wtorek, 27 lutego 2024


Patrząc na suche liczby, problem jest ledwo dostrzegalny. Według danych brytyjskiego think-tanku IISS za 2022 r. tylko Niemcy i Francja wydają rocznie na zbrojenia grubo ponad 100 mld dol. W tym czasie Rosja przeznaczyła 86 mld. Wielka Brytania — największa zachodnioeuropejska siła militarna — przeznacza tymczasem 68 mld. 

(...)

Rosja — po porażkach na ukraińskim froncie w 2022 r. — przestawiła swoją gospodarkę na tryb wojenny. I choć rosyjski sprzęt (czy ten sprowadzany przez Kreml z Iranu bądź Korei Płn.) jest dużo gorszy niż europejski, to zaczyna być produkowany w masowych liczbach. Doskonale obrazuje to kwestia amunicji. Bez dostaw z USA, Ukraińcy mają problemy na froncie, bo szacuje się, że nawet 80 proc. dostarczali jej do niedawna Amerykanie. Bez nowego pakietu z USA, Ukraina ma problem z amunicją, bo Europejczycy szybko nie mogą pokryć tej luki.

(...)

Europa to zbrojeniowa potęga, ale większość produkcji trafia na eksport. Tu wyróżnia się zwłaszcza Francja. Szacuje się, że wytwarza nawet 11 proc. broni na świecie, więcej niż Chiny. Ale nawet to, co zostaje na kontynencie, trafia do wielu różnych armii, które zupełnie inaczej widzą swoje potrzeby. "Już teraz (zachodnia) Europa wydaje cztery razy więcej na obronności niż Rosja. Prawdziwym problemem jest duplikacja: Unia musi skoordynować i zintegrować wysiłki obronne — od kwestii zamówień, po odpowiednie rozmieszczenie broni" — stwierdził niedawno na platformie X Guy Verhofstadt, jeden z najbardziej rozpoznawalnych posłów do Parlamentu Europejskiego.

businessinsider.com.pl

Jak przypomina nasz rozmówca, Niemcy już przechodziły przez wielki kryzys dwie dekady temu — za czasów kanclerza Gerharda Schrödera. Wtedy jednak wprowadzono wielką reformę Agenda 2010 dotyczącą systemu emerytalnego i rynku pracy. — Reforma była dość udana. Za rządów Angeli Merkel Niemcy naprawdę stanęły na nogi, stały się lokomotywą gospodarczą Europy — mówi redaktor Dudek. Na przełomie wieków kraj nazywano "chorym człowiekiem Europy", ale już w 2016 r. na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos Niemcy zostały nawet uznane za najlepszy kraj do życia na świecie.

Dziś jednak problemy wydają się poważniejsze niż za Schrödera — i trudno byłoby je przezwyciężyć za pomocą nawet ambitnego programu reform. — Światełkiem w tunelu może się okazać presja na zbrojenia — zaznacza jednak ekspert.

Na pewno to szansa dla zaspanej niemieckiej gospodarki. Wielkie nakłady na produkcję broni czy amunicji mogłyby ją ożywić. A popyt oczywiście jest — w reakcji na agresywną Rosję, zbroić się chce cały kontynent.

Ostatnio kanclerz Scholz zresztą otwierał nową fabrykę amunicji koncernu Rheinmetall. To na razie kropla w morzu potrzeb, ale wygląda na to, że podobnych inwestycji będzie coraz więcej. Były wiceminister obrony Janusz Zemke mówił ostatnio w Business Insiderze, że cała niemiecka gospodarka mogłaby przejść bardziej na tryb wojenny — a nie tylko firmy z sektora zbrojeniowego. Na to na razie zgody w Niemczech nie ma, ale to może się zmienić — na przykład, jeśli wybory za Oceanem wygra Donald Trump albo gdy Rosja odniesie jakieś większe zwycięstwa w Ukrainie.

— To dość paradoksalne i często kontrowersyjne, ale to na pewno szansa dla niemieckiego przemysłu — przyznaje Bartosz Dudek.

(...)

Opór przed zbrojeniami jest w rządzącej SPD. Partia była znana z dobrych relacji z Rosją — i teraz wielu jej polityków ma opory przed pójściem w bardzo konfrontacyjnym kierunku. Paradoksalnie — jak mówi Dudek — to jednak wyborcy skrajnie prawicowej AfD są najbardziej przeciwni dozbrajaniu Ukrainy. Najbardziej "za" jest z kolei elektorat Zielonych, co jest chyba jeszcze większym paradoksem. Partia urosła bowiem w latach 80. na ostrym sprzeciwie wobec NATO.

Niemieckie zbrojenia mogłyby pomóc nie tylko gospodarce. Dałyby sygnał USA, że Berlin poważnie traktuje swoje zobowiązania i jest w stanie brać odpowiedzialność. Przestawienie się na bardziej "militarny" tryb pozwoliłoby też budować (czy może odbudować) pozycję w Europie, którą nadszarpnęła wolna reakcja na pełnoskalową wojnę w Ukrainie.

Pozostaje pytanie, czy rząd w Berlinie zdecyduje się na takie kroki. Już dwa lata temu kanclerz zapowiedział Zeitenwende, czyli "epokową zmianę" niemieckiego podejścia do spraw bezpieczeństwa. Skończyło się na razie w dużej mierze na słowach.

Decyzję w tych sprawach blokuje kolejny niemiecki kryzys — ten w koalicji rządzącej, składającej się z SPD, Zielonych i liberalnej FDP. Rządzące ugrupowania więcej dzieli niż łączy.

businessinsider.com.pl

Węgry nie osiągnęły niczego, rezultat zwłoki równa się zero - powiedział Racz. W jego ocenie najlepiej widać to na tle polityki tureckiej, która w jego ocenia była racjonalna i transakcyjna, ponieważ Ankara stawiała konkretne polityczne żądania wobec Szwecji i militarne wobec USA.

Po roku negocjacji Turcja osiągnęła swoje cele. Węgry przez cały ten czas nie potrafiły sformułować nawet jednego konkretnego żądania - podkreślił analityk.

Jak zauważył, Budapeszt początkowo krytykował jakość szwedzkiej demokracji, a następnie domagał się większego szacunku ze strony Sztokholmu. - Ale w jaki sposób miało się to zmienić, jeśli żądania nigdy nie zostały sprecyzowane - zastanawia się Racz.

Jedyną rzeczą, którą - według niego - rząd Viktora Orbana osiągnął przez opóźnianie akcesji Szwecji do NATO, jest poważny uszczerbek na wizerunku Węgier na forum Sojuszu.

W piątek w Budapeszcie pojawił się premier Szwecji Ulf Kristersson, co było warunkiem Fideszu, aby to ugrupowanie zagłosowało za akcesją. 

(...)

Budapeszt wielokrotnie podkreślał, że Węgry nie będą ostatnim członkiem Sojuszu, który wyrazi zgodę na dołączenie Szwecji do NATO. Parlament Turcji w drugiej połowie stycznia ratyfikował jednak akcesję Szwecji, a prezydent tego państwa Recep Tayyip Erdogan podpisał odpowiedni akt prawny.

Według eksperta Turcja w pewnym momencie zostawiła Węgry same z problemem ratyfikacji. - Węgierska dyplomacja była całkowicie zaskoczona - ocenił Racz. - Po ruchu Ankary pozycja Budapesztu stała się nie do utrzymania: nie było racjonalnej przyczyny blokady ani żadnych konkretnych żądań, a presja ze strony sojuszników rosła - dodał.

money.pl/PAP