niedziela, 24 września 2017


Przypadająca w lipcu rocznica orzeczenia Stałego Trybunału Arbitrażowego w Hadze pozwala przyjrzeć się dotychczasowym skutkom werdyktu. Mimo ostro sformułowanych deklaracji widać pewne zmiany w polityce Chin. Po skutecznym zneutralizowaniu Filipin Pekin skoncentrował swoją uwagę na Wietnamie. Przyciskane do muru Hanoi jednak nie rezygnuje i kontynuuje dotychczasową politykę.

Ogłoszony 12 lipca 2016 werdykt był dyplomatycznym zwycięstwem Filipin. Chiny odmówiły wprawdzie uznania orzeczenia, jednak jak zauważył Bill Dayton na łamach Nikkei Asian Review, w kilku punktach zastosowały się do zaleceń Trybunału. Po pierwsze jeszcze w październiku tego samego roku chińska straż wybrzeża dopuściła filipińskich i wietnamskich rybaków do ławicy Scarborough. Sama laguna jest wprawdzie nadal blokowana, ale wody zewnętrzne są dostępne. Ponadto od ponad już roku Chiny nie prowadzą poszukiwań ropy naftowej i gazu ziemnego poza granicami wyznaczonymi przez Konwencję Narodów Zjednoczonych o Prawie Morza (UNCLOS). Zmianie uległa także oficjalna linia KPCh: roszczenia nie są już zgłaszane do niemal całego obszaru Morza Południowochińskiego, lecz do wysp, skał, raf i atoli oraz przyległych wód. Pojawiło się także żądanie uznania prawa chińskich rybaków do połowów w tradycyjnych miejscach. Wreszcie, przynajmniej w sferze deklaracji, zaczęto więcej uwagi poświęcać zagadnieniom ochrony środowiska, co było jednym z głównych zarzutów ze strony Trybunału.

Zauważalne stało się także większe eksponowanie przez Pekin „marchewki” zamiast „kija”. Sytuację ułatwił prochiński i antyamerykański kurs obrany przez prezydenta Filipin Rodriga Duterte. Chiny przystąpiły więc do wabienia Manili obietnicami dużych inwestycji. Sprawa pozostaje jednak nadal otwarta, chińskie deklaracje nie przełożyły się na konkretne działania, a większość podpisanych umów to niewiążące listy intencyjne. Co gorsze dla filipińskiego prezydenta, opozycja przy każdej nadarzającej się okazji demonstruje swoje niezadowolenie ze zmiany kursu. Jest to szczególnie widoczne w wypadku armii, która walcząc z islamistami w Marawi ściągnęła amerykańską pomoc wojskową, nie informując o tym głowy państwa.

polska-azja.pl