji. Zyskuje na tym AfD, która dodatkowo wykorzystuje obawy większości Niemców przed tempem wdrażania zmian w polityce klimatycznej. Ugrupowanie to jest również adwokatem wyborców sprzeciwiających się nadmiernemu napływowi migrantów do RFN oraz dalszemu wspieraniu Ukrainy. Na te kwestie szczególnie wrażliwi są mieszkańcy wschodnich landów, gdzie AfD dominuje w sondażach z wynikiem powyżej 30% i uchodzi za partię masową. Ma to znaczenie zwłaszcza w kontekście wyborów do parlamentów Saksonii, Brandenburgii i Turyngii jesienią 2024 r., które będą ostatnimi testami przed wyborami do Bundestagu w 2025 r.

Co piąty uprawniony do głosowania Niemiec deklaruje gotowość poparcia AfD w wyborach federalnych. Przychylność dla tego ugrupowania rośnie od ponad roku i obecnie w sondażach zdobywa ono 20% (w wyborach federalnych w 2021 r. uzyskało 10,3%), doganiając partię urzędującego kanclerza, a według niektórych badań – po raz pierwszy w historii – nawet ją wyprzedzając. Dla reprezentowanej od 2017 r. w Bundestagu partii są to najwyższe wskazania od października 2018 r., gdy poparcie dla niej sięgnęło 18%. Wówczas wzrost popularności AfD był konsekwencją sporu wokół polityki migracyjnej toczącego się pomiędzy rządzącymi partiami chadeckimi – CDU z kanclerz Angelą Merkel na czele a CSU.

(...)

Na korzyść AfD działają odczuwane także w niemieckim społeczeństwie zmęczenie skutkami wojny oraz stopniowy spadek poparcia dla udzielania pomocy militarnej Ukrainie. AfD reprezentuje wyborców o antyukraińskich i prorosyjskich poglądach. Pozostałe partie w Bundestagu opowiadają się za kontynuowaniem wspierania Ukrainy. Nadal 43% pytanych wskazuje, że niemieckie dostawy broni dla Kijowa są na właściwym poziomie, a 84% opowiada się za udzielaniem schronienia uciekającym przed wojną (badanie ARD DeutschlandTrend z maja br.). 37% respondentów uważa jednak, że wsparcie militarne idzie zbyt daleko, a tylko 14% chciałoby jego zwiększenia. W badaniach wyraźna jest tendencja spadkowa tego poparcia. Ponadto 64% Niemców sprzeciwia się ewentualnemu przekazaniu niemieckich samolotów bojowych Ukrainie. Największy opór zgłaszają sympatycy AfD – 90%, niemniej negatywną opinię na ten temat wyrażają również sympatycy CDU/CSU – 59%, SPD – 56% i FDP – 54%. Zarazem 55% badanych wskazuje, że niemiecki rząd podejmuje zbyt mało działań dyplomatycznych na rzecz zakończenia wojny.

Politycy AfD są bardzo aktywni we wspieraniu i inicjowaniu wszelkich postulatów „propokojowych”, w tym apeli oraz demonstracji przeciwko wysyłaniu pomocy Ukrainie. Na przełomie 2022 i 2023 r. ugrupowanie to współorganizowało (głównie we wschodnich Niemczech) marsze sprzeciwu wobec polityki rządu, które pomimo mniejszej, niż zakładano, frekwencji przyciągały każdorazowo od kilku do kilkunastu tysięcy osób. Działania AfD nadzwyczaj dobrze przyjmowano w środowisku rosyjskojęzycznych Niemców, często głosujących na tę partię. Ponadto politycy AfD od początku napaści zbrojnej na Ukrainę wielokrotnie prezentowali się jako obrońcy Moskwy, m.in. występując w rosyjskich programach propagandowych z krytyką rządu RFN, organizując objazdy po terytoriach okupowanych czy uczestnicząc w przyjęciach w ambasadzie Federacji Rosyjskiej. Szczególnymi przejawami takich zachowań są podsycanie antyukraińskich (ale także antyamerykańskich i antypolskich) nastrojów w mediach społecznościowych oraz próby oddziaływania na szerokie grono odbiorców za pomocą zbliżonego do AfD i obserwowanego przez kontrwywiad magazynu COMPACT.

(...)

Wysokie poparcie dla AfD na wschodzie kraju ma przyczyny zarówno strukturalne, jak i polityczne. Na jej sukcesy wpływa mniejsze niż na zachodzie przywiązanie elektoratu do danej partii. Decyzja o oddaniu głosu na konkretne ugrupowanie nie zależy tam tak bardzo od statusu społecznego, przynależności do grupy zawodowej czy rodzinnych tradycji. Dodatkowo mieszkańcy tej części RFN szybciej zmieniają preferencje wyborcze, rozliczając w ten sposób partie z realizacji kampanijnych obietnic.

Ponadto na wschodzie Niemiec AfD traktowana jest nie tylko jako partia protestu (w czym zastępuje niejako ugrupowanie Die Linke), lecz przede wszystkim jako ugrupowanie reprezentujące w największym stopniu interesy szerokiej grupy wyborców, partia masowa[14]. Zarazem liderzy AfD umiejętnie wykorzystują rozczarowanie wyborców polityką rządu federalnego (obecnego oraz poprzednich) i aktualne wydarzenia polityczne wstawiają w kontekst skutków transformacji po 1989 r. W ciągle żywej debacie o następstwach zjednoczenia Niemiec AfD pozycjonuje się jako jedyna partia wrażliwa na problemy ludzi rozczarowanych zmianami, które się potem dokonały. W jej retoryce skuteczne jest również odwoływanie się do kalek językowych z czasów NRD, takich jak „ekologiczna dyktatura” (Ökodiktatur), „grzewcza Stasi” (Heizungs-Stasi) czy ciepłownicza gospodarka planowana (Wärmeplanwirtschaft)[15]. Ma to zestawiać dzisiejsze władze z partyjnymi aparatczykami systemu politycznego NRD. Taka strategia AfD nie jest nowa i w poprzednich wyborach do landtagów na wschodzie kraju zagwarantowała jej sukces[16].

osw.waw.pl

Do głównych tematów szczytu należało wzmacnianie strategii obrony i odstraszania. Najważniejsza zmiana w tym obszarze dotyczy częściowego powrotu do procesów i struktur z dziedziny planowania obronnego wdrażanych przez Sojusz w trakcie zimnej wojny, z których zrezygnowano w latach dziewięćdziesiątych. W deklaracjize szczytu[1] powtórzono zapisy Koncepcji Strategicznej NATO z 2022 r. o tym, że najbardziej znaczącym i bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa sojuszników oraz pokoju i stabilności na obszarze euroatlantyckim jest Rosja. Choć podkreśla się trzy główne zadania Sojuszu (obrony i odstraszania, przeciwdziałania i reagowania na kryzysy oraz rozwijania współpracy z partnerami), to w warunkach podważania przez Moskwę europejskiego porządku bezpieczeństwa NATO będzie się koncentrować na tym pierwszym – rozwijać zdolności nuklearne, konwencjonalne i obrony przeciwrakietowej uzupełnione przez te związane z kosmosem i cyberprzestrzenią.

W Wilnie sojusznicy zaakceptowali regionalne plany obronne dla trzech teatrów działań: północ (europejska część Arktyki i północny Atlantyk), centrum (region Morza Bałtyckiego i Europa Środkowa) oraz południe (region mórz Śródziemnego i Czarnego), bazujące na istniejących planach strategicznych. Mają się one stać podstawą rozwijania sił, zdolności i ćwiczeń wojskowych, a tzw. nowy model sił NATO (new NATO Force Model), uzgodniony jeszcze w Madrycie, ma gromadzić formacje wojskowe przypisane do ich realizacji. Dodatkowo mają powstać nowe sojusznicze siły reagowania (Allied Reaction Force), aby zapewnić możliwość szybkiej reakcji na różne zagrożenia we wszystkich obszarach geograficznych Sojuszu. Struktura dowodzenia i sił NATO zostanie wzmocniona. W szczególności dotyczy to trzech połączonych dowództw sojuszniczych (JFC w Norfolk, Brunssum i Neapolu), które będą kierowały operacjami obronnymi w trzech ww. regionach. Najprawdopodobniej mają również powstać (dwa) wystawiane przez sojuszników dowództwa armijne (odpowiedzialność za jedno z nich przejmą zapewne Amerykanie). Wraz z istniejącymi (wielo)narodowymi dowództwami korpusów (jak w Szczecinie) i dywizji (jak w Elblągu czy łotewskim Ādaži) zostaną one wpięte w regionalne plany obronne. W końcu zostaną im podporządkowane konkretne brygady, dywizje i korpusy.

Nie ma jednak zmiany koncepcji Sojuszu dotyczącej stacjonowania sił na wschodniej flance. Formalnie NATO pozostaje przy rotacyjnej obecności batalionowych grup bojowych w Polsce, państwach bałtyckich, na Słowacji, Węgrzech, w Rumunii i Bułgarii, które mogą zostać szybko rozbudowane do sił wielkości brygady. Niemniej poszczególni sojusznicy nadal mogą decydować, czy chcą się zaangażować w państwach wschodniej flanki w większym stopniu. I tak pod koniec czerwca Niemcy zadeklarowały gotowość do stopniowego rozmieszczenia na stałe brygady w sile ok. 4 tys. żołnierzy na Litwie, warunkując to rozbudową tamtejszej infrastruktury. Z kolei Kanada bezpośrednio przed szczytem ogłosiła zwiększenie swojej stałej rotacyjnej obecności na Łotwie (do 2,2 tys. żołnierzy w ciągu trzech lat), co wraz z wkładem pozostałych sojuszników dawałoby siły wielkości brygady. Ci zadecydowali jednak o wzmacnianiu obrony powietrznej (OP) na terytorium NATO poprzez regularne ćwiczenia i rotacyjną obecność nowoczesnych systemów OP – w pierwszej kolejności na wschodniej flance.

W deklaracji ze szczytu pojawiły się też nowe sformułowania dotyczące strategii odstraszania nuklearnego, co prawdopodobnie należy łączyć z rosyjskimi groźbami wykorzystania broni jądrowej oraz rozmieszczeniem taktycznej broni jądrowej na Białorusi. Owe sformułowania dotyczą modernizacji zdolności nuklearnych Sojuszu oraz aktualizacji planowania w tym obszarze, a także zapewnienia jak najszerszego udziału sojuszników w programie nuclear sharing. To ostatnie może sygnalizować otwarcie dyskusji o ewentualnym włączeniu do tego programu Polski – przynajmniej w przypadku certyfikowania przez USA samolotów F-35 do przenoszenia ładunków jądrowych.

Równie istotne co wypracowanie i przyjęcie nowych regionalnych planów obronnych będzie ich wdrażanie. Będzie ono zależało od woli politycznej państw członkowskich – wynikającej m.in. z postrzegania stopnia zagrożenia płynącego ze strony Rosji – do inwestowania i modernizacji własnych sił zbrojnych zgodnie z wymogami i zapotrzebowaniem NATO. Wola ta będzie się odzwierciedlała w poziomie finansowania obronności oraz zwiększeniu produkcji zbrojeniowej w krajach Sojuszu. Te zgodziły się wprawdzie w Wilnie przeznaczać „przynajmniej 2% PKB rocznie na obronność”, w tym 20% na uzbrojenie i sprzęt wojskowy, lecz według danych NATO w 2023 r. uczyni tak tylko 11 z 31 państw. Zgodnie z uzgodnieniami z 2014 r. wszyscy członkowie Sojuszu mieli osiągnąć ten pułap w 2024 r. Liderem wśród państw wydających najwięcej na obronność jest obecnie Polska (3,9% PKB), a kolejne miejsca zajmują: Stany Zjednoczone (3,49%), Grecja (3%), Estonia (2,7%), Litwa (2,5%), Rumunia, Finlandia i Węgry (po 2,4%), Łotwa (2,27%) oraz Wielka Brytania i Słowacja (nieznacznie powyżej 2%). Francja i Niemcy zamierzają przeznaczyć w tym roku na ten cel odpowiednio 1,9% i 1,57% PKB. W Wilnie NATO uzgodniło też plan działań dotyczących produkcji zbrojeniowej (Defence Production Action Plan). Ma on poprawiać interoperacyjność oraz standaryzację uzbrojenia i sprzętu wojskowego w Sojuszu.

Ważne w kontekście wzmocnienia obrony i odstraszania w regionie Morza Bałtyckiego było porozumienie zawarte w przeddzień szczytu pomiędzy Turcją, Szwecją i sekretarzem generalnym NATO, na którego podstawie Ankara zobowiązała się do jak najszybszego ratyfikowania protokołu akcesyjnego Szwecji do Sojuszu. Sztokholm i Ankara zgodziły się m.in. na powołanie nowego formatu na poziomie ministrów, w ramach którego omawiane byłyby kwestie walki z terroryzmem. Dodatkowo druga z tych stolic zapewniła, że przedstawi plan działań w tym obszarze, a sekretarz generalny NATO ma powołać specjalnego koordynatora ds. zwalczania terroryzmu. Zatwierdzenie przez turecki (i węgierski) parlament członkostwa Szwecji w Sojuszu stanie się zapewne możliwe najwcześniej jesienią.

osw.waw.pl