środa, 3 lutego 2021


Według wyliczeń Deloitte szeroko definiowany przemysł półprzewodników na świecie w 2019 r. wygenerował 515 mld USD przychodów, czyli o prawie 170 mld więcej niż w 2016 r. (345,85 mld). Głównym motorem napędowym przemysłu są dynamicznie rosnące gospodarki Azji i Pacyfiku, które obejmują ok. 76% światowego rynku i kluczowe ogniwa łańcuchów produkcji sektora ICT (technologii informacyjno-komunikacyjnych). Same tylko Chiny w 2019 r. zakupiły procesory o łącznej wartości 304 mld USD, co stanowi kwotę wyższą o 66 mld niż środki przeznaczone na zakup ropy naftowej (238 mld USD).

Mimo ogromnego zapotrzebowania na tę technologię, chiński przemysł półprzewodników nadal raczkuje i wyraźnie ustępuje rywalom z USA, Tajwanu, Korei Południowej, Japonii i Europy. Zgodnie z wyliczeniami Semiconductor Industry Association (SIA) producenci z ChRL odpowiadają za 5% światowego i 16% krajowego rynku i są to głównie układy scalone o niższym poziomie zaawansowania. Trudności chińskich przedsiębiorstw wynikają z faktu, że w odróżnieniu od mniej zaawansowanych gałęzi przemysłu, produkcja mikroprocesorów jest oparta na niezwykle intensywnym wykorzystaniu kapitału i wiedzy, przy jednoczesnym wymogu dojrzałego ekosystemu technologiczno-biznesowego. Nowe przedsiębiorstwa muszą ponadto mierzyć się z koncernami, które posiadają istotne przewagi ze względu na takie czynniki jak pierwszeństwo wejścia na rynek, ekonomia skali, rozpoznawalność marki czy chroniona patentami przewaga jakościowa.

(...)

Władze chińskie reagują na pogarszające się warunki międzynarodowe poprzez szereg programów i polityk sprzyjających rozwojowi krajowego sektora półprzewodników. W czerwcu 2014 r., Rada Państwa opublikowała Narodowy program promocji i rozwoju przemysłu układów scalonych (...), w ramach którego udało się zgromadzić środki inwestycyjne w wysokości 150 mld USD, co pokazuje, jakie znaczenie władze chińskie przywiązują do tej kwestii. Celem strategii miało być wsparcie i wykreowanie „narodowych czempionów” zdolnych do konkurencji z korporacjami zachodnimi. Powierzenie kontroli nad inwestycjami specjalistom z doświadczeniem w sektorze ma zapobiec masowemu marnotrawieniu środków na projekty pozbawione realnych szans na sukces.

Drugim instrumentem wsparcia dla sektora są ulgi i zwolnienia podatkowe dla firm zajmujących się produkcją zaawansowanych mikroprocesorów. Przykładowo SMIC – obecnie największy producent półprzewodników w Chinach – zawdzięcza swoją pozycję m.in. zwolnieniom podatkowym przyznanym na okres 10 lat oraz tanim kredytom z banków państwowych. Skuteczność tych mechanizmów skłoniła władze chińskie do ich rozszerzenia na inne, dobrze rokujące przedsiębiorstwa. 4 sierpnia 2020 r. Rada Państwa ChRL wydała dokument zatytułowany: Polityki promujące wysokojakościowy rozwój przemysłu układów scalonych i oprogramowania w nowej erze (...). W odniesieniu do producentów układów scalonych w standardzie co najmniej 28 nm (im mniejszy tym lepszy), operujących przez co najmniej 15 lat na rynku przewiduje on zwolnienie z podatku na 10 lat. Z kolei w ramach programu Made in China 2025 zainicjowanego w 2015 r. silnie promowane były spółki typu joint-venture mające prowadzić do transferów wiedzy i know-how ze spółek zagranicznych.

Poważnym wyzwaniem będzie wyszkolenie specjalistów i inżynierów mających zasilić powstający sektor produkcji mikroprocesorów. Do tej pory nacisk położony był na przyciąganie talentów z zagranicy, głównie z Tajwanu, poprzez oferowanie wyjątkowo lukratywnych kontraktów. Nasilenie wielkomocarstwowej rywalizacji utrudni jednak realizację tej strategii. Shanghai IC Industry Association wycenia aktualny deficyt pracowników na 300 tys., stąd próby utworzenia specjalistycznych kursów i kierunków na uniwersytetach w Chinach, ukierunkowanych na jego zredukowanie.

warsawinstitute.org

Raport CMP, projektu związanego z Uniwersytetem Hongkońskim, opublikowano w czasie narastających kontrowersji wokół wpływu serwisów społecznościowych na światową opinię publiczną i politykę państw demokratycznych oraz dyskusji o roli wielkich koncernów technologicznych w zwalczaniu dezinformacji i propagandy.

Badacze przeanalizowali wpisy publikowane przez 33 oficjalne chińskie konta w ciągu 50 dni przed i 50 dni po wejściu w życie nowych reguł Twittera. Po wprowadzeniu etykiet „media związane z chińskim rządem” ich tweety miały generalnie znacznie mniej polubień i były rzadziej udostępniane. Na przykład popularność wpisów stacji CGTN, agencji Xinhua i dziennika „Renmin Ribao” spadła o ok. 20 proc.

Ograniczyło to w pewnym stopniu zasięg podejmowanych przez Komunistyczną Partię Chin (KPCh) działań na rzecz budowy „kulturowej miękkiej siły” i poprawy wizerunku ich kraju na świecie. Przywódca ChRL Xi Jinping wzywał w 2013 roku do używania „innowacyjnych metod zewnętrznej propagandy, które łączą to, co chińskie, z tym, co zagraniczne”, a później nakazał mediom, aby „dobrze opowiadały chińską opowieść”.

Władze Chin przeznaczyły ogromne zasoby na ekspansję państwowych mediów za granicą, ale dotarcie do zachodniej opinii publicznej okazało się trudne. Chińskie media zaczęły więc na coraz większą skalę promować stanowisko Pekinu na zachodnich portalach społecznościowych, wydając miliony juanów na zwiększenie swojej obecności w tych serwisach – podał CMP, określając to jako jedną z wielu stosowanych przez Chiny metod „pożyczonej łodzi”.

Konta prowadzone przez chińskie media i urzędników promowały w 2020 roku teorie spiskowe dotyczące pandemii Covid-19. Rok wcześniej Twitter znalazł natomiast wiarygodne dowody świadczące o wspieranej przez chiński rząd kampanii dezinformacyjnej mającej zdyskredytować ruch protestu w Hongkongu, w związku z czym zamknął ok. 200 tys. kont.

Propagowanie punktu widzenia Pekinu na Twitterze czy Facebooku wzbudza kontrowersje również dlatego, że komunistyczne władze ChRL blokują te serwisy w swoim kraju i karzą mieszkańców za obchodzenie zabezpieczeń i krytykowanie ich polityki. Zachodnia prasa i placówki dyplomatyczne mają z kolei ograniczoną możliwość publikacji na chińskich platformach społecznościowych.

Twitter zaczął etykietować konta urzędników i państwowych mediów w sierpniu 2020 roku. Firma oświadczyła wtedy, że opisy mają „dać ludziom kontekst, by mogli podejmować świadome decyzje”. Flagowanie rozpoczęto od pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ: USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji i Chin.

Serwis wyjaśnił również, że etykieta „media związane z rządem” odnosi się do sytuacji, w których rząd ma wpływ na publikowane treści. Nie dotyczy natomiast mediów, które są wprawdzie finansowane ze środków publicznych, ale ich redakcje działają w sposób niezależny, takich jak brytyjski nadawca BBC czy amerykańskie radio NPR.

Po konsultacji z ekspertami Twitter oflagował natomiast w ten sposób prywatne konta niektórych osób zatrudnionych w chińskich mediach. Jedną z nich jest redaktor naczelny nacjonalistycznego tabloidu „Global Times” Hu Xijin, znany z zaciekłej obrony działań Pekinu na portalach społecznościowych, zarówno chińskich, jak i zagranicznych.

Wkrótce po wprowadzeniu etykiet Hu odnotował spadek zainteresowania swoim kontem i poskarżył się, że liczba obserwujących je użytkowników nie rośnie już tak szybko, jak wcześniej. „Wygląda na to, że Twitter w końcu zadusi moje konto” – napisał.

Badacze z CMP oceniają, że wprowadzone przez Twittera reguły zmniejszają zasięg informacji promowanych przez władze w Pekinie. Zwracają jednak uwagę, że platforma traktuje wszystkie chińskie media w ten sam sposób, choć niektóre z nich dysponują pewnym zakresem swobody redakcyjnej, mimo że również są związane z rządem - jak na przykład portal Caixin, który często prowadzi dziennikarskie śledztwa.

PAP